„Czy Polska może istnieć bez Lwowa? Ostatnie siedemdziesiąt lat udowadnia, że jest to możliwe, ale polska dusza mocno straciła na tej separacji”.
Bardzo często, zwłaszcza w literaturze historycznej czy popularnonaukowej spotykamy się z opinią głoszącą, iż prawdzie serce dawnej Rzeczypospolitej biło na jej Kresach (Marszałek Józef Piłsudski bardzo obruszał się na to określenie), choć trzeba przyznać iż w świetle konkretnych dziejowych wydarzeń i życiorysów naszych rodaków, czasami naprawdę trudno z tezą tą polemizować.
Naturalnie w tym kontekście miejsce szczególne zajmuje Lwów (jak mawiano trzecia, po Warszawie i Krakowie, stolica Rzeczypospolitej) miasto ze wszech miar szczególne, doświadczone przez burzliwe wichry historii i zajmujące w dziejach naszego państwa i narodu miejsce wyjątkowe.
Nawet będąc tu dziś a pamiętajmy iż od dziesięcioleci znajduje się on przecież na terytorium Ukrainy (najpierw sowieckiej a później niepodległej) wciąż wyczuwalny jest ten ważny, polski pierwiastek choć, niestety, jak sam miałem okazje się przekonać, coraz bardziej zanikający.
Tym bardziej więc cenna jest praca Sławomira Kopra i Tomasza Stańczyka zatytułowana „Ostatnie lata polskiego Lwowa”, będąca bardzo udana próbą uchwycenia ostatniego półwiecza polskości w tym miejscu i regionie.
Autorzy w oparciu o liczne dokumenty, wspomnienia i relacje świadków stworzyli wspaniałą (pełną, naturalnie, historycznych odniesień) panoramę miasta i jego mieszkańców, wpisaną w charakterystyczne dla opisywanego, XX -wiecznego, okresu tło. Obejmujące zarówno kontekst polityczny (skomplikowane stosunki polsko –ukraińskie), militarny (obrona Lwowa, bohaterskie „Orlęta”, kampania 1939 roku), gospodarczy (historia firmy Baczewskich) społeczny (kolebka polskiej piłki nożnej, obyczajowe skandale, słynna sprawa Gorgonowej) jak i religijny (cmentarz Łyczakowski) czy kulturowy (Panorama Racławicka, Wesoła Lwoska Fala z nieodżałowanymi Szczepciem i Tońciem, Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska).
Pełno tu mało znanych faktów (również tych niewygodnych czy wręcz pikantnych), ciekawostek, interesujących opowieści, dotyczących mieszkańców Lwowa ( w tym również jego elit) i różnych aspektów życia w tym miejscu.
To wyłaniający się z treści obraz miasta, które przyciąga niczym magnez, fascynuje, pobudza wyobraźnie, wzbudza emocje i pragnienia lecz posiada również swoją ciemniejszą stronę: wyznaczona przez lata konfliktów zbrojnych, narodowej i religijnej nietolerancji ( złożona problematyka żydowska) terrorystycznych zamachów i nie zawsze właściwych decyzji lokalnych, polskich, władz.
Książka Sławomira Kopra i Tomasza Stańczyka jest naprawdę bardzo dobrą i świetnie się czytającą, popularnonaukową pozycją (w dużej mierze będącą subiektywnym spojrzeniem autorów na niektóre wydarzenie i fakty), która znakomicie łączy rzetelne historyczne podejście (podparte ogromną i wielostronną, merytoryczną wiedzą) z literackim warsztatem, który pozwala oddać specyficzny, wielokulturowy klimat owego miejsca i czasu.
Jest znakomitym przykładem na to, iż historia nie jest suchym
zlepkiem faktów i dat, lecz żywą, wciąż na nowo odradzająca się tkanką z której
możemy czerpać pełnymi garściami.A Lwów, niestety, jest nadal
pełną nostalgii, niezagojoną raną, która nadal w tej tkance tkwi…
Naprawdę gorąco polecam lekturę.