„Ale Wtopa!” Erika Kesselsa to zaskakująca i wywrotowa książka o tym, że błędy to zwiastuny sukcesu
Archive for marzec, 2017
Erik Kessels „Ale Wtopa!”-zapowiedź
Posted by Jarek Nelkowski - czwartek, 23 marca, 2017
Ale wtopa!”, poradnik Erika Kesselsa, niekwestionowanego guru w świecie reklamy, choć określić go tym mianem to zdecydowanie zbyt mało – Kessels to dyrektor kreatywny międzynarodowej agencji reklamowej, ale i prawdziwy artysta, kurator, kolekcjoner, buntownik, istny marketingowy anarchista, projektant i fotograf. Jego książka o sztuce popełniania błędów to artystyczny poradnik – bogato ilustrowany (ponad 150 zdjęć), pełen anegdot, cytatów i mądrości – a wszystko zgodnie z przesłaniem, że porażki można ponosić z pożytkiem.
Simon Sebag Montefiore „Młody Stalin”.
Posted by Jarek Nelkowski - poniedziałek, 20 marca, 2017
„Wszyscy młodzi ludzie są tacy sami-powiedział Stalin- po co więc pisać o młodym Stalinie?Mylił się jednak: on zawsze był inny.Młodość miął dramatyczną, awanturniczą i wyjątkową. Kiedy na starość rozmyślał o tajemnicach swoich młodych lat, chyba zmienił zdanie”.
O znakomitym pisarstwie oraz historycznym dorobku Simona Sebaga Montefiore, uznanego angielskiego historyka i propagatora dziejów, nikogo, kto zetknął się z jego twórczością, zapewne przekonywać nie muszę, zawłaszcza w kontekście jego prac odnoszących się do carskiej („Katarzyna Wielka i Potiomkin”, „Romanowowie”) czy bolszewickiej („Stalin. Dwór czerwonego cara”, Serafima. Pewnej zimowej nocy”) Rosji.
Dziś, mam przed sobą jedną z jego najlepszych książek (przynajmniej, moim zdaniem) zatytułowaną „Młody Stalin.”, opartą na unikalnym i mało znanym materiale archiwalnym, wspartą licznymi wspomnieniem i relacjami świadków.Lekturę będącą opowieścią o dzieciństwie, burzliwej młodości oraz rewolucyjnej działalności Josifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, znanego w przyszłości jako Stalina. Szczególnie, i tu oczywiście położony jest większy nacisk, na jego politycznej karierze, która w konsekwencji doprowadziła i wyniosła tego prowincjonalnego, kaukaskiego działacza na szczyty komunistycznej władzy. Całość publikacji zamyka się w określonych czasowych ramach, obejmujących okres do lat najmłodszych aż po rok 1917, kiedy to fala rewolucji, gwałtownie rozlewającej się po imperium carów, powaliła mu wypłynąć na naprawdę szerokie wody. W biografii przyszłego generalissimusa jest to, bez wapienia, okres najmniej znany, najsłabiej udokumentowany, opisany, najbardziej tajemniczy a tym samym posiadający liczne nieścisłości czy wręcz białe plamy. Ze zdziwieniem, niedowierzaniem ale i ogromnym podziwem uzmysławiamy sobie do jak wielu dokumentów udało się dotrzeć autorowi ( i jak tytaniczna musiała być to praca), który w charakterystyczny dla siebie, pełen kolorytu, sposób nakreślił fascynujący, choć bardzo ponury i okrutny obraz tamtych czasów oraz ludzi (ciekawe życiorysy osób związanych z naszym „niesławnym” bohaterem – szczególne postać jego psychopatycznego przyjaciela Kamo), którzy wyraźnie odcisnęli na jego życiu (i odwrotnie) swoje piętno. Niezwykle interesujący zbiór fotografii, wydatnie wzbogacający treść.
Sam z resztą dyktator szczętnie ukrywał, tuszował czy manipulował faktami ze swojej przeszłości a podległe mu służby specjalne zadbały już o to (zastraszając świadków, niszcząc rękopisy, przejmując korespondencję, konfiskując literaturę wspomnieniową) aby prawda o jego niezbyt chlubnej przeszłości (nie przystającej zupełnie do radzieckiego modelu „Ojca Narodu”, nie mówiąc już o podejrzanych kontaktach z carską Ochraną) nigdy nie ujrzały światła dziennego. Na nasze szczęście sporo z tych materiałów zachowało się do naszych czasów…
To co, dla mnie osobiście, jest najciekawsze w tej publikacji to niezwykle barwnie i z dużym pietyzmem przedstawiony świat rosyjskich rewolucjonistów (ze szczególnym uwzględnieniem Kaukazu, choć znajdziemy tu również odniesienia do innych miejsc Rosji i Europy np.Polski ) wpisany w znacznie szersze, polityczno-gospodarczo-kulturowe tło epoki.
Świat, który niewiele miał wspólnego z naszym wyobrażeniem o pełnym romantyzmu czy ideologicznych uniesień życiem bojowców, za to bardziej z brutalnym, pozbawionym skrupułów przestępczym półświatkiem w którym na porządku dziennym stały napady, pobicia, fałszerstwa, kradzieże, wymuszenia rozbójniczy, piractwo, porwania dla okupu, zwykłe zabójstwa czy podyktowane bieżącym partyjnym interesem skrytobójcze mordy, przeplatane, od czasu do czasu, okresami spędzonymi w carskich więzieniach czy na dalekich syberyjskich zsyłkach. Książka zaczyna się zresztą od najgłośniejszego i najbardziej spektakularnego napadu na transport pieniędzy, zorganizowanego przez Stalina i jego współpracowników 26 czerwca 1907 w Tyflisie (było wiele ofiar śmiertelnych), który odbił się szerokim echem nie tylko w samej Rosji (co zrozumiałe) ale i w krajach Europy zachodniej, ukazując się na czołówkach najbardziej poczytnych gazet.
