Archive for kwiecień, 2012

J.P. Gallagher „Purpura i czerń”

„Swoje wielkie serce miał zawsze otwarte na wszelkie ludzkie troski i nie szczędził wysiłków, by ludziom ulżyć w cierpieniach”

O watykańską politykę okresu II wojny światowej, postawę samego Piusa XII w obliczu i podczas trwania tego konfliktu, historycy różnych kręgów, krajów i orientacji politycznych spierają się po dziś dzień. Sprawa ta i związane z nią kontrowersje i niejasności na długie lata położyły się cieniem na obliczu Stolicy Apostolskiej. Zdarzały się jednak na tym tle jednostki zdecydowane wyróżniające się i naprawdę wybitne, których heroizm w obliczu wojennego okrucieństwa  jest bezdyskusyjny i niezaprzeczalny. Należy do nich jedna z najbardziej niezwykłych postaci tego czasu monsinior Hugh O’Flaherty, znany szerzej jako Szkarłatny Kwiat Watykanu. Człowiek, który nie bacząc na grożące mu zewsząd niebezpieczeństwo, ryzykując własnym życiem ocalił z rąk faszystowskich  oprawców (niemieckich i włoskich), prawie cztery tysiące osób różnej narodowości. Autor ukazuje nam  biografie tego niezwykłego księdza od lad najmłodszych spędzonych w Irlandii (okresie wielkich idei, niepokojów politycznych i społecznych, walki o niepodległość), edukację i wspinanie się na kolejne szczeble kariery duchowej. Działalność dyplomatyczną jako watykańskiego przedstawiciela w Czechach i Egipcie, oraz ten najważniejszy etap w jego życiu,  II wojnę światową. Wybiegając na przeciw swojemu kapłańskiemu powołaniu i głęboko wierząc w słuszność podejmowanych decyzji, skupił wokół siebie ludzi wielkiego serca i odwagi, tworząc organizacje ratującą życie uciekinierom z obozów jenieckich, Żydom i osobom prześladowanym przez totalitarny system. Zapewniał im schronienie, w klasztorach, kościołach, prywatnych mieszkaniach, domach,  gospodarstwach. Dostarczał dokumentów, lekarstw, ubrań, pieniędzy, żywności i….WIARY, iż tym oszalałym, ogarniętym wojennym chaosem świecie DOBRO jednak istnieje.

Oczywiście działalność prowadzona z takim rozmachem i konsekwencją nie mogła ujść uwadze rzymskiego gestapo i jej szefa SS-Obersturmbannführera Herberta Kapplera. Na szczęście próby ujęcia, porwania, jak i dokonania morderstwa ojca O’Flaherty’ego nie udało się zrealizować. Co bardzo ciekawe i wiele mówiące o samej osobie irlandzkiego księdza, przez wiele powojennych lat, raz w miesiącu odwiedzał on swojego największego okupacyjnego wroga, odsiadującego dożywotnie więzienie za masakrę zakładników dokonaną w Jaskiniach Ardeatyńskich.

Pozycja J.P. Gallaghera zajmuje w nawale literatury opisującej wydarzenia  tego krwawego dwudziestowiecznego konfliktu miejsce szczególne. Po pierwsze, opisuje niezwykle interesujący i mało znany epizod tego okresu. Po drugie, porusza czytelnika, dociera do głęboko skrywanych pokładów emocji, wzrusza, pobudza do myślenia i refleksji. Główna w tym zasługa oczywiście samego głównego bohatera, do końca niezwykle skromnego, cichego, nie afiszującego się ze swoją heroiczną postawą, osiągnięciami i niezaprzeczalnym faktem uratowania tak wielkiej rzeszy ludzi. Dokonując tego, mimo wyraźnej niechęci, czy wręcz wrogości dużej części wyższej  watykańskiej hierarchii kościelnej. Po wojnie spotkało go zresztą z strony tych środowisk wiele nieprzyjemności i pomówień, o czym autor wyraźnie pisze w tej publikacji. Jest to również jakiś rys historyczny tamtych lat, wiele mówiący o ludziach i postawach jakie przyjmowali w okresie II wojny światowej

 Ksiądz Hugh O’Flaherty umiera 30 października 1963 roku w swojej ukochanej Irlandii.

