Archive for lipiec, 2015

M.Majewski „Wołyń. Komunizm, nacjonalizm, terroryzm”

Staraniem Wydawnictwa RYTM trafia w nasze ręce niezwykle interesująca  historyczna pozycja, pióra Marcina Majewskiego, zatytułowana „Wołyń. Komunizm, nacjonalizm, terroryzm”

To ponad trzystustronicowa,  bardzo  wnikliwa, analityczna, wielopłaszczyznowa i co najważniejsze  merytoryczne udokumentowana publikacja,  dotycząca działalności wojewody wołyńskiego Henryka Józewskiego, który  przez niemal dekadę (lata 1928-1938) sprawował tą ważną państwową  funkcję, na tym rozległym terytorialnie, niesłychanie zróżnicowanym (na rożnych polach) i bardzo trudnym  obszarze II Rzeczypospolitej. Wieloletnia służba, która z jednej strony polegała  na próbach  przyciągnięcia i  włączenia w orbitę wpływów państwa polskiego jak najliczniejszych przedstawicieli  mniejszości narodowych (tzw. „wołyński eksperyment), z  drugiej zaś przeciwdziałaniu i zwalczaniu zagrożeń pojawiających się za sprawą istniejących  na Wołyniu, zarówno komunistycznych jak i nacjonalistycznych organizacji i grup.

W swojej „polityce wołyńskiej” Henryk Józewski stawiał na: usprawnienie funkcjonowania administracji i nadania jej przychylnego nastawienia dla ludności ukraińskiej, zwiększenia znaczenia ciał samorządowych  w życiu społecznym  i gospodarczym; rozbudzenie patriotyzmu państwowego za pośrednictwem  szkolnictwa polsko-ukraińskiego; stworzenie warunków do zorganizowania  inteligencji ukraińskiej, stojącej na płaszczyźnie  z 1920 r. przyjaznej dla Polski, likwidując jednocześnie wpływy grup politycznych, inspirowanych  przez ośrodki zewnętrzne (Lwów, Moskwa, Berlin); przekonanie Polaków wołyńskich  do idei federacyjnej  i konieczności współpracy miedzy nimi a Ukraińcami; utworzenie sieci organizacji społecznych, kulturalnych, gospodarczych, politycznych i innych o mieszanym składzie  narodowościowym  dla codziennej współpracy Polaków i Ukraińców […]”.

 Lektura składa się z trzech, ułożonych chronologiczne rozdziałów, poprzedzonych pouczającą przedmową  profesora Władysława Filara oraz wstępem samego autora, który przybliża nam motywy, które kierowały nim  w wyborze tej właśnie tematyki oraz przedstawia liczne źródła  z których korzystał i ma których opierał się podczas pracy badawczej i twórczej: oficjalne raporty państwowe składane przez wojewodę wołyńskiego, kwerenda w zespole Ministerstwa Spraw Wewnętrznych  1918-1939 i Centralnym Archiwum Wojskowym (meldunek gen. Mieczysława Smorawińskiego do Inspektora armii gen. Stanisława Burhardt-Bukackiego z sierpnia 1936 roku) archiwalne akta Ministerstwa Spraw Zagranicznych II RP,  dokumenty  wchodzące w skład Archiwum KC PZPR, protokoły przesłuchań i policyjne raporty odnoszące się  tego okresu, miesięczne sprawozdania z ruchu społeczno-politycznego  w województwie wołyńskim z lat 1931-1938, spisy ludności, opracowania naukowe  wiele innych…

O ile rozdział pierwszy jest swoistym wprowadzeniem  do tematu, naświetlającym czytelnikowi całość niezwykle skomplikowanej  sytuacji  tego regionu: historycznej, politycznej, etnicznej (żywioł ukraiński sięgał niemal 63% mieszkańców), ekonomicznej, społecznej, religijnej, ideologicznej, światopoglądowej, kulturowej itd. o tyle dwa kolejne rozdziały są już wyraźnie ukierunkowane (kolejno) na ukazaniu syntezy działań wojewody wołyńskiego  i podległych mu służb wymierzonych w antypaństwową i antypolską działalność komunistycznych (Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, Komunistyczna Partia Zachodniej Białorusi i ich liczne przybudówki) i nacjonalistycznych (Ukraińska Organizacja Wojskowa, Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) organizacji i komórek.

