„Niewygodna historia powojennej Polski”.
W dorobku Pana Piotra Pytlakowskiego to pozycja dość nietypowa, gdyż jego dotychczasowa dziennikarska i literacka działalność kojarzy nam się głównie z czasami bardziej współczesnymi, związanymi min: z polską przestępczością zorganizowana, instytucją świadka koronnego, działalnością tajnych służb, aferami gospodarczymi i szeroko rozumianą polityką. Cieszę się jednak że ją „popełnił” , choć tematyka jest bardzo trudna, bolesna i bardzo często przemilczana. Sięgając po nią odniosłem wrażenie iż problematyka ta tkwiła w autorze od bardzo dawna, co potwierdza duży emocjonalny ładunek wyzierający z kart lektury.
Zagłębiając się, ze strony na stronę w poruszająca j treści i stając w obliczu opisów i relacji straszliwego dramatu lat powojennych w które tak bardzo wplecione zostały losy przedstawionych postaci (szczególnie dzieci), przed oczami staje mi głośny film Pani Agnieszki Holand „Europ, Europa” (opisujący historię ukrywającego się żydowskiego chłopca, Salomona Perela, który aby przeżyć zmuszony jest stać się najpierw Polakiem, potem Rosjaninem (członkiem Komsomołu), następnie Niemcem (członkiem Hitlerjugend) i wreszcie ocalałym więźniem obozu koncentracyjnego) czy tekst słynnej piosenki Jacka Kaczmarskiego „Opowieść pewnego emigranta” ( „I pod Ścianę Płaczu iść mi było wstyd, czy ja komunista, czy Polak czy Żyd?”). Tak bardzo trauma wojny i wszystko to, co za sobą niosła potrafiła wypaczyć, skomplikować i wykoleić ludzkie losy. Książka traktująca o złożoności stosunków polsko -niemieckich po zakończeniu II wojny światowej jest tak naprawdę, rozpisaną na wiele głosów, opowieścią o tym jak bezwzględny, bezlitosny i niesprawiedliwy potrafi być walec historii i jak często jego ofiarami padają najsłabsi i najmłodsi pośród nas. Jak dziejowa niesprawiedliwość zatruwa ludzkie dusze, wypacza ludzkie umysły, ludzkie emocje i ludzką empatię dla drugiego człowieka, pozwalając na zwierzęce zaślepienie, zemstę, wynaturzenie i nieuzasadnioną przemoc. Jak niewiele potrzeba by z bezbronnej ofiary stać się brutalnym oprawcą a ZŁO kiełkujące w ludziach sercach niekoniecznie musi podpierać się jakąkolwiek, polityczną, ideologią.
Na kartach książki Piotra Pytlakowskiego pojawi się kilka udokumentowanych historii przedstawiających brutalne, okrutne i często niezrozumiałe zbrodnie, dokonane przez naszych rodaków (zarówno tych przybyłych ze Wschodu, pragnących odbudować swoje życie po dramacie wojny i przymusowego przesiedlenia na Zachód, jak i miejscowych Polaków łaknących odwetu na miejscowej ludności (pozostałych jeszcze na ziemiach polskich Niemcach, wychodzących z ukrycia i powracających do swych domów i interesów Żydach, a także Mazurach, Kaszubach, Ślązakach i innych grupach, uznanych, w tamtym czasie, za elementy antypolskie) i powetowania sobie strat poniesionych podczas kilku lat okupacji.
Szczególnie zaszokowały mnie i mocno utkwiły w pamięci masowe mordy, dokonane przez polska ludność Aleksandrowa Kujawskiego i Nieszawy w 1945 roku oraz wstrząsająca historia osieroconego ,niemieckiego, chłopca Heinricha z dzisiejszego Koszalina ( z racji nieznajomości języka polskiego udającego niemowę ), którego tragiczna historia jest przykładem dramatu wielu dzieci tamtego okresu, pozbawionych opieki , domu, rodziny, tradycji ojczyzny, którzy, chcąc nie chcąc, przystosować się musieli do nowych czasów i nowych warunków życia, co zmieniło ich już na zawsze.
Opisane tu fakty chyba nikogo nie pozostawiają obojętnym, przynajmniej nie powinny, szarpią emocjami i zmuszają do głębszych refleksji. Są też istotnym świadectwem owego okresu a tym samym, ważnym, potrzebnym, głosem w dyskusji o naszej ( nie zawsze chlubnej, przecież) historii najnowszej.
Gorąco polecam, kończąc również cytatem z Jacka Kaczmarskiego z utworu Jałta „Tylko ofiary się nie mylą”. Pamiętajmy o tym.