W 1983 roku na podstawie jego niezwykłej biografii powstał film zatytułowany „Purpura i czerń” ze znakomitym Gregorym Peckiem w roli głównej.

 Książka J.P. Gallaghera „Purpura i czerń” spodoba się wszystkim entuzjastom historii, zwłaszcza II wojny światowej i jej mniej znanych, choć bardzo ważnych wydarzeń, oraz tym którzy chcą poznać biografię naprawdę niezwykłego człowieka swoich czasów. Warto się nad nią pochylić.

 Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa PROMIC.

Szkocja

Jakub Ćwiek „Kłamca 4. Kill’em all.”

„Zapraszamy na Broadway. Dziś w programie – ostatnia bitwa o ludzkość. Tylko jedno przedstawienie”.

Doczekaliśmy się w  końcu czwartej i ostatniej już niestety części znakomitego cyklu Jakuba Ćwieka, zatytułowanej „Kłamca 4. Kill’em all. Dla fanów twórczości tego autora, do których i ja się zaliczam, to zdecydowanie najbardziej oczekiwana powieść roku. Tu nic nie jest takie jak wygląda, nie ma czerni ani bieli, klasycznego dwubiegunowego podziału na dobrych i złych. Jest za to ON Loki, przybrany syn Odyna,  patron oszustów i zdrajców, uwolniony w czasie szturmu na Valhallę, za cenę życia godzący się na współpracę z Aniołami. Brak skrupułów, pogarda dla wszelkich zasad i ograniczeń, które od czasu do czasu krępują jednak jego nowych mocodawców sprawiają iż wkrótce staje się niezastąpiony.  Również w tej ostatniej rozgrywce z siłami ciemności APOKALIPSIE!!!

Jak przystało na ostatni i siłą rzeczy podsumowujący całość tom, nastąpi tu rozwiązanie niemal wszystkich przewijających się przez opowieść wątków. Powrócą znani nam dobrze z poprzednich części bohaterowie: Bachus, Eros, baron Samedi, Mikołaj, Michał, Gabriel, Rafael i wielu innych. Pojawią się również nowi, równie malowniczy i intrygujący jak: Merlin, Bajka, Sigin, Żądełko, oraz czwórka młodych polskich miłośników fantastyki (a jakże), przybyłych do Paryża na spotkanie ze Stephenem Kingiem. Niestety na miejscu okazało się iż biletu powrotnego nie ma…

Wszyscy oni, w mniej lub bardziej (częściej bardziej) dramatycznych okolicznościach zmierzają w jedno miejsce, do Nowego Yorku, a konkretnie na Broadway. Tu rozegra się ostatni akt dramatu, dosłownie i w przenośni…

W książce nie zabraknie tego, co najbardziej charakterystyczne dla pisarstwa Jakuba Ćwieka: błyskotliwości, ciętego języka, ironii, czarnego, niemal wisielczego humoru, znakomitego budowania napięcia oraz świetnych dialogów. Napotykamy również, a dotyczy to w dużym stopniu postaci Lucyfera, wiele nawiązań do współczesnych nam zjawisk z szeroko rozumianej kultury, świata mediów, osiągnięć i nowinek technologicznych. Wzbogacają one fabułę, dodają kolorytu, nadając bohaterom (w większości są to przecież istoty nadprzyrodzone) pewien ludzki wymiar. Do mojej wyobraźni przemawiały najbardziej obrazy apokaliptycznego świata pozostałego po przejściu Czterech Jeźdźców, opustoszałego, wyniszczonego, zrujnowanego, pełnego okrutnych, krwiożerczych zombie i otwartych piekielnych czeluści, z których wydostają się na powierzchnie Ziemi kolejne legiony potępionych. Również samolotowa wycieczka przez królestwo Lucyfera dostarcza wielu niezapomnianych widoków i wrażeń. A wszystko to gratis!

Powieść, a wraz z nią cały cykl kończy się w sposób zaskakujący i wielce oryginalny. Daleki od wyobrażenia i wizji która w głowie każdego czytelnika i entuzjasty tej twórczości, gdzieś  z pewnością się krystalizowała. Tym większy ukłon w stronę wielkiej wyobraźni, przewrotności i literackiego kunsztu autora.

Książka Kłamca 4  Kil Am al.” to jednym słowem znakomity kawałek polskiej fantastyki, udowadniający po raz kolejny,  że autor nie bez powodu uznawany jest za jednego  z najlepszych twórców tego gatunku w naszym kraju.

Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa Fabryka Słów.

Dariusz Piwowarczyk „Słynni rycerze Europy. Rycerze w służbie dam i dworu”.

„Subtelnego światowca od gbura i prostaka odróżniała również umiejętność grzecznego i eleganckiego zachowania się wobec dam oraz znajomość skomplikowanych reguł dworskiej miłości”.

To już druga, bardzo dobra i wnikliwa publikacja Dariusza Piwowarczyka dotycząca średniowiecznej Europy. Tym razem ukazuje nam postacie dziesięciu wybitnych rycerzy i osobistości dworskich dawnych czasów: Piotra Włostowica, Wilhelma Rajmunda de Moncada, Wilhelma de Poitiers, Bernarda de Ventadorn, Konona de Béthune, Ulryka von Liechtenstein, Wilhelma Marszałka, Szymona de Montfort, Wilhelma von Jülich i Gotfryda de Charny.

Reprezentują niekiedy odmienne okresy historyczne, kraje ( Anglia, Polska, Aragonia, Austria), monarchie, dwory, kręgi kulturowe i rycerskie postawy. Jest jednak coś co wszystkich ich łączy. Na pewnym etapie swojego życia  byli postrzegani jako uosobienie rycerskości, dworskości, a co za tym idzie również dworskiej miłości. Charakterystyka tych osób jest punktem wyjścia do przedstawienia czytelnikowi szerokiego kontekstu historycznego, politycznego społecznego, kulturowego, obyczajowego i gospodarczego omawianych  w lekturze czasów. Tego jak funkcjonowały średniowieczne dwory i środowiska dworskie, szeregi ściśle określonych norm i zasad obowiązująca tą najwyższą społeczną warstwę. Wszechobecną hierarchię, skomplikowane stosunki i wzajemne zależności  senioralno- wasalne, zabiegi o  przychylność koronowanych głów, a co za tym idzie urzędy i nadania ziemskie. Autor wiedzie nas przez kręte drogi dyplomacji, bezpardonową walkę o władze i wpływy, zakulisowe układy stronnictw politycznych i wielkich rodów.

Naświetla wielką i niedocenianej rolę kobiet tej epoki, zarówno w samym sprawowaniu władzy (przykład Piotra Włostowica jest aż nad to wymowny), jak i  w kształtowaniu szeroko rozumianej kultury rycerskiej i dworskiej. Dotyczy to zwłaszcza tzw. miłości dworskiej, barwnej, pełnej finezji, subtelności i kolorytu. Jej różnych etapów, przejawów, obowiązujących zasad, ceremoniałów i tego jak zmieniała się ona w zależności od różnych okresów i geograficznych uwarunkowań.

Ukazując niezwykłe bogactwo i różnorodność kultury rycerskiej i dworskiej publikacja Dariusza Piwowarczyka przeczy obiegowej i do dziś utrzymującej się opinii o surowym i mrocznym średniowieczu. Autor udowadnia iż rycerz to już nie tylko zbrojne (gotowe na każde wezwania) ramię seniora, to człowiek hołdujący wybrance swego serca, składający miłosne śluby, staczający pojedynki chwalące urodę wybranki, piszący poezje, fascynujący się opowieściami o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu.

Trochę to odbiega od wizerunku do którego przywykliśmy i który wpajano nam na lekcjach historii..

Książka ta i trzeba to podkreślić, jest znakomicie wydana:  posiada dobry gatunkowo papier, wyraźny druk, wszystko zaś zaopatrzone w porządna twardą okładką z obwolutą, co bardzo istotne bo lektura jest sporych rozmiarów i wagi.

 „Słynni rycerze Europy. Rycerze w służbie dam i dworu” to pozycja która z całą pewnością zadowoli wszystkich  interesujących się historią średniowiecza i chcących poszerzyć wiedzę dotyczących tego okresu.

Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa ISKRY

Patrick Agte „Michael Wittmann” tom II

„Tym co ich wyróżnia i stawia ponad innych, nie jest suma ich dokonań i wymierny liczbowo sukces […], rozstrzygająca cechą staje się ich zdolność do przetrwania tak długiego  okresu czasu”

Mamy przez sobą drugi i ostatni zarazem tom biografii  Michaela Wittmanna, prawdziwej legendy niemieckich wojsk pancernych okresu II wojny światowej. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest niezwykle imponujący bilans jego wojennych osiągnięć: 138 zniszczonych czołgów, 132 zniszczone działa przeciwpancerne i około 250 pojazdów różnego typu. Świetne wyszkolenie, dyscyplina, doskonała znajomość taktyki walki czołgiem, umiejętność wykorzystania terenu, przewagi technologicznej i elementu zaskoczenia, osobista odwaga, niekiedy granicząca z brawurą, oraz odrobina „żołnierskiego szczęścia” uczyniła go w tym co robił osobowością zdecydowanie wybitną.

 Podobnie jak w części pierwszej, jego osoba jest jedynie punktem wyjścia do ukazania całości działań niemieckich jednostek pancernych w okresie tego konfliktu, ( zarówno na froncie wschodnim jak i  zachodnim), a  zwłaszcza ich elitarnej jednostki Dywizji Liberstandarte  SS – Adolf Hitler. Tym razem mamy okazje przyjrzeć się okresowi od lipca 1943 roku do końca wojny, oraz niezwykle ciężkim walkom jakie oddziały te toczyły w Normandii. Broniąc się przed ofensywą przeważających sił sprzymierzonych, atakowani z lądu i powietrza, zmagać się muszą dodatkowo z brakami w uzbrojeniu, aprowizacji, problemami natury technicznej, brakiem uzupełnień i części zamiennych. Tu też śmierć we wnętrzu trafionego czołgu ponosi główny bohater tej książki Michael Wittmann.

Z pozycji tej dowiemy się, co tak naprawdę przesadziło o sukcesie tego rodzaju jednostek, poznamy wiele aspektów dotyczących dowodzeniu, strategii i taktyki działań w zmieniających się warunkach wojny, wyszkolenia, siły ognia, mobilności, strukturach organizacyjnych i problemów natury technicznej i logistycznej. Również  codzienności niełatwego żołnierskiego życia, trudach i specyfice walki w czołgu, odpowiedzialności i ciężarze dowodzenia.

Książka  Patricka Agtego  wzbogacona jest licznymi wspomnieniami uczestników i świadków opisywanych wydarzeń, ludzi którzy dobrze znali Michaela Wittmana, serią unikalnych i w większości nigdy nie publikowanych zdjęć, map operacyjnych, kopii dokumentów, oraz skrótów niemieckich stopni i ich polskich odpowiedników.

 Niestety, podobnie jak tomie pierwszymi autor nie potrafił wznieść się na wyżyny obiektywizmu i prawdy historycznej. W myśl swoich skrajnie prawicowych poglądów podejmuje kolejną próbę wybielenia, czy wręcz gloryfikacji żołnierzy formacji SS wypaczając i ignorując bezsprzecznie udowodnione i  wielokrotnie udokumentowane wydarzenia i fakty z ich zbrodniczej działalności. Wielka szkoda, gdyż czytając ja przez ten ideologiczny pryzmat, znacznie wypacza się jej merytoryczna wartość.

To książka dla ludzi szczególnie pasjonujących się historią najnowszą, ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej i udziału w niej siejących grozę i postrach jednostek pancernych.

Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa FINNA


Co robie gdy nie czytam…

Piotr Owcarz „Wichman. Krucjata”

„Zanim komes Wichman stanie na czele sprzymierzonych sił  Wieletów i Wolinian… Zanim zmierzy się z siłami Mieszka I… Zanim nastanie pamiętny rok 967….”.

Postać saskiego grafa Wichmana  pochodzącego z możnego rodu Billungów jawi się w polskiej historiografii wczesnego średniowiecza w jak najczarniejszych barwach. Wraz z margrabiami  Geronem i Hodonem stał się na zawsze symbolem i uosobieniem najgorszych cech niemieckiego ekspansjonizmu, skierowanego na wschód i północny wchód ówczesnej Europy. Dziwne, patrząc na to z perspektywy lat, jak niewiele z kursów tej polityki zmieniło się do dwudziestego wieku ( ot, mała dygresja).

Z całą pewnością był postacią nietuzinkową, bagażem przeżyć i  życiowych doświadczeń które zebrał podczas swojego bujnego i niebezpiecznego życia można by obdarzyć  kilka osób i takiego też spotykamy go na kartach powieści.

