Jest to bez wątpienia jedna z najciekawszych pozycji książkowych jaką miałem okazje przeczytać w ostatnim czasie. Muszę się przyznać jednak szczerze iż mam z nią pewien problem. Nie wynika on bynajmniej z jakiś wad czy niedociągnięć warstwy tekstowej czy ogólnoliterackiej (wręcz przeciwnie), lecz spowodowane jest tym, iż jest ona nośnikiem pewnych kontrowersyjnych treści i prawd, zawierających się w przedstawionych faktach z którymi na pewnej płaszczyźnie trudno mi polemizować.
„Apokalipsa Koby” Edwarda Radzińskiego jest zapisem wspomnień, które w pewnym momencie przybierają formę spowiedzi życia (miejscami mrocznej spowiedzi) jednego z najbliższych przyjaciół (z naprawdę nielicznych, których pozostali przy życiu) Józefa Stalina „Koby”, które jak możemy się domyślać ogniskują się wokół osoby dyktatora i który staje się postacią spinająca wszystkie (w mniejszym lub większym stopniu) przedstawione w lekturze wątki. To ponura historia długiej (sięgającej od lat najmłodszych) trudnej i naznaczonej krwią przyjaźni (okupionej przez samego autora strachem, cierpieniem i pięcioma latami łagru) z człowiekiem który w oczach świata na zawsze pozostanie symbolem zła i wszystkich najgorszych cech rodzaju ludzkiego. Twórcy zbrodniczego i zupełnie odczłowieczonego totalitarnego systemu mającego na swych rękach krew milionów pomordowanych i zagłodzonych na śmierć mieszkańców ZSRR i pozostających poza jego granicami państw i narodów.
Obserwujemy ich splecione wspólną dola i niedolą losy (wpisane naturalnie w gwałtownie zmieniająca się geopolitykę tego okresu i następujący po sobie ciąg dramatycznych i tragicznych wydarzeń) od czasów najmłodszych spędzonych w odległej Gruzji w seminarium duchowym ( niewiele osób wie iż przyszły generalissimus był przeznaczony przez rodziców do służby kapłańskiej), pierwsze zachłyśnięcie się Leninem, bolszewicką ideologią i światopoglądem aż po wejście na wyboista drogę która na zawsze zmieni losy ich samych oraz historię Europy i Świata. Oglądamy ich oczami rewolucyjne wrzenie w Rosji, wzrost zupełnie marginalnej początkowo leninowskiej partii, na działalność której zdobywają obaj fundusze kradnąc, handlując na czarnym rynku, dokonując włamań, rozbojów z bronią w ręku, napadając na urzędy, banki i furgony z pieniędzmi. Mając relacje z pierwszej ręki możemy dowiedzieć się jak naprawdę wyglądał i przebiegał bolszewicki przewrót w 1917 roku i jakie odliczę przybrała następująca po nim okrutna wojna domowa. Jak kształtowało się i krzepło pierwsze komunistyczne państwo, z jakimi trudnościami się borykało, jak wyglądał ówczesny układ sił i jakie kierunki obierała jego polityka wewnętrzna i zewnętrzna.
„Carycyn okazał się ośrodkiem wszystkich prądów które zrodziła rewolucja-eserowców, anarchistów, monarchistów…. Było więc kogo rostrzeliwać. Koba nie próżnował, rozstrzeliwał całymi grupami. Trupy pąkowaliśmy w worki i przysypywaliśmy ziemią…”.
To opowiedziany przez autora wspomnień obraz zręcznej, bezkompromisowej, bezpardonowej i wyjątkowo krwawej kariery Józefa Stalina, który w drodze na dyktatorski szczyt nie cofnie się przed rządna zbrodnią, eliminując po drodze wszystkich swoich rzeczywistych czy też wyimaginowanych wrogów i konkurentów (Trocki, Bucharin, Kamieniew, Zinowiew, Radek, Tuchaczewski), ludzi którzy przestali być mu potrzebni ( Jagoda, Jeżow), lub po prostu narazili mu się w jakiś sposób (czasem zupełnie nieświadomie) wliczając w to swoich najwierniejszych i najstarszych przyjaciół (Sergo Ordżonikidze). To opis okrutnych, wypracowanych przez lata, metod którymi to osiągał przy wydatnej pomocy rozbudowanego do niespotykanych rozmiarów aparatu przymusu, który z jego inspiracji i nakazu dopuścił się bezmiaru zbrodni na własnych i nie tylko własnych obywatelach: mordowanych na masowa, zupełnie niespotykaną w swym rozmiarze skalę, uwięzionych, skazanych na śmierć lub wywiezionych do obozów pracy, wysiedlonych ( narody Kaukazu) zmarłych z głodu, zimna i wycieńczenia ( kolektywizacja Ukrainy) czy zaginionych bez wieści ( patrz skrytobójczo zamordowanych).
I tu właśnie pojawia się problem. Relacje naszego bohatera (piastującego różne wysokie stanowiska w aparacie władzy i ze względu na zażyłość z radzieckim przywódcą, posiadającego uprzywilejowaną pozycje w państwie) w sposób bezpośredni czy pośredni skupiające się na osobie Stalina, uderzają realizmem, znajomością przedmiotu i drobiazgowością przekazu co w sposób naturalny i bardzo wiarygodny przemawia do czytelnika. Niestety, nie posiadam na tyle szczegółowiej wiedzy dotyczącej poszczególnych zagadnień tego okresu i przedstawionych przez niego wydarzeń by poddać je rzetelnej i wnikliwej weryfikacji. Mam nadziej, iż znajdzie się ktoś wśród badaczy dziejów XX wieku, z odpowiednimi kompetencjami, który zechce tego dokonać.
A chciało by się autorowi wierzyć, gdyż na kartach swoich wspomnień odkrywa kilka z największych tajemnic owego czasu, które od lat spędzają sen z powiek setkom historyków na całym świecie, dotyczących min: kulisów śmierci (czy morderstwa) Józefa Stalina, tajemnicy zaginięcia Roula Wallenberga, zdobycia sekretów broni atomowej, zwłok Adolfa Hitlera, tajemniczego samobójstwa radzieckiego dysydenta Wiktora Krzywickiego, tzw. laboratorium X, licznych (krajowych i zagranicznych ) politycznych mordów, budzącego wątpliwości zgonu Jakowa Swierdłowa, najbliższego współpracownika Lenina, później Sergo Ordżonikidze i wiele innych. To również wyłaniający się z tego przekazu psychologiczno-emocjonalny portret (jeśli jest to w ogóle możliwe) radzieckiego dyktatora i ich wzajemnych skomplikowanych wieloletnich relacji.
„Być może też mnie kochał? A może jednak chce na silę zrobić z mojego przyjaciela Koby zwykłego człowieka, starając się zapomnieć o najważniejszym? O tym, o czym wszyscy jego bliscy przyjaciele świetnie wiedzieliśmy: Wszystko, co ludzkie, było mu obce”.
„Apokalipsa Koby to znakomita pozycja którą polecam wszystkim zainteresowanym historią Europy i Świata ze szczególnym uwzględnieniem mrocznych czasów komunizmu oraz sylwetek twórców i propagatorów tego zbrodniczego systemu. Naprawdę warto!