Republika Pińczowska – dziś już prawe zapomniany epizod II wojny światowej i jeden z niewielu przykładów współdziałania za sobą, podzielonych politycznie i ideologicznie (a często również osobiście) partyzanckich oddziałów Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Armii Ludowej.
Odnajdziemy ją w trzeciej już odsłonie cyklu „Trzy Armie” Tomasza Stężały ( „Porucznicy 1939”, „Kapitanowie 1943”) zatytułowanej „Pułkownicy 1944”. Oczywiście, zgodnie z literackimi wymogami serii po raz kolejny na jego karty powracają znani nam już poprzednio bohaterowie, tu już bogatsi o nowe, wojenne i prywatne doświadczenia. Przyznać jednak trzeba iż akurat w tej odsłonie, watek polski zdecydowanie przeważa, skupiając wokoło siebie większości fabuły i akcji.
Prezentowana tu pozycja trzyma dobry, solidny poziom swoich poprzedniczek i to zarówno w odniesieniu do warstwy literackiej jak i typowo historyczno -merytorycznej. Autor przyzwyczaił nas już zresztą do tego ( również przy okazji innych publikacji) jak ważną wagę przykłada do historycznej prawdy i właściwie oddanych (tu można powiedzieć nawet o drobiazgowości) realiach opisywanej epoki. Pozwala to uzyskać wrażenie ogromnej autentyczności, przekładającej się w oczywisty i bezpośredni sposób na odbiór lektury. Oparte na faktach, udokumentowane wydarzenia oraz ludzie którzy naprawdę zapisali się na kartach naszych dziejów, oczywiście, odpowiednio dostosowani do literackich wymogów powieści, jeszcze bardziej potęgują to zjawisko.
Niewątpliwie duża i wszechstronna wiedza (okupiona, jak sądzę, godzinami spędzonymi w bibliotekach i archiwach) pozwala autorowi właściwie oddać trudne aspekty partyzanckiego i konspiracyjnego życia oraz specyfikę walk tak charakterystyczną dla tego rodzaju formacji zbrojnych (duży plus za opisy).
„ Z ponad trzystu ludzi, którzy na obszarze kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych prowadzili walkę i dywersję, jedynie część była na tyle zdrowa, by ją kontynuować. Do wszawicy, świerzbu, chorób spowodowanych ukąszeniami kleszczy i innego robactwa doszły przeziębienia, zapalenia płuc oraz wycieńczenie obozowym życiem. Ciągłe przemieszczanie się błyskawicznie niszczyło mundury i buty a nawet broń i wyposażenie. Niedawna walka pokazała że mogło to być ostatnie zwycięstwo partyzantów”.
Dobry literacki warsztat, sprawna, przejrzyście prowadzona narracja oraz prosty nie przeładowany fachową, wojskową, terminologią język, powoduje iż po raz trzeci otrzymujemy ciekawa wojenną historię, dobrze osadzoną w realiach II wojny światowej, dotyczącą wydarzeń, które wraz z najstarszym pokoleniem powoli odchodzą w cień zapomnienia.
Książka Tomasza Stężały „Pułkownicy 1944” jest próbą ich ocalenia. Dodatkowo wsparta jest licznymi załącznikami, zdjęciami, mapkami oraz biogramami ważniejszych postaci tego okresu, które są doskonałym uzupełnieniem treści.
Miło mi przeczytać tak sympatyczną recenzję. Mam nadzieję, ze to 2, który ma się wreszcie pokazać, także się w miarę spodoba.
Pozdrawiam,
Tomasz Stężała