„Powiadają że ciągnie za nim stado kruków żerujących na truchłach jego wrogów. Mówią, że jest biegły w składaniu strof, gdyż z łatwością przekuwa słowa na wersety na kowadle swojego języka. Prawią, że język ma rozdwojony niczym u węża, bo z jego ust zarówno mądrość wypływa, jak i słowa o zdradzie i podstępie. Opowiadają, że tworzyć potrafi jeno słowem, bo czynami sprowadza wyłącznie pożogę i śmierć”.
Ainar Skald, bohater powieściowego cyklu Łukasza Malinowskiego powraca w kolejnej literackiej odsłonie, tym razem zatytułowanej „Wężowy język”. Po burzliwych wydarzeniach opisanych w „Kowalu słów” nasz bohater i towarzyszący mu przyjaciel, ogromny, ledwo panujący nad swym gniewem Ali Czarny Berserk (ich przyjaźń przybiera miejscami dość szorstką formę) wraz z grupą bitnych wojowników przybywają do Miklagardu, najpotężniejszego i najbogatszego miasta, znanego im świata. Cel jest oczywiście jeden, napaść, złupić ile się da i zanim obrońcy na dobre zorientują się w skali zagrożenia, wrócić na okręty i odpłynąć w nieznane… Niestety, w przypadku naszego pieśniarza (a teraz również konunga), człowieka, który przyciąga kłopoty jak nikt inny, wszystko niesłychanie się komplikuje, zmuszając naszych bohaterów do ryzykownych rozwiązań i balastowania na granicy życia i śmierci.
Już wkrótce okaże się również iż oprócz nowych kłopotów i niebezpieczeństw, których nie poskąpi im dzień teraźniejszy, powracają złowrogie cienie przeszłości, które wywrą istotny wpływ na życia Ainara i jego wojowników.
W porównaniu z wcześniejszy tomami przygód skalda, ta cześć charakteryzuje się trochę mniejszym dynamizmem, ale za to znacznie bardziej rozbudowaną warstwo opisową. Uwidocznia się to zwłaszcza w przedstawieniu i charakterystyce imperium bizantyjskiego, bogatej architekturze miasta oraz sposobu w jaki ono funkcjonuje, wliczając w to skomplikowany i zupełnie obcy północnym łupieżcom dworski ceremoniał. Widać iż autor wiele czasu poświęcił zapoznaniu się z historycznymi aspektami opisywanego okresu i rozgrywających się w nim wydarzeniom. Również same postacie głównych bohaterów zostały znacznie bardzie dopracowane i ukazane z większą dbałości o sferę psychologiczno –emocjonalną, co zdecydowanie, oczywiście na plus, wpłynęło na odbiór lektury.
Nie oznacza to bynajmniej iż zabraknie kolejnej zawiłej intrygi (tym razem z wątkiem jak najbardziej osobistym, a rzecz można, nawet, rodzinnym) oraz pełnych dramatyzmu walk, bo to naturalnie zdarzyć się nie może. Na naszą uwagę zdecydowanie zasługiwać będzie bardzo sugestywnie oddana bitwa morska, stoczona u wybrzeży wyspy Thery.
Podobnie jak poprzednio dowiemy się z fabuły kilku naprawdę ciekawych informacji o czasach i realiach (społecznych,religijnych, kulturowych, etnicznych) epoki w której toczy się akcja powieści a szczególnie jej kontekście polityczno- militarnym, dotyczącym różnorodnych metod i strategii prowadzenia wojen.
Ciekawy pomysł i naprawdę sprawna realizacja, połączona z nieprzewidywalnością zdarzeń (szczególnie w odniesieniu do hamramirów, straszliwych, szalonych, wojowników w których głowach zamieszkuje zarówno człowiek jak i zwierze), powodują iż z niecierpliwością oczekiwał będę dalszych losów Ainara Skalda.