Wykreowany przez pisarza bohater odbiega w znacznym stopniu od znanej nam wszystkim czarnej legendy. To już nie okrutny, pozbawiony, skrupułów i zasad średniowieczny żołdak, gotowy wynająć swój miecz każdemu kto dobrze zapłaci. To człowiek w haniebny sposób oszukany, pozbawiony pozycji społecznej, wyzuty z majątku, obłożony klątwą, który cudem uniknął śmierci w skrytobójczym zamachu. Autor stara się ukazać nam cały tragizm tej postaci, skomplikowaną naturę, cechy charakteru, relacje z ludźmi,  trudne życiowe wybory, namiętności które nim targały, oraz słabości i wady od których z pewnością nie był wolny.

Wraz z bratem wracając  do Niemiec na wesele siostry, uruchamia lawinę zdarzeń, które na zawsze zmienią jego życie, depcząc plany, obdzierając z marzeń, skazując na los banity, wiarołomcy i najemnika.

Autor zabiera nas w niezwykle fascynującą  podróż po X wiecznych drogach i bezdrożach Niemiec, Francji i północnej Słowiańszczyzny. Ukazuje nam cały przekrój ówczesnego zhierarchizowanego społeczeństwa, wasalnych zależności, obowiązków i praw z tego wynikających. Dzieli się bogata wiedzą na temat skomplikowanych wewnątrz-niemieckich  stosunków politycznych, społecznych i ekonomicznych tej epoki. Przenikania się i oddziaływania partykularnych interesów lokalnych władców, dzielnic i kościelnych instytucji. To ponury, surowy świat, w którym pod płaszczykiem szumnych haseł i deklaracji, kwitnie niepohamowana ambicja, chciwość, zdrada, okrucieństwo, oszustwo, wypranie z wszelkich ludzkich odruchów i zwykły mord.

Ciekawy  i niezwykle interesujący,  zwłaszcza z naszej nadwiślańskiej perspektywy jest wątek Słowian Połabskich, pokazanie ich codziennego życia, wierzeń, podziałów, obyczajowości, kształtowania się wspólnej polityki i stosunków miedzy poszczególnymi plemionami.

Owe zderzenie się tych dwóch światów, chrześcijańskiego i pogańskiego stanowi jedną z głównych osi tej powieści.

 Całość cechuję się niezwykle dynamiczną, mocną, wyrazistą i trzymająca w napięciu akcją,  świetnie i niezwykle naturalistycznie wyrysowanymi scenami walk, zarówno  pojedynków, zbrojnych potyczek jak i wielkich scen batalistycznych. Autor nie stroni przy tymi od ukazania ich najbardziej brutalnych, niekiedy makabrycznych i „ ociekających krwią” aspektów. Ciężka, tajemnicza i mroczna aura dodatkowa wzmaga czytelnicze odczucia i wciąga nas gwałtownie w wir niesamowitych wydarzeń.

Mimo iż powieść jest wielowątkowa, a wydarzenia widziane z różnych, nieraz bardzo odległych perspektyw, narracja sprawnie wiedzie nas przez gąszcz  licznych pojawiających się postaci i zdarzeń.

 Jednym z największych atutów książki Piotra Owcarza i to trzeba podkreślić, są barwne, tętniące życie opisy średniowiecznej rzeczywistości, rycerskich warowni, siedzib możnowładców, miast, miasteczek i wsi. Urzekają niezwykła obrazowością, plastycznością, dbałością szczegóły i realia epoki, pobudzając nasza czytelnicza wyobraźnie i odczucia, nadając tej historii specyficznego klimatu i kolorytu.

 „Wichman. Krucjata” to pierwsza część opowieści  o losach saskiego banity i całe szczęście, gdyż urywa się szybko i gwałtownie pozostawiając dużą dozę czytelniczego niedosytu . Z niecierpliwością czekam na tom drugi.

 

Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa Replika.

Andrzej W. Sawicki „Nadzieja czerwona jak śnieg”

„ Odtąd nic już nie będzie takie samo. Pod Miechowem, Małogoszczą i Iłżą odmieńcy będą zabijać i ginąć ramię w ramię z powstańcami. Poniosą przyszłość na ostrzach bagnetów i kos. Ale będą mieli coś jeszcze. Moc mutatio, która zmienia wszystko”.

