Archive for lipiec, 2016

Heinz Heger „Mężczyźni z różowym trójkątem”

„Co to za świat i co to za ludzie, którzy decydują za dorosłego człowieka, kogo i jak wolno mu kochać?”

Najnowsza publikacja Ośrodka Karta jest, ponad wszelką wątpliwość,  pozycją szczególną i   unikatową,  zarówno w skali europejskiej jak i światowej.  Po raz pierwszy  w tak kompleksowy i jednostronnie ukierunkowany  (a nie tylko wzmiankowany szczątkowo )  sposób,  podejmuje problematykę  prześladowania i fizycznej eksterminacji  w więzieniach i obozach koncentracyjnych hitlerowskich Niemiec, osób o odmiennej orientacji seksualnej.

Temat przez lata skutecznie przemilczany, pomijany, marginalizowany, czy jak powiedzielibyśmy dzisiaj  „zamiatany pod dywan”, nie pozwalający homoseksualnym ofiarom nazistowskiej machiny śmierci, nabyć  praw do   finansowego  czy choćby moralnego zadośćuczynienia za doznane krzywdy.  Łatwo jest potępić swoją własną przeszłość niż rzeczywiście się z niej wyzwolić  i powojenne Niemcy (w których tzw. procesy denazyfikacyjne były kpiną ze sprawiedliwości) są tego najlepszym przykładem, pozwalając na to  by przepisy (zwłaszcza słynny paragraf 175)  na podstawie których mniejszości seksualne III Rzeszy skazywane byłe na wieloletnią katorgę oraz  śmierć, obowiązywał aż do końca lat 60–tych, ubiegłego wieku.

„Od 1945 roku ta grupa ofiar, podobnie jak inne zapomniane ofiary nazizmu – Romowie, świadkowie Jehowy, tzw. aspołeczni ( prostytutki, lesbijki, bezdomni, alkoholicy, „trudna młodzież”…), osoby niepełnosprawne fizycznie, chorzy psychicznie- była brutalnie ignorowana.”

Lektura Heinza Hegera  (jest to pseudonim pod którym ukrywa się którą Josef Kohoutek) „Mężczyźni z różowym trójkątem”  jest wstrząsająca historią młodego austriackiego homoseksualisty, który,  aresztowany przez Gestapo  w 1939 roku, przeszedł  sześcioletnią gehennę w hitlerowskich więzieniach karnych a później obozach koncentracyjnych (Sachsenhausen, Flossenbürg), uwolniony dopiero przez amerykańskich żołnierzy w 1945 roku w czasie tzw. „marszu śmierci” do kolejnego obozu  KL Dachau.

Książka  ta  ma zdecydowanie dwa wymiary. Z jednej strony to bardzo osobisty,  naznaczony straszliwym cierpieniem (wręcz niewyobrażalnym  okrucieństwem i  wynaturzeniem oprawców)  dramat pojedynczego człowieka w starciu ze zbrodniczym, nazistowskim systemem.  Opis torturowanego przez pijanych esesmańskich żołdaków młodego człowieka, któremu jądra  na przemian zanurzano we wrzątku i lodowatej wodzie (nie mieszczący się chyba  w żaden skali bestialstwa) zostanie  ze mną na długo. Autor podaje i opisuje  wiele podobnych brutalnych zbrodni  dokonywanych na więźniach,  nie ukrywając  przy tym również  tego, iż za cenę przetrwania i polepszenia swoich warunków bytowych godził się na świadczenie usług seksualnych.

A drugiej strony znajdziemy tu  niezwykle interesujący  wymiar historyczny, dzięki któremu będziemy mieli okazje  znaczne wzbogacić swoją wiedzę dotyczącą funkcjonowania hitlerowskich fabryk śmierci, metod jakie stosowało niemieckie państwo w odniesieniu do swoich „nieprawomyślnych” obywateli,  ich miejsca w narodowosocjalistycznej, polityczno-społecznej doktrynie,  wkładu w rozwój niemieckiej gospodarki (zwłaszcza w końcowej fazie II wojny światowej) oraz tego jak w praktyce wyglądało codzienne funkcjonowanie obozów koncentracyjnych.  Jak układała się ich  struktura organizacyjna,   hierarchia władzy, wzajemne  zależności miedzy poszczególnymi jej elementami oraz to  według jakich  kategorii oznaczano poszczególne grupy więźniów (nie miałem, na przykład, pojęcia iż dla Świadków Jehowy istniało specjalne oznaczenie  w postaci fioletowego trójkąta ) i jak to przekładało się na całość wzajemnych,  międzyludzkich relacji.