Pisarz duży nacisk kładzie również na ukazanie wątków bardzo osobistych, podejmując próbę wnikliwego sportretowania zarówno samego Stalina (seminarzysty, poety, przestępcy, pisarza politycznego, rewolucjonisty, ojca, męża, kochanka itd.) jak i członków jego rodziny oraz najbliższych przyjaciół i współpracowników. Psychologicznego portretu ukształtowanego przez trudne dzieciństwo, niepokorną młodość, lata ukrywania się i konspiracyjnej działalności a nade wszystko podporządkowanie leninowskiej idei i wizji świata, które zważyły na jego, wielu, późniejszych wyborach i decyzjach.
„Młodość Stalina może i jest zasnuta mgłą, lecz była ona tak samo niezwykła, a nawet bardziej burzliwa niż Lenina i Trockiego- i przygotowała go (i okaleczyła) do triumfów, tragedii i występków najwyższej władzy.[…] Przedrewolucyjne dokonania i zbrodnie Stalina, były znacznie większe niż zdaje się sądzić”.
Nie zabraknie w książce opisów jego licznych związków i relacji z kobietami, niekiedy bardzo złożonych i trudnych, które na przestrzeni lat przewinęły się przez jego życie
Książka Simona Sebaga Montefiore „Młody Stalin” jest bez wątpienia obowiązkową pozycją dla wszystkich pragnących poszerzyć swoją wiedze o życiorysie Józefa Stalina oraz historii bolszewickiej rewolucji. Gorąco polecam.
„Wszyscy młodzi ludzie są tacy sami-powiedział Stalin- po co więc pisać o młodym Stalinie?Mylił się jednak: on zawsze był inny.Młodość miął dramatyczną, awanturniczą i wyjątkową. Kiedy na starość rozmyślał o tajemnicach swoich młodych lat, chyba zmienił zdanie”.
O znakomitym pisarstwie oraz historycznym dorobku Simona Sebaga Montefiore, uznanego angielskiego historyka i propagatora dziejów, nikogo, kto zetknął się z jego twórczością, zapewne przekonywać nie muszę, zawłaszcza w kontekście jego prac odnoszących się do carskiej („Katarzyna Wielka i Potiomkin”, „Romanowowie”) czy bolszewickiej („Stalin. Dwór czerwonego cara”, Serafima. Pewnej zimowej nocy”) Rosji.
Dziś, mam przed sobą jedną z jego najlepszych książek (przynajmniej, moim zdaniem) zatytułowaną „Młody Stalin.”, opartą na unikalnym i mało znanym materiale archiwalnym, wspartą licznymi wspomnieniem i relacjami świadków.Lekturę będącą opowieścią o dzieciństwie, burzliwej młodości oraz rewolucyjnej działalności Josifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego, znanego w przyszłości jako Stalina. Szczególnie, i tu oczywiście położony jest większy nacisk, na jego politycznej karierze, która w konsekwencji doprowadziła i wyniosła tego prowincjonalnego, kaukaskiego działacza na szczyty komunistycznej władzy. Całość publikacji zamyka się w określonych czasowych ramach, obejmujących okres do lat najmłodszych aż po rok 1917, kiedy to fala rewolucji, gwałtownie rozlewającej się po imperium carów, powaliła mu wypłynąć na naprawdę szerokie wody. W biografii przyszłego generalissimusa jest to, bez wapienia, okres najmniej znany, najsłabiej udokumentowany, opisany, najbardziej tajemniczy a tym samym posiadający liczne nieścisłości czy wręcz białe plamy. Ze zdziwieniem, niedowierzaniem ale i ogromnym podziwem uzmysławiamy sobie do jak wielu dokumentów udało się dotrzeć autorowi ( i jak tytaniczna musiała być to praca), który w charakterystyczny dla siebie, pełen kolorytu, sposób nakreślił fascynujący, choć bardzo ponury i okrutny obraz tamtych czasów oraz ludzi (ciekawe życiorysy osób związanych z naszym „niesławnym” bohaterem – szczególne postać jego psychopatycznego przyjaciela Kamo), którzy wyraźnie odcisnęli na jego życiu (i odwrotnie) swoje piętno. Niezwykle interesujący zbiór fotografii, wydatnie wzbogacający treść.
Sam z resztą dyktator szczętnie ukrywał, tuszował czy manipulował faktami ze swojej przeszłości a podległe mu służby specjalne zadbały już o to (zastraszając świadków, niszcząc rękopisy, przejmując korespondencję, konfiskując literaturę wspomnieniową) aby prawda o jego niezbyt chlubnej przeszłości (nie przystającej zupełnie do radzieckiego modelu „Ojca Narodu”, nie mówiąc już o podejrzanych kontaktach z carską Ochraną) nigdy nie ujrzały światła dziennego. Na nasze szczęście sporo z tych materiałów zachowało się do naszych czasów…
To co, dla mnie osobiście, jest najciekawsze w tej publikacji to niezwykle barwnie i z dużym pietyzmem przedstawiony świat rosyjskich rewolucjonistów (ze szczególnym uwzględnieniem Kaukazu, choć znajdziemy tu również odniesienia do innych miejsc Rosji i Europy np.Polski ) wpisany w znacznie szersze, polityczno-gospodarczo-kulturowe tło epoki.
