Archive for lipiec, 2014

Scott Anderson “Lawrence z Arabii”

Thomas Edward Lawrence, nieśmiertelny “Lawrence z Arabii” uwieczniony w kultowej już brytyjskiej superprodukcji z 1962 roku z pamiętną  rolą Petera O’Toole, to wbrew pozorom, narosłym mitom i otaczającej go legendzie, postać najzupełniej autentyczna, choć z całą pewnością barwna i nietuzinkowa.  Oficer, agent wywiadu, archeolog, geograf i podróżnik który na pewnym etapie swojego życia stał się, czynnikiem sprawczym, katalizatorem i jednym z przywódców antytureckiego powstania zbrojnego na Bliskim Wschodzie. Dzięki wydawnictwu Magnum mamy okazje poznać historie człowieka wpisanego w swój czas, stojącego na rozdrożu wielkiej polityki, dyplomacji,  wojny, lojalności, partykularnych interesów rożnych państw i finansowych koterii, wywiadowczych gier i zakulisowych układów. Człowieka, któremu w nadchodzących wydarzeniach przypadła rola szczególna a przy tym niezwykle ważna. To niezwykle interesujący i mało znany nam Europejczykom teatr wojny i unikalne spojrzenie na  genezę i przebieg tego  konfliktu w kontekście I wojny światowej. Autor ukazuje nam wszystko w znakomicie zarysowanym kontekście historycznym,  przez pryzmat   niesłychanie skomplikowanej sytuacji polityczno-militarnej tego rejonu a zwłaszcza wzajemnych arabsko-turecko-żydowsko-alianckich relacji. Przebieg wojennych zmagań, opis poszczególnych powstańczych walk i zwycięstw, sylwetki przywódców, cyniczna gra wielkich mocarstw, gorycz zdrady i gwałtownie zmieniające się wektory międzynarodowej polityki przybliżają nam obraz ówczesnego Bliskiego Wschodu oraz motywy podjętych  decyzji, których skutki odczuwamy do dziś.  Obecnie, z perspektywy czasu,  widzimy wyraźnie iż odrzucenie idei jednego zjednoczonego arabskiego państwa (którego gorącym orędownikiem był właśnie T.E. Lawrence), sztuczne, nie uwzględniające wewnętrznych uwarunkowań, podziały terytorialne, traktowanie regionu jedynie z punktu widzenia kolonialnych interesów i zysków, lekceważenie zdania lokalnych społeczności i arabskich przywódców, podsycanie plemiennych i etnicznych antagonizmów skończyło się tym, czym skończyć się musiało…

Krótkowzroczności i małostkowość europejskich rządów i poszczególnych polityków doprowadziła do eskalacji napięć, radykalizacji arabskich środowisk, fundamentalizmu, fanatyzmu religijnego  a w konsekwencji terroryzmu, który na wiele lat (zjawiska te spotęgowane zostały naturalnie jeszcze przez powstanie państwa Izrael w 1948 roku) pogrążył ten obszar  w krwawym i wyniszczającym  konflikcie zbrojnym,  niemal wszystkich ze wszystkimi.

Książka  Scotta Andersona, oprócz niewątpliwych walorów literackich (są one oczywiście niezwykle istotne) i znakomitego wydania, jest prawdziwa kopalnią wiedzy  dotyczącą Bliskiego Wschodu  czasów I wojny światowej,   która zmusza nas do gruntownej weryfikacji naszej wiedzy, dotyczącej tego rejonu i czasów w których żył i działał Thomas Edward Lawrence zwany Lawrencem z Arabii”.

Ze względów poznawczych nieoceniona i potrzebna. Polecam wszystkim entuzjastom i miłośnikom historii,  zwłaszcza tym lubiącym odkrywać  mało znane lub całkiem nieznane fragmenty naszych dziejów.

 

Robert Low „Zaprzysiężeni. Wilcze morze”.

Tylko spragniony krwi łowca, postawi żagiel na wilczym morzu”.