Mamy okazje przyjrzeć się ich powstawaniu, podłożu ideologicznemu, strukturom  organizacyjnym, metodologii działań (akcje  propagandowe, strajki, prowokowanie zamieszek i starć z policją, szpiegostwo, sabotaż, dywersja,  terroryzm i zabójstwa polityczne) oraz ważną, z ich konspiracyjnego punktu widzenia, współpracę  z legalnie działającymi wołyńskimi partiami politycznymi, które z czasem stawały się zapleczem i parawanem  dla ich  nielegalnych poczynań,  mających w obu przypadkach (niezależnie od przeciwstawnych sobie ideologii, haseł i politycznych kalkulacji)  oderwanie tych ziem od państwa polskiego. To również, ukazana na licznych przedstawionych i opisywanych w książce przykładach, strategia i  taktyka  walki z tymi groźnymi ruchami, jaki podjęły podległe wojewodzie Henrykowi  Józewskiego  struktury naszego państwa (inwigilacja, dezinformacja, akcje wywiadowcze, represyjne i likwidacyjne) oraz skutki i konsekwencje jakie  akcje te za sobą niosły.

„Nielegalne partie: komunistyczna KPZU i nacjonalistyczna OUN uzyskały znaczny wpływ na ukraińskie społeczeństwo Wołynia. Rozwijały na terenie Wołynia swoje struktury organizacyjne, wykorzystując często do swojej działalności jako”przykrywkę” legalne organizacje ukraińskie ( np: Ukraińskie Robotniczo- Chłopskie Włościańskie Zjednoczenie Socjalistyczne- Sel-Rob- JN). Akcje sabotażowe i dywersyjne organizowane przez komunistów objęły niemal cały teren Wołynia”.

 Naturalnie, rozpatrując wydarzenia rozgrywające się na wschodniej granicy  naszej ojczyzny  i politykę „zbliżenia” reprezentowaną przez wojewodę wołyńskiego i jego aparat, nie sposób uciec, i autor również tego nie czyni, od szerokiego spojrzenia na  ówczesną Rzeczypospolitą, zwłaszcza w kontekście niezadowolonych z kierunku tych działań, licznych, wysoko postawionych przedstawicieli kół wojskowych  i politycznych, związanych z ruchem narodowym i  pragnących za wszelką cenę zachować dominującą role społeczności  polskiej i katolickiej religii.

Książka Marcina Majewskiego „Wołyń. Komunizm, nacjonalizm, terroryzm”  jest bez wątpienia bardzo cennym nabytkiem  dla wszystkich interesujących się trudnymi dziejami odradzającej się w bólach II Rzeczpospolitej oraz samym  Wołyniem (było nie było drugim, jeśli chodzi o objętość terytorialną, województwem w kraju). Przez pryzmat osoby Henryka Józewskiego mamy okazję spojrzeć na cały ogrom  piętrzących się trudności i wewnętrznych uwarunkowań, z którymi w tych trudnych latach polska administracja  musiała się zmagać.  Zdecydowanie polecam,  zwłaszcza ze względu na duże walory historyczne i poznawcze.

Publikacja wzbogacona dodatkowo seria unikalnych archiwalnych i obecnych zdjęć obrazujących i ułatwiających zrozumienie  zawartych w lekturze faktów i treści .