Świat, który niewiele miał wspólnego z naszym wyobrażeniem o pełnym romantyzmu czy ideologicznych uniesień życiem bojowców, za to bardziej z brutalnym, pozbawionym skrupułów przestępczym półświatkiem w którym na porządku dziennym stały napady, pobicia, fałszerstwa, kradzieże, wymuszenia rozbójniczy, piractwo, porwania dla okupu, zwykłe zabójstwa czy podyktowane bieżącym partyjnym interesem skrytobójcze mordy, przeplatane, od czasu do czasu, okresami spędzonymi w carskich więzieniach czy na dalekich syberyjskich zsyłkach. Książka zaczyna się zresztą od najgłośniejszego i najbardziej spektakularnego napadu na transport pieniędzy, zorganizowanego przez Stalina i jego współpracowników 26 czerwca 1907 w Tyflisie (było wiele ofiar śmiertelnych), który odbił się szerokim echem nie tylko w samej Rosji (co zrozumiałe) ale i w krajach Europy zachodniej, ukazując się na czołówkach najbardziej poczytnych gazet.
Pisarz duży nacisk kładzie również na ukazanie wątków bardzo osobistych, podejmując próbę wnikliwego sportretowania zarówno samego Stalina (seminarzysty, poety, przestępcy, pisarza politycznego, rewolucjonisty, ojca, męża, kochanka itd.) jak i członków jego rodziny oraz najbliższych przyjaciół i współpracowników. Psychologicznego portretu ukształtowanego przez trudne dzieciństwo, niepokorną młodość, lata ukrywania się i konspiracyjnej działalności a nade wszystko podporządkowanie leninowskiej idei i wizji świata, które zważyły na jego, wielu, późniejszych wyborach i decyzjach.
„Młodość Stalina może i jest zasnuta mgłą, lecz była ona tak samo niezwykła, a nawet bardziej burzliwa niż Lenina i Trockiego- i przygotowała go (i okaleczyła) do triumfów, tragedii i występków najwyższej władzy.[…] Przedrewolucyjne dokonania i zbrodnie Stalina, były znacznie większe niż zdaje się sądzić”.
Nie zabraknie w książce opisów jego licznych związków i relacji z kobietami, niekiedy bardzo złożonych i trudnych, które na przestrzeni lat przewinęły się przez jego życie
Książka Simona Sebaga Montefiore „Młody Stalin” jest bez wątpienia obowiązkową pozycją dla wszystkich pragnących poszerzyć swoją wiedze o życiorysie Józefa Stalina oraz historii bolszewickiej rewolucji. Gorąco polecam.
Znakomity serial…
Posted by Jarek Nelkowski - poniedziałek, 20 marca, 2017
M.Berliński, R.Zulczyk „Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”
Posted by Jarek Nelkowski - czwartek, 9 marca, 2017
„Po upadku ZSRR funkcje policji bezpieczeństwa oraz kontrwywiadu przejęła Federalna Służba Kontrwywiadu, a następnie Federalna Służba Bezpieczeństwa. Służba ta nadal się rozwija, uzyskując znaczny wpływ na sferę bezpieczeństwa państwa rosyjskiego. Korzysta ze starych i wypróbowanych form i metod działania. Jej funkcjonariusze niewątpliwie stanowią jedno z najważniejszych narzędzi polityki Kremla[..]”
To w pełni profesjonalnie opracowana, wnikliwa oraz silnie podparta materiałem dowodowym (bardzo bogatym i różnorodnym ) publikacja Marka Berlińskiego i Roberta Zulczyka, ukazująca się w ramach serii „Gry wywiadów”, która dla wszystkich znawców i miłośników problematyki naszego wschodniego sąsiada, zwłaszcza w tym szczególnym ujęciu, stanie się istnym kompendium wiedzy. Pokazuje, z jednej strony, procesy które doprowadziły do przekształcenia się dawnych agend w Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (pamiętajmy iż były one spadkobiercami tradycji, tak złowrogich i krwawo zapisanych w historii, organizacji jak WCzK, OGPU, NKWD, NKGB, MGB, KGB), które rozpoczęły się już u schyłku ery ZSRR a rozwinęły z pełna mocą (na wielu rozmaitych płaszczyznach) już w nowej „putinowslkiej” Rosji.
„Ugruntowało się przekonanie, że z chwilą rozwiązania KGB radziecki (rosyjski) aparat bezpieczeństwa utracił znacząco swój potencjał, dynamikę i wpływy. Jest to błędna opinia, która nie znajduje potwierdzenia w faktach. W istocie miały miejsca skoordynowane działania polegające nie tylko na zmianie szyldów, ale także utrzymaniu wartościowych kadr oraz wpływów moskiewskiej Centrali w republikach wybijających się na niepodległość”.
Z drugiej zaś strony, znajdziemy tu opis tego jak dziś wygląda struktura tych służb, zakres ich kompetencji, metodologia działań, strategia, to czym zajmują się jej poszczególne organy składowe (kontrwywiad wojskowy i cywilny, służby pograniczne czy jednostki specjalnego przeznaczenia, jak głośny i osławiony specnaz. Ciekawym elementem, wzbogacającym treść, są liczne, zamieszczone w książce dokumenty prawne (uchwały, rozporządzenia, prezydenckie dekrety itd.), które rzucają, nam trochę światła na umiejscowienie tej organizacji w strukturach i organach rosyjskiego państwa.
Oczywiście, najbardziej interesująco (przynajmniej moim zdaniem) jawią się w lekturze opisy kilkudziesięciu operacji (nie zawsze zakończonych sukcesem, dodajmy) przeprowadzonych na przestrzeni dwóch ostatnich dekad, które przybliżą nam funkcjonowanie oraz zasięg owych struktur (zadań, które przed nimi stoją) oraz krótkie biogramy (niepełne, jak możemy się domyślać) kolejnych szefów organizacji, którzy wywarli określony wpływ na taki a nie inny ich kształt.