Książka „Mężczyźni z różowym trójkątem”  jest naprawdę wstrząsającym  świadectwem historycznej prawdy  oraz swoistym przesłaniem, skierowanym do przyszłych pokoleń, iż powinny dokonać wszelkich możliwych starań aby koszmar wojny oraz związana z nią nietolerancja  dla inności (nie ważne jakiej: rasowej, etnicznej, kulturowej, politycznej czy seksualnej) nigdy nie powróciła. Gorąco polecam.

Marcin Podlewski „Głębia. Powrót” tom II

„Świat zamrożony, przetkany błękitem i wyglądający niczym wnętrze Białej Dziury. Ale i czarna metaprzestrzeń roziskrzona  srebrem… Istnieje tyle ujęć Głębi, ile towarzyszących jej przypadków. I, być może, żaden nie jest prawdziwy”.

 Pierwsza powieść cyklu Marcina Podlewskiego, zatytułowana „Głębia” była pozycją, która zdecydowanie zaintrygowała mnie i znacząco pobudziła moją wyobraźnie. Niestety, zanim fabuła i ciekawie rozpoczęte wątki zdążyły właściwie się rozwinąć i rozbudować, całość dobiegła końca, zostawiając mnie z naprawdę  sporą dozą czytelniczego niedosytu. Na szczęście, nie czekaliśmy zbyt długo  na drugi tom galaktycznej opowieści, który  w pełni wpisał się w moje literackie oczekiwania. Autor,  po raz kolejny, zabiera nas w pełną  tajemnic i niebezpieczeństw podróż przez kosmiczne przestrzenie Wypalonej Galaktyki, z trudem podnoszącej się po krwawych i wyniszczających ludzkość konfliktach zbrojnych,  nad którą wciąż, mimo upływu czasu, złowrogim cieniem kładzie się wspomnienie mitycznych Obcych  oraz  strach przed Maszynami.

Wraz z  Myrtonem  Grunwaldem,  kapitanem  niesławnej „Wstążki”, jego załogą oraz pewnym szczególnym ładunkiem (na przejęcie którego, jak się okazuje, chętnych nie brakuje)  kontynuować będziemy wyprawę  ku odmętom  wszechświata, wytaczając nowe ścieżki i  przekraczając kolejne granice – choć szczegółów, oczywiście, nie zdradzę.

 Nadal, i ta odsłona jest tego potwierdzeniem, niezmiennie urzeka mnie wielopłaszczyznowa i  pełna swoistego (charakterystycznego dla gatunku)  barwnego kolorytu,   kreacja świata przedstawionego, która mino dużej ilości rozmaitych informacji, które musi przyswoić sobie czytelnik,  jest naprawdę gruntownie przemyślana, spójna i znakomicie  współgra ze wszystkimi elementami powieści.

Przekłada się w sposób naturalny na  losy  oraz  umiejscowienie naszych  bohaterów (z których, niemal, każdy  toczy tu swoją własną  grę i posiada własne tajemnice)  oraz bardzo  konkretny odbiór toczących się w powieści wydarzeń. Szczególnie jeśli chodzi o liczne    opisy supernowoczesnych  wytworów inżynieryjnej i naukowej myśli technicznej, dalekiej przyszłości (wraz z właściwą im terminologią i nazewnictwem), które wzbogacają  treść, lecz  nie są elementem, który w sposób jakiś wyraźny przytłacza czy  przesłania całości fabuły i toczącej się akcji,  za co autorowi chwała…

Ciekawa, wieloosobową  (pozwalająca nam na znacznie szersze spojrzenie) narracja, wsparta jest tu znacznie liczniejszymi niż poprzednio retrospekcjami w których oba światy (teraźniejszy i przeszły) przenikają się wzajemnie i oddziałują na siebie, pozwalając nam poznać niektóre sekrety  postaci oraz burzliwą historię samej galaktyki. Trochę łatwiej będzie nam, dzięki temu, zrozumieć przyczynowo-skutkowy ciąg zdarzeń, który doprowadził do sytuacji w której poszczególni bohaterowie  znajdują się obecnie.

  Reasumując. Powieść Marcina Podlewskiego „Głębia. Powrót” podobnie jak jej poprzedniczka, jest nadal bardzo ciekawą i wciągająca  pozycja dla wszystkich miłośników fantastyki, podaną  z  dobrym, militarno- przygodowym,  zacięciem. Nie mogę doczekać się już trzeciego tomu. Polecam.

 

Szymon Nowak „Dziewczyny Wyklęte” tom II

„Czy była winna? Dla komunistycznego sądu – bezsprzecznie. Jeszcze w czasie okupacji niemieckiej należała do polskiego podziemia skupionego wokół NOW. A to przecież niewybaczalne przestępstwo”.

