Władysław Łoziński „Prawem i lewem”

Mamy w swoich rękach kolejne wznowienie wydanej po raz pierwszy w 1903 roku kultowej już książki Władysława Łozińskiego  zatytułowanej „Prawem i lewem. Obyczaje na czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku”, zdecydowanie najbogatszej i najbarwniejszej opowieści  ze wschodnich rubieży XVII -wiecznej Rzeczypospolitej (ziemia lwowska, przemyska, sanocka i halicka). Krainy, pięknej, dzikiej, nieokiełznanej, wiecznie niepokornej i nieprzewidywalnej. Pełnej niebezpieczeństw,  naznaczonej bólem i  cierpieniem ludu, utaplanej we krwi rozlicznych wojen, rodzinnych zajazdów i ruchawek, przemarszami wojsk. Rzadko tu sięga królewska czy hetmańska władza, pozwami  i  wyrokami sądowymi podbija się płaszcze, kwitnie grabież, sąsiedzkie waśnie, rodowe zwady, zbrojne napaści, morderstwa, porwania, pojedynki, uwięzienia, gwałty, oblężenia zamków i dworów, palenie plonów, uprowadzanie poddanych, niszczenie kościołów oraz okrucieństwo przekraczające wszelkie możliwe normy .”Co za świat, co za świat! Groźny, dziki, zabójczy. Świat ucisku i przemocy. Świat bez władzy, bez rządu, bez ładu i bez miłosierdzia. Krew w nim tańsza od wina, człowiek tańszy od konia”. Tu szlacheckie domostwa przypominają małe twierdze, czeladź szkoli się do walki  a sprawiedliwość dochodzi szablą i samopałem.  Jeśli dodamy do tego  tzw. rycerzy-rabusiów, bez skrępowania uprawiających swój proceder, wałęsające się watahach zdemobilizowanego, nieopłaconego  i głodnego żołnierstwa, tatarskie zagony, „beskidników”,  najemników, zbiegłych skazańców, awanturników wszelkiej maści i różnych niebieskich ptaków, wałęsających się po wschodnich województwach w  poszukiwaniu łatwego zarobku,  to uzyskamy obraz jak z koszmarnego snu. Nie zrodził się on jednak w głowie obdarzonego niezwykłą wyobraźnią pisarza, lecz jest odbiciem autentycznych dokumentów, procesowych rejestrów, akt sądowych, listów, archiwalnych materiałów, kronikarskich zapisów i wspomnień z tego okresu. Tak sobie myślę, iż jeśli możliwę byłoby udostępnienia tych materiałów amerykańskim osadnikom  to ich osławiony „Dziki Zachód” nie jawiłby się im już taki dziki (ot taka dygresja).
To również opowieści o sławnych (nie zawsze zasłużenie) i głośnych postaciach owych burzliwych i malowniczych czasów, które stały się synonimem określonych zachowań i wydarzeń, o których głośno było w całej ówczesnej Polsce: Stanisławie Stadnickim zwanym „Diabłem”, Annie Łahodowskiej, Jasku Dydyńskim ” Jacku nad Jackami”, braciach Białoskórskich, Rosińskich, Andrzeju Ligenzie i wielu innych….
Wspaniale odmalowany przez Władysława Łozińskiego fascynujący kawałek naszej historii, doskonale trafia do czytelnika dzięki literackiemu kunsztowi, przystępności języka  i świetnej narracji, która powoduje iż lektura mimo sporych rozmiarów zupełnie nas  nie nuży. Co więcej,  na przestrzeni dziesięcioleci stała się inspiracją i prawdziwym kompendium wiedzy dla całej rzeszy ludzi pióra ( Józef Hen „Crimen”, Jacek Komuda „Diabeł Łańcucki”) i telewizji ( „Rycerze i rabusie”,  „Przypadki starosty Wolskiego”). Doskonała pozycja dla wszystkich miłośników i entuzjastów naszej historii dawnej. Szczerze polecam.

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>