Czy jest to lektura dla przeciętnego czytelnika, zupełne niezorientowanego w tej problematyce? Raczej nie. To publikacja wyraźnie skierowana do odbiorców zainteresowanych zagadnieniami rosyjskiej (czy wcześniej radzieckiej) polityki wewnętrznej, zarówno w ujęciu historycznym jak i tym zupełnie współczesnym, posiadającym już jakąś, chociaż powierzchowną, wiedze o tej tematyce. Ze względu na złożoność tematu, duży natłok informacji, skomplikowaną terminologię i nazewnictwo, oraz formę przekazu, jest to okoliczność, która znacznie ułatwi odbiór treści .
Czytając książkę Marka Berlińskiego i Roberta Zulczyka „Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej” uzmysławiamy sobie iż obydwaj autorzy dołożyli, naprawdę, ogromu starań by pokazać działalność FSB, uzmysłowić jej uprzywilejowaną pozycje (stojącą twardo na straży określonego ustroju oraz formy władzy), która, chcemy tego czy nie, nie pozostaje bez wpływu na współczesną Rosję a tym samym na nas wszystkich. Polecam.
„Po upadku ZSRR funkcje policji bezpieczeństwa oraz kontrwywiadu przejęła Federalna Służba Kontrwywiadu, a następnie Federalna Służba Bezpieczeństwa. Służba ta nadal się rozwija, uzyskując znaczny wpływ na sferę bezpieczeństwa państwa rosyjskiego. Korzysta ze starych i wypróbowanych form i metod działania. Jej funkcjonariusze niewątpliwie stanowią jedno z najważniejszych narzędzi polityki Kremla[..]”
To w pełni profesjonalnie opracowana, wnikliwa oraz silnie podparta materiałem dowodowym (bardzo bogatym i różnorodnym ) publikacja Marka Berlińskiego i Roberta Zulczyka, ukazująca się w ramach serii „Gry wywiadów”, która dla wszystkich znawców i miłośników problematyki naszego wschodniego sąsiada, zwłaszcza w tym szczególnym ujęciu, stanie się istnym kompendium wiedzy. Pokazuje, z jednej strony, procesy które doprowadziły do przekształcenia się dawnych agend w Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (pamiętajmy iż były one spadkobiercami tradycji, tak złowrogich i krwawo zapisanych w historii, organizacji jak WCzK, OGPU, NKWD, NKGB, MGB, KGB), które rozpoczęły się już u schyłku ery ZSRR a rozwinęły z pełna mocą (na wielu rozmaitych płaszczyznach) już w nowej „putinowslkiej” Rosji.
„Ugruntowało się przekonanie, że z chwilą rozwiązania KGB radziecki (rosyjski) aparat bezpieczeństwa utracił znacząco swój potencjał, dynamikę i wpływy. Jest to błędna opinia, która nie znajduje potwierdzenia w faktach. W istocie miały miejsca skoordynowane działania polegające nie tylko na zmianie szyldów, ale także utrzymaniu wartościowych kadr oraz wpływów moskiewskiej Centrali w republikach wybijających się na niepodległość”.
Z drugiej zaś strony, znajdziemy tu opis tego jak dziś wygląda struktura tych służb, zakres ich kompetencji, metodologia działań, strategia, to czym zajmują się jej poszczególne organy składowe (kontrwywiad wojskowy i cywilny, służby pograniczne czy jednostki specjalnego przeznaczenia, jak głośny i osławiony specnaz. Ciekawym elementem, wzbogacającym treść, są liczne, zamieszczone w książce dokumenty prawne (uchwały, rozporządzenia, prezydenckie dekrety itd.), które rzucają, nam trochę światła na umiejscowienie tej organizacji w strukturach i organach rosyjskiego państwa.
Oczywiście, najbardziej interesująco (przynajmniej moim zdaniem) jawią się w lekturze opisy kilkudziesięciu operacji (nie zawsze zakończonych sukcesem, dodajmy) przeprowadzonych na przestrzeni dwóch ostatnich dekad, które przybliżą nam funkcjonowanie oraz zasięg owych struktur (zadań, które przed nimi stoją) oraz krótkie biogramy (niepełne, jak możemy się domyślać) kolejnych szefów organizacji, którzy wywarli określony wpływ na taki a nie inny ich kształt.
Czy jest to lektura dla przeciętnego czytelnika, zupełne niezorientowanego w tej problematyce? Raczej nie. To publikacja wyraźnie skierowana do odbiorców zainteresowanych zagadnieniami rosyjskiej (czy wcześniej radzieckiej) polityki wewnętrznej, zarówno w ujęciu historycznym jak i tym zupełnie współczesnym, posiadającym już jakąś, chociaż powierzchowną, wiedze o tej tematyce. Ze względu na złożoność tematu, duży natłok informacji, skomplikowaną terminologię i nazewnictwo, oraz formę przekazu, jest to okoliczność, która znacznie ułatwi odbiór treści .
Czytając książkę Marka Berlińskiego i Roberta Zulczyka „Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej” uzmysławiamy sobie iż obydwaj autorzy dołożyli, naprawdę, ogromu starań by pokazać działalność FSB, uzmysłowić jej uprzywilejowaną pozycje (stojącą twardo na straży określonego ustroju oraz formy władzy), która, chcemy tego czy nie, nie pozostaje bez wpływu na współczesną Rosję a tym samym na nas wszystkich. Polecam.
Stanisława Sowińska „Gorzkie lata”.
