Jak głosi jedna z najstarszych znanych nam maksym” Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”
No i chyba coś w tym jest, zwłaszcza w odniesieniu do bohaterów historycznego cyklu Simona Scarrowa „Orły imperium”(znanych nam już weteranów II Legionu Katona i Marko), którzy po udziale w licznych, wojennych kampaniach, toczonych przez rzymskie imperium trafiają w końcu do Wiecznego Miasta. Oczywiście, dzieje się tak za sprawą cesarskiego zausznika, niesławnego Narcyza, który tym razem pragnie wykorzystać ich umiejętności w dotarciu do przywódców spisku na życie cesarza Klaudiusza. Wiele poszlak wskazuje, niestety, na elitarną Gwardię Pretoriańską, co dodatkowo komplikuje sprawę i znacznie podnosi poziom niebezpieczeństwa misji. O ile jednak w poprzednich bataliach, w których mieli okazje obydwaj uczestniczyć (czy to w Brytanii, Egipcie, na Krecie czy innych miejscach), wróg był jasno określony i wiadomo było, tym samym, czego się po nim spodziewać, tutaj zagrożenie mogło czyhać ( i jak się wkrótce przekonamy istotnie tak było) niemal za każdym rogiem.
Simon Scarrow swoją twórczością zdołał przyzwyczaić nas już do tego iż jego znajomość podejmowanej tematyki (szczególnie w ujęciu militarnym) oraz realiów rządzących opisywaną epoką jest naprawdę bogata i w tej materii niewiele w „Pretorianinie”się zmienia.
Trzeba jednak zaznaczyć że w tej konkretnej odsłonie serii, dużą wagę przyłożył pisarz do bardzo sugestywnych i plastycznie oddanych opisów stolicy imperium i rożnych jego dzielnic: od śmierdzących portowych nabrzeży, brudnych dzielnic biedoty, poprzez dużo bogatsze i bardziej zadbane dzielnice kupieckie, na wspaniałościach cesarskich rezydencji kończąc. Jest to na tyle dobrze oddane iż gdzieś podświadomie ukazują mi się obrazy pochodzące z naprawdę bardzo dobrego, wyprodukowanego przez HBO, serialu „Rzym”.’
„Zmrok zapadał szybko w ten zimowy wieczór. Wkrótce na wysłanym warstwą błota i odpadków nabrzeżu jedynym źródłem światła był blask bijący od żarników i palenisk. Pomiędzy nogami ludzi przemykały wychudzone psy i koty węszące za czymś do jedzenia”.
„Szeregi niewolników, czasem skutych łańcuchami, uginały się pod ciężarem przenoszonych bel tkanin, amfor wina i oliwy oraz nieco mniejszych wyłożonych słomą kuferków, w których transportowano cenne wschodnie pachnidła. Inni przenosili kły słoni albo dłużyce wycięte z rzadko spotykanych w Italii drzew.[…] Powietrze pełne było nawoływań w każdym znanym języku świata: rozbrzmiewała łacina, greka, hebrajski, dialekty celtyckie i inne o których Katon nigdy nie słyszał”.
„Pretorianin” Simona Scarrowa to kolejna świetnie napisana historyczno- przygodowa powieść, zapewniająca czytelnikowi kilkanaście godzin, naprawdę dobrej literackiej rozrywki. Pozycja nie tylko dla pasjonatów dziejów dawnych czy zagorzałych wielbicieli w/w cyklu.
Czym nas zaskoczy w kolejnym tomie? Gdzie rzuci naszych bohaterów kolejny wir starożytnej historii? Czyżbyśmy słyszeli nieśmiałe plany powrotu do Brytanii? Cóż zobaczymy.
Mam nadzieje iż Wydawnictwo Publicat nie będzie nas trzymało zbyt długo w niepewności. Polecam.