Ostrów Lednicki-kolebka naszej państwowości

Łukasz Malinowski „Skald. Kowal słów” tom II

„Przygotuj się na krwawą, mityczną podróż w głąb wikińskiej duszy, gdzie walka jest jak poezja, miłość jak klątwa, pieśń jak złoto, magia jak religia, a śmierć to zbawienie…”

 Bezpośrednia kontynuacja losów skandynawskiego awanturnika, lekkoducha i pieśniarza Ainara Skalda (zapoczątkowane w tomie pierwszym, pod tym samym tytułem),  który w wyniku niespokojnej natury i  swoich, nie zawsze najszczęśliwszych życiowych decyzji i wyborów  po raz kolejny uwikłany zostaje w skrajnie niebezpieczną misję. Misję, z której, o dziwo (choć naturalnie nie bez problemów) udało mu się ujść z życiem. Niestety, stare mądre przysłowie o wpadaniu z deszczu pod rynnę, w tym konkretnym przypadku, sprawdza się niemal co do joty.  Kagan Tytus Wielki, mimo zakończonej powodzeniem wyprawy,  polegającej na uprowadzeniu i dostarczeniu  mu  złotowłosej księżniczki (córki politycznego konkurenta) łamie daną obietnicę i zamiast sutej nagrody skazuje naszego bohatera na uwięzienia i śmierć. Również powracający współtowarzysze Ainara, ogromny, ledwo panujący nad swym gniewem Ali Czarny Berserk i szalony wojownik Haukrhedin (w umyśle którego nieustanny bój toczą człowiek i jastrząb) mają w stosunku do niego własne, niezbyt przyjazne plany. Jak więc  możemy się domyślać, bez względu na to jak potoczą się losy  naszego  pieśniarza, z pewnością będzie dramatycznie, spektakularnie i … krwawo.

Powieść trzyma solidny poziom i klimat przedniej części cyklu (wcześniej pojawiła się niezwiązana z prezentowanymi tu wydarzeniami, oczywiście poza samą osobą Ainara, pozycja „Skald. Karmiciel Kruków”) choć w  tej powieści sam świat przedstawiony  i związana z nim  fabuła  są znacznie bardziej rozbudowane  i pełniejsze . Również sam  główny bohater,  mimo iż nadal jest postacią wokół której  ogniskuje się większość prezentowanych  wątków, ustępuje trochę  pola pozostałej dwójce,  o życiu których, jego krętych  i dramatycznych  ścieżkach dowiadujemy się znacznie więcej. Ów dokonany przez autora zabieg  pozwala czytelnikowi spojrzeć na toczące się wydarzenia ze znacznie bardziej poszerzonej (choć miejscami dość osobliwej) i przez to o wiele ciekawszej dla nas  perspektywy. Kilka  naprawdę ciekawych informacji zasięgniemy również o czasach i realiach (społecznych, kulturowych, etnicznych) epoki w  której toczy się akcja powieści, zwłaszcza w jej kontekście militarnym dotyczących różnorodnych (w zależności od pochodzenia) metod i  strategii prowadzenia  wojen.

„Skald wrócił do przeglądu wojsk. Lewe skrzydło szyku zajęli Baganakijczycy, a prawe Oguzowie. Ci ostatni po serklandzku zwani Al.-Guezzija, bardziej niż uzbrojeniem różnili się od innych ludów ubiorem i sposobem strojenia swoich koni. Baganakijczycy, nazywani też przez osiadłe ludy Pieczyngami, słynęli z kunsztu rymarskiego, więc siodła swoich koni zdobili piękniej niż suknie własnych kobiet. Większość z nich, zamiast kolczug nosiła baranie kubraki  lub proste kaftany, a na głowie proste hełmy. Połowa z nich, czyli niemal dwa tysiące ludzi, była konnymi włócznikami, a druga połowa-konnymi łucznikami. Właśnie ci drudzy rozpoczęli bitwę”.

Ciekawy pomysł, sprawna realizacja, nieźle scharakteryzowane postacie bohaterów głównych i pobocznych, oraz  spora doza  nieprzewidywalności zdarzeń, powoduje iż powieść naprawdę bardzo dobrze się czyta. Lubię wczesnośredniowieczne, skandynawskie klimaty więc z niecierpliwością oczekiwał będę dalszych, z pewnością burzliwych, losów Ainara Skalda.

Ogromny plus również za  naprawdę świetną, wyrazistą i  przyciągającą wzrok  okładkę,  wyróżniającą  książkę  z  całej  masy  innych tytułów.

