„Im dłużej jako imigrantka z kraju nordyckiego mieszkałam w Ameryce, tym wyraźniej zaczęłam dostrzegać jedną rzecz. Abstrahując już od tego czy Finlandia jest, czy też nie jest „najlepszym” krajem na świecie, większość mieszkańców Stanów Zjednoczonych a także wielu moich nordyckich rodaków w ojczystych krajach nie zdaje sobie w pełni sprawy z tego, że opuszczenie Finlandii czy któregokolwiek kraju nordyckiego i osiedlenie się w Ameryce w początku XXI wieku jest równoznaczne z przeżywaniem nadzwyczajnej – i nadzwyczaj uciążliwej-przygody cofania się w czasie”.
Uczuciowy związek, utalentowanej, fińskiej dziennikarki z amerykańskim pisarzem oraz związana z tym przeprowadzka, naszej bohaterki, do Stanów Zjednoczonych, staje się punktem wyjścia do zestawienia i porównania (na różnych, interesujących płaszczyznach) obydwu modeli państwowych, społecznych czy światopoglądowych, reprezentowanych przez, z jednej strony, tzw. kraje nordyckie (ze szczególnym, naturalnie, uwzględnieniem Finlandii) z drugiej USA.
To naprawdę bardzo dobrze napisane i trafiające do czytelnika (duża w tym zasługa przejrzystego, zrozumiałego nawet dla laika, języka) połączenie reportażu i eseju, w którym autorka daje wyraz swoim, licznym, wnikliwym obserwacjom otaczającej jej rzeczywistości (czasami w rozbudowanych formach), doświadczeniom, które stały się jej udziałem, po obu stronach Atlantyku, przemyśleniom, dotyczącym zagadnień, zarówno ważnych, niemalże fundamentalnych, po te zupełnie zwyczajne, prozaiczne, będące częściami składowymi, codzienności każdego z nas. Doszukuje się podobieństw i różnic, zalet i wad oraz elementów, które warto by zaszczepić, z takich czy innych powodów, na nowym gruncie.
Czasami w sposób ironiczny (czy autoironiczny), czasami zabawny a bywa że i niezwykle poważny, emocjonalny (pełny osobistych, co zrozumiałe, wycieczek), podszyty głębszą refleksją, pochyla się nad ważnymi dla każdego z nas (niezależni od tego, gdzie aktualnie, mieszkamy) zagadnieniami: praca, służba zdrowia, opieka społeczne, podatki, edukacja, równouprawnienie, bezpieczeństwo, system ubezpieczeń, kultura, szeroko pojmowany świat mediów, wychowanie dzieci, opieka nad osobami starszymi, biurokracja (jak się przekonamy, niektóre rzeczy nie zmieniają się w zależności od szerokości geograficznej) i wiele innych problemów teraźniejszości, które dotykają nas wszystkich, stając się elementami tzw. „prozy życia”.
Oprócz własnych doświadczeń i przywoływanych, od czasu do czasu, danych statystycznych Anu Partanen opiera się również na relacjach swoich przyjaciół, znajomych, sąsiadów oraz sporego grona uznanych (w określonych dziedzinach ) autorytetów, naukowców, badaczy czy specjalistów z rozlicznych dziedzin.
Próbując skonfrontować ze sobą oba modele życia (amerykański i fiński) stara się jednocześnie znaleźć odpowiedz na pytanie, o to, który z nich najbardziej odpowiada naszym oczekiwaniom i potrzebom? Konkluzji do której dotarła autorka, niniejszej publikacji, oczywiście nie zdradzę… Obala przy tym kilka z odwiecznie funkcjonujących mitów i stereotypów, dotyczących Stanów Zjednoczonych (osławiony amerykański sen, wolność słowa, niezależność, beztroska) i krajów skandynawskich (opiekuńcze państwo, wyskoki standard życia), które w dużym stopniu określają i charakteryzują nam owe kraje.
Książka „Ameryka po nordycku” jest z całą pewnością niezwykle ciekawa i inspirująca. Dodatkowo pierwszoosobowa narracja powoduje iż emocje czy wątpliwości naszej bohaterki, zmagającej się z problemami dnia codziennego, udzielają się czytelnikowi, dzięki czemu wiedza, którą uzyskujemy, staje się lepiej ugruntowana i zapamiętana. A ciekawostek i mało znanych faktów (z naszej, polskiej, perspektywy, raczej trudno dostępnych) znajdziemy tu naprawdę sporo. Gorąco polecam.