Andrzej Pilipiuk „Karpie bijem”.

„Terminator napędzany samogonem powraca! I to w wielkim stylu, bo dzieją się rzeczy nieprawdopodobne”.

Bez wątpienia postać Jakuba Wędrowycza to jedna z najoryginalniejszych kreacji polskiego bohatera literackiego, z jaką  spotkałem się ostatnimi czasy. Daleko odbiega od wizerunku heroicznego wojownika, czy wszechpotężnego maga, powszechnie prezentowanego nam przez powieści i opowiadania fantasy.

To posunięty znacznie w latach wiejski egzorcysta-amator, o tajemniczej i niejasnej przeszłości, parający się magią i zielarstwem. Do tego bimbrownik, kłusownik i człek wielu innych zadziwiających talentów…

Tzw. element nieprzystosowany społecznie, z upodobaniem kultywujący w tym względzie rodzinną tradycje, przeciwnik ludowej władzy, a zwłaszcza ludowego prawa. Zachwyca kolorytem, cynizmem, wisielczym humorem, bogato i barwnie okraszonym typową wiejską prostotą i mądrością.

Ukazał się właśnie  najnowszy zbiór opowiadań, dotyczący naszego bohatera,  utrzymany  w charakterystycznym stylu i konwencji, znanej nam już z  poprzednich tomów.

Autor po raz kolejny zafundował nam olbrzymią dawkę niebanalnej rozrywki, w bardzo swojskim i suto zakrapianym samogonem klimacie, najwyższej próby . Nie ograniczonej przez miejsce i czas (od sławetnej bitwy pod Grunwaldem –historia dwóch nagich mieczy, wygląda w tym światłe  zupełnie inaczej, po kosmitów i podróże w czasie). Humor, ironia, szyderstwo  wymieszane z  pokładami  czarnego, wisielczego humoru  oraz kolejną porcją niełatwych zadań i  wyzwań nie pozwalają czytelnikowi się nudzić.

Jak zwykle w twórczości tego autora oprócz zaskakujących zwrotów akcji  i ciekawej fabuły w którą zręcznie wplata elementy lokalnego folkloru i realiów poprzedniego i obecnego systemu, znajdziemy mnóstwo odniesień do szeroko pojmowanej popkultury, literatury, filmu  i zjawisk historycznych.

Książka „Karpie bijem” jest, bodajże, dziewiątą odsłoną cyklu i z  przykrością odnoszę wrażenie  (ale jest to, naturalnie, jedynie moją bardzo subiektywną oceną) iż występuje tu  już pewne literackie zmęczenie postacią Jakuba Wędrowycza  (co czasami się zdarza,  gdy opowieść ciągnie się naprawdę, tak jak w tym przypadku, długo),  choć autorowi nadal nie brakuje wyobraźni, gdyż ta wydaje się niewyczerpana, i pomysłowości.

Wszystkim fanom twórczości Andrzeja Pilipiuka rekomendować tej pozycji, naturalnie, nie muszę. Wszystkim innych polecam oderwać się na chwile od trudów codzienności i zagłębić się w barwny świat tego szczególnego polskiego superbohatera.

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>