Posted by Jarek Nelkowski - środa, 8 marca, 2017
To bardzo unikatowe, w swoim wymiarze i treści, świadectwo polskiej (bardzo prominentnej) komunistki, będące żywym przykładem tego, iż wprowadzona do naszego kraju (również przy jej znaczącym udziale) tzw. dyktatura proletariatu nie oszczędzała nawet swoich największych i najgorliwszych wyznawców. Obrazem tego, jak bezlitosne tryby stalinowskiego totalitaryzmu (tu, oczywiście, w polskim wydaniu) po krwawym rozprawieniu się z polityczną opozycją (PSL) i działającymi jeszcze w podziemiu organizacjami niepodległościowymi, zaczęły rozprawę z prawdziwymi czy wyimaginowanymi wrogami w łonie samej partii komunistycznej (PPR- PZPR) oraz Ludowym Wojski Polskim.
„Najwybitniejszych działaczy komunistycznych bezpodstawnie oskarżano o to że są renegatami i szpiegami. Niektórych zabijano pokątnie, bez sądu, innych prezentowano światu na pokazowych procesach, na których-umęczeni torturami fizycznymi i psychicznymi- recytowali wyuczone oskarżenia. Nieustannie wzywano do czujności, w imię paranoicznej formuły Stalina o tym, że im dalej postępuje budowa socjalizmu, tym chytrzej działa wróg klasowy”.
Skomplikowane wektory sowieckiej polityki, konflikt z Jugosławią, Josipa Broz Tito, głośna sprawa Noela i Hermana Fieldów, amerykańskich sympatyków lewicy (przybierająca coraz bardziej międzynarodowy charakter) oraz ostra i bezpardonowa walka frakcyjna w samej polskiej partii, toczona pomiędzy tzw. grupą krajową, reprezentowaną przez Władysława Gomółkę, Mariana Spychalskiego, Zenona Kliszke a działaczami przybyłymi z ZSRR jak Bolesław Bierut, Jakub Berman czy Hilary Minc zaczęły zbierać swoje krwawę żniwo.
Oskarżenie o odchylenie prawicowo- nacjonalistyczne oraz udział w spisku zapoczątkowało fale licznych aresztowań, których jedną z pierwszych ofiar stała się właśnie bohaterka tej książki, Stanisława Sowińska „Barbara”, bliska współpracowniczka, jeszcze z czasów okupacji, Mariana Spychalskiego. Aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa w październiku 1949, bez oficjalnie postawionych zarzutów czy aktu oskarżenia, przez pięć lat uwiezienia miała okazje przekonać się, na własnej skórze, jak naprawdę wygląda tak oczekiwana „ludowa sprawiedliwość”…
Książka jest wiernym i bardzo osobistym zapisem tego dramatycznego okresu w jej życiu, w którym dotychczasowi „towarzysze” w sposób brutalny i bezceremonialny zdeptali jej osobistą godność, a co gorszę, wiarę w polityczną ideę, której poświeciła i podporządkowała swoje całe dotychczasowe życie.
„Jakiej Partii właściwie nienawidzę? Partii dnia wczorajszego-Gomółki, Spychalskiego. Kliszki i innych towarzyszy z lat walki, mojej własnej Partii? Sięgam do „najgłębszych pokładów duszy” i nie znajduje w niej nienawiści. A więc partii dnia dzisiejszego-Bieruta, Bermana, Radkiewicza, Różańskiego, Romkowskiego i Fejgina, Światło, Duszy i Leszkowicza… Ale i ta partia, chce czy nie chce, jest moja-innej nie ma”.
Uwięziona pod zupełnie fikcyjnymi, specjalnie spreparowanymi zarzutami, przewożona z miejsca na miejsce, cierpiąc psychiczne i fizyczne tortury, stała się pionkiem (jednym z wielu, jak się przekonamy) w wielkiej rozgrywce na szczytach ówczesnej władzy .
To bardzo intymny opis ludzkiego dramatu (osobistego, rodzinnego, zawodowego) będącego wyrazem zderzenia się jednostki z ponurym murem totalitaryzmu, którego nadrzędnym celem jest uzyskanie, wyraźnie ukierunkowanych zeznań, potrzebnych do celów procesowych czy też obciążających inne osoby. To obraz zmagań bohaterki z więzienną i powięzienną rzeczywistością, oficerami śledczymi, funkcjonariuszami więziennymi, własnymi słabością, nadwątlonym zdrowiem, próbującą za wszelką cenę udowodnić swoją niewinność. Również, rozmaitych etapów, przez które przechodzi ona podczas więziennego okresu: od początkowego niedowierzania, zwykłego nieporozumienia, poprzez złość, wściekłość, strach, po całkowitą rezygnacje, ciężko okupione załamanie psychiczne (nieudaną próbę samobójczą) aż po pragnienie zemsty i odwetu na swoich oprawcach (ciekawy wątek opisujący zmieniające się postawy funkcjonariuszy aparatu przymusu, podyktowane jej nieugiętą postawą).
To co najbardziej zainteresowało mnie w tej książce (oprócz, naturalnie, losów samej bohaterki i zmieniającego się politycznego tła, poza więziennymi murami, wywierającego określono wpływ na jej życie) to z jednej strony, charakterystyka stalinowskich oficerów i katów (Romana Romkowskiego , Jacek Różańskiego, Anatol Fejgina i innych) z drugiej, wątki zawierające bardzo mało znane (a tu pochodzące z samego źródła, informacje o okupacyjnej działalność Polskiej Partii Robotniczej oraz Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, które nadal skrywają wiele tajemnic i niewyjaśnionych wydarzeń. Po latach, wobec jawnego fałszowania i rozlicznych manipulacji faktami, przez poprzedni, słusznie miniony system, mogą one, choć w szczątkowej formie, ujrzeć światło dzienne.
