„Zapis Jerzego Konrada Maciejewskiego […] napisany dobrym , plastycznym stylem, odsłania mały, ale wielce interesujący fragment frontowej rzeczywistość i wojen o niepodległość i granice, które przez blisko stu laty zdecydowały o losie Polski”.
I wojna światowa i odzyskanie przez nasz kraj niepodległości w 1918 roku wraz z szeregiem działań (rożnej natury) podjętych w celu zdobycia, poszerzenia i trwałego utrwalenia granic nowo powstałego państwa polskiego, stały się przez laty fundamentem i dumnym spoiwem polskiej myśli politycznej, narodowej świadomości i polskiego ducha. Powielanym przez lata etosem bohaterskiej i „niezwyciężonej armii polskiej „oraz jej pełnych heroizmu militarnych dokonań. Ów mit był naturalnie ważny i potrzebny młodej, ledwo co scalonej (niekiedy w bólach) II Rzeczypospolitej, szukającej wśród polityczno -militarnej europejskiej zamieci swojej, wspólnej narodowej tożsamości, pozwalającej scalić rozczłonkowane i znacznie różniące się (skutkiem ponad stuletniej niewoli) fragmenty naszej ojczyzny.
A jak było w istocie? Prawdziwy obraz wydarzeń wojennych i około – wojennych tego okresu nie był już, jak możemy się domyślać, taki idealistyczny i kryształowy. Nie brakowało naturalnie patriotyzmu, ogromnego zapału i zaangażowania w sprawę odzyskania niepodległości, ale już same działania zbrojne czy też codzienność frontowego życia niewiele miało wspólnego z obrazem utrwalonym w naszej literaturze i innych środkach masowego przekazu. Doskonałym, choć porażającym realizmem, przykładem takiego właśnie podejścia są wydane nakładem Ośrodka Karta wspomnienia Jerzego Konrada Maciejewskiego zatytułowane „Zawadiaka. Dzienniki frontowe 1914-1920”. To niesłychanie interesująca (choć przyznajmy się do tego, dość wstrząsająca), zwłaszcza z naszej współczesnej perspektywy, spisywana na gorąco relacja z tego co ów młody żołnierz przeżył i zaobserwował zarówno w służbach tyłowych polskiej armii jaki i walcząc jako podoficer 19-tego Pułku Piechoty Odsieczy Lwowa.
Autor bezlitosne i nie przebierając w słowach obnaża cały cynizm, potworność i okrucieństwo wojny, nie próbując ukrywać, wybielać ani nadbudowywać faktów, nie koloryzując i nie owijając niczego w bawełnę. To nie lukrowana wojenna laurka, pochwalana pieśń o militarnych przewagach polskiego oręża czy też słuszności naszych terytorialnych dążeń. To prawdziwy, szarpiący emocjami i podany bez znieczulenia, bolesny i dramatyczny obraz wojennych zmagań ( i tego co je zawsze otacza) które w takiej formie niezwykle rzadko goszczą na polskich półkach.
To obraz wojny, który wypacza wszystkich i wszystko, nikogo nie pozostawiając obojętnym na okrucieństwo, odczłowieczenie i wszechobecność śmierci. Która wypacza ludzkie charaktery, wpływa na osobowość, uwalniając niekiedy najgorsze ludzki instynkty o które w warunkach pokojowych nikt by się nie podejrzewał.
To euforia zwycięstwa przeplatana z goryczą porażki, radość własnego ocalenia ze śmiercią przyjaciół i towarzyszy broni, spektakularnie militarne sukcesy z bezwładną, paniczną ucieczką, szumne idealistyczne hasła zestawione z żołnierską codziennością. To wyłaniający się z treści obraz w którym nie brakuje dokonywanych przez nasze jednostki brutalnych prześladowani ludności cywilnej, kradzieży, rabunków, pobić, gwałtów, znęcania się nad rannymi, torturowania jeńców, bezczeszczeniem zwłok i wielu innych, częstych zachowań, które bynajmniej zupełnie nie licują z wizerunkiem i postawą żołnierza polskiego do którego, przywykliśmy i który przez lata utrwalił się w naszej świadomości.
„Na śniegu leży rozciągnięty bolszewik: w butach z ostrogami ( pewnie oficer), obnażony w pasie , dookoła krew, smagłe ciało przewinięte czerwonawym bandażem. Jeden z żołnierzy 4 kompanii zaczyna ściągać mu buty. Ranny stęknął. „A ty, sk…synie żyjesz?!”-dwie kule w łeb skończyły jego żywot i buty w końcu zdjęto”.
„Postawiłem ją na podłodze, później usiłowałem ułożyć na ziemię. Broniła się, w trakcie zmagań omal nie przewróciła jakiejś drabiny i dużych sprzętów stojących przy ścianie. W końcu uległa, poddała mi się stojąc”.
To oparte na prawdziwych i wiernie opisanych przykładach świadectwo tego iż tak naprawę w wojnie nie ma nich patetycznego i jakby na nią nie spojrzeć jest ona zawsze ZŁEM, które, chcemy tego czy nie, wypala swoje złowrogie piętno (w mniejszym lub większym stopniu ) na wszystkich jej uczestnikach.
„Wszystko przepadło! Trzeba się cofać! Gdzie porucznik? Zobaczyłem go rozciągniętego na wznak na ziemi. Przystawił browning do skroni.”Panie poruczniku, co Pan robi?!” Zwrócił na mnie zamglone spojrzenie. „Ranny jestem”-rzekł z uśmiechem i pociągnął za cyngiel”.
Ta właśnie prawda, wyzierająca niemal z każdej strony wspomnień oraz licznych listów pisanych do stryjenki (oprócz niewątpliwych historycznych walorów, bardzo dobrego wydania i licznych, niekiedy zupełnie unikalnych zdjęć) jest chyba największą wartością tej publikacji. Gorąco polecam.
Szymon Nowak ma wyjątkową łatwość opowiadania trudnych życiorysów . Książka ” Dziewczyny wyklęte ” jest wstrząsającą publikacją , ukazującą poświęcenie polskich dziewcząt, które stają do praktycznie z góry przegranej walki o wolną Polskę , do walki z sowiecką okupacją . Wejście sowietów do Polski , było nie wyzwoleniem , a kolejną okupacją, po okupacji niemieckiej, która przyniosła cierpienia, a niejednokrotnie śmierć , najdzielniejszym z dzielnych, w tym polskim patriotkom.
Zgadzam się w całej rozciągłości. To ważna i potrzebna lektura. Polecam również, przy okazji, wcześniejszą publikacje tego autora, zatytułowaną „Oddziały Wyklętych”.