Anna Kołodziejska „Gruzja welocypedem”

Ta niewielka objętościowo książeczka stanie się, z całą pewnością, czytelną wskazówką (a przy tym, myślę, niesłychanie ciekawa i inspirującą) dla wszystkich miłośników rowerowych podróży, zwłaszcza zaś tych, którzy swoje następne kroki planują skierować  w stronę urzekającej Gruzji;

Ów mocno nacechowany emocjami i prezentujący bardzo subiektywne spojrzenie autorki, reportaż z fascynującej podróży   jest dokładnie tym za co pragnie uchodzić i czego się spodziewamy,  biorąc lekturę  do ręki. Dobrym, interesującym i bardzo praktycznym, rowerowym przewodnikiem,  który pozwoli nam, z jednej strony,  przebrnąć przez gąszcz przygotowań  (zarówno od strony typowo sprzętowej jak i tej jak najbardziej formalnej) z drugiej zaś docenić w pełni uroki i bogactwo tego  wspaniałego, górskiego kraju.

Zaznajomić  czytelnika  z ciekawą i  zróżnicowana topografia  kraju, stanem dróg, klimatem, przyrodą i wieloma  innymi, bardzo przydatnymi dla turysty,  informacjami dotyczącymi miejsc,  które warto odwiedzić lub też, raczej, omijać szerokim łukiem (watahy głodnych, bezpańskich psów, pijani kierowcy, nachalni taksówkarze). Znajdziemy bardzo wiele użytecznych wskazówek dotyczących min: pozwoleń, wiz, walut,  noclegów, smacznych, niedrogich restauracji , barów, cen podstawowych produktów spożywczych, pamiątek, opłat oraz tego jak najłatwiej odnaleźć  się w tej, nowej dla nas,  rzeczywistości.

To również bardzo interesujące spojrzenie na mentalność, tradycję,  kulturę  i obyczaje  mieszkańców Gruzji,  których  Pani Anna Kołodziejska (wraz ze swym towarzyszem) dość licznie napotyka, podczas rożnych etapów swojej podróży. Ogromna serdeczność, gościnność, ścisłe rodzinne i sąsiedzkie więzy, brak pośpiechu, ale i aspekty  (dotyczące np. roli kobiet w społeczeństwie), które znacznie odstają, zwłaszcza dla Polki, od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni  w naszej, zachodnioeuropejskiej, części Europy.

Oprócz barwnych  opisów dotyczących przyrody i odwiedzanych miejsc najbardziej zainteresowały mnie wątki dotyczące wspaniałej gruzińskiej kuchni (uwielbiam khaczapuri)  i   słynnych alkoholi, zarówno tych dostępnych na sklepowych półkach (znane  na całym świecie  gruzińskie wina) jak i będących wytworem „prywatnej”, miejscowej produkcji (Czacza).

„Podczas spotkania nie może też  zabraknąć posiłku  na który najczęściej składa się tradycyjne i wszechobecne khaczapuri, warzywa w postaci ogórków i pomidorów, najczęściej podawanych razem  z dodatkiem pietruszki, a także mięso-tutaj jest pewna dowolność, jednak najczęściej podawana jest wieprzowina w postaci szaszłyków (kawałki świniny nabijanej na metalowe pręty i pieczonej nad ogniem) lub baranina, podawana w sosie paprykowym na ostro”.

„Najważniejsze w biesiadach zdaje się jednak nie sam alkohol, pity tutaj w oceanicznych ilościach […] ale sam fakt przebywania w towarzystwie bliskich sobie osób, zacieśniania więzów, celebrowania pracy, dnia i w końcu życia. W formie toastu, każdy może dostać swoja kolejkę, aby wygłosić słowa podzięki dla bliskich, dla towarzyszy, wreszcie dla Boga”.

To wyłaniający się z treści, niestety,  trochę słodko–gorzki  obraz gruzińskiego państwa w którym  wspaniałe, urzekające malowniczością  krajobrazy i turystyczne enklawy, przeplatane są walącymi się ruderami domów, fatalną infrastrukturą, biedą  i brakiem pieniędzy na inwestycję.

Każda z opowiedzianych tu historii wnosi coś nowego do naszej obiegowej, choć, najczęściej, bardzo powierzchownej, wiedzy dotyczącej tego kraju i jego mieszkańców. Historii, obyczajowości, nawyków, tradycji i narodowych przywar oraz tego jak reagują na różne życiowe sytuacje. Jest to dla nas tym bardziej ciekawe (zwłaszcza z poznawczego punktu widzenia) iż  opisane zdarzenia widzimy  z  perspektywy  naszej rodaczki oraz jej  „nadwiślańskiego” podejścia do otaczającej ją  rzeczywistości.

„Gruzja welocypedem” Anny Kołodziejskiej  to bardzo pożądana pozycja dla wszystkich, którzy w niedługim czasie planują udać się tam w celach turystycznych.  Bez wątpienia przybliży nam ten kraj i jego obywateli (rozwiewając przy okazji kilka mitów) i  zrobi to w sposób,  którego próżno by szukać w typowych przewodnikach turystycznych.

 

One Response to “Anna Kołodziejska „Gruzja welocypedem””

  1. […] Każda z opowiedzianych tu historii wnosi coś nowego do naszej obiegowej, choć, najczęściej, bardzo powierzchownej, wiedzy dotyczącej tego kraju i jego mieszkańców. Historii, obyczajowości, nawyków, tradycji i narodowych przywar oraz tego jak reagują na różne życiowe sytuacje. Jest to dla nas tym bardziej ciekawe (zwłaszcza z poznawczego punktu widzenia) iż opisane zdarzenia widzimy z perspektywy naszej rodaczki oraz jej „nadwiślańskiego” podejścia do otaczającej ją rzeczywistości.” Recenzja- http://jareknelkowski.pl/anna-kolodziejska-gruzja-welocype…/ […]

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>