Książka Stanisławy Sowińskiej „Gorzkie lata” jest, bez wątpienia, źródłem, które bardzo wiele wnosi do naszej wiedzy dotyczącej komunistycznej władzy w Polsce, tym cenniejszym iż dotyczy osoby, które wprowadzała, instalowała ów ustrój a później stała się jego ofiarą. To ponure oblicze PRL-u, które z tej perspektywy rzadko mamy okazje oglądać. Polecam.
To bardzo unikatowe, w swoim wymiarze i treści, świadectwo polskiej (bardzo prominentnej) komunistki, będące żywym przykładem tego, iż wprowadzona do naszego kraju (również przy jej znaczącym udziale) tzw. dyktatura proletariatu nie oszczędzała nawet swoich największych i najgorliwszych wyznawców. Obrazem tego, jak bezlitosne tryby stalinowskiego totalitaryzmu (tu, oczywiście, w polskim wydaniu) po krwawym rozprawieniu się z polityczną opozycją (PSL) i działającymi jeszcze w podziemiu organizacjami niepodległościowymi, zaczęły rozprawę z prawdziwymi czy wyimaginowanymi wrogami w łonie samej partii komunistycznej (PPR- PZPR) oraz Ludowym Wojski Polskim.
„Najwybitniejszych działaczy komunistycznych bezpodstawnie oskarżano o to że są renegatami i szpiegami. Niektórych zabijano pokątnie, bez sądu, innych prezentowano światu na pokazowych procesach, na których-umęczeni torturami fizycznymi i psychicznymi- recytowali wyuczone oskarżenia. Nieustannie wzywano do czujności, w imię paranoicznej formuły Stalina o tym, że im dalej postępuje budowa socjalizmu, tym chytrzej działa wróg klasowy”.
Skomplikowane wektory sowieckiej polityki, konflikt z Jugosławią, Josipa Broz Tito, głośna sprawa Noela i Hermana Fieldów, amerykańskich sympatyków lewicy (przybierająca coraz bardziej międzynarodowy charakter) oraz ostra i bezpardonowa walka frakcyjna w samej polskiej partii, toczona pomiędzy tzw. grupą krajową, reprezentowaną przez Władysława Gomółkę, Mariana Spychalskiego, Zenona Kliszke a działaczami przybyłymi z ZSRR jak Bolesław Bierut, Jakub Berman czy Hilary Minc zaczęły zbierać swoje krwawę żniwo.
Oskarżenie o odchylenie prawicowo- nacjonalistyczne oraz udział w spisku zapoczątkowało fale licznych aresztowań, których jedną z pierwszych ofiar stała się właśnie bohaterka tej książki, Stanisława Sowińska „Barbara”, bliska współpracowniczka, jeszcze z czasów okupacji, Mariana Spychalskiego. Aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa w październiku 1949, bez oficjalnie postawionych zarzutów czy aktu oskarżenia, przez pięć lat uwiezienia miała okazje przekonać się, na własnej skórze, jak naprawdę wygląda tak oczekiwana „ludowa sprawiedliwość”…
Książka jest wiernym i bardzo osobistym zapisem tego dramatycznego okresu w jej życiu, w którym dotychczasowi „towarzysze” w sposób brutalny i bezceremonialny zdeptali jej osobistą godność, a co gorszę, wiarę w polityczną ideę, której poświeciła i podporządkowała swoje całe dotychczasowe życie.
„Jakiej Partii właściwie nienawidzę? Partii dnia wczorajszego-Gomółki, Spychalskiego. Kliszki i innych towarzyszy z lat walki, mojej własnej Partii? Sięgam do „najgłębszych pokładów duszy” i nie znajduje w niej nienawiści. A więc partii dnia dzisiejszego-Bieruta, Bermana, Radkiewicza, Różańskiego, Romkowskiego i Fejgina, Światło, Duszy i Leszkowicza… Ale i ta partia, chce czy nie chce, jest moja-innej nie ma”.
Uwięziona pod zupełnie fikcyjnymi, specjalnie spreparowanymi zarzutami, przewożona z miejsca na miejsce, cierpiąc psychiczne i fizyczne tortury, stała się pionkiem (jednym z wielu, jak się przekonamy) w wielkiej rozgrywce na szczytach ówczesnej władzy .
To bardzo intymny opis ludzkiego dramatu (osobistego, rodzinnego, zawodowego) będącego wyrazem zderzenia się jednostki z ponurym murem totalitaryzmu, którego nadrzędnym celem jest uzyskanie, wyraźnie ukierunkowanych zeznań, potrzebnych do celów procesowych czy też obciążających inne osoby. To obraz zmagań bohaterki z więzienną i powięzienną rzeczywistością, oficerami śledczymi, funkcjonariuszami więziennymi, własnymi słabością, nadwątlonym zdrowiem, próbującą za wszelką cenę udowodnić swoją niewinność. Również, rozmaitych etapów, przez które przechodzi ona podczas więziennego okresu: od początkowego niedowierzania, zwykłego nieporozumienia, poprzez złość, wściekłość, strach, po całkowitą rezygnacje, ciężko okupione załamanie psychiczne (nieudaną próbę samobójczą) aż po pragnienie zemsty i odwetu na swoich oprawcach (ciekawy wątek opisujący zmieniające się postawy funkcjonariuszy aparatu przymusu, podyktowane jej nieugiętą postawą).
To co najbardziej zainteresowało mnie w tej książce (oprócz, naturalnie, losów samej bohaterki i zmieniającego się politycznego tła, poza więziennymi murami, wywierającego określono wpływ na jej życie) to z jednej strony, charakterystyka stalinowskich oficerów i katów (Romana Romkowskiego , Jacek Różańskiego, Anatol Fejgina i innych) z drugiej, wątki zawierające bardzo mało znane (a tu pochodzące z samego źródła, informacje o okupacyjnej działalność Polskiej Partii Robotniczej oraz Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, które nadal skrywają wiele tajemnic i niewyjaśnionych wydarzeń. Po latach, wobec jawnego fałszowania i rozlicznych manipulacji faktami, przez poprzedni, słusznie miniony system, mogą one, choć w szczątkowej formie, ujrzeć światło dzienne.
Książka Stanisławy Sowińskiej „Gorzkie lata” jest, bez wątpienia, źródłem, które bardzo wiele wnosi do naszej wiedzy dotyczącej komunistycznej władzy w Polsce, tym cenniejszym iż dotyczy osoby, które wprowadzała, instalowała ów ustrój a później stała się jego ofiarą. To ponure oblicze PRL-u, które z tej perspektywy rzadko mamy okazje oglądać. Polecam.
M.M.Pena „Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna”
Posted by Jarek Nelkowski - czwartek, 2 marca, 2017
„Narodowy socjalizm to nic innego jak biologia stosowana” Rudolf Hess
Norymberski proces nazistowskich lekarzy, który toczył się od 9 grudnia 1946 do 20 sierpnia 1947 (oskarżeni zostali o popełnienie zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości oraz o przynależność do SS, jako organizacji przestępczej) był jedynym z całej serii procesów, który zakończył się wykonaniem wszystkich, zasądzonych, wyroków śmierci. Wstrząsająca obraz, nie mieszczącego się w żadnych obowiązujących dotychczas moralno –etycznych normach, wynaturzenia, okrucieństwa i bezwzględnego oddania wypaczonej, narodowosocjalistycznej ideologii, sprzeniewierzenie się przysiędze Hipokratesa oraz zwykłej etyce lekarskiej odciągnął taki poziom iż wymiar kary mógł być tylko jeden. Dantejskie sceny rozgrywając się w Auschwitz, Dachau, Ravensbrück, Buchenwaldzie czy dziesiątkach innych miejsc zapisały się najczarniejszymi kartami w historii medycyny, na zawsze kładę się cieniem na obliczu ówczesnej medycyny i nauki.
Ukazująca się nakładem Wydawnictwa RM książka Manuela Morosa Pena zatytułowana „Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” ( duży plus za profesjonalne wydanie) po prostu przeraża i poraża jednocześnie, wymiarem zbrodni, której na niewinnych ludziach, dopuścili się zwyrodnialcy w białych kitlach tacy jak Karl Gebhardt, Ludwig Stumpfegger, Josef Mengele, Sigmund Rascher, Erwin Ding, August Hirt, Nils Eugen Hagen, Carl Clauberg czy Horst Schumann.
Eksterminacja inwalidów i ludzi umysłowo chorych, , dokonywane, bez znieczulenia, transplantacje kości, testowanie na więźniach gazów bojowych, powodowanie otwartych ran i oparzeń płonącym fosforem w celu przetestowania leków, zakażanie rozmaitymi zarazkami, tyfusem, gangreną, dokonywane na żywych organizmach badania z zakresu odporności organizmu na duże wysokości, przeciążenia, ciśnienie, zamrożenie, przymusowe sterylizacje przy użyciu np. promieniowania rentgenowskiego, szereg doświadczeń genetycznych przeprowadzanych min. na bliźniakach i wiele innych przerażających ( i najczęściej kończących się śmiercią , bądź ciężkim okaleczeniem ofiar) pseudo-medycznych eksperymentów.
„Ci, którzy zostali wybrani i przywiezieni do bloku 46, wiedzieli że będą się tak musieli pożegnać z życiem. Dlatego też każda osoba wyznaczona do pójścia do bloku spodziewała się śmierci – bardzo powolnej i bardzo przerażającej, jak również tortur i odebrania resztek wolności osobistej. W tym stanie psychicznym obiekty doświadczeń czekały się przez nie dający się przewidzieć czas”.
Świadomość (wprost niewyobrażalna i trudna do zrozumienia) tego iż wszystkie te potworne zbrodnie popełnili lekarze, którzy ślubowali ratować i dbać o nasze życie, stawia wiele pytań dotyczących kondycji naszego świata oraz ludzkości jako takiej. Nie jest to jednak książka jedynie o zbrodniach brunatnego systemu oraz lekarzach zaprzęgniętym w jego złowrogie, ponure tryby, chore rasistowskie czy antysemickie teorie (ten wątek z oczywistych względów przewija się przez całość publikacji, całe historyczne tło i osobę Adolfa Hitlera) w imię których nie cofali się przed żadna potwornością.
Autor, wyznaczając obszerne, czasowe ramy, daleko wykraczające poza okres II wojny światowej czy erę nazizmu, odniósł się i zapoznał czytelnika z samą ideą eugeniki, jej twórcą Francisem Galtonem , ogólnymi założeniami i licznymi propagatorami (jak Alfred Ploetz, założyciela niemieckiego Towarzystwa Higieny Rasowej) owych teorii, i nie tylko teorii, jak dowiemy się z treści od których nie były wolne również takie kraje jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Japonia czy Związek Radzieck,i choć nigdy ( no może z wyjątkiem Cesarstwa Japonii i jego tajnych obozów w Mandżurii) nie przybrały one tak drastycznych form jak pod rządami Adolfa Hitlera.
Punktuje też i ujawnia bulwersujące działania państw sprzymierzonych, już po upadki III Rzeszy a w obliczu zbliżających się zimnowojennych klimatów, mające na celu potajemne wywiezienie, ukrycie niemieckich lekarzy (wraz z dokumentacją ich działalności) oraz zapewnienie im bezpiecznego i dostatniego życia. Wielu z nich, dzięki temu, uniknęło karzącej ręki sprawiedliwości, nigdy nie odpowiadając za dokonane przez siebie zbrodnie.
Książka Manuela Morosa Pena „Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” to świadectwo straszliwych czasów w których ideologia i chęć stworzenia dominującej aryjskiej rasy doprowadziły do hekatomby ludności i niewysłowionych cierpień, stających się udziałem milionów mieszkańców Europy i Świata. Lekcją z której ludzkość powinna wyciągnąć właściwe wnioski. Czy to zrobiła? Śmiem wątpić…
„Narodowy socjalizm to nic innego jak biologia stosowana” Rudolf Hess
Norymberski proces nazistowskich lekarzy, który toczył się od 9 grudnia 1946 do 20 sierpnia 1947 (oskarżeni zostali o popełnienie zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości oraz o przynależność do SS, jako organizacji przestępczej) był jedynym z całej serii procesów, który zakończył się wykonaniem wszystkich, zasądzonych, wyroków śmierci. Wstrząsająca obraz, nie mieszczącego się w żadnych obowiązujących dotychczas moralno –etycznych normach, wynaturzenia, okrucieństwa i bezwzględnego oddania wypaczonej, narodowosocjalistycznej ideologii, sprzeniewierzenie się przysiędze Hipokratesa oraz zwykłej etyce lekarskiej odciągnął taki poziom iż wymiar kary mógł być tylko jeden. Dantejskie sceny rozgrywając się w Auschwitz, Dachau, Ravensbrück, Buchenwaldzie czy dziesiątkach innych miejsc zapisały się najczarniejszymi kartami w historii medycyny, na zawsze kładę się cieniem na obliczu ówczesnej medycyny i nauki.
Ukazująca się nakładem Wydawnictwa RM książka Manuela Morosa Pena zatytułowana „Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” ( duży plus za profesjonalne wydanie) po prostu przeraża i poraża jednocześnie, wymiarem zbrodni, której na niewinnych ludziach, dopuścili się zwyrodnialcy w białych kitlach tacy jak Karl Gebhardt, Ludwig Stumpfegger, Josef Mengele, Sigmund Rascher, Erwin Ding, August Hirt, Nils Eugen Hagen, Carl Clauberg czy Horst Schumann.
Eksterminacja inwalidów i ludzi umysłowo chorych, , dokonywane, bez znieczulenia, transplantacje kości, testowanie na więźniach gazów bojowych, powodowanie otwartych ran i oparzeń płonącym fosforem w celu przetestowania leków, zakażanie rozmaitymi zarazkami, tyfusem, gangreną, dokonywane na żywych organizmach badania z zakresu odporności organizmu na duże wysokości, przeciążenia, ciśnienie, zamrożenie, przymusowe sterylizacje przy użyciu np. promieniowania rentgenowskiego, szereg doświadczeń genetycznych przeprowadzanych min. na bliźniakach i wiele innych przerażających ( i najczęściej kończących się śmiercią , bądź ciężkim okaleczeniem ofiar) pseudo-medycznych eksperymentów.
„Ci, którzy zostali wybrani i przywiezieni do bloku 46, wiedzieli że będą się tak musieli pożegnać z życiem. Dlatego też każda osoba wyznaczona do pójścia do bloku spodziewała się śmierci – bardzo powolnej i bardzo przerażającej, jak również tortur i odebrania resztek wolności osobistej. W tym stanie psychicznym obiekty doświadczeń czekały się przez nie dający się przewidzieć czas”.
Świadomość (wprost niewyobrażalna i trudna do zrozumienia) tego iż wszystkie te potworne zbrodnie popełnili lekarze, którzy ślubowali ratować i dbać o nasze życie, stawia wiele pytań dotyczących kondycji naszego świata oraz ludzkości jako takiej. Nie jest to jednak książka jedynie o zbrodniach brunatnego systemu oraz lekarzach zaprzęgniętym w jego złowrogie, ponure tryby, chore rasistowskie czy antysemickie teorie (ten wątek z oczywistych względów przewija się przez całość publikacji, całe historyczne tło i osobę Adolfa Hitlera) w imię których nie cofali się przed żadna potwornością.
Autor, wyznaczając obszerne, czasowe ramy, daleko wykraczające poza okres II wojny światowej czy erę nazizmu, odniósł się i zapoznał czytelnika z samą ideą eugeniki, jej twórcą Francisem Galtonem , ogólnymi założeniami i licznymi propagatorami (jak Alfred Ploetz, założyciela niemieckiego Towarzystwa Higieny Rasowej) owych teorii, i nie tylko teorii, jak dowiemy się z treści od których nie były wolne również takie kraje jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Japonia czy Związek Radzieck,i choć nigdy ( no może z wyjątkiem Cesarstwa Japonii i jego tajnych obozów w Mandżurii) nie przybrały one tak drastycznych form jak pod rządami Adolfa Hitlera.
Punktuje też i ujawnia bulwersujące działania państw sprzymierzonych, już po upadki III Rzeszy a w obliczu zbliżających się zimnowojennych klimatów, mające na celu potajemne wywiezienie, ukrycie niemieckich lekarzy (wraz z dokumentacją ich działalności) oraz zapewnienie im bezpiecznego i dostatniego życia. Wielu z nich, dzięki temu, uniknęło karzącej ręki sprawiedliwości, nigdy nie odpowiadając za dokonane przez siebie zbrodnie.
Książka Manuela Morosa Pena „Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” to świadectwo straszliwych czasów w których ideologia i chęć stworzenia dominującej aryjskiej rasy doprowadziły do hekatomby ludności i niewysłowionych cierpień, stających się udziałem milionów mieszkańców Europy i Świata. Lekcją z której ludzkość powinna wyciągnąć właściwe wnioski. Czy to zrobiła? Śmiem wątpić…