Jacek Komuda „ Samozwaniec.Moskiewska ladacznica”.

„W porę, gdy kwitły kwiaty, a trawy wzbijały wysoko, moskiewski mir wywlókł ciało cara Dymitra związane powrozem. Ciągnęli je za sznur uwiązany do przyrodzenia przez wrota Spaskie na Plac Czerwony. Tam, koło Łubnego Miesta rzucono zwłoki na podwyższenie przygotowane na zabawę. Spalonymi prochami nabito armatę i wystrzelono w stronę Rzeczpospolitej.

A potem się zaczęło.

We wszystkich miastach i wioskach moskiewskiej dziedziny zaczęli pojawiać się kolejni…

…Samozwańcy!

Jacek Komuda, niezłomny znawca i piewca naszej burzliwej XVII wiecznej historii, jak nikt inny potrafi łączyć literacką  fikcję z prawdziwymi, historycznymi wydarzeniami, opisywanej epoki. Czarując słowem, wiedzie nas wśród zasnutych pożogą i naznaczonych wojną bezkresnych ukraińskich stepów, szlacheckich dworów, zaściankowych zagród, chłopskich chat czy  zadymionych, tłocznych karczm. Wśród meandrów wielkiej i małej polityki, wybujałych ambicji wodzów, chciwości, zawiści i walki o władzę.

Fabuła i akcja skupia się nadal na tzw. Dymitriadzie- jednej z najbardziej zadziwiających, szalonych, śmiałych i awanturniczych przedsięwzięć Rzeczypospolitej. Od początku opartej na kłamstwie, mistyfikacji, niechęci polskiego dworu i jawnej wrogości hetmanów, osiągnęła spektakularny sukces, który swym rozmachem przerósł, w którymś momencie, nawet wyobrażenia jej twórców.

Tym razem dotyczyć będzie postaci Drugiego Samozwańca, również podający się za cudownie uratowanego carewicza Dymitra Iwanowicza, syna cara Iwana Groźnego. Wykorzystując sprzyjającą, polityczno-militarną sytuacje w sąsiedniej Rzeczypospolitej, która po nieudanym rokoszu Zebrzydowskiego,  zmagała się z masami nieopłaconego, żądnego sławy i łupów bitnego żołnierza, udało mu się zgromadzić kilkutysięczną armie ( wspartą, z czasem,   przez litewską szlachtę, kozaków i niechętnych ówczesnemu carowi  rosyjskich  bojarów) na czele której  podejmuje walkę o moskiewski tron. W jej tle poznamy całą plejadą niezwykle barwnie i plastycznie przedstawionych postaci, ludzi z krwi i kości, jak choćby sławny pułkownik Aleksander Lisowski.

Niewątpliwym walorem powieści Jacka Komudy „Moskiewska ladacznica” jest doskonała znajomość XVII wiecznej historii Rzeczpospolitej, Ukrainy  i carskiej Rosji oraz realiów tamtej epoki.

W sposób niesłychanie bogaty, wielobarwny, ciekawy, wciągający, podparty ogromną i wielopłaszczyznową, merytoryczną wiedzą, prowadzi nas wśród skomplikowanej mozaiki politycznych, militarnych, religijnych, obyczajowych, kulturowych i etycznych uwarunkowań i cech tego okresu. Owe narodowe (polsko –ukraińsko-rosyjskie) zestawienie jest elementem, który buduje genialny klimat i koloryt opowieści, bezpośrednio wpływając na  fabułę i  losy postaci.

Cała reszta dzieje się w zawrotnym tępię. Szable nie mają szans pokryć się rdzą, lufy samopałów drżą i czerwienią się od gorąca, krew leje się szerokim strumieniem, zaś jęki bitych, rannych i konających głośno niosą się po stepie.  Wszystko przy akompaniamencie huku dział, szczęku żelaza, wznoszonych toastów, pijackich wrzasków, sprośnych piosenek, rozlanego miodu, poplamionych winem obrusów i pisku dziewek służebnych.

Znakomicie rozrysowana fabuła, dynamiczna, wsparta umiejętnie stopniowanym napięciem akcja oraz świtanie oddane  postacie bohaterów (zarówno głównych jak i pobocznych) czynią z tej pozycji naprawdę niezwykle interesującą, a przy tym,  świetnie się czytającą, historyczną powieść. Polecam!!

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>