Wędrowycz poi, żywi, ubiera, Wedrowycz nigdy nie umiera. Że bimbrownik i psychol?
Na książkę tę natknąłem się właściwie przypadkiem. Wiele dobrego słyszałem o pisarstwie Andrzeja Pilipiuka w odniesieniu do jego powieści Wampir z M3, zobaczywszy więc na półce u przyjaciół inną pozycje tego autora, postanowiłem zapoznać się z nią bliżej.
Zaintrygowała mnie zwłaszcza okładka( naprawdę niezła) przedstawiająca starca o bardzo niepokojącym wyrazie twarzy, w wytartej kufajce, walonkach, czapce uszatce, z trupią czaszką przy pasku, do tego z kosą, a nie wygląda na takiego który wybiera się na żniwa.
I do tego podpis umieszczony poniżej głoszący iż jest to polska odpowiedż na Conana Barbarzyńce.
Aż samo się ciśnie na usta:
JAKI KRAJ TAKI CONAN BARBARZYŃCA
Coś mi mówi jednak że z Jakubem Wędrowyczem, głównym bohaterem tej książki zaprzyjażnie się na dłużej i z każdą stroną utwierdzam się w tym przekonaniu.
Gdy skończę czytać chętnie podzielę się opinią.
Czytałam bardzo mi się podobała, z czystym sumieniem polecam.