
„Z tego reportażu nie dowiecie się, dlaczego Ruda tańczy jak szalona, ale dowiecie się, dlaczego wasze dzieci śpiewają te słowa po każdej zabawie karnawałowej w szkole, a dorośli milion razy odtwarzają piosenkę o rozlanym mleczku i ścieleniu łóżeczka”.
Taka książka musiała, oczywiście, w końcu powstać ale cieszę się niezmiernie iż stało się to w dobrym, solidnym, reporterskim stylu, traktując fenomen (bo tak uczciwie trzeba nazwać to zjawisko) muzyki disco-polo w bardzo ciekawym, szerokim i merytorycznym ujęciu. Niezależnie od naszych, takich czy innych, upodobań czy gustów, muzyka ta jest obecna w polskiej kulturze masowej od lat 80-tych, niczym przysłowiowa sinusoida, raz po raz, pojawiając się i znikając w kolejnych dekadach, by eksplodować istną kaskadą popularności w ciągu kilku ostatnich lat.
Z lektury tej dowiemy się jak to wszystko, tak naprawdę, się zaczęło, jakie były skromne początki tego gatunku, jak z biegiem czasu wzbogacał się on i ewoluował (dziś już nikt nie określa go mianem muzyki podwórkowej, chodnikowej czy biesiadnej), jak zaczynały swoją karierę pierwsze zespoły tego nurtu i z jakimi problemami (nie tylko sprzętowymi) się borykały.
Co stało u źródeł ich dzisiejszego tak oszałamiającego sukcesu, przekładającego się na tysiące sprzedanych płyt (o takich wynikach mogą jedynie pomarzyć niektóre polskie, topowe, gwiazdy popu czy rocka), milionowe wyświetlenia w Internecie (You Tube), własne audycje radiowe, telewizyjne programy i olbrzymie gaże za występy. Co spowodowało iż muzyka ta z weselnych imprez, lokalnych dyskotek, strażackich remiz i wiejskich festynów przeniknęła na wielkie koncertowe sale, stadiony czy własne, wielotysięczne, festiwale.
Autorka podeszła do opisywanej tematyki w sposób naprawdę przemyślany, analityczny i wielopłaszczyznowy, kreśląc nam obraz dawnej i współczesnej muzyki disco polo widziany z różnych perspektyw: samych muzyków, managerów, producentów, organizatorów imprez, przedstawicieli przemysłu muzycznego (nie braknie tu, niekiedy, ostrych, choć nie zawsze zasłużonych, słów krytyki) i oddanych fanów gatunku.
Pojawi się również (szczegółów nie zdradzę) kilka interesujących fragmentów dotyczących flirtu tego nurtu z małą i wielką polityką, sportem, rynkiem mediów czy nawet polskim, przestępczym półświatkiem.
Jak przestało na dobry reporterski tekst (tu akurat dość rozbudowany) autorka nie uległa powszechnym stereotypom i obiegowym (często niesprawdzonym i niesprawiedliwym) opiniom, za co jej chwała, przez co udało jej się ukazać tą muzykę i to środowisko w zupełnie innym, niż dotychczas, światłe a nam czytelnikom dać możliwość przewartościowania swojej wiedzy dotyczącej tego zagadnienia.
Myślę iż to jest właśnie największa zaleta tej publikacji.
Książka Pani Judyty Sierakowskiej „Nikt nie słucha. Reportaże o disco polo” to bez wątpienia pozycja bardzo ciekawa, miejscami zaskakująca i odkrywcza a nade wszystko pisana z ogromną pasją, co bez problemu da się wyczuć na kartach lektury. Czegoż chcieć więcej?
Gorąco polecam.