Special Ops: Lioness

Zdzisław Skrok „Słowiańska moc”

„Słowianie nieustraszeni z oręża, łagodni z przyrodzenia, przez wolne wędrówki szukali tylko ziemi, którą by potem własnego czoła upłodnić mogli”.
Nakładem Wydawnictwa ISKRY ukazała się książka Zdzisława Skroka zatytułowana „Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę”. 
To niezwykle fascynująca i ciekawa podróż do świata naszych praprzodków, podana w przystępnej, zrozumiałej nawet dla laika, popularnonaukowej formie.

 

Zdzisław Skrok mierzy się z mitami, narosłymi, wiekowym,i przekłamaniami, niedopowiedzeniami, naginaniem faktów  i naleciałościami zarówno natury historycznej jak i politycznej. Odkrywa przed czytelnikiem nieznane fakty z zamierzchłej przeszłości, kusi ciekawostkami oraz próbuje zapełnić liczne  „białe plamy” tego okresu.  Poddaje wnikliwej i wielopłaszczyznowej analizie znane wszystkim wydarzenia, przytacza starożytne zapiski dotyczące naszego regionu i zamieszkujących go ludów,  obala skostniałe teorie i tworzy nowe, niekiedy błyskotliwe, hipotezy.

W swych badaniach opiera się na antropologii, historii, archeologii, językoznawstwie i wszelkich dostępnych nam obecnie formach badawczych.

Książka składa się z dwóch części:

Pierwszej, w której autor skupia się nad zagadnieniami dotyczącymi pochodzenia ludów słowiańskich, ich zróżnicowania etnicznego, środowiskowego, kulturowego, politycznego i językowego. Miejsc z których przybyli, kontaktom i stopniu pokrewieństwa z innymi sąsiednimi plemionami, skutkom jakie towarzyszyć musiały tzw. „migracji ludów” i coraz większemu postępowi cywilizacyjnemu. Ukazuje nam kształtowanie się podwalin rodzącej się państwowości (a wcześniej demokracji plemiennej),oraz skutków jakie ona za sobą niosła, oraz to jak Słowianie byli widziani i opisywani przez im współczesnych.

Cześć druga to opis wierzeń, religii, zwyczajów, obrzędowości, oraz szeroko rozumianej obyczajowości naszych przodków i wszystkiego co związane z ich duchowością i pojmowaniem otaczającego ich świata. .

Książka próbuje też znaleźć odpowiedź na nurtujące od lat archeologów i historyków pytania:

Skąd pochodzimy? Gdzie powstały pierwsze ośrodki naszej władzy i czyja, tak naprawdę, była to władza? Czy Wielkopolską rządzili Goci? Co z poprzedzająca Piastów dynastią Popielidów ? Czy Mieszko nasz pierwszy (?) władca był Wikingiem? Jak wyglądały wzajemne międzyplemienne zależności i przenikanie się kultur?

To prawdziwa kopalnia wiedzy o tych najdawniejszych i najmniej znanych nam czasach. Mimo sporego ciężaru gatunkowego, jest świetnie i niebanalnie napisana, niesłychanie ciekawa, poruszająca, zaskakująca i zmuszająca to przewartościowania dotychczas posiadanej wiedzy.

Znakomita pozycja dla wszystkich pasjonatów historii dawnej i archeologii, oraz tych którzy pragną poznać tajemnice naszych przodków… i naszych korzeni. W jej świetle, pewne wydarzenia i życiorysy ludzi zaczynają wyglądać zupełnie inaczej, dość znacznie zmienia się również nasze spojrzenia na niektóre zagadnienia.

Gorąco polecam!!!

Arkady Saulski „Czarne miecze”

„Śmierć łączy skuteczniej od miłości„. 

„Tuż u granic czai się prawdziwe zagrożenie. Krwiożerczy drapieżnik szczerzący kły, gotów rozszarpać każdego, kto stanie mu na drodze. Jedynym ratunkiem wydaje się zjednoczenie wobec wspólnego wroga. Wojownicy muszą zapomnieć o krzywdach, zdradach i przelanej krwi. Jeśli się nie uda, prawdziwa rzeź dopiero się zacznie”. 

Powieść Arkady Saulskiego  jest lekturą w której udało się autorowi  połączyć  młodość, świeżość spojrzenia oraz  ciekawie przedstawioną opowieść   z dobrym literackim warsztatem, co, naturalnie, musiało pozytywnie wpłynąć na odbiór lektury i zaskoczyć czytelnika. Tym bardziej iż w natłoku podobnych gatunkowo historyczno-przygodowych  tytułów, coraz trudniej o coś  prawdziwie oryginalnego i twórczego.

