Kolejna niesłychanie ważna, potrzebna i nad wyraz poruszająca lektura wpisująca się w coraz silniejszy (na szczęście) nurt okłamywania i odkrywania na nowo naszej burzliwej XX-wiecznej historii. Okresu okupacji hitlerowskiej a zwłaszcza brutalnego i krwawego procesu stalinizacji naszego kraju, który rozegrał się w latach późniejszych. To oparta na własnych traumatycznych wspomnieniach oraz dokumentnych i relacjach ojca (zasłużonego działacza polskiego podziemia niepodległościowego, wokół którego ogniskuje się zasadnicza cześć lektury) wstrząsająca opowieść o zderzeniu się kilkunastoletniej dziewczyny z bezwzględnością i wynaturzeniem totalitarnego systemu, którego komunistyczni przedstawiciele niszczą na swej drodze wszystkie, prawdziwe czy domniemane, przejawy narodowego oporu w jego różnych przejawach.
„Miałam 14 lat( dokładnie 13 i pół), gdy aresztowano całą moją rodzinę, dziewięć osób. Moja 16-letnia siostra trafiła na Koszykową. W mieszkaniu zrobiono tzw. kocioł.[…] „Na wolności” zostałam sama i nie wiedziałam gdzie są i czy żyją moi rodzice. Dzieciństwo i młodość spędziłam na Rakowieckiej i Koszykowej pod więzieniami.”
To napisane strachem, krwią, bólem i cierpieniem najbliższych (ojca, matki, babci, siostry i wielu innych krewnych, przyjaciół i znajomych) świadectwo prawdy o tych ponurych i okrutnych czasach a zarazem swoisty hołd złożony tym wszystkim którzy nie ugięli się przed czerwoną władzą, do końca ( często tragicznego i zakończanego śmierci) pozostając wiernymi swoim ideałom i polskim wartościom.
Tytuł książki „Bohaterowie i kaci” nie jest też przypadkowy, gdy oprócz wielkich polskich patriotów i działaczy niepodległościowych, przez karty wspomnień przewijają cię sylwetki komunistycznych zbrodniarzy, unurzanych po łokcie we krwi swoich rodaków (Różański , Humer, Kedziora, Fejgin, i inni) którzy nigdy nie odpowiedzieli (a jeśli już to w sposób absolutnie niewspółmierny i nieadekwatny do swoich win) za swoje zbrodnie. Lektura staje się więc w swojej wymowie, kolejnym głosem upominającym się o dziejową i zwykłą ludzką sprawiedliwość i choćby symboliczne rozliczenie się Polaków z PRl-owską przeszłością, która od lat ciąży i tkwi w zawieszeniu na sumieniu i żywej tkance naszego narodu.
Książka, mimo historycznego wymiaru (co oczywiste) jest przede wszystkim bardzo osobistym zapisem własnych przeżyć i próbą zmierzenie się z własną osobistą i rodzinną historią, która przemawia do nas chyba bardziej i głębiej niż najlepiej napisane fachowe czy popularnonaukowe pozycje, dotyczące tego okresu i jest to bez wątpienia jej największy atut. Jest też to, jak sama pisze we wstępnie autorka, lekcja historii i przesłanie dla młodego pokolenia by pamiętali o dziedzictwie swoich ojcowi i dziadków.
„Po co im ta wiedza-może ktoś zapytać? Myślę , że dobrze by było , żeby się o tym dowiedzieli , ponieważ może im się to przydać jako składnik ich polskiej tożsamości. Przeszłość to nie jest jakaś odrębna rzeczywistość , oddzielona nieprzeniknionym parawanem od teraźniejszości”.
Gorąco polecam.