„O ludziach, którzy ukradli Afrykę”.
„Horror, jakiego doświadczała Afryka od lat sześćdziesiątych XX wieku, nigdy dotąd nie został w pełni opisany. Tutaj jest wszystko dla tych, którzy chcieliby naprawdę wiedzieć, jakie to było straszne”.
Podczas jednej ze swoich litaracko-historycznych wędrówek zetknąłem się z szokującą biografią, europejskiego monarchy, króla Belgów, Leopolda III i do dziś nie mogę zrozumieć w jaki sposób człowiek ów nie znalazł się gronie takich masowych ludobójców jak Hitler, Stalin, Pol Pot czy MaoTse tung. Skala rabunkowej polityki oraz potwornych zbrodni dokonanej na rdzennych mieszkańcach Konga ( porażającej nawet jak na standardy i warunki afrykańskie ) za którą jest odpowiedzialny jest wprost niewyobrażalna.
Wspominam o tym dlatego iż spoglądając na współczesne oblicze Afryki nie sposób oddzielić jej od epoki kolonializmu i postkolanializmu oraz konsekwencją tych zjawisk, trwających, na wielu rożnych płaszczyznach, do dnia dzisiejszego.
Koniec II wojny światowej uruchomił dziejowe procesy w wyniku których zmieniła się diametralnie polityczna mapa świata a wiele narodów i państw odzyskało swoją niepodległości i podmiotowość. Dotknęło to również kontynentu afrykańskiego, choć akurat tu sytuacja była bardziej skomplikowana i rozłożona w czasie (schemat i stopień uzależnień poszczególnych koloni względem swoich metropolii był nadal duży) ale raz wprawionego w ruch koła historii, i związanych z nim zmian, nie dało się już cofnąć.
Wybijanie się na niepodległość i usamodzielnianie miało, naturalnie, różny przebieg, od przebiegających w pokojowej atmosferze polityczno społecznych przemian (powstanie związków zawodowych i partii politycznych) po krwawe, często bratobójcze, konflikty zbrojne, które na lata położyły się cieniem na historię wielu regionu i państw. Na ich czele stawały zwykle charyzmatyczne jednostki, które potrafiły porwać za sobą tłumy lub też odpowiednio wykorzystać zaistniałą sytuacje, sięgając po najwyższą władze w swoich krajach: Mu’ammar al-Kaddafi, Sani Abach, Isajas Afwerki, Mobutu Sese Seko, Félix Houphouët-Boigny i inni.
O nich właśnie (choć kontekst jest zdecydowanie szerszy i znacznie wykracza poza to co sugeruje nam tytuł) traktuje znakomita książka brytyjskiego dziennikarza Paula Kenyona, zatytułowana „Ziemia dyktatorów. O ludziach, którzy ukradli Afrykę”.
Znajdziemy wśród nich zbłąkanych ideowców, szaleńców, religijnych fanatyków, wojskowych dowódców z przerostem ego, politycznych intrygantów, karierowiczów, gangsterów, psychopatów i krwawych watażków…
Wszystkich ich łączy właściwie jedno. Na pewnym etapie swojego życia zostali przywódcami swoich państw, decydując o kierunkach ich rozwoju, wewnętrznych i zewnętrznych ( częściej, niestety, „niedorozwoju”) oraz życiu i śmierci tysięcy swoich współobywateli. Którzy kosztem własnych narodów, nierzadko egzystujących w skrajnym ubóstwie i nędzy, dotkniętych przez epidemie i kolejne, powtarzające się lokalne wojenki, dorobili się gigantyczny fortun, ponad wszelką miarę pławiąc się w luksusach i samozadowoleniu.
Tak naprawdę jednak ich biografie (niektóre, przyznajmy, są naprawdę interesujące i można by nimi obdarzyć kilka postaci) są punktem wyjścia do wielowymiarowej opowieść o samej Afryce. Afryce wielu prędkości, wielu skrajności i wielu, niestety, zmarnowanych szans….
Paul Kenyon na podstawie kilku wybranych państw, wśród których znajdziemy min. Nigerię, Kongo, Erytree, Gwineę Równikową, Wybrzeże Kości Słoniowej kreśli nam obraz, (teraźniejszość nieustannie przeplata się tu z przeszłością) kontynentu, który dysponując tak ogromnymi zasobami złota, srebro, diamentów i innych ważnych surowców mineralnych czy tak poszukiwanych produktów jak kauczuk, czekolada, o możliwościach jakie daje turystyka już nawet nie wspominając, nadal nie jest w stanie wyzwolić się i podźwignąć z widma kolonialnej przeszłości. Który daje się wykorzystywać, manipulować i rozgrywać przez współczesne mocarstwa, dawne europejskie metropolie oraz wielkie międzynarodowe koncerny.
Lektura „Ziemia dyktatorów. O ludziach, którzy ukradli Afrykę” to kolejny, świetnie napisany i porywający w swej treści reportaż, sygnowany przez Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, który daje nam sporą dawkę niesłychanie ciekawej a miejscami i unikalnej wiedzy, która zdecydowanie przybliży nam tematykę afrykańską. No i książkę znakomicie się, przy tym, czyta… Gorąco polecam.