Zdecydowanie najmocniejszym akcentem opisywanej  publikacji  są bardzo interesujące kreacje bohaterów  i to zarówno tych pozytywnych  jak i negatywnych, choć tu akurat kwestia  klasycznego podziału na Dobro i Zło jest dość dyskusyjna i  płynna. To właśnie oni  są motorem napędowym  toczących się w powieści wydarzeń  i to  na ich  barkach  dźwigany jest cały ciężar fabuły. A dzieje się sporo  gdyż  wraz z rozwojem wątków  akcja zyskuje na dynamice, brutalności i nieprzewidywalności, co oczywiście,  jak najbardziej cieszy.

To wciągająca opowieść o honorze wojownika, odkupieniu, okrutnej  wyniszczającej wojnie, przelanej krwi, przeznaczeniu  i trudnych wyborach. O przeplataniu się przeszłości z teraźniejszością, demonach dręczących duszę i ciało, oraz iskierce nadziei, która tkwi w każdym z nas. 

Fabuła bogata, wielowątkowa i rozbudowana. Napisana z niewątpliwą pasją i  rozmachem.  Bardzo klimatyczna, utrzymana w średniowiecznej  konwencji i stylistyce dawnej  feudalnej Japonii i  czerpiąca pełnymi garściami  z tego mrocznego,  surowego ale i jakże  fascynującego świata. 

Wszystko, naturalnie, wpisane w losy poszczególnych postaci a w szczególności, co oczywiste i zrozumiałe, głównego bohatera powieści, Ducha, japońskiego wojownika  zamieszanego w konflikt dwóch wielkich rodów ze wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami. Człowieka. który zmaga się z własnymi słabościami, demonami  przeszłością, dźwigając
bagaż  traumatycznych przeżyć i niełatwych życiowych decyzji choć szczegółów, naturalni, nie zamierzam  zdradzać. 

„Czarne miecze” Arkady Saulskiego to świetnie napisana, wolna od utartych schematów historia, z wciągającą intrygę oraz odznaczającą się dużą ekspresją akcją-końcowa bitwa zaspokoi z pewnością apetyty i gusta wszystkich miłośników scen batalistycznych. 

W połączeniu z niezwykłą plastycznością opisów i przestrzenną wyobraźnią autora otrzymujemy rozrywkę, którą bardzo dobrze się czyta i po której ma się ochotę na więcej. Polecam.

Witold Gadowski „Wieża komunistów”.

„Wciągająca powieść sensacyjna, która – być może – kryje w sobie drugie dno”.

Książka Pana Witolda Gadowskiego jest, z całą pewnością, jedną z ciekawszych, literackich, pozycji jakie ostatnimi czasy miałem okazję przeczytać.

Uderza realizmem zdarzeń  i zachowań oraz dociekliwą obserwacją naszej, polskiej, rzeczywistości. Autor znakomicie prowadzi intrygę, właściwie stopniuje napięcie i tworzy własną, niepowtarzalną, lekko mroczną, aurę zagrożenia i strachu, która niczym gęsta, tropikalna, mgła oplata przedstawione w powieści postacie i wydarzenia.

Prezentuje dużą dbałość o szczegóły oraz naprawdę dobrą znajomość naszych historycznych realiów, zwłaszcza w odniesieniu do wydarzeń z najnowszej historii Polski.

To obraz brutalnego, okrutnego i cynicznego świata PRL-owskich służb specjalnych.

Wychodzą na jaw ciemne, skrzętnie przez lata skrywane tajemnice przeszłości, dotyczące ludzi i zdarzeń, które miały miejsce w komunistycznej Polsce oraz po jej upadku w dobie tzw. rodzącej się demokracji.  Uwikłanie ówczesnych, polityczno-partyjnych, elit, mechanizmy sprawowania przez nich niepodzielnej władzy (w jej różnych wymiarach i aspektach), oraz złowrogi cień służb specjalnych, wojskowych i cywilnych.

Lektura szokuje, szarpie emocjami, zmusza do przewartościowania posiadanej wiedzy i zastanowienia się nad, takim a nie innym, obliczem naszego kraju, tym ówczesnym i tym dzisiejszym.

