Robert Jordan „Wschodzący cień”.

Jeśli o jakimkolwiek cyklu fantasy można powiedzieć iż jest on prawdziwie epicki czy wręcz  monumentalny  ( i nie chodzi tu tylko  o rozmiary czy ilość stron,  choć te  są, naprawdę,  imponujące) to bez wątpienia „Koło czasu” Roberta Jordana zaliczyć można  do tego, zacnego, grona. To jedna z tych nielicznych pozycji fantasy  o niekwestionowanym statusie, której miłośnikom tego rodzaju literatury, nie trzeba specjalnie reklamować i skłaniać do przeczytania. To klasa sama w sobie, arcydzieło gatunku i od lat niedościgniony wzorzec dla ogromnej rzeszy naśladowców  na całym świecie

Niesłychanie bogaty i rozbudowany świat przedstawiony oraz  rozgrywająca się na różnych płaszczyznach fabuła  i akcja tworzy uniwersum ograniczone jedynie wyobraźnią autora a ta wydaje się niewyczerpana, z niewątpliwą korzyścią dla wszystkich czytelników.

Mamy właśnie przed sobą tom czwarty,  zatytułowany  „Wschodzący cień” (liczący  ponad 1200 stron SIC!) będący bezpośrednią kontynuacją losów znanych nam ( z poprzednich części)  bohaterów, szczególnie trójki młodych uciekinierów z rodzinnej wioski  Randa, Mata i Perrina z których pierwszy zgodnie z proroctwem stał się Smokiem Odrodzonym,  ze wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami  i wpływem na losy znanego im świata, zaś pozostała dwójka  szykuje się do odegrania własnych, bardzo ważnych, jak się okaże,  ról w nadchodzących wydarzeniach.

W lekturze pojawiają się również nowe wątki, nowe postacie i nowe ciągi  zdarzeń w które uwikłane zostaje życie powieściowych bohaterów,  głównych i pobocznych, ale  naturalne nie chce zdradzać szczegółów,  by nie psuć nikomu przyjemności z  obcowania z  lekturą  i snującą się na jej kartach, fascynującą opowieścią.  Uzyskamy kolejne informacje  dotyczące stworzonego przez Roberta Jordana wielowymiarowego świata i jego mieszkańców,  które w istotny sposób wpłyną  na odbiór  literackich kreacji oraz zrozumienie motywów, którymi kierują się niektóre z postaci, podejmując określone decyzje i wybory.

Wszystko nadal wzajemnie się tu  przenika, komponuje ze sobą,  oddziałując wyraźnie  na splot rozgrywających się   wydarzeń. Wielowątkowość i związana z tym narracja pozwala nam objąć całość  świata przedstawionego oraz spojrzeć na poszczególne wątki z perspektywy różnych osób i miejsc, co szczególnie dla nas interesujące.

Po raczej dość statycznych, co nie znaczy nudnych,  poprzednich tomach w tej odsłonie fabuła i akcja wyraźnie się dynamizuje co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór  lektury i zawarte w niej treści.

Mimo iż jest to już czwarta odsłona cyklu  nadal urzeka mnie wymyślona przez Roberta Jordana opowieść, uderza swoim rozmachem,  dramaturgią  i bogactwem opisów.  Przemawia do   mnie sposób i w jaki autor wykreował ów  literacki obraz, jak element po elemencie  zbudował niepowtarzalną aurę, nastrój oraz pełen tajemnicy, mroku, strachu i niebezpieczeństwa  klimat. 

 „Wschodzący cień” Roberta Jordana  to naprawdę świetnie opowiedziana (ale to tego twórca już nas przyzwyczaił) historia o życiu i śmierci, trudnych, ludzkich wyborach (ich konsekwencjach, bliższych i dalszych), magii, przyjaźni,   o przeplataniu się przeszłości z teraźniejszością, demonach dręczących duszę i ciało, oraz iskierce nadziei i dobra, która tkwi w każdym z nas. I walce … Odwiecznej walce dobra ze Złem.

Gorąco polecam.

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>