Po raz kolejny zdecydowanie duże TAK dla powieści Roberta J. Szmidta, zatytułowanej „Riese”, za świetnie przeprowadzony i znakomicie rozwinięty literacki zamysł twórczy, oraz nieszablonowość, która wyróżnia tą pozycje z całej reszty książek związanych z cyklem METRO 2035, zapoczątkowanym przez Dmitryja Glukhovsky’ego. To bez wątpienia jedna z najciekawszych odsłon słynnego Uniwersum, co cieszy tym bardziej, iż autorem jest nasz rodak, a fabuła i akcja powieści rozgrywa się w naszym kraju.
Lektura jest bezpośrednią kontynuacja losów Nauczyciela ( Ducha/Czarnego Skorpiona), którego poznaliśmy przy okazji „Otchłani” i „Wieży”, gdzie wraz z młodziutką „Iskrą” toczył walkę o przeżycie w zrujnowanej post-nuklearnej scenerii, dawnego Wrocławia. Ich relacje, doświadczonego przez los i życie weterana oraz zbuntowanej, skrywająca własne tajemnice dziewczyny (jej kreacja jest zdecydowanie najbarwniejszą i najbardziej przyciągająca naszą uwagę) nadal są jednymi z najciekawszych wątków opowieści. Owo zderzenie dwóch pokoleń, dwóch sposobów na życie, dwóch spojrzeń na odnajdywanie się w trudnej rzeczywistości oraz sposobu na to jak w niej przetrwać jest z naszego, czytelniczego, punktu widzenia bardzo interesujące. Stają się w naszych oczach pomostem łączącym „stare z nowym” z całą tego faktu konsekwencją – również słowną (kwieciste tyrady „Iskry” zasługują na osobne omówienie, odnośnie ich niekwestionowanego bogactwa i nowego wymiaru wulgaryzmów).
A przeżycie w tym świecie bynajmniej nie jest łatwe: wszechobecne zniszczenie, skażenie radioaktywne, wciąż utrzymujące się promieniowanie, potwornie zmutowana i śmiertelnie groźna fauna i flora, wzbogacona setkami nieznanych dotąd form życia. Nie zapominając, naturalnie, o kanibalach czy innych walczących o terytoria i pożywienie brutalnych, agresywnych grupach oraz niemal całkowitym upadku dotychczasowych wartości, moralnych hamulców, wielowiekowych tradycji i obyczajów.
Okazuje się iż Wrocław nie jest jedynym miejsce w naszym kraju w którym udało się mieszkańcom przeżyć straszliwy i niszczący Kataklizm. Co więcej, są one o wiele bardziej przystosowane do nowych warunków i powojennej rzeczywistości, co wyraźnie sugeruje iż zostały przygotowane dużo wcześniej, przewidując zagrożenie i tragiczny rozwój wypadków. Tak poznajemy skrzętnie skrywaną tajemnicę podziemnego kompleksu Rise do którego, splotem dramatycznych okoliczności, trafia dwójka naszych bohaterów. Miejsca w którym przyjdzie stoczyć im prawdziwa walkę na śmierć i życie, ale które wzbudzi, również, pewne nadzieje na to iż przetrwanie ludzkości jest jednak możliwe, choć, naturalnie, nie będzie to proces łatwy ani bezbolesny.
Fabuła otworzy się na wiele nowych wątków i scenariuszy, pojawiają się również nowe postacie, które wywrą istotny wpływa na losy naszych bohaterów i całą ocalałą społeczność. Od czasu do czasu powrócą również „duchy przeszłości” (nie zawsze chlubnej czy takiej o której chcielibyśmy pamiętać), które rzucą trochę więcej światła na meandry wcześniejszego życia oraz bolesną historię mieszkańców, zarówno wrocławskich enklaw jak i odradzającej się „Nowej Polski”.
Książkę Roberta J. Szmidta „Riese“ polecam nie tylko fanom cyklu Uniwersum METRO 2035, gdyż jest to, po prostu, świetnie, napisana powieść, która pozostawia nas z kilkoma głębszymi przemyśleniami. Polecam.