 Orm Zabójca Niedźwiedzia  powraca w drugiej części czterotomowej sagi o niezwyciężonych wikingach Roberta Low  zatytułowanej „Zaprzysiężeni. Wilcze morze”. Tym razem Norny, mityczne prządki ludzkich losów, z zimnej i surowej Północy przenoszą naszych bohaterów na zupełnie egzotyczne dla nich ziemie Bliskiego Wschodu. Wielobarwnej krainy  będącej istną mozaika ludzkich kultur, religii, tradycji, obyczajów i nacji z całego świata. Wierni złożonej sobie przysiędze udadzą się w kolejną, pełną niebezpieczeństw wyprawę (przez archipelag greckich wysp, Cypr, Konstantynopol aż po Jerozolimę) wiodącą ku bajecznemu skarbowi lub …śmierci…

Pojawi się szereg zupełnie nowych wątków i postaci, powrócą również starzy nieprzejednani wrogowie zaś literacka fikcja nadal przeplatać się będzie z autentycznymi historycznymi wydarzeniami. Autor (sygnalizuje nam to już wcześniej) zabiera czytelnika w ten rejon świata który chociażby ze względu na uwarunkowania geograficzne i etniczne rzadko kojarzony jest z działalnością tych wojowników i ich wyprawami.  Przywykliśmy zwykle kreślić rejon  ich wojennego czy kupieckiego zainteresowania raczej w basenie Morza Bałtyckiego, Morza Północnego, na terenach Słowiańszczyzny,  Rusi a nade wszystko  Anglii, Szkocji, Irlandii, Islandii, Grenlandii itd. Jest więc to o tyle cenne iż mamy okazje dowiedzieć się czegoś więcej  o  ich poczynaniach w skąpanym w słońcu i zupełnie obcym im, niemal pod każdym względem, zakątku świata. Owo wielopłaszczyznowe zderzenie Północy i Bliskiego Wschodu jest tu naturalnie jednym z ciekawszych  i najbardziej absorbujących, pod różnymi względami,  wątków powieści, znacznie wzbogacającym naszą wiedzę o ludziach oraz niespokojnych i ciekawych czasach w których przystało im żyć.  Poza tym, podobnie jak poprzednia odsłona cyklu, jest to po prostu kolejna świetnie napisana i porządnie skonstruowana   męska powieść, gdzie trup ściele się gęsto (jest miejsce na przebiegłość ale na subtelność już nie) a miecze i topory nie mają okazji pokryć się rdzą. Gdzie nie  barak zbrojnych utarczek (lądowych i morskich), wielkich scen batalistycznych, pijackich ekscesów, pojedynków  i karczemnych bójek.

To opowieść która od pierwszej strony wciąga czytelnika w wir niespodziewanych, dynamicznych  i często krwawych wydarzeń, trzymając w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Językowa stylizacja, naprawdę imponująca i wszechstronna wiedza i znajomość X wiecznych realiów prezentowana przez pisarza, duża plastyczności opisów a co za tym idzie naprawdę dobry warsztat daje nam możliwość pofolgowania wyobraźni i przeniesienia się choć na kilka godzin we wspaniały i niebezpieczny świat naszych przodków.

Nie mogę się doczekać kolejnych tomów opowieści.

Andrzej Zieliński „Miecze Wikingów”

 „Od furii Normadów zachowaj nas Panie”

Książka Andrzeja Zielińskiego zatytułowana „Miecze Wikingów” to już druga publikacja tego autora z którą miałem okazje się zetknąć.  Po niezwykle interesujących  „Tajemnicach polskich templariuszy ”, odnoszących się do sekretów i rycerskiego eposu tego  zakonu na ziemiach polskich, autor postanowił cofnąć się wstecz i przybliżyć czytelnikowi dynamiczną erę ludów północy, zwanych potocznie Wikingami. Okres ten, jak widać po niezliczonej ilości wszelkiej maści publikacji naukowych i popularnonaukowych, licznej beletrystyce czy przedsięwzięciach medialnych (ostatnio  świetnie nakręcony i zrealizowany przez kanał History  „The Vikings”) oraz artystycznych nawiązaniach, wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością.  Bogata skandynawska kultura, tradycja, obrzędowość, a nade wszystko lata kupiecko –łupieżczych wypraw i wojen, oraz niewątpliwy wpływ jaki wywarli na ówczesną historię Europy i Świata ( wpisując w to naturalnie polski czy może raczej słowiański wątek) zapewniły im w dziejach dawnych miejsce szczególne.

