Tadeusz Płużański „Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy”

„Ja zostanę. Wszyscy nie mogą stąd wyjechać, ktoś musi tu trwać bez względu na konsekwencje” 

Dzięki takim historykom i publicystom jak Tadeusz Płużański (polecam jego bardzo ważną, wcześniejszą publikację zatytułowaną „Lista oprawców”)  prawda o polskich bohaterach narodowych, ich dokonaniach i ofierze, którą złożyli na ołtarzu ojczyzny coraz częściej przebija się do szerokich mas naszego społeczeństwa. Mam naprawdę duży i nieskrywany szacunek dla jego tytanicznej, archiwalnej i badawczej pracy oraz  zaangażowania w proces odkrywania trudnych i bolesnych (również w wymiarze rodzinnym -jego ojciec Tadeusz Płużański był represjonowany i więziony przez komunistyczną bezpiekę) kart naszych dziejów.

W  książce, autor prezentuje nam  sylwetkę Rotmistrza Witolda Pileckiego, bezapelacyjnie jednego z największych polskich patriotów okresu II wojny światowej i komunistycznej okupacji  (szczególny akcent położony został na jego konspiracyjną działalność po 1945 roku,  okolicznościom towarzyszącym  jego aresztowaniu, niezwykle brutalnemu śledztwu, zakończonym  wyrokiem skazującym na  śmiercią). Jego naznaczona tragizmem biografia staje się punktem wyjścia do szerokiej dyskusji o skomplikowanych meandrach polskiej XX – wiecznej historii, począwszy od lat 40 – tych aż po czasy nam zupełnie współczesne.To próba uchwycenia rozgrywających się  w tym dramatycznym  okresie dziejowych procesów,  które z jednaj strony spowodowały  fizyczną eliminacje  najbardziej wartościowych narodowych elit, z drugiej, zaś pozwoliły wypłynąć (na fali komunistycznych zmian) wielu stalinowskim  oprawcom,  którzy mimo ogromu popełnionych zbrodni  w spokoju i dostatku  dożywali swoich dni. Ten ostatni wątek jest w tej lekturze szczególnie mocno wyeksponowany i omówiony. 

 Książka Tadeusza Płużańskiego zaczyna się zresztą od rozmowy z jednym z nich: Ryszardem Mońko, byłym  zastępcą naczelnika więzienia mokotowskiego ds.politycznych,  jedynym żyjącym do dziś świadkiem egzekucji Witolda Pileckiego, dokonanej 25 maja 1945 roku   przez etatowego ubeckiego kata, starszego sierżanta  Piotra  Śmietańskiego (o dziwo udało się zdobyć nawet jego zdjęcie) i to też w pewnym sensie wyznacza kierunek w którym podążać będzie ta praca.

Bo jest to, integralnie związana z  losem Witolda Pileckiego, opowieść również o nich, reżimowych oprawcach: śledczych (Krawczyński i Chimczak), prokuratorach (Łapiński), sędziach (Hryckowian i Badecki), agentach, donosicielach oraz tych wszystkich, którzy, w takim czy innym stopniu, przyłożyli rękę do ustanowienia w naszym kraju komunistycznego dyktatu (Romkowski, Rożańki, Fejgin, Humer, Czaplicki…).  Ludziach, którzy przez lata nieskrępowanie prowadzili swoją zbrodniczą działalność (znęcając  się w sposób niewyobrażalny, fizyczny i psychiczny, nad osadzonymi polskimi patriotami) wspinali się po szczeblach zawodowej kariery, korzystali z licznych przywilejów i udogodnień, bogacili się  by w końcu przejść na „zasłużoną”,wysoka emeryturę. Którzy ukrywali swoją tożsamość, zmieniali nazwiska, fałszowali życiorysy, kłamali, manipulowani, mataczyli i zasłaniali się niepamięcią.