Główny bohater powieści, Andrzej Brenner to bezkompromisowy dziennikarz śledczy (dziś, powiedzielibyśmy, przysłowiowy, wolny strzelec), który w toku prowadzonego przez siebie dochodzenia wpada na trop (i ujawnia kulisy) największej afery finansowej kraju: defraudacji pieniędzy z Funduszu Budowy Gospodarki.

Pozyskując informatorów i nie bacząc na grożące mu niebezpieczeństwo, krok po kroku, odkrywa kolejne elementy układanki w której bez trudu odnajdziemy szereg bardzo wyraźnych odniesień  do naszych czasów. Zagadka goni zagadkę, tajemnica tajemnice i nic nie jest tym czym wydaj się na pierwszy rzut oka. Zwłaszcza analogia do najgłośniejszej i wciąż osnutej tajemnicą  afery FOZZ-u ( Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego) często nazywaną „matka wszystkich afer” jest aż nadto wymowna i autor wcale się z nim nie kryje.

Witold Gadowski znakomicie przedstawia wzajemnie, przenikające się i oddziałujące na siebie środowiska polityczne i  biznesowe, skonfliktowane, dbające jedynie o własne interesy, szeroko pojęte media, oraz iście pajęczą sieć  wzajemnych ( jawnych i niejawnych) układów i zależności.

Książka jest świetnie (i bardzo sugestywnie) napisana, intryguje, ciekawi, nie stroniąc przy tym od ukazania tych najbardziej brutalnych i bezwzględnych aspektów naszego życia.

„Wieża komunistów” to naprawdę warta polecenia pozycja dla wszystkich miłośników naszej historii najnowszej, która z całą pewnością zapewni wiele godzin bardzo dobrej i rzetelnej, literackiej rozrywki.

Żmijowisko-serial

Robert Low „Bestie zza muru”.

„Sześciu gladiatorów w straceńczej misji, której stawką jest los Cesarstwa Rzymskiego. Ważą się losy Cesarstwa Rzymskiego”.

Z twórczością Roberta Low miałem okazję się już  zetknąć przy okazji świetnego, historyczno-przygodowego cyklu o walecznych  wikingach, zatytułowanego” Zaprzysiężeni”, traktujących o burzliwych  losach Orma Zabójcy Niedźwiedzia  i jego zaprawionej w licznych bojach załogi. 

Jak widać  klimat i sceneria  Północy, naszego kontynentu, nadal są bliskie naszemu autorowi, choć tym razem fabuła prezentowanej powieści  „Bestie zza muru” przenosi nas do epoki starożytności i ery Cesarstwa Rzymskiego.
Całość wątków ogniskuje się wokół niesłychanie  niebezpiecznej misji, zleconej przez wpływowego Serwiliusza Structusa  dwójce byłych  gladiatorów, Drustowi i Kagowi. Jej celem jest odnalezienie ich byłego kompana, zwanego Psem. odpowiedzialnego za uprowadzenie pewnej, tajemniczej, kobiety wraz z  jej synem oraz  ucieczka z ziem Imperium.

Ucieczkę za tzw. Mur Hadriana  na którym w odległej Bretanii kończy się administracja i władza Rzymu a zaczyna kraj wojowniczych i wciąż niepokonanych, kaledońskich plemion.

Tak zaczyna się szaleńcza wyprawa, której zawiedzie naszych bohaterów ( oraz ich towarzyszy) na krańce antycznego świata,  zmuszając ich, nierzadko,  do dramatycznych  wyborów, których samych po sobie by się nie spodziewali…

 Na naszą uwagę  zasługuje (i to trzeba wyraźnie podkreślić)  znakomicie  oddany klimat antycznego świata,  który wciąż  fascynuje, zachwyca i pobudza naszą wyobrażenie. Sugestywny  realizm,  ciekawie skonstruowana intryga,  mocna, wyrazista i trzymająca w napięciu akcja, niejednoznaczne  kreacje bohaterów (niektórzy mogliby stać się kanwą na osobną opowieść)  oraz  niezwykle realistycznie oddane sceny walk.

Owszem, fabuła z początku, być może,  nie powala dynamiką (do czego, w pewnej mierze, przyczyniają się liczne retrospekcje, dotyczące postaci, ale są  ważne)  z każdą jednak stroną akcja coraz bardziej rozkręca się i przybiera na sile. Sprawnie i ciekawie prowadzona narracja, nieprzewidywalność, mroczna tajemnica,  świetne dialogi, łatwość łączenia literackiej fikcji z prawdziwymi wydarzeniami i ogólna spójność powoduje że otrzymujemy  porządną historyczną opowieść, która pochłonie nas bez reszty.