Lektura odnosi się w dużej mierze do dość często podnoszonego i akcentowanego przez pewną grupę naukowców i archeologów poglądu o dość liczniej  obecności Wikingów na ziemiach polskich, przemożnym (a może i decydującym) wpływie  na powstanie i rozwój naszej wczesnośredniowiecznej państwowości i innego niż przypuszczamy rodowodu pierwszej piastowskiej  dynastii (wliczając w to osobę Mieszka I i jego protoplastów). Zręcznie argumentując i operując słowem Andrzej Zieliński próbuje nas przekonać do swoich teorii i racji . Naturalnie, to że ci budzący grożę wojownicy  byli obecni w basenie Morza Bałtyckiego i docierali do naszych  ówczesnych ziem jest zupełnie  oczywiste i naukowo potwierdzone, gdyż trudno sobie wyobrazić by docierając na swoich smoczych łodziach do najdalszych zakątków świata ( Konstantynopol, Kijów, Anglia, Islandia, Ameryka Północną itd) omijali  ziemie najbliższe im pod względem geograficznym, kulturowym i społecznym (przykładem niech będzie słynna osada handlowa Truso znajdujące się w okolicy dzisiejszego Elbląga, założony jak wskazują najnowsze badania,  w  VII wieku ). Być może  jako znakomici i cenieni najemnicy (obecni w wielu armiach ) zasilali oni  również wojska pierwszych Piastów, wspierając ich w rozmaitych militarnych i handlowych przedsięwzięciach. Co do innych kwestii podnoszonych przez pisarza osąd i stopień wiarygodność przytoczonych przez niego dowodów  pozostawiam już czytelnikowi…  

Oprócz, tych z pewnością chwytliwych i dość kontrowersyjnych tez zawartych w lekturze, znajdziemy tu sporo niezwykle interesujących treści dotyczących samych Wikingów, wliczając w to min: tego jak żyły i funkcjonowały społeczności ludów północy, kalendarium ich wojenno- odkrywczych wypraw, pierwsze chrześcijańskie zapiski  które ich dotyczą (napaść na Lindisfarne),  sposób sprawowania władzy,  wierzenia , panteon bóstw, militaria, stosowa strategiia i taktyka, postacie ważniejszych władców i bohaterów oraz  skomplikowane historyczne realia tego okresu.  Osobny rozdział poświęcony jest osławionemu i bliższemu nam historycznie  i geograficznie   rozbójniczemu gniazdu i bractwu Jamsborgowi (Wolin), jego specyficznej strukturze i burzliwych dziejach.

 Andrzej  Zielińskiego jak przestało na rzetelnego badacza opiera się na licznym materiale dowodowym  w którego skład wschodzą zarówno dawne skandynawskie sagi, chrześcijańskie kroniki i zapisy  tworzone w interesującym nas okresie lub krótko po nim oraz wciąż powiększające się materiały i  źródła archeologiczne.

Znakomita pozycja dla wszystkich pasjonatów historii dawnej oraz tych którzy pragną poznać tajemnice naszych przodków i epokę która nadal w wielu aspektach okryta jest mgłą tajemnicy.

 

Artur Andrus „Vietato fumare”

Pochodzący  z ostatniego, dwuletniego, okresu twórczej aktywności  wybór autorskich tekstów  (częściowo już publikowanych  w Internecie i czasopismach) jednego ze zdecydowanie najciekawszych polskich artystów kabaretowych i satyryków Artura Andrusa zatytułowany  „Vietato fumare, czyli reszta z bloga i coś jeszcze”

„Najpierw się zachłysnął,

Potem się zakrztusił,

I teraz za niego

Już kto inny musi.

Szkoda by było pana posła. Ja go lubię. Może nie do tego stopnia że, „gdybym to ja miał skrzydełka jak gąska, to poleciałbym ja za posłem do Śląska”, ale lubię”

Od lat należy on do moich ulubionych rodzimych  autorów, obdarzonych szczególnym darem piewców (i prześmiewców) naszej  rzeczywistości oraz  wnikliwych obserwatorów rożnych przejawów ludzkiej egzystencji. Człowiekiem  który w sposób niebanalny komentuje otaczający nas świat i  szereg (różnorakich) zachodzących w nim zmian: światopoglądowych, politycznych, obyczajowych, medialnych, kulturowych, społecznych itd.

„Ojciec mojego przyjaciela radził mu: >> Synu, ty ucz się na archeologa  albo ginekologa … Ale lepiej na ginekologa bo się mniej kurzy<<„.

Prezentuje typ satyry który do mnie przemawia i który zdecydowanie wyróżnia go spośród wielu innych twórców, dość rozbudowanej,  polskiej sceny. Pełen inteligentnego, pozytywnego humoru, ciekawego przekazu, ironii (autoironii), kpiny, wyczucia chwili i zmysłu wnikliwej analizy nie zniżającym się przy tym do chwytów poniżej pasa..