Co jakiś czas pojawiają się w naszej i zapewne nie tylko naszej literaturze pozycje będące alternatywnym ujęciem, czy też wizją znanych nam doskonale historycznych wydarzeń.  Wymienić tu można chociażby cykl krzyżacki Dariusza Domagalskiego, czy  powieść „ Koniec pieśni” Wojciecha Zębatego i nowe podejście do nieśmiertelnego arturiańskiego mitu.

 To próba tchnięcia odrobiny świeżości w uświęcone wielowiekową tradycją, niekiedy skostniałe  wielokrotnie opisywane i udokumentowane traktowanie naszych dziejów. Skutki tych zabiegów są oczywiście różne, w zależności od literackiego warsztatu, pomysłu, odrobiny szczęścia i czytelniczych gustów.

Powieść Andrzeja W. Sawickiego „Nadzieja czerwona jak śnieg” wpisuje się właśnie w ten nurt.

 Jest rok 1863, powstanie styczniowe, kolejny wielki narodowowyzwoleńczy zryw powoli i nieubłaganie zmierza  ku zagładzie. Dotkliwe braki w uzbrojeniu, chaos organizacyjny, kłopoty z aprowizacją, błędy polityczne popełnione przez Rząd Tymczasowy,  a co najważniejsze brak poparcia szerokich warstw społecznych, zwłaszcza mas chłopskich ( nie rozumiejących istoty konfliktu), powodują iż całkowita klęska jest tylko kwestią czasu.

Istnieje jednak nadzieja, ostatnia szansa mogąca odwrócić jeszcze wojenne koleje losu.

To odmieńcy, ludzie dysponujący tajemniczą energią mutatio, dzięki której posiadają zdolności nieosiągalne dla innych, daleko wykraczające ponad  pojmowanie człowieka. Ta potężna moc jest w stanie zmienić losy upadającego powstania. To właśnie na nich skupia się głównie fabuła i akcja  powieści, są elementem łączącym literacka fikcję z  prawdziwymi historycznymi wydarzeniami ( bitwa pod Małogoszczem, walki pod Szydłowcem) i autentycznymi postaciami tego czasu:  Marian Langiewicz, Antoni Jeziorański.

 Z zapartym tchem śledzimy losy  młodej Żydówki Wandy, weterana licznych wojen  Jana Jemioły, szlachcianki Hanki, kosyniera Pliszki, a zwłaszcza Teofila Teofilowicza Pustowójtowa, chyba najciekawszej z wykreowanych przez pisarz postaci. Carskiego oficera o polskich korzeniach, od dzieciństwa rozdartego między dwiema narodowymi nacjami, miedzy dobrem a złem, zbrodnią i odkupieniem, akceptacja i odrzuceniem, szukający swojego miejsca w otaczającym go okrutnym świecie, którego sam jest integralna częścią.

W powieści jak możemy się domyślać nie zabraknie oczywiście martyrologii, szalonych aktów bohaterstwa, niewinnie przelanej krwi, zapału, pasji i wielkich idei. Losy naszych bohaterów ściśle splecione są z tragedia narodu i tego wielkiego polskiego zrywu, oglądamy więc dramatyczne wydarzenia tamtych dni z ich perspektywy, udzielają nam się ich emocje, uczucia i sposób postrzeganie świata.

Pierwsze, co rzuciło mi  się w oczy w odniesieniu do tej książki, to świetna przyciągająca wzrok okładka, oraz intrygujący tytuł. Powoduje to iż w istnej powodzi książek o podobnej tematyce, królującej ostatnia na polskim rynku  pozycja ta zdecydowanie się wyróżnia, przyciągając wzrok, a tym samym ciekawość czytelnika.

Dzięki nowatorskiemu spojrzeniu na powstanie styczniowe i jego przebieg, udało się autorowi uzyskać efekt nieprzewidywalności i raz po raz zaskakiwać odbiorcę. W połączenie z dynamiczną, obfitująca w nagłe zwroty akcją, szybko zmieniającymi się i następującymi po sobie wydarzeniami, oraz  bardzo wyrazistymi kreacjami bohaterów, uzyskał efekt który powoduje iż napięcie i rosnąca ciekawość trzyma nas od pierwszej do ostatniej strony.

