Adam Przechrzta zwrócił moją uwagę znakomicie napisanym cyklem o losach pułkownika GRU Aleksandra Rozumowskiego ( „Demony Leningradu”, „Demony wojny”), którym udowodnił że jest pisarzem, który jak nikt inny, potrafi łączyć prawdziwe, historyczne wydarzenia i zjawiska, ze światem literackiej fikcji i fantazji. Zastawiać twarde, surowe, brutalne realia epoki z zupełnie irracjonalnym światem magii i wiedzy tajemnej. Tak też sprawa ma się w odniesieniu do jego najnowszej powieści, zatytułowanej „Adept”, której fabuła i akcja przenosi nas do dwudziestowiecznej Warszawy (i nie tylko) okresu zaborów, gdzieś w przededniu zbliżającej się, wielkimi krokami, I wojny światowej. Miasta wciąż niepokornego, niespokojnego, z trudem i niechęcią znoszącego rosyjską okupacje. W którym kultywuje się pamięć narodowych powstań, bohaterów, gdzie nadal nieprzerwanie tli się iskierka buntu, a zamachy i zbrojne akcje, dokonywane przez bojowców Polski Partii Socjalistycznej, powodują iż carscy urzędnicy nie mogą spać spokojnie.
Ale jest w naszej stolicy coś jeszcze, co powoduje iż napięcie i wszechogarniający niepokój i groza nie opuszcza jej mieszkańców, bez względu na narodowość, status społeczny i polityczne zapatrywania.
To tzw. Enklawa, powstała w niezrozumiały sposób (podobnie jak w Moskwie i Petersburgu) mroczna i szalenie niebezpieczna dzielnica, która stała się siedliskiem wszelkiej maści przerażających istot i bytów. Zabezpieczona wprawdzie, wykonanymi ze srebra ochronnymi barierami, które jednak, jak się okazuje, nie zawsze spełniają swoją role, doprowadzając do tego iż niebezpieczeństwo staje się coraz bardziej realne …
„-Enklawa żyje-odparł alchemik cicho-istnieje mnóstwo mniej i bardziej prawdopodobnych teorii na temat jej powstania i właściwości, ale to domena naukowców oraz filozofów. Może teologów…W praktyce należy ją traktować jak teren łowiecki, obszar, na którym przebywają naprawdę groźne zwierzęta”.
„Wyglądała jak kobieta, choć błękitnawy odcień jej skóry świadczył wyraźnie, że nie należy do żadnej znanej rasy. Była naga, lecz jej widok nie wzbudzał erotycznych skojarzeń, jedynie uczucie obcości i strach. Paraliżujący strach. Wyśpiewała coś wysokim, podobnym do dźwięku fletu, głosem i Matuszkin runął na podłogę, bluzgając krwią z ust i nosa.”
To właśni owa enklawa, spowoduje iż niespodziewanie skrzyżują się losy polskiego alchemika Olafa Rudnickiego oraz Aleksandra Samarina, wysoko postawionego rosyjskiego oficera ( i specjalnego wysłannika imperium), których wspólne zagrożenie zmusi do ścisłej współpracy.
Autor po raz kolejny zaskakuje świeżością pomysłu, nieszablonowością i łamaniem stereotypów, dzięki czemu lektura zdecydowanie wyróżnia się wśród licznych pozycji tego gatunku. Przemyślana, spójna i ciekawie skonstruowana intryga, wyraziści, choć niejednoznaczni bohaterowie (niemal każdy z nich ma swoje sekrety) oraz trudny jest do przewidzenia finał, spowoduje iż czeka nas kilka wieczorów naradę godziwej rozrywki .
Na szczególne podkreślenie zasługuje, wielobarwny a przy tym bardzo sugestywnie i plastycznie oddany obraz Warszawy czasów zaborów w której przeplatają się losy rosyjskiej arystokracji, polskiej inteligencji i mieszczaństwa, biedoty, kryminalnego półświatka, polskich organizacji niepodległościowych oraz rożnych rosyjskich formacji wojska, policji i tajnych służb (niesławna Ochrana).
„Adept” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników twórczości Adama Przechrzty oraz tych wszystkich, którzy chcą, po prostu, poznać świetnie napisaną historię, osadzoną w sensacyjno –wojennej scenerii z początków poprzedniego wieku. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.