 ” Zwyczajem bezpieki było przesłuchiwanie  jednego więźnia bez przerwy  przez kilku „oficerów” śledczych – niedouczonych typków z awansu społecznego, którym władza uderzyła do głowy. Faktycznie byli tylko narzędziem  w rękach zbrodniczego kierownictwa. Nie oznacza to, że są mniej winni – bezpośrednio znęcali się nad osadzonymi, co w świetle prawa stanowi zbrodnię komunistyczną. Jednak w III RP stawali przed sądem głównie jako świadkowie To oni maltretowali w śledztwie Witolda Pileckiego i mojego Ojca.  Rotmistrzowi, który nie chciał pójść na współprace i przyznać się do absurdalnych zarzutów zdrady Ojczyzny, zerwali nawet paznokcie. To dlatego nasz bohater wypowiedział słynne słowa. ” Mnie tu wykończyli. Oświęcim przy tym to była igraszka”.

To wyłaniający się wyraźnie  z treści  obraz  przerażająca słabości, bezradność, a może i niekiedy niechęci, polskiego  wymiaru sprawiedliwości (również  w  III RP) nie będącego w stanie pociągnąć do odpowiedzialności żyjących jeszcze stalinowskich katów. Przyglądając się temu jak opieszale toczyły się i toczą te działania, trudno oprzeć się wrażeniu iż w odniesieniu do tych osób polska temida pozostała ślepa, oblewając tym samym egzamin z zadań jakie postawiła przed nią odrodzona Rzeczypospolita.

Ostatnie rozdziały  poświęca autor właśnie temu tematowi i  poodejmowanej z trudem, po roku 1989, dekomunizacji  i  próbom rozliczeniu się ze straszącymi nas od dziesięcioleci demonami przeszłości, ze szponów których, wciąż, mimo upływu lat, nie możemy się wyzwolić

Historyk podaje przykłady nieprzychylnych artykułów  (dotyczących naszego bohatera) podważających jego dokonania i postawę  ukazujących się min: na łamach  „Polityki” czy „Gazety Wyborczej,”, nie zaproszenie przez władze polskie  dzieci Rotmistrza na obchody 70 rocznicy wyzwolenia Auschwitz (przy jednoczesnym zaproszeniu wnuka  niemieckiego komendanta obozu – co samo w sobie jest kuriozalne), sprzeciw niektórych polskich europosłów (co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe) wobec uhonorowania jego imieniem Dnia Bohaterów Walki z Totalitaryzmem,   czy opór niektórych osób (Władysław Bartoszewski) i politycznych kręgów III RP w sprawie przyznania mu Orderu Orła Białego.

 Myślę że tragedią  naszych czasów jest to iż komunizm nie doczekał się swojej własnej „Norymbergi”, choćby w zakresie regionalnym czy państwowym (bo  nie sadzę iż dzisiejsza, putinowska Rosja była by  zainteresowana tego rodzaju szerszą inicjatywą) przez co przez lata nie potrafimy się rozliczyć z poprzednia epoką i ludźmi którzy odcisnęli na niej swój złowrogi ślad.  Dzięki książkom takich autorów i propagatorów historii  jak Tadeusz Płużański jesteśmy jednak bliżej poznania prawdy o Żołnierzach Wyklętych i wielkich godnych naśladowania Polakach, którzy powinni stać się przykładem dla przyszłych, młodych pokoleń. Zdecydowani polecam. Chwała Bohaterom.

Duży plus dla Wydawnictwa Fronda za znakomite, jakościowe i w pełni profesjonalne wydanie tej publikacji, wzbogaconej dużą ilościowa zdjęć, niekiedy  zupełnie unikalnych, które znacznie  wzbogaciły samą lekturę  oraz  udokumentowały  zawarte w niej treści. 

One Response to “Tadeusz Płużański „Rotmistrz Pilecki i jego oprawcy””

  1. Kanon24 pisze:

    Bardzo długo czekaliśmy na popularyzację postaci Rotmistrza Pileckiego . Nieocenione wydają się tutaj zasługi na tym polu Adama Cyry . Wyraźnie można dostrzec ogromny wpływ byłych stalinowskich oprawców , ich rodzin , żeby nie ujawniać prawdy . Odkrywanie przed społeczeństwem losów Pileckiego , ukazuje zbrodniczość systemu komunistycznego jaki funkcjonował na terytorium Polski . Zdumiewające , że 27 lat po 1989 roku , wpływy stalinowców w wolnej Polsce są tak ogromne .

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>