Archive for listopad, 2012

Marcin Przybyłek „Czas silnych istot” tom II

„Niebo nad planetami Imperium Tao pociemniało. Czy pół miliarda jednostek wroga to dużo? Dowódca armii WayEmipre, Admirał Geoffrey Hawk, nie ma złudzeń”.

Tom pierwszy powieści Marcina Przybyłka „Czas silnych istot” zaintrygował mnie i pobudził moją wyobraźnie, zwłaszcza swoją niezwykle rozbudowaną i tworzoną w rozmachem wizją kosmicznej przyszłości oraz bardzo ciekawą i nowatorską kreacją głównego bohatera Torkila Aymore.  Niestety, zanim jednak sama akcja i rozpoczęte wątki powieści zdążyły właściwie się rozwinąć opowieść gwałtownie się kończy,  zostawiając nas ze sporą dozą czytelniczego niedosytu. Na szczęście, drugi tom galaktycznej opowieści w pełni spełnił moje oczekiwania.

Jest bardzo dynamicznie, wydarzenie zaskakują nas, szybko zmieniają się i następują po sobie, wciągając nas gwałtownie  w wir zdarzeń i  nie pozwalając się nudzić. Znacznie też wzbogacamy swoją wiedzę  dotyczącą wiodących postaci i świata którego są częścią. Tom drugi to okrutna galaktyczna wojna w pełnym wielowymiarowym wydaniu. Tworzone z niezwykłym kunsztem i dokładnością obrazy kosmicznych zmagań, supernowoczesnych technologii i żołnierzy przyszłości dopełniają jej całości. Są świetnie i wiarygodnie wkomponowane w całość  świata przedstawionego i jego specyficzny klimat. Dzięki zastosowaniu przez autora szerokiej perspektywy (zdarzenia widziane są z pozycji różnych postaci i miejsc) łatwiej jest nam objąć całość toczących się wydarzeń i wątków.

Czy więc wielomilionowej armii WayEmipre, wspieranej tysiącami nadludzkich Ranów, uda się uratować ludzkość. Czy odparcie ataku straszliwych Thirów jest w ogóle możliwe? Jak potoczą się losy Torkila Aymore (w jego wszystkich wcieleniach) i co stanie się za znanym mu światem?

No cóż, o tym i wielu innych rzeczach musicie przekonać się już sami.

Powieść Marcina Przybyłka „Czas silnych istot” to obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników  jego twórczości, cyklu Gamedec,  oraz tych  którzy lubią i cenią dobrą polską fantastykę.

Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa Fabryka Słów.

Andriej Diakow „Do światła”

Andriej Diakow, kolejny dysponujący świetnym piórem pisarz dołączył to cieszącego się ogromna popularnością i tworzonego z rozmachem projektu Dmitry’ego Glukhovsky’ego „Uniwersum Metro 2033” Jego debiutancka powieść „Do światła” osadzona w jego mrocznych realiach, doskonale wpisuje się w ten nurt oraz jego postnuklearną i apokaliptyczną stylistykę. Podobnie jak wszystkie powieści tego cyklu (w tym również czytany ostatnio przeze mnie „Piter” Szymona Wroczka)  fabuła skupia się wokół ocalałych z nuklearnej zagłady mieszkańców Petersburga, nadal ukrywających się pod ziemią w ocalałych stacjach metra. O ile jednak wcześniejsze pozycje koncentrowały i rozgrywały się w ponurym podziemnym świecie,  w tej, za wyjątkiem pierwszych rozdziałów rozgrywa się  ona głównie na powierzchni zrujnowanego miasta. Fabuła oraz akcja lektury skupia się wokół straceńczej misji odszukania tajemniczego, pojawiającego się gdzieś w okolicy Kronsztadu światła i potwierdzenie (bądź zaprzeczenia) pogłosek o istnieniu innej grupy ludzi którym również udało się przeżyć kataklizm. To historia niebezpiecznej i dramatycznej w skutkach wyprawy, podjętej przez grupę rosyjskich komandosów prowadzonych przez osławionego stalkera Tyrana i towarzyszącego mu chłopca Gleba.  Pełnej zasadzek, pułapek, zdrady, wszelkiej maści potworów, nieustannej walki o przeżycie kolejnego dnia, ponurych tajemnic i nieoczekiwanych zdarzeń, zmagania z przeciwnościami losu, własnymi słabościami i własnym strachem. To oddziałująca na czytelnika i jego wyobraźnie wizja okrutnego, zrodzonego z apokalipsy świata, w którym prawie nic nie jest takie jak z pozoru wygląda a ludzie są niekiedy gorsi niż zrodzone z popromiennych mutacji monstra.