Znakomite historyczne kino!!!

Simon Scarrow „Legion”

Simon Scarrow już po raz dziesiąty w ramach cyklu „Orły Imperium” zabiera nas w wyprawę ku odległym rubieżom Imperium Rzymskiego.  Tym razem będzie to południowe wybrzeże Morza Śródziemnego wraz z jego perłą Egiptem oraz niespokojnym pograniczem egipsko- nubijskim. Oczywiście, jak zawsze  naszymi literackimi przewodnikami  będzie  para  zaprzyjaźnionych  rzymskich centurionów Marco i Katon (ten ostatni już w randze prefekta), których burzliwe, barwne, przeplatane wichrami historii losy  po raz kolejny pchają nas  ku nowej  wojennej zawierusze. Cóż taki już los legionisty….

„Jesteś świetnym oficerem, bez dwóch zdań. Lepszych od tych, których do tej pory znałem. Obserwowałem twoja karierę od czasu, gdy byłeś optionem. Awansowałeś szybko na centuriona , a teraz nawet na prefekta. I założę się że to jeszcze nie koniec awansów. Masz do tego łeb i jaja i choć wyglądasz jak zbiedzony kundel, jesteś twardszy od podeszew naszych sandałów”

Ścigając przywódcę krwawego powstania niewolników na Krecie (patrz poprzedni tom „Gladiator”), byłego gladiatora Ajaksa, któremu w ostatniej chwili wraz z grupą popleczników udało się uciec z wyspy, trafiają w sam środek zbrojnego konfliktu,  którego areną stają się  najpierw południowe morskie wybrzeża a później spalony słońcem Egipt. Prowincja, która po fali granicznych potyczek, zaatakowana została przez wielotysięczną  armię Nubii, wspieraną, dodatkowo,  przez oddziały arabskich najemników. Niestety, jak się już wkrótce okaże, broniący południowych prowincji  XXII Legion, złożony głównie z Egipcjan i Greków, rozleniwionych i od lat nie uczestniczący w prawdziwych wojennych zmaganiach, pozostawia wiele do życzenia. Szczególnie  w obliczu znacznej liczebnej przewagi wroga i związanego z tym niebezpieczeństwa. Tak rozpocznie się kolejna  w życiu naszych bohaterów okrutna wojna  w której obaj (który to już raz), będą musieli udowodnić, iż lata służby  w legionach, na wielu frontach nie poszły na marne. Do tego dochodzi jeszcze  chęć zemsty… ale szczegółów naturalnie nie zdradzę.

Moim skromnym zdaniem to  jedna z lepszych i ciekawszych odsłon tego  znakomitego i świetnie czytającego się  historycznego cyklu,  zarówno jeśli chodzi o warstwę tekstową (bardzo dobre i sugestywne opisy) jaki i mało znane szerokiemu ogółowi czytelników, wydarzenia, rozgrywające się  w okresie rządów cesarza Klaudiusza. O wiele większy nacisk położony jest również na ukazanie dojrzewających i zmieniających się  relacji miedzy Katonem i Marco, zarówno na płaszczyźnie osobistej jak i służbowej,  dotyczących  dramatycznych wydarzeń z przeszłości i teraźniejszości.  Nowy teatr wojny daje nam również możliwość spojrzenia na zupełnie odmienny niż dotychczas region Imperium Romanum, jego specyfikę, cechy charakterystyczne (dotyczące również bogatej i różnorodnej   fauny  i flory ) oraz wycinek religijnego i kulturowego dorobku jego mieszkańców.

To też dostosowane do terenu i specyfiki regionu  nowe strategie i metody walki, wsparte naturalnie doświadczeniem wyniesionym z licznych wcześniejszych wojen,  prowadzonych przez rzymskie legiony. Jednym słowem, szczęk mieczy, świst strzał, kwik koni,  huk zderzających się tarcz, przeplatany jękami  rannych i konających… tym razem wśród spalonych słońcem egipskich pustkowi.

Nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Polecam.

Piotr i Aleksander Jaźwińscy „Wołynianki”

„Aby zachować choć część dawnej niezależności umysłowej musiały pogodzić się z pełną marginalizacją w społeczeństwie, w którym w cenie był daleko idący konformizm i uległość. Ich walka choć cicha, niemal niezauważalna, była niezwykle dramatyczna  i w znacznej mierze skazana na porażkę, gdyż ludzi takich jak one było coraz mniej, a system mimo kryzysów, zdawał się niewzruszonym monolitem”.

Piotr Jaźwiński po raz kolejny udowadnia nam swoją twórczością  iż historia naszego kraju,  w całej swej złożoności, burzliwość, niewątpliwym  tragizmie  oraz ogromnym bagażem rozmaitych zagadnień  i problemów, jest tą dziedziną, której uczymy się i wciąż odkrywamy na nowo. Po serii publikacji skupionych wokół tematyki (i wybranych jej fragmentów)  dwudziestolecia międzywojennego,  przyszedł czasy na trochę późniejsze i odmienne ustrojowo: najpierw rok 1939 i  ucieczka z ogarniętego wojenną pożogą Wołynia, a później popaździernikowe czasy komunistycznego dyktatu Władysława Gomułki i jego ekipy. O ile jednak poprzednie publikacje były wyraźnie, mimo literackiego zacięcia, pozycjami popularnonaukowymi i poznawczymi („Oficerowie i dżentelmeni”, „Oficerowie i konie”)  o tyle ta  wyraźnie nacechowana jest pierwiastkiem bardzo osobistym i emocjonalnym.  I nic w tym dziwnego. Bohaterami a właściwie bohaterkami  lektury są bowiem  babka, matka oraz ciotka autora i to właśnie   przez pryzmat ich życia obserwujemy toczący się  ciąg wydarzeń   i zachodzące w naszym kraju zmiany. To podyktowana personalnym wymiarem i  rodzinnym dramatem  bolesna, wewnętrzna podróż, naznaczona  traumą wojny, konspiracji, grozą przesiedlenia i trudnymi procesami asymilacji i odnajdywania się w socjalistycznej PRL-owskiej,  rzeczywistości, lat 50 i 60 XX wieku. To opowieść o trójce dzielnych kobiet,  które wyrwane  ze stabilnego, tradycyjnego środowiska, uporządkowanego życia i bezpiecznego domu (pełnego patriotyzmu, poszanowania dla kultury, religii i dorobku pokoleń) rzucone zostały brutalnie w „ramiona” nowej komunistycznej już ojczyzny, w której, chcąc tego czy nie, musiały ułożyć sobie i swoim dzieciom życie. Życie we wrogim im systemie, którego nie rozumiały, nie akceptowały i który kłócił się całkowicie z hołdowanymi przez nie ponadczasowymi wartościami, którym wciąż, mimo zmieniających się gwałtownie okoliczności pozostały wierne. Ich losy to historia o codziennym (niekiedy drobnym i prozaicznym) zmaganiu się z dziejową niesprawiedliwością, absurdalnością, partyjno-urzędniczą głupotą i szarzyzną powojennych czasów w Polsce. O ciągłych, powtarzających się  próbach ocalenia  okruchów dawnego życia: kultury, tradycji, pamięci  i tych wszystkich materialnych i niematerialnych (głęboko zakorzenionych w podświadomości) przejawów przedwojennego świata Rzeczypospolitej.

 „Ostatnim bastionem ich oporu i tym co oświetlało nieco niepewną przyszłość, było domowe zacisze i tradycja pieczołowicie przekazywana następnemu pokoleniu, które miało dożyc lepszych czasów.  Choć cierpiały  niedostatek kierowały się zasadą, że biedę należy znosić po królewsku, a tradycja to nie tylko pamięć  i celebracja świąt, marginalizowanych  przez władze państwowe i skazanych na zapomnienie”.

To naprawdę poruszająca opowieść o ludziach, którzy mimo zaistniałych historyczno- politycznych