Kolejna, niesłychanie ważna,  publikacja  Szymona Nowaka,  odsłaniająca meandry naszej skomplikowanej dwudziestowiecznej historii  i chyba  wciąż zbyt mało,  przynajmniej moim zadaniem, słyszalny głos  w dyskusji o naszych dziejach najnowszych. Szczególnie w kontekście dramatycznych losów naszych rodaków, których wojenne  a szczególnie powojenne losy, wpisane zostały w nowy, geopolityczny podział Europy i Świata.

Autor po raz drugi przedstawia nam sylwetki kilkunastu polskich bohaterek (żołnierek niepodległościowego podziemia, sanitariuszek, informatorek, łączniczek czy po prostu przeciwniczek nowej władzy i  komunistycznego ładu), których bolesne, tragiczne historie, w dużej części już zapomniane, stały się odbiciem  dramatu pokolenia,  które nie zgodziło się na niemiecką a potem na sowiecką okupację wraz  podeptaniem polskiej narodowej tradycji i kulturalnego dorobku.

To wydobyte z zakamarków ludzkiej pamięci, rodzinnych wspomnień,  relacji współtowarzyszy broni i współwięźniów oraz istniejących archiwalnych dokumentów z tego okresu, wstrząsające opowieści, będące jaskrawym przykładem  osobistej i dziejowej niesprawiedliwości.  Okrwawiony  cierń, który przez dziesięciolecia, aż po czasy nam współczesne,   tkwić będzie  w polskiej świadomości społecznej.

Będzie to kilkanaście historii  o symbolicznych już  „polskich drogach”,  po których przyszło poruszać się pokoleniu naszych babek a  których ofiara  uznana i doceniona zastała dopiero po latach w wolnej już od komunistycznego zniewolenia Polsce. To dzieje wspaniałych i straszliwie doświadczonych kobiet,  które w pełni świadome grożącego im niebezpieczeństwa zdecydowały się na wybór najtrudniejszy z możliwych,  płacąc za to szczęściem rodzinnym, prześladowaniem, wieloletnimi wyrokami,  gehenną stalinowskich aresztów i  więzień  a częstokroć również własną śmiercią.

„Silniejszy z ubeków potężnym kopniakiem przewrócił dziewczynę na podłogę, po czym bez opamiętania kopał ją dalej […] Odwrócił ją tyłem do siebie i rzucił na biurko. Wyrwał pas z ręki zaskoczonego funkcjonariusza i zaczął mocno,  ale fachowo  okładać ją po nerkach. Bił dziewczynę metodycznie – cały czas z taka samą,  niesłabnąca mocą,  trafiając zawsze w nerki, w jednakowych odstępach czasu, jak pod dyktando. Dopiero kiedy Janka  zwinęła się w kłębek  i nieprzytomna upadła  na podłogę, przestał ja katować”.

„Wydaje mi się, że nawet ci „czerwoni” sędziowie i prokuratorzy powinni dokładnie przemyśleć swoja decyzję, widząc przed sobą młodą kobietę. Z pewnością musieli wiedzieć , że mimo swoich dwudziestu czterech lat jest już wdową i ma dwójkę małych dzieci. Chociażby to mogło  wzbudzić w tych komunistycznych łajdakach jakieś ludzie uczucia. Ale nie”.

 Podobnie jak w tomie pierwszym, również tu,  jednym z najistotniejszych i najciekawszym dla czytelników aspektów (pomijając, naturalnie, rozległe walory historyczno-poznawcze) jest to, jak z ich perspektywy wyglądała wojenna i powojenna polska  rzeczywistość, partyzancki (widziany od środka) etos, ukrywających się i walczących jeszcze oddziałów czy grup oporu, pełna niebezpieczeństw, strachu, niepewności jutra i troski o najbliższych konspiracyjna codzienność. Jak postrzegały one wymiar i celowość kontynuowania walki z nowym, narzuconym nam siłą wrogim  systemem oraz swoje w nim miejsce.

Książka Szymona Nowaka „Dziewczyny Wyklęte” dzięki swojej popularnonaukowej  i fabularyzowanej formie staje się łatwo przyswajalną  i cenną lekcją historii oraz swoistym hołdem złożonym setkom bezimiennych bohaterek walki o wolną i niezawisła Polskę,  których życiorysów być może nigdy już nie poznamy.

Duży plus dla wydawnictwa Fronda za znakomite i w pełni profesjonalne wydanie tej publikacji.

 

 

 

 

„Nie jesteś sobą”