„Opowieść o dorastaniu czarnoskórego chłopca w nazistowskich Niemczech”
Wielokrotnie przekonujemy się iż nikt nie pisze tak nieprawdopodobnych czy zupełnie nieprzewidywalnych scenariuszy jak samo życie. Kolejnym, aż nadto wymownym i wyrazistym przykładem jest niesamowita historia Hansa-Jugrena Massaquoi, murzyńskiego chłopca (syna pochodzącego z Liberii studenta prawa i niemieckiej pielęgniarki) dorastającego w sercu hitlerowskich Niemiec.
Niemiec doby Holocaustu, krematoryjnych pieców, ustaw norymberskich, Gestapo, „Kryształowej nocy” itd. w których każdy, nawet najmniejszy element życia społecznego (o politycznym nie wspominając) podporządkowany jest obłąkańczej, narodowosocjalistycznej doktrynie. Niemiec w których wszelkie przejawy odstępstwa (prawdziwego czy wyimaginowanego) od nazistowskich wytycznych i norm każe się z bezwzględną konsekwencją i surowością. Aż trudno sobie wyobrazić przez co przejść musiało w tych ponurych i odczłowieczonych czasach dziecko (oraz cała jego rodzina), którego kolor skóry tak bardzo kłócił się przyjętymi kryteriami rasowymi.
Dzięki publikacji Ośrodka Karta możemy poznać jego niezwykłą historię.
Nie chcę, naturalnie, zdradzać szczegółów by nie psuć czytelnikowi przyjemności obcowania z lekturą, ale przedstawiona tu opowieść jest dla mnie poruszająca z dwóch zasadniczych powodów. To bardzo wnikliwy i niezbyt często spotykany (przynajmniej w naszym kraju) obraz niemieckiego totalitaryzmu widziany z perspektywy dziecka, które jeszcze nie bardzo rozumie realia otaczającego go świata i prawidła, nowej wewnętrznej polityki swojego państwa. Z drugiej strony jest to spojrzenie chłopca, który ze względu na karnację nie mieści się w aryjskim modelem społeczeństwa i wymaganiach dotyczących „rasy panów”. Który czuje się Niemcem (tu się urodził, wychowywał, z mlekiem matki wysysając kulturę i tradycję) i jak tysiące jego rówieśników chce być integralną częścią tego państwa i narodu. Poddaje się kształtowanej przez goebbelsowska propagandę, szkolnej indoktrynacji (wierzy w głoszone wszem i wobec hitlerowski hasła i interpretacje rzeczywistości, udziela mu się dziecięca fascynacja hitlerowskimi dygnitarzami) nie rozumiejąc iż jej ostrze skierowane jest w ludzi takich jak on.
Próbuje zapisać się nawet do Hitlerjugend, choć, jak możemy się domyślić, bezskutecznie…
– Heil Hitler! Czym mogę służyć? – spytał [matkę] zza biurka przystojny dwudziestolatek […].
– Czy tu składa się podania o przyjęcie [do Hitlerjugend]?
Młody człowiek spojrzał na nią z niedowierzaniem.
– O przyjęcie kogo? Jego? – świdrował mnie wzrokiem, jakby wypatrzył jakiegoś paskudnego robala.
– Tak, mojego syna – odpowiedziała bez zmrużenia oka.
Mężczyzna aż się cofnął.
– Proszę natychmiast wyjść! Jeśli jeszcze to do pani nie dotarło, zmuszony jestem przypomnieć, że dla pani syna nie ma miejsca ani w naszej organizacji, ani w Niemczech, które budujemy. Heil Hitler! […]
Kiedy znaleźliśmy się w domu, matka tylko mnie przytuliła i się rozpłakała.
– Tak mi przykro, tak bardzo mi przykro – powtarzała raz po raz. […]
– Mutti, proszę cię, nie płacz – błagałem, ale i mnie łzy spływały po policzkach.
Rzadki widok, bo zwykle prześcigaliśmy się w zachowywaniu swoich smutków dla siebie. W końcu byliśmy Niemcami.
Prezentowana tu lektura uderzyła mnie (oprócz samego życiorysu HansaMassaquoi, naturalnie) szokującym i poruszającym w swojej wymowie obrazem niemieckiego społeczeństwa tego okresu, w którego codzienność w brutalny i bezkompromisowy sposób wkracza chora ideologia, wypaczająca ludzkie umysły, koślawiąc charaktery i wywołując zachowania o które niektórych osób nigdy byśmy nie podejrzewali i jest to chyba jej największa wartość.
Mimo iż w książce przewija się wiele rożnych wątków (zarówno dotyczących czasów przedwojennych, szczególnie w odniesieniu do ojca chłopca i jego afrykańskiej rodziny oraz losów naszego bohatera już po zakończeniu wojny, spędzonych w Liberii i Stanach Zjednoczonych) okres jego dzieciństwa spędzonego w Hamburgu jest, dla mnie osobiście, zdecydowanie najciekawszy i najwięcej wnoszący do naszej wiedzy o tym tragicznym okresie historii.
„Neger, Neger…” Hansa-Jugrena Massaquoi to bez wątpienia kolejna unikalna lektura (duży ukłon w stronę Wydawcy) i kolejne ważne świadectwo swoich czasów. Gorąco polecam.