Edward Herzbaum „Między światami”.

„Jeśli się czegoś boję, to nie śmierci a życia. Boje się pierwszego dnia po wojnie”. 

 Na nasz księgarski rynek trafiła ostatnio najnowsza publikacja „Ośrodka Karta” wchodząca w skład bardzo ważnego, z historycznego i poznawczego punktu widzenia,  cyklu „Świadectwa XX wieku”, zatytułowana „Miedzy światami. Dziennik Andersowca 1939-1945”, autorstwa  Edwarda  Herzbauma.

 Jest to lektura szczególna, z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego iż zapiski naszego bohatera  nie powstały z myślą o druku (odnalezione zostały przypadkowo, po czterdziestu latach od ich powstania, przez jego córkę Katarzynę)  przez co ich autentyczności, wiarygodność jest zupełnie bezdyskusyjna i nieukierunkowana w żadnym razie przez wydawniczy rynek i czasowe, polityczno – społeczne,  naleciałości (co często, w tego rodzaju literaturze, ma miejsce).  Po drugie, są one bardzo osobistym, indywidualnym zapisem przeżyć autora, pozbawionym szerokiego historycznego kontekstu (pojawia się on naprawdę bardzo sporadycznie) dzięki czemu łatwiej jest nam wczuć się  w jego życiową sytuację  i zrozumieć targające nim wątpliwości i emocje.

To unikalne historyczne świadectwo, obrazujące nam dramat jednostki w starcu z totalitaryzmem  (zarówno niemieckim jak i sowieckim) oraz ogromne spustoszenie  jakie powoduje w ludzkiej świadomości, sposobie postrzegania  i systemie wartości,  wojna i wszystkie jej konsekwencje.

Wojna, która brutalnie wyrywa młodego człowieka ze znanej mu, bezpiecznej rzeczywistości, niszczy marzenia, plany na przyszłość, kaleczy psychicznie i emocjonalnie, oferując mu w zamian obcy, obdarty ze złudzeń świat,  którego nie chce, którego nie rozumie, do którego potrafi się wprawdzie przystosować lecz w którym nie potrafi się odnaleźć. Owo uczucie zagubienia będzie nam towarzyszyć  w całej tułaczce Edwarda  Herzbauma po wojennych drogach i bezdrożach,   poczynając od wojny obronnej 1939 roku, próbę przedarcia się na Zachód do powstającej we Francji Armii Polskiej, aresztowanie przez NKWD w 1940 roku, katorgę w sowieckim łagrze na  zaciągnięciu się do armii Andersa (na mocy układu Sikorski – Majski) w ZSRR   i  całym bojowym szlaku II Korpusu  kończąc.

Ma więc autor o czym opowiadać na kartach dzienników (nie zawsze, z rozmaitych przyczyn, pisanych regularnie)  i czyni to,  utrwalając na  papierze  obrazy odwiedzanych miejsc, napotkanych na życiowej drodze ludzi  oraz wydarzenia czy zjawiska, których jest uczestnikiem albo świadkiem. Często też wkradają się  głębokie  przemyślenia i refleksje (dotyczące teraźniejszości  i przyszłości) oraz pewna wyraźna filozoficzna nuta.

„Za co oni tu leżą? Żaden z nich nie lubił szumnego gestu, wzniosłych słów, po prostu szli swoja drogą… Więc dlaczego? Łatwo powiedzieć: „Płacili za sławę!” albo „Polegli, by stworzyć legendę!” Ale oni nie chcieli legendy i stworzyli ją dla nas nie dla siebie. Ponurą legendę o Cassino. Nie znam się na polityce, nie rozumiem się na patriotyzmie, ale widzę jedno – straszną, niepowetowaną i niemożliwą do naprawienia krzywdę ludzką”. ( cmentarz wojenny w Acquafondata, 3 czerwca 1944)

 Największe ważenie (przynajmniej na mnie) robi przerażający okres  pobytu w radzieckim  łagrze i owej cienkiej linii, jaka w tym piekle na ziemi ,  oddzielała  człowieczeństwo  od zezwierzęcenia.

 „Można oczywiście nie wierzyć, że w baraku gdzie śpimy jest poniżej 15 stopni Celsjusza albo że chodzę ciągle w swoich podartych spodniach, dziurawej na plecach kufajce – i niczym więcej. Myślicie, że w listopadzie w Rosji nie można chodzić w dziurawych półbucikach bez skarpet i onucy? Zapewniam że można. A ciągle skacząc da się nawet uniknąć poważniejszych odmrożeń. Ale czy możecie sobie wyobrazić, jak się człowiek czuje? Jak zimno jest zawsze i w dzień i w nocy, w robocie i w kolejce po jedzenie, w baraku, gdy skuleni i drżący leżymy na pryczach. Nie wiem ile z nas już zginęło. Wiem że z moich znajomych nie widuje już nikogo”.

 „Czasem jeszcze dziś wydaje mi się to wszystko niemożliwym, niepokojącym absurdem. Skąd ja się tu wziąłem, w zaśnieżonym  lesie, z bosymi nogami w śniegu, obszarpany, brudny, zawszony, od tygodni nieumyty? Jak to możliwe, by zginać tu, o tysiące kilometrów od świata? Nie mogę zdobyć się na wysiłek woli, który jest potrzebny, żeby zrozumieć zimną,  naga prawdę – że tu właśnie jest kres wędrówki”.Tragiczne losy Edwarda  Herzbauma są odbiciem, wypaczonych przez  dziejowa zawieruchę,  losów   tysięcy podobnych mu młodych Polaków,  którym wydarzenia II wojny światowej  i tzw. pojałtański ład wywróciły  świat i życie do góry nogami,  na zawsze odciskając na nich swe  piętno. Dzienniki te są ważnym, szczerym, pisanym na gorąco, bez zbędnego  patosu i   bohaterszczyzny, świadectwem tego jak potworna jest wojna  i jak wielu musimy dokonać starań,  aby jej groza nigdy już nie powróciła. Myślę że jest to jedno z ważniejszych przesłań, które możemy odnaleźć w tej książce. Zdecydowani polecam.

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>