Reasumując.”Bestie zza muru”   Robert Low to  obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów twórczość tego pisarza oraz doskonały  przykład naprawdę dobrej literatury. Polecam  

Jeanette Øbro Gerlow i Ole Tornbjerg „Krzyk pod wodą”

Z twórczością tego duńskiego duetu pisarzy Jeanette Øbro Gerlow i Ole Tornbjerga spotykam się po raz pierwszy, choć niezmiernie cenię sobie literaturę naszych północnych sąsiadów. Po przeczytaniu tej powieści mogę jednak z pełną świadomością i pewnością siebie stwierdzić iż zaprzyjaźnię  się z nimi na dłużej.

Katrine Wraa, młoda pani psycholog i uzdolniona specjalistka od profilowania kryminalnego  powraca do rodzinnego kraju, aby swoim doświadczeniem i umiejętnościami, nabytymi podczas pracy w Anglii wspomóc świeżo powstający wydział duńskiej policji. Sam powrót nie jest osobiście dla niej łatwy, oprócz obaw i wątpliwości związanych z nowa posadą, sceptycznym podejściem kolegów z branży i niezbyt ciepłym przyjęciem, przyjdzie jej zmierzyć się z własnymi demonami, dotyczącymi przeszłości.

Od razu też rzucona zostaje na głęboka wodę, a mroźna, śnieżna  skandynawska sceneria staje się sceną na której rozgrywa się mroczna kryminalna zagadka…  Na trawniku, przed swoim własnym domem w bestialski sposób zamordowany zostaje ogólnie szanowany lekarz położnik, przykładny mąż i ojciec dwójki, małych dzieci.

Bohaterce, wraz z przydzielonym jej nowym partnerem szybko udaje im się ustalić i powiązać fakty, znaleźć motyw oraz ustalić i ująć domniemanego sprawcę. Wszystkie elementy zdają się pasować do siebie, wróżąc szybkie zakończenie uwieńczonego sukcesem śledztwa. Ale czy na pewno? Mimo zdawało by się niezbitych i wiarygodnych dowodów, dwójce śledczych coś nadal nie daje spokoju. Czyżby więc sprawa miała drugie dno?

Jeanette Øbro Gerlow i Ole Tornbjerg serwują nam solidnie napisaną, świetnie skonstruowaną, bardzo ciekawą i osadzoną w swoistym klimacie powieść kryminalną. Znajdziemy tu  wszystko co tego rodzaju historia powinna zawierać: okrutną zbrodnie,  echa przeszłości, skrzętnie skrywane tajemnice,  aurę grozy, strachu i  niedopowiedzenia. Porusza nas  mocna, wyrazista i dynamiczna akcja, liczne przeplatające  się wątki i postacie, wzbogacająca fabułę retrospekcja, inteligentne i przemyślane dialogi oraz umiejętnie stopniowane napięcie. Jest również finał, który potrafi czytelnika zaskoczyć.

Niewątpliwym atutem książki jest duży nacisk położony na psychologiczne aspekty kreacji głównych bohaterów: ich wzajemnych relacji, sposobu pojmowania i odnajdywania się w otaczającym ich świecie. W opowieści tej, niejako w tle pojawiają się również niezwykle ważne problemy naszej współczesności: skomplikowane stosunki społeczne, przemoc w rodzinie, wyalienowanie jednostki, zagadnienia dotyczące uchodźców i emigrantów politycznych.

„Krzyk pod wodą” to znakomita pozycja dla wszystkich, którzy chcą poznać niebanalną i dobrze napisaną kryminalna opowieść, osadzoną w surowej skandynawskiej scenerii. Nuda z całą pewnością nam nie grozi.

Peaky Blinders (Original Music From The TV Series)

Tim Marshall „W teatrze cieni”.

Tim Marshall „W teatrze cieni. Historia ostatniej europejskiej wojny”.

„Były na świecie inne wojny i inne opowieści, ale w moim odczuciu nic nie może się równać z rozpadem Jugosławii. Koniec czegoś politycznego stał się początkiem czegoś osobistego”.

Konflikt bałkański, który wybuchł w 1993 roku  wśród państw byłej Jugosławii swoją dynamiczną eskalacją i niespotykanym okrucieństwem wprawił w osłupienia Europę i cały, cywilizowany świat. Stanęliśmy wszyscy w obliczu najgroźniejszego konfliktu zbrojnego do czasów II wojny światowej, który na zawsze zmienił całą geopolitykę tego regionu, rezonując w rozmaitych formach aż po czasy nam współczesne.  Oblężenie Sarajewa, masakra w Srebrenicy, mordy ludności cywilnej i czystki etniczne na zawsze wryły sie krwawymi zgłoskami w europejską historię XX wieku.

