„Historia obrony Przebraża jest zarazem cząstką historii polskiego ruchu oporu przeciwko faszyzmowi. To, że faszyzm tez zdobił „tryzub”, a nie swastyka nie ma najmniejszego znaczenia. Szowinizm i nacjonalizm, bez względu na głoszone hasła , są zawsze ruchem wrogim ludzkości.”
Zawsze dziwił mnie fakt, jak często krętymi drogami chadza nasza narodowa historia i jak niezbadane są ferowane przez nie wyroki. Pisze dziś o Przebrażu ostatniej reducie i ostoi polskości w ogarniętym szaleństwie wojny i fanatycznego ukraińskiego nacjonalizmu Wołyniu lat 1943-1944 i jedynej nadziei dla ponad dwudziestu tysięcy Polaków, którzy znaleźli tu schronienie przez rządnymi krwi bandami Ukraińskiej Powstańczej Armii. To miejsce, które ze względu na doniosłość (zarówno dla miejscowej ludności jak i całego regionu) rozgrywających się tu wydarzeń, a nade wszystko bezprzykładny heroizm i bohaterstwo już dawno znaleźć się powinno w naszym narodowym panteonie, obok takich słynnych miejsc jak Kamieniec Podolski, Wizna czy Westerplatte. Dziś, niemal całkowicie zapomniane i niemal niefunkcjonującę (poza społecznością dawnych Kresowiaków) w naszej świadomości społecznej. Jak widać lata zakłamanego, wybiórczego i dezinformacyjnego pojmowania historii doby PRl-u znalazło tutaj swoje odbicie. Tym cenniejsza jest więc, trwająca już od jakiegoś czasu, inicjatywa pisarzy, publicystów, badaczy i przedstawicieli różnych środowisk próbujących przywrócić pamięć dotyczącą wydarzeń rozgrywających się na dawnych wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej i nadania im właściwego i należnego miejsca w dziejach naszego Państwa.
Jedną z takich właśnie pozycji jest opublikowana staraniem Wydawnictwa Bellona książka Henryka Cybulskiego zatytułowana „Krwawy Wołyń 43”. To niezwykle cenne, z historycznego, poznawczego i ogólnoludzkiego punktu widzenia, wspomnienia byłego wojskowego komendanta obrony Przebraża wpisane w szeroki historyczno –polityczno- etniczny kontekst zdarzeń, które rozegrały się na przestrzeni lipca1943 i stycznia 1944 roku. To pierwsza tego rodzaju wnikliwa publikacja, która ukazała się na naszym księgarskim rynku, poprzedzona bardzo ciekawym i solidnie merytorycznie podbudowanym wstępem napisanym przez Stanisława Wrońskiego. Książka, oprócz samego przebiegu walk, ilustruje nam niezwykle skomplikowaną polityczną i narodowościową sytuacje tego rejonu, polsko –ukraińską koegzystencję i to jak kształtowała ona na przestrzeni lat, hitlerowską okupację, szereg zagadnień ekonomicznych, religijnych i społecznych charakterystycznych dla Wołynia w owym czasie, powstawanie i działalności Polskich Oddziałów Samoobrony, tworzenie się zrębów rodzimej konspiracji spod znaku Armii Krajowej, współpracę z partyzantką sowiecką, pomoc udzielaną Żydom i rozmaitym uciekinierom z nazistowskiej niewoli. To, mimo upływu dziesiątków lat, wciąż nacechowana dużym ładunkiem emocjonalnym bezpośrednia relacja z wielomiesięcznego oblężenia ufortyfikowanego Przebraża, ofiary krwi płaconej przez obrońców i ludność cywilną, ogromnych trudności które niosła za sobą codzienna egzystencja (powtarzająca się ataki Ukraińców, śmierć bliskich, kłopoty z aprowizacją, brak broni i środków medycznych, sprawy organizacyjne…) oraz ogromnej ofiarności, poświęcenia i woli przetrwania, bez której polska społeczność (również ta z okolicznych wsi, koloni i pojedynczych gospodarstw, która znalazła tu schronienie) nie miała by szans na przeżycie.
„Tragiczne wydarzenia wyzwoliły w nich[gospodarzach] poczucie solidarności, ofiarności a nawet poświęcenia. Podczas przydzielania kwater, zbierania ofiar […] dla rozbitków nikt nie protestował, nie krzywił się , nie odmawiał. Wszyscy czuli się członkami jednej ogromnej społeczności, zagrożonej tym samym niebezpieczeństwem. Stawka było życie, sprawy materialne przestały mieć istotne znaczenie”.
To wstrząsające świadectwo człowieka który ten obóz tworzył, który uczestniczył w jego życiu i funkcjonowaniu, od początku do końca dowodził jego obroną, działalnością prewencyjną i na którym spoczywała przytłaczającą odpowiedzialność za ocalenie polskiej ludności, bez wytchnienia atakowanej przez sfanatyzowane ukraińskie podziemie.
„Życie wokół Przebraża zamarło jak po przejściu jakiejś straszliwej zarazy. Staliśmy się jedynym w promieniu wielu kilometrów skupiskiem polskiej ludności[…]Musieliśmy stale uaktualniać plan obrony, dokonywać zmian w systemie okopów, a przede wszystkim zdobyć więcej broni…”.
„Upowcy otworzyli huraganowy ogień ze wszystkich broni i ruszyli do ataku. Było ich kilkuset. Mimo skuteczności naszego ognia bulbowcy parli do przodu jak lawina. Najpierw z odległości około pięćdziesięciu metrów prawe skrzydło załamało się i zaległo, by po chwili znowu kontynuować atak. Lewe skrzydło docierało już do naszych linii. Broniliśmy się z furią. Nasze automaty biły bez przerw, ale i nas zalewała lawina pocisków”.
To próba ocalenia od zapomnienia tego niezwykle ważnego fragmentu naszej historii najnowszej i swoisty hołd złożony zarówno samym obrońcom, oddziałom polskiej i radzieckiej partyzantki i o dziwo również niektórym okolicznym mieszkańcom pochodzenia ukraińskiego.
„Chciałbym wreszcie w szczególny sposób podkreślić pomoc tych Ukraińców i tych ukraińskich wsi , które nie uległy naciskom elementów faszystowskich i które, narażając się na straszliwy odwet z ich strony, nie tylko nie dały się wciągnąć w wir krwawej walki ale udzieliły nam czynnego i bezczynnego wsparcia”.
Dziś wsi Przebraże już nie ma, zamieszkująca ją od wieków ludność polska została w wysiedlona na tzw. Ziemie Zachodnie, które po 1945 roku znalazły się o obrębie państwa polskiego, zaś po jej ponownym zasiedleniu nowe ukraińskie władze nadały jej nazwę Hajowe. Jest więc to chyba jedna z ostatnich okazji przypominających o wydarzeniach których była świadkiem, nim na zawsze (jak wiele innych miejsc w naszej burzliwej historii) pogrąży się w odmętach niepamięci i niebytu. Gorąco polecam.