„Wyrzutek, wędrowiec bez celu, odpad procesu stworzenia, ów świat był tym wszystkim naraz”.
Sylwetki Georga R.R Martina nie trzeba, naturalnie, nikomu chyba przedstawiać. Jego znakomity cykl „Pieśń Lodu i Ognia” (wliczając w to bardzo udaną, telewizyjną, ekranizacje) na zawsze zapewnił mu miejsce w literaturze popularnej przełomu wieków, zdobywając milionowe rzesze fanów w niemal każdym zakątku naszego globu.
Droga do tak oszałamiającego sukcesu była jednak długa a jej początek (nie licząc wielu opowiadań) zapoczątkowana została właśnie przez prezentowaną tu, debiutancką, powieść, zatytułowaną “Świat się mroczy”.
Niestety, jeśli spodziewacie się bardzo dynamicznej, złożonej, wielowarstwowej i tworzonej z rozmachem epickiej opowieści, ze skomplikowanym kreacjami bohaterów to nie jest to jeszcze ten etap w twórczości pisarza.
Co zatem otrzymamy? Ciekawą, osadzoną w futurystycznym świecie przyszłości, historię skupioną wokół losów dwójki bohaterów, dawnych kochanków, których losy, po latach, powtórnie krzyżują się na odległej, umierającej planecie Worlorn.
To właśnie na kanwie ich uczucia (Dirk t’Larien przybywa z odległych galaktycznych czeluści na wezwanie swojej dawnej ukochanej Gwen) zbudowana jest cała oś powieści, choć, jak możemy się domyślać, w ich relacjach brak jednoznaczności, przewidywalności oraz oczywistych odpowiedzi czy zachowań. Tak naprawdę jest to, wpisana w cały galaktyczny spektakl (mógłby on z powodzeniem zastąpiony zostać przez zupełnie inną scenerie i okoliczności) opowieść o trudnej, skomplikowanej miłości.
Jej rożnych odcieniach i barwach, odrzuceniu, niespełnieniu, zawodzie, bólu, nadziei oraz o tym jak czasami przedziwnie splatają się koleje ludzkich losów,
Sama akcja z początku niemrawa i niemal senna (autor bardzo skupia się na zawiłościach i charakterystyce świata przedstawionego oraz jego mieszkańców) stopniowo dynamizuje się i przyśpiesza, dając nam próbkę tego co tak bardzo polubiliśmy w późniejszej twórczości Georga R.R Martina.
Na uwagę zasługuje również klimat, który w oczywisty sposób pobudza sensory naszej wyobraźni, przekładając się tym samym na konkretny odbiór toczących się w powieści wydarzeń. Bogactwo technologiczne i supernowoczesne wytwory inżynieryjnej i naukowej myśli technicznej ( wraz z właściwą im terminologią i nazewnictwem) przedstawione są w sposób naprawdę logiczny, przemyślany i niemal dotykalny.
Reasumując. Książka “Światło się mroczy” to interesujący (oraz intrygujący) i dobrze napisany kawałek fantastyki, który może nie powala na kolana i nie powoduje przyśpieszonego bicia serca (przynajmniej nie u mnie) ale z całą pewnością zapewni nam kilka wieczorów dobrej, literackiej rozrywki.
„Światło się mroczy” to tytuł, po który wręcz trzeba sięgnąć – szczególnie, jeśli ceni się George’a R.R. Martina oraz z zamiłowaniem poznaje całą serię „Pieśń Lodu i Ognia”. To książka, od której zaczęła się historia tego Autora i choć to powieść debiutancka, Martin oferuje czytelnikom to, za co teraz kochają go fani na całym świecie. Polecamy