Stanisław Srokowski „Strach”

 ”Najpierw bandy OUN zaatakowały sąsiednie wsie. Potem przeniosły się na północ. Płonął Wołyń a po nim Podole i Pokucie. Płonęły Kresy. Ogarniał nas przerażający strach. Widzieliśmy cały koszmar zniszczenia, degradacje człowieka i natury ludzkiej”

To nie jest książka dla ludzi o słabych nerwach. Nie jest również dla tych którzy szukają czegoś  łatwego i przyjemnego do poduszki. Po tej lekturze  nikt nie zaśnie. A jeśli już mu się to uda nie będzie to z pewnością spokojny, odprężający  sen. Mimo wszystko trzeba ją przeczytać. Trzeba zmierzyć się z naszą  traumatyczna przeszłością, z trudną narodowa pamięcią  i z losami ludzi których piekło już nie przeraża… już w nim byli.

Wraz ze Stanisławem Srokowskim zagłębiamy  się w świat polskich Kresów, które utraciliśmy w wyniku niekorzystnych dla nas powojennych rozstrzygnięć terytorialnych ale  nadal niezmiennie funkcjonują w naszych głowach ,świadomości i tradycji.

Ale tak naprawdę jest to przede wszystkim opowieść o STRACHU!!!!!. Wszechobecnym, wszechogarniającym, przerażającym w  jego wielu odsłonach,  wymiarach, płaszczyznach i formach. Strachu żołnierza, który w bezsilności obserwuje okrutną rzeź swoich (obdzieranych ze skóry ) towarzyszy broni, rodziny ukrywającej się z dziećmi w leśnym zagajniku otoczonym ogniem pożogi, ciężarnej kobiety której za chwile Ukraińscy  bandyci  rozprują nożem brzuch i wyrwą nienarodzone jeszcze niemowlę (opisu tego co stało później  oszczędzę), matki patrzącej na makabryczną śmierć swoich najbliższych, siedmioletniego chłopca który niemal każdego dnia uczestniczy w chorym i otępiającym zmysły  krwawym spektaklu zbrodni, wynaturzenia i odczłowieczenia które przechodzi wszelkie możliwe wyobrażenia: ćwiartowanie, przerzynanie piłami, nadziewanie na widły, obcinanie członków, posypywanie ran solą, wyłupywanie oczu, obcinanie głów, przypiekanie ogniem, zakopywanie żywcem…

Co jeszcze bardziej dziwne i  niezrozumiałe, sprawcami tych okrutnych czynów są w większości inspirowani przez OUN-UPA doskonale znani ukraińscy sąsiedzi, z którymi nasi rodacy i bohaterowie tych opowieści, mieszkali w zgodzie od lat. Razem chodzili do szkół, na nabożeństwa, uczestniczyli w życiu wsi,  żenili się, spotykali się na tych  samych uroczystościach (chrzciny, weselała), pomagali sobie w pracach gospodarskich,  w czasie klęsk żywiołowych i innych nieszczęść.  I to jest, bez wątpienia,  najbardziej porażający aspekt tej książki, włączając w to  rodzące się niemal samoistnie pytanie o to, co stało się z tymi ludźmi że  osiągnęli absolutne apogeum zezwierzęcenia, nieprawości  i folgowania  najniższych i najczarniejszych z   ludzkich instynktów. Od lat powraca i   nurtuje  mnie (myślę że nie tylko mnie) jedno zasadnicze pytanie ściśle odnoszące się do tego tematu. Dlaczego te straszliwe zbrodnie nie miały miejsca na Litwie, Łotwie, Białorusi, na Węgrzech, w Czechach, na Słowacji, z którymi przecież  Rzeczypospolita na przestrzeni wieków miała również rozmaite historyczne zaszłości  a stosunki nie zawsze układały się pokojowo i przyjaźnie (nie brakło wzajemnych  sporów, konfliktów i otwartych wojen). Myślę iż warto zastanowić się nad tym zwłaszcza teraz, kiedy Ukraiński państwo aspiruje, przy dużym politycznym wsparciu naszego kraju,  do członkostwa w Unii Europejskiej. Mało osób dostrzega w czasie transmisji telewizyjnych z kijowskiego Majdanu  że oprócz flag narodowych, najwięcej jest tych charakterystycznych czerwono czarnych   nacjonalistycznej „Swobody” będącej bezpośrednim spadkobiercą Stefana Bandery i jego ideologii.

Ziarno zła znów kiełkuje na Ukrainie i zatruwa umysły następnym pokoleniom […] Zbrodniarzy nazywa się na Ukrainie bohaterami. Ich imionami sławi się place, szkoły i skwery.  O nich uczy się młodzież defilująca przed pomnikami. Największych rzeźników ludności polskiej: Banderę, Suchewycza, Melnyka, Łabedia, Konowalca czy Stećkę, stawia się za wzór do naśladowania. To tak, jakby rząd niemiecki kazał naśladować Hitlera niemieckim studentom. A Polska milczy. Europa milczy. To najprostsza droga do nowych zbrodni. I niedługo to, co się rozwija na Ukrainie, stanie się wielkim ciężarem dla Europy”.

Watro o tym pamiętać!!!

3 komentarze to “Stanisław Srokowski „Strach””

  1. Dwojra pisze:

    Takie książki powinny być obowiązkową lekturą dla każdego. Doskonała lekcja historii, którą podręczniki szkolne przerabiają na miałką papkę pustych dat sygnowanych beznamiętnym opisem. Książkę już wpisuję jako pozycję do przeczytania. Pozdrawiam 🙂

  2. Maria pisze:

    Z koleżeńskiej sympatii pragnę powiedzieć, że autor tej książki, pan Stanisław Srokowski, podał linka do Twojej recenzji na swojej stronie na FB.

    Pozdrawiam!

  3. Irek pisze:

    Wstrząsająca lektura, doskonała literacko . Pozdrawiam

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>