„W teatrze cieni” Tima Marshalla jest wstrząsającą, i bardzo rzeczową zarazem, relacją angielskiego dziennikarza Sky News i korespondenta wojennego, będącego  naocznym świadkiem ostatniego aktu tego dramatu, czyli krwawej  wojny w Kosowie w 1999 roku. Autor na własne oczy i na własnej skórze miał okazję zobaczyć i poczuć jak ten straszny polityczno- etniczno -religijny konflikt wygląda z bliska oraz jak wpisuje się on w szerszy, skomplikowany, na wielu płaszczyznach,  obraz  regionu.

Opisuje i pozwala nam zrozumieć co legło u przyczyn wybuchu wojny, kreśli jej przebieg  i próbuje znaleźć odpowiedź na to dlaczego przybrała ona aż tak okrutny  i wynaturzony charakter. Kreśli skomplikowany historyczny, polityczny, społeczny, etniczny i religijny kontekst tego konfliktu, bez zrozumienia którego ciężko poruszać się w gąszczu przedstawianych przez autora wydarzeń faktów i głównych aktorów dramatu.

Książka składa się z trzech wyraźnie zaznaczonych części:  „Przed”, „W trakcie” i „Po”. poprzedzonych zestawem  map obrazujące skład etniczny obszarów  w latach 1990 i 2015. Z mojego punktu widzenia ów rozdział „Po” jest zdecydowanie najciekawszy, choć, niestety, nie napawa optymizmem co do przyszłości tego regionu w najbliższych latach i pokojowego współistnienia powstałych na zgliszczach Jugosławii państw.

Porozumienie z Dayton, wynegocjowane w listopadzie 1995 zakończyło wprawdzie  krwawą  wojnę w byłej Jugosławii,  ale  nie przyczyniło się,  (przykład Kosowa jest jak najbardziej wymownym tego przykładem) w żądnym razie, do rozwiązania kłopotów tej części Europy, która, tak naprawdę, nigdy nie wyzwoliło się z jarzma bałkańskiej wojny.  Która tkwi  na tyle głęboko iż skutecznie hamuje wszelkie próby zbudowania nowego,  wielokulturowego i wielonarodowego społeczeństwa. Niezdolnego i chyba nie zainteresowanego (przynajmniej nie widać tego po elitach władzy) żadnym   kompromisowym czy  kompleksowym  rozwiązaniem,istniejących problemów. Trudno oprzeć się wrażeniu  iż wszystko  tutaj jest tymczasowe, przejściowe a decydujące rozstrzygnięcia  są jedynie przesunięte w czasie. Wizja kolejnego konfliktu (nie ukrywają tego liczni rozmówcy naszego bohatera) niemal namacalnie wisi  gdzieś w powietrzu. A będzie to konflikt zdecydowanie straszniejszy, gdyż wszystkie strony, pomnę ostatnich doświadczeń, znacznie lepiej się do niego przygotują. 

Świadczy o tym niesłabnące  poparcie dla partii i organizacji jawnie nacjonalistycznych i populistycznych, zwłaszcza w Serbii,  których retoryka nadal przemawia do odbiorców oraz wzrost zainteresowania lokalnej społeczności muzułmańskiej (dotychczas bardzo umiarkowanej) islamskim radykalizmem, będącym pokłosiem obecności licznych arabskich mudżahedinów,  wspomagających w czasie konfliktu swoich, religijnych, pobratymców. Dochodzi do tego również postawa współczesnej Rosji tradycyjnie wspierającej Serbów i ich politykę. 

Książka  Tima Marshalla „W teatrze cieni” to bez wątpienia jedna z najlepszych reporterskich publikacji z jaką miałem okazję zapoznać się w ostatnich latach. I nie chodzi tu o walory literackie czy bardzo emocjonalny język, którym posługuje się dziennikarz (choć nie można mu niczego zarzucić) lecz o wagę  i prawdę przekazu. A ta jest, po prostu, przygniatająca.

Zdecydowanie polecam.

Wiktor Krawczenko „Wybrałem wolność”

Niezmiernie cieszy mnie fakt iż  wydawnictwa coraz częściej decydują  się na wznowienie ważnych literackich pozycji, które ze względu na podnoszoną  tematykę i szeroki historyczny wydźwięk, stanowią ważny wkład w pojmowane dziejowych  procesów, zachodzących wokół nas.