Na uwagę, moim skromnym zdaniem, zasługują również bardzo dobre i niezwykle plastyczne opisy miejsc i zdarzeń występujących w książce, zwłaszcza potyczek zbrojnych i dużych scen batalistycznych. Widać że autor wiele czasu poświecił na przygotowania historyczne, znajomość XIX wiecznych zaborowych realiów, oraz uzbrojenia i sposobu walki strony polskiej i rosyjskiej.

„Nadzieja czerwona jak śnieg” pióra  Andrzeja W. Sawickego o naprawdę dobrze i ciekawie napisana polska powieść fantastyczna.

Z cała pewnością zyska uznanie wśród szerokiej rzeszy fanów tego gatunku, oraz tych wszystkich, którzy chcą spojrzeć na ten niezwykle ważny okres naszych dziejów troszkę inaczej niż robili to dotychczas.

Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa Bellona

Andrzej Perepeczko „U-booty II wojny światowej”.

Andrzej Perepeczko, znany polski marynista i pasjonat wszystkiego co związane z tematyka morska, prezentuje nam swoją kolejną  książkę zatytułowaną „U-booty II wojny światowej”.

W sposób niezwykle wnikliwy, obrazowy i wieloaspektowy przedstawia nam historię powstania, rozwoju i działalności zbrojnej tej dumy niemieckiej Kriegsmarine  na przestrzeni wielu lat. Były chyba najbardziej budzącą strach i przerażenie bronią II wojny światowej, skutecznie neutralizującą przygniatająca przewagę morską sił sprzymierzonych.

Przyglądamy się procesowi projektowania, tworzenia od podstaw i organizacji niemieckich okrętów podwodnych i temu jak zmieniały się one wraz z rozwojem techniki wojennej w różnych okresach historycznych.. W latach 1906- 1918 czyli czasach floty cesarskiej, w okresie międzywojennym, oraz w momentach największego rozwoju tych jednostek, czyli czasach nazistowskich Niemiec oraz wojny 1939-1945.

Autor kompleksowo i z dużą dbałością o szczegóły analizuje przyczyny tak ogromnego wojennego sukcesu U-Bootów, opisując z dużym znawstwem szereg zagadnień, które bez wątpienia wywierały na to decydujący wpływ: przewaga technologiczna, znakomite wyszkolenie, organizacja, strategia, taktyka, badania naukowe i wprowadzanie coraz to nowych technicznych ulepszeń, ciągły rozwój i budowa nowocześniejszych okrętów dostosowanych do zmieniających się zadań.

Bierzemy udział w działaniach wojennych łodzi podwodnych na wszystkich niemal teatrach morskich zmagań tego dwudziestowiecznego  konfliktu: operacje na Morzu Bałtyckim od 3.09-31.12.1939 roku, wszystkie fazy Bitwy o Atlantyk, działania zbrojne w basenie Morza Śródziemnego, wodach odległej Arktyki, Oceanie Indyjskim i wzdłuż południowych brzegów Afryki. Wszędzie tam, gdzie toczył się morski bój  U-booty zaznaczyły swoja obecność.

Uczestniczymy również w ostatnim akcie dramatu, kiedy to załogi odcięte od upadających pod ciosami aliantów Niemiec, operują już tylko z baz morskich w Norwegii, ginąc niemal do ostatniego dnia II wojny światowej.

Pozycja Marka Perepeczko wzbogacona jest licznymi, niekiedy zupełnie unikalnymi zdjęciami, schematami, mapami, rysunkami, tabelami dodatkowo dokumentującymi historię niemieckich łodzi podwodnych i związanych  z tym licznych zagadnień.

Również tych dotyczące wymiaru moralnego i etycznego, nie jest wszak tajemnicą iż U-Booty oprócz nieprzyjacielskich okrętów wojennych, niejednokrotnie atakowały statki handlowe, uprawiały piractwo i dokonywały szeregu aktów sprzecznych z międzynarodowym prawem morskim. Częstokroć odbywało się to na podstawie rozkazów wydanych przez Naczelne Dowództwo Kriegsmarine, co znalazło swoje odbicie w Procesie Norymberskim i innych  bataliach sądowych powojennej Europy.

Książka  „U-booty II wojny światowej” to nie lada gratka dla wszystkich miłośników i pasjonatów wojennych zmagań II wojny światowej, zwłaszcza w jej morskim wymiarze.

Szczególne podziękowania dla Instytutu Wydawniczego ERICA.