„Mit przyzwoitego narodowego socjalisty, którym architekt Hitlera Albert Speer otaczał się aż do śmierci, był przez lata akceptowany przez znanych historyków. Mit ten polegał na odrzuceniu tego, co zostało dowiedzione ponad wszelką wątpliwość: że wykształceni, inteligentni i kulturalni ludzie mogą w pewnych okolicznościach zachowywać się jak bestie w ludzkim ciele i być równie moralnie odrażający jak psychopaci. Był to mit oparty na negacji faktu, że człowiek niewyróżniający się niczym szczególnym, taki jak Albert Speer, opisujący samego siebie jako apolitycznego technokratę, mógł nie tylko być uwikłany w nazistowskie zbrodnie, ale też stać się jednym z największych nazistowskich zbrodniarzy”.
Dla każdego kto, choć trochę, interesuje się historią nazizmu czy II wojną światową, nie ulega wątpliwości iż Albert Speer był jednym z kluczowych filarów III Rzeszy a jego miejsce na procesie norymberskim (wśród takich zbrodniarzy jak: Hermann Goering, Joachim von Ribbentrop, Alfred Rosenberg, Hans Frank, Ernst Kaltenbrunner…) było jak najbardziej uzasadnione i w pełni sobie na nie zasłużył.
Główny architekt Adolfa Hitlera, od 8 lutego 1942 minister odpowiedzialny za uzbrojenie i amunicję, szef Organizacji Todta, wykorzystując swoje nieprzeciętną inteligencję i prawdziwy zmysł organizatorski (trzeba to otwarcie przyznać) znacznie przyczynił się, zarówno bezpośrednio jak i pośrednio do przedłużenia działań wojennych a tym samym, do spotęgowania ogromnych zniszczeń, śmierci milionów żołnierzy i ofiar cywilnych. To jemu należy przypisać dynamiczne zwiększenie (oraz utrzymanie) wysokiego tempa produkcji zbrojeniowej, przeznaczonej na cele militarne, w tym czołgów, samolotów, dział, amunicji, benzyny, paliwa lotniczego i rakietowego. Bez jego, niewątpliwych talentów i twórczego umysłu, klęska hitlerowskich Niemiec miała by miejsce zdecydowanie szybciej.
Podczas procesu norymberskiego jako jedyny z oskarżonych wyraził skruchę z powodu zbrodni narodowego socjalizmu (któremu zawdzięczał, przecie,ż wyniesienie na szczyty władzy) co dało mu podstawę by przez przez kolejne lata, zasłaniając się niewiedzą czy niepamięcią, kreować swój wizerunek tzw. „dobrego nazisty”. Swoją drogą to bardzo popularna przypadłość wśród nazistowskich zbrodniarzy-ot taka dygresja. Speer jednak robił to w sposób na tyle inteligentny, przemyślany i skuteczny iż udało mu się zawiść wielu, nawet uznanych, publicystów i historyków, nie mówiąc już o zwykłych obywatelach.
Na szczęście nie udało się mu to ze wszystkimi…
Mamy w swoich rękach bardzo obszerną publikację brytyjsko-kanadyjskiego historyka Martina Kitchena, zatytułowaną „Speer.Architekt śmierci”, w której autor obala historyczne kłamstwa związane z tą postacią i bezlitośnie rozprawia się z fałszywym, tworzonym dla medialnych potrzeb, wizerunkiem tego, niewątpliwego zbrodniarza.
Aby w pełni zrozumieć złożoność tej postaci autor opisuje nam jego życie osobiste i zawodową karierę, które (wpisane naturalnie, i jest to bardzo ważny kontekst, w zmieniające się polityczne i społeczne tło ówczesnych XX –wiecznych Niemiec) z młodego, utalentowanego i ambitnego architekta, uczyniła aktywnego nazistę (wstąpił do NSDAP 1 marca 1931) i bliskiego współpracownika Adolfa Hitlera, wspierając i wcielającego w życie jego obłąkańczą, germańską wizje przyszłego świata. Autor w sposób niezwykle wnikliwy i dobrze udokumentowany, kreśli jego oszałamiająca, nawet jak na ówczesne standardy, karierę, pozycje wśród hitlerowskiej elity władzy, zakres wciąż powiększających się kompetencji i wpływów (bardzo interesujące wątki dotyczące Adolfa Hitlera oraz stosunków i relacji panujących wśród najwyższych niemieckich dygnitarzy, partyjnych i państwowych) oraz szereg decyzji, których podjęcie w konsekwencji zaprowadziło go najpierw na norymberską ławę oskarżonych, a potem cele, osławionego, wiezienia Spandau (wyrokiem sądu został skazany na dwadzieścia lat).
Te zresztą fragmenty książki, dotyczące więziennych losów Alberta Speera, zdecydowanie mniej znane czytelnikowi, mnie osobiści zainteresowały najbardziej. Podobnie jak jego dalsze kolej losów, już po zwolnieniu z więzienia w 1966 roku, jako publicysty czy wykładowcy, często udzielającego się w prasie i mediach ( i chętnie zapraszanego do rożnych audycji) podejmujących tematykę II wojny światowej czy nazizmu.
Z książki wyłania się obraz genialnego organizatora, doskonałego planisty, zdecydowanie odbiegającego intelektem, kulturą i sposobne bycia od innych nazistowskich przywódców ( by nie powiedzieć kreatur), który wszystkie swoje zalety poświecił urzeczywistnieniu zbrodniczej idei, nie bacząc na to, do czego ona prowadzi. . Zdeklarowanego nazisty, który wbrew temu co twierdzi, miał pełną świadomość tego co wokół niego się dzieje i jak straszliwie zbrodnie popełniane są przez naród niemiecki na mieszkańcach podbitych krajów. W celu potwierdzenia tych tez, autor publikuje materiały z których jasno wynika iż był on odpowiedzialny za wysiedlenie z Berlina tysięcy Żydów, nie obca była mu wiedza o tym jak traktowani są przez SS robotnicy przymusowi w podległych mu zakładach i do jakich dantejskich scen dochodzi w obozach koncentracyjnych. Co więcej, po latach udał dotrzeć się do dokumentów z których jasno wynika iż Speer był autorem projektów rozbudowy obozu w Auschwitz, w tym wież wartowniczych, nowych baraków dla więźniów, kostnic i pieców krematoryjnych(!!!).
Ukazuje całą brutala prawdę o nazistowskim przestępcy i zbrodniach brunatnego reżimu, których nie da się wymazać z historii XX wieku i które powinny na zawsze stać się przestrogę dla rządów i narodów świata.
„Speer. Architekt śmierci” Martina Kitchena, to niesłychanie ciekawa propozycja dla wszystkich, którzy chcą poznać mechanizmy funkcjonowania hitlerowskiego państwa przez pryzmat życia i kariery jednego z jej wysokich przedstawicieli. Gorąco polecam.