„Po spożyciu dwóch litrów nalewki  dziadzio odwiódł wnuka od stomatologii, chemii i polonistyki a namówił  na studia w korpusie carskich paziów”.

„Znalazłem w Internecie mnóstwo ciekawych informacji na temat fok, na przykład: foka szara ma głowę silnie wydłużoną, z pyskiem długości większej niż połowa czaszki, szeroko rozstawione otwory nosowe, lubi się wylegiwać i często je śledzie.

 Szwagier! na twoim miejscu unikałbym spotkań z rekinami!”

I taka też jest również ta publikacja. Pełna krótkich felietonów napisanych z przemrożeniem  oka, rozśmieszających do łez historyjek i z pozoru błahych tekstów od czasu do czasu wprowadzających nas w stan zadumy i głębszej refleksji.

To prawdziwy tematyczny galimatias, dotykający najróżniejszych wydarzeń, sfer i zjawisk szeroko rozumianej przestrzeni publicznej, w rożnych jego formach i przejawach: celebrytów, polityków, przedstawicieli licznych zawodów i profesji ( lekarze, sprzedawcy), życia rodzinnego (teściowe), stosunków międzyludzkich, szerokiego świata mediów oraz wielu zupełnie zwykłych i prozaicznych  spaw które  stają się naszym udziałem każdego dnia.

Znakomita i zupełnie zniewalającą dawka dobrego polskiego humoru, opublikowana przez jednego z mistrzów gatunku, która w z całą pewnością umili nam czas i zapewni zastrzyk pozytywnej energii. Zdecydowanie polecam.

ZAPOWIEDŹ!!!

Pierwsza polska powieść w Uniwersum Metro 2033 już 27 sierpnia w księgarniach! Ujawniamy tytuł i okładkę!

Już 27 sierpnia na półki polskich księgarń zawita długo wyczekiwana przez polskich fanów Uniwersum Metro 2033 książka – pierwsza polska powieść osadzona w realiach postapokaliptycznego świata wykreowanego przez Dmitrija Glukhovsky’ego. Wbrew najbardziej oczywistym przypuszczeniom, jej akcja nie będzie rozgrywała się w warszawskim metrze; autor „Dzielnicy obiecanej”, bo tak brzmi tytuł powieści Pawła Majki, opisuje losy niedobitków nuklearnej zagłady w Nowej Hucie. Ta industrialna dzielnica Krakowa, zaprojektowana i zbudowana przez komunistyczne władze powojennej Polski jako niezależne miasto, zdolne do przetrwania podczas potencjalnego konfliktu atomowego, to zdaniem Pawła Majki jedno z tych miejsc w Polsce, które aż się proszą o zaznaczenie na mapie Uniwersum Metro 2033. Schrony przeciwatomowe, układ ulic i budynków mający minimalizować stuki uderzenia nuklearnego oraz bezpośrednia bliskość mistycznego Krakowa – miejsca nierozerwalnie związanego z najważniejszymi wydarzeniami w historii Polski – wszystko to zainspirowało Pawła Majkę do osadzenia akcji swojej powieści właśnie w Nowej Hucie.

Już dziś prezentujemy krótki opis „Dzielnicy obiecanej” Pawła Majki oraz okładkę autorstwa Ilii Jackiewicza – znakomitego grafika, ilustratora znanego fanom serii Uniwersum Metro 2033 ze wszystkich jej dotychczasowych okładek.

Dwie dekady po atomowej zagładzie, czasy Pożogi. Gatunek homo sapiens na powrót został sprowadzony do roli jednego z konkurentów w grze o przetrwanie. Zmieniło się wszystko. Tylko ludzie pozostali tacy, jak dawniej.

Nowa Huta. Zaprojektowane i zbudowane od podstaw robotnicze miasto. XVIII dzielnica Krakowa. To tu, w podziemnych schronach, mieszkają ci, którzy przetrwali nuklearną apokalipsę. Każdy dzień oznacza dla nich walkę, każdy miesiąc przynosi nowe zagrożenia. Wśród strzępów cywilizacji przeżycie kolejnego roku zakrawa na cud.

Zdradzeni i zmuszeni do ucieczki mieszkańcy Nowej Huty wyruszają na poszukiwanie mitycznego raju – Kombinatu. Nie wiedzą jeszcze, że z niedostępnego dla nich centrum Krakowa nadciąga przerażająca horda, która odmieni znany im świat.

Jednak to śmiertelne niebezpieczeństwo okaże się tylko tłem dla piekła, które ludzie niezmiennie gotują sobie sami nawzajem.