To jedna z tych niewielu lektur wobec których nikt z czytających nie pozostaje obojętny i która na długi czas (a może i na zawsze) pozostawi ślad w naszej świadomości. Okrucieństwo i bezwzględność wojny oraz wstrząsające obrazy obozowej gehenny (które stały się udziałem setek tysięcy ludzi) na zawsze stały się przekleństwem tych którzy przeżyli, zmieniając postrzeganie świata oraz ludzkich etycznych i moralnych wartości. Jednakże ów tragiczny i traumatyczny obraz zbrodni i ludzkiego wynaturzenia widziany i opisany oczami dziecka ( zwłaszcza jeśli samemu ma się dzieci) jest po prostu tak porażający że dosłownie szarpie emocjami i ściska za gardło. Zderzenie dziecięcej ufności, naiwności, szczerości z potworną, niszcząca wszystko na swej drodze nazistowską machiną sprawia iż zburzy się w nas spokój, wyzwalając całą gamę uczuć i refleksji.
Kiedy w 1938 roku (wtedy pojawiają się pierwsze zapiski pamiętnika) hitlerowski reżim i zbrodnicza ideologia wkraczają po raz pierwszy w dziecięcy świat Helgi nie wie ona jeszcze jak bardzo zmieni to życie jej rodziny i jej samej. Gdy jej dotychczasowy uporządkowany, przyjazny i stabilny świat zaczyna nagle walić się w gruzy, nie rozumie i gubi się w plątaninie pełnej nagle rozmaitych szykan, zakazów i nakazów nowej rzeczywistości. „ Najgorzej jest nam, Żydom. Na nas wszystko można zwalić. To wszystko przez nas, wszystkiemu jesteśmy winni, chociaż nic złego nie zrobiliśmy”.
Wywieziona wraz z rodziną, przejdzie przez koszmar obozów w Terezinie, Auschwitz, Freibergu i Mauthausen … Pozna smak uwięzienia, głód, strach, niepewność jutra, brud, zniewolenie, fizyczne i psychiczne cierpienie, zmuszającą do szybko dojrzewającego brutalną i represyjną obozową rzeczywistość. Swoje uczucie i obserwacje przelewa na papier (również w formie rysunków) w sposób tak charakterystyczny dla swojego wieku: szczery, bezpośredni, prawdziwy i bardzo realny, pozbawiony upiększeń i naciągania faktów.
„Dzienniki Helgi” to literatura trudna, nacechowana poważnym ładunkiem emocjonalnym i osobistym. I pewnie dlatego też wydźwięk tych pamiętników jest tak bardzo głęboki, poruszający i intymny.
„Gdy pewnego dnia otworzą się bramy Terezina, gdy przetną drut kolczasty i zburzą mury, czy będziemy mogli iść przez życie z tymi , którzy zostali na zewnątrz i żyli własnymi sprawami”.
Ta lektura ze względu na osobę samej Helgi Weiss ( i jej wieku) to kolejny ważny głos w dyskusji o Holocauście…totalitaryzmie oraz trudnej i bolesnej historii najnowszej. To przesłanie dla przyszłych pokoleń i niestety jak wskazuje powojenna historia Europy i świata wciąż jak najbardziej aktualne i potrzebne.
Miałam okazję czytać tę książkę. Osobiście bardzo rzadko sięgam po powieści autobiograficzne, wspomnienia, ogólnie historyczne. Jednakże ta książka zwróciła mą uwagę tym, że została napisana przez dziecko. Przekazów osób dorosłych z tego, co się wówczas działo, jest wiele. Jednakże osoba dorosła nigdy nie przedstawi otaczającego ją świata w sposób, w jaki widzi go dziecko. Dlatego też ta książka jest tak wyjątkowa. I z całą pewnością warta bliższego poznania.