Tym razem sprawa dotyczy wydanej w 1946 roku w Stanach Zjednoczonych książki Wiktora  Krawczenko, radzieckiego uciekiniera, który korzystając ze służbowej obecności na amerykańskiej ziemi  postanowił nie wracać do „ojczyzny proletariatu”.

 Jest to bez wątpienia jedna z najlepszych, najciekawszych i jednocześnie najbardziej wstrząsających publikacji dotyczących komunizmu z jaką miałem okazje się spotkać.

Ów totalitarny system nie jest tu ukazany w sposób globalny lecz stanowi niezwykle osobiste i bardzo emocjonalne (oparte na własnych przeżyciach) spojrzenie na to co działo się w  Związku Radzieckim po przejęciu władzy przez bolszewików. To oczami naszego bohatera (członka partii a później  wysoko postawionego  przedstawiciela przemysłu), widzimy ponurą, brutalną i pełną absurdów rzeczywistość policyjnego państwa oraz tego jak wpływa ono na jednostkę i społeczeństwo

Państwa w którym donosicielstwo i ślepe posłuszeństwo urosło do rangi obywatelskiego obowiązku. Fałszywe oskarżenia i fabrykowanie dowodów jest na porządku dziennym, zaś uczciwość i  ciężka praca nie chronią przed  więzieniem, zsyłką na Sybir, czy wyrokiem śmierci.

Stajemy się świadkami dramatu dziesiątków  ludzi (nie anonimowych lecz  wymienionych tu z imienia i nazwiska, choć, być może, w niektórych miejscach zmienionego) których autor znał i  z którymi  stykał się przez lata na płaszczyźnie prywatnej i zawodowej.

To historia wrażliwego, porządnego i myślącego człowieka zaplątanego w sieci politycznej doktryny, która w sposób bezduszny miażdży i zmiata na swojej drodze wszystko i wszystkich.

W jego wspomnieniach,  wśród wielu innych niezmiernie ciekawych wątków, znalazły się dwa które w sposób szczególnie utkwiły mi w pamięci…

Pierwszy, to  porażająca historia   przymusowej kolektywizacji ukraińskich wsi (metod i sposobów w jakich się ona odbywała,która doprowadziła do śmierci, często głodowej,  milionów mieszkańców tego regionu oraz  uwięzienia i skazanie tysięcy opornych chłopów. Zupełnie odczłowieczona, pozbawiona ekonomicznych podstaw  i elementarnej wiedzy (przysłani partyjni przedstawiciele częstokroć nie potrafili odróżnić rodzajów zbóż, o specyfice pracy na roli zupełnie nie wspominając) doprowadziła do całkowitego zubożenia ludności tego terenu i zrujnowania całego  sektora gospodarki.

Drugi,  to wydawało by się zupełnie irracjonalną i  groteskowa (gdyby nie to że była prawdziwa) relacja z publicznej czystki dokonywanej (przy pełnych trybunach, naturalnie) w środowisku akademickim i naukowym, w skład którego wchodzi również autor. Uwłaczającą jakimkolwiek normom, żałosna, werbalna  chłosta, dokonywała jawnie na członkach komunistycznej partii przez ich znajomych, kolegów i przyjaciół, bojących się o własną pozycje i osobiste bezpieczeństwo. Festiwal obłudy i grozy rozgrywający się przed rządnym krwi audytorium  i specjalną komisją  przywodzącą podświadomie  na myśl znane nam z historii średniowiecza procesy o czary.

 Książka „Wybrałem wolność” jest formą swoistego rozliczenia się autora z własną bolesną  przeszłością oraz  tym czego doświadczył i czego był świadkiem przez lata życia i  pracy w radzieckim, socjalistycznym raju. Rozwiewa funkcjonujące na Zachodzie ( i zręcznie podsycane przez propagandę ZSSR) mity o szczęśliwym i  demokratycznym kraju, ukazując demona komunizmu bez znieczulenia, owijania w bawełnę,  kładąc nacisk na cenę  jaka płacą miliony ludzi którzy mieli nieszczęście znaleźć  się w jego złowrogim cieniu.

 25 lutego 1966 roku Wiktor Krawczenko znaleziony został z postrzałem głowy w swoim mieszkaniu w Nowym Jorku. Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo, ale do dziś nikt w to oczywiście  nie wierzy. I niech to posłuży za puentę. Zdecydowanie polecam.