Posts Tagged ‘inkwizytor. Kościany galeon”’

Jacek Piekara „Ja, inkwizytor. Kościany galeon”

„OTO ON – INKWIZYTOR I SŁUGA BOŻY.
CZŁOWIEK GŁĘBOKIEJ WIARY…
Naturalnie już wcześniej zetknąłem się z twórczością Jacka Piekary (co zrozumiałe, zważywszy na jego znaczny literacki dorobek), tym samym również z cyklem dotyczącym inkwizytora Mordimera Madderdina.  Nie jestem, jednak, na tyle zaznajomiony i zorientowany w zawiłościach tego Uniwersum by prezentowaną tu powieść rozpatrywać jako cześć pewnej, większej całości .

Potraktuje ją więc zupełnie  jednostkowo (doskonale broni się, zresztą, w takiej formie sama) w pewnym oderwaniu od szerszego kontekstu  zdarzeń  i budowanego z  rozmachem  świata przedstawionego.

Świata, w którym Jezus Chrystus nie umarł, bynajmniej, męczeńska śmiercią na krzyżu, lecz zszedłszy z niego  wywarł srogą zemstę na swoich oprawcach oraz  ciemiężycielach nowej religii,  budując od podstaw  jej  potęgę i wpływy. Świata, w którym na straży rosnących i sukcesywnie utrwalanych, chrześcijańskich wpływów stoi Święte Oficjum  i rzesza specjalnie wyszkolonych, gotowych na wszystko inkwizytorów. Takich jak nasz bohater …

To właśnie jemu towarzyszyć będziemy  w pozornie łatwej i nieskomplikowanej misji,  mającej na celu wyjaśnienie zagadki tajemniczego  zaginięcia (gdzieś u wybrzeży odległych Wysp Farskich) załogi handlowego statku. Jak możemy się, jednak, domyślać, cała sprawa okaże się bardziej niebezpieczna i złożona  niż z  pozoru sądziliśmy, zaś udział sił nieczystych (potężnych demonów,  czarnej magii a  zwłaszcza  przekraczającego  wszelkie ludzkie wyobrażę, tytułowego,   mitycznego Kościanego Galeonu) sprawi iż prawdopodobieństwo ujścia z życiem  zacznie maleć z godziny na godzinę.

” I oto widzieliśmy Galeon w całej jego potwornej  i majestatycznej okazałości.[…] Burty statku zostały złożone z kości. Widziałem to dokładnie. Klatki piersiowe z wystającymi na boki żebrami. Tysiące. Może nawet miliony, gdyż wzrok tak szybko gubił się  na tych identycznie wyglądających elementach, że policzenie ich wydawało się nieosiągalne. Pokład był cały ułożony ze skóry. Z żywej, ruszającej się skóry, pod którą drgały mięśnie i toczyły krew żyły. Najstraszniejsze w tym wszystkim były twarze. Tysiące twarzy wykrzywionych w paroksyzmie bólu, z ustami rozwartymi w niemym krzyku, z oczami wybałuszonymi  i wpatrzonymi  gdzieś w niezmierzony kosmos własnej męki”.

Bardzo dobra, sugestywna kreacja  głównego bohatera, zawiła, wciągająca  intryga, naznaczona bardzo okrutnymi (niekiedy wręcz makabrycznymi ) elementarni fabuły i akcji, które budują określony klimat i koloryt  zdarzeń, sprawiają iż lektura Jacka Piekary przedstawia się naprawdę interesująco. Jeśli dodamy do tego charakterystyczny dla autora styl, umiejętnie prowadzaną narrację oraz niezwykle wnikliwy zmysł obserwacji meandrów ludzkiej natury (również jej ciemniejszej strony) otrzymamy  powieść, która z pewnością  umili nam kilka  zimowych wieczorów.  Książka  „Ja, inkwizytor. Kościany galeon”  to kolejny przykład  dobrej, rodzimej literatury fantastycznej. Nie wiem czy spełni oczekiwania  fanów i entuzjastów wspomnianego cyklu,  ale moje spełnił.