To opowieść o przyjaźni, poświeceniu, nadziei, o człowieczeństwie które nawet w tym oszalałym pozbawionym zasad i moralnych drogowskazów świecie  ma swoja wartość. Również o tym, jak dziwnie się czasami splatają ludzkie losy i  życiu które nie szczędzi nam   niespodzianek. Niewątpliwym atutem tej powieści są świetnie  wyrysowane kreacje bohaterów głównych i pobocznych oraz uwidaczniające  się podczas wyprawy  relacje miedzy nimi, zwłaszcza porą głównych bohaterów, doświadczonym, naznaczonym przez los stalkerem i dopiero wchodzącym w dorosłość młodym chłopakiem. O sposobie w jaki obydwoje postrzegają otaczający ich świat i swoją przyszłość. Ciekawa intryga, porywająca dynamiczna potrafiąca zaskoczyć akcja w połączeniu z bogactwem świata przedstawionego, powoduje iż książkę  znakomicie się czyta a napięcie i ciekawość towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej strony.

To naprawdę nieźle napisana, inteligentna i wciągająca rosyjska powieść.

Uszczęśliwi z cała pewnością wszystkich fanów Uniwersum Merto 2033, a tych wszystkich którzy o nim nie słyszeli lub nie mieli okazji poznać bliżej da możliwość zagłębienia się i poznania tego fascynującego  świata. Nie mogę się już doczekać kolejnego tomu.

Stanisław Szelichowski „Motoryzacja w Polsce”

 Nakładem Wydawnictwa Carta Blanca ukazała się prawdziwa gratka dla  wszystkich miłośników i entuzjastów czterech kółek, zwłaszcza w  naszym rodzimym wydaniu.

Stanisław Szelichowski zabiera nas w fascynującą podróż po dziejach naszej motoryzacji, od jej zarania w pierwszych latach niepodległości, aż po czasy współczesne. Pokazuje szczególne etapy rozwoju tej gałęzi przemysłu,  tego jak kształtowała się ona w różnych dekadach,  w obliczu zawirowań, politycznych, ekonomicznych i społecznych, jakich nie szczędził nam wiek dwudziesty. Opisuje samochody osobowe, ciężarowe, pojazdy tworzone dla wojska, autobusy, motocykle oraz dynamicznie i twórczo rozwijającą się polską myśl techniczną, konstrukcyjną i projektową (a na tym polu poszczycić się mogliśmy naprawdę dużymi sukcesami).

Znajdziemy w tej publikacji znane nam wszystkim doskonale modele samochodów i motocykli takie jak: Warszawa, Syrena, Jelcz, Polonez, licencyjny Fiat czy kultowy już Junak oraz takie o których niewiele osób wie i pamięta: Mikrus MR 300, Polski Fiat 618, Żubr, motocykl Podkowa 98. Prawdziwymi perełkami jest jednak cała gama samochodów o bardzo nowatorskich jak na swoje czasy rozwiązaniach technicznych, które zostały w sferze prototypów i nigdy niestety (z różnych oczywiście powodów) nie weszły do masowej produkcji. Zupełnie zjawiskowa Syrena Sport, wyprzedzający swoje czasy Beskid, Warszawa 210, Smyk, Gacek, Odra 042 czy Polski Fiat 125p Coupe i wiele wiele innych.

Oprócz niewątpliwych walorów tekstowych i poznawczych, trzeba naprawdę pochwalić znakomite wydanie tej publikacji: porządna twarda oprawa, znakomita jakość papieru i druku, bardzo dobre, przejrzyste i wyraźne zdjęcia.

 Książka Stanisława Szelichowskiego „Motoryzacja w Polsce” to bardzo ciekawa pozycja nie tylko dla fanów motoryzacji (tych zapewne przekonywać nie muszę) lecz również dla szerszego gremium czytelników, gdyż ta  historia to również odbicie losów Polski i wybitnych Polaków: konstruktorów, inżynierów, mechaników, projektantów, których pomysły i wizję miały duży ( choć bardzo często niewykorzystany) wkład w światowy rozwój tej gałęzi przemysły.

 Szczególne podziękowania dla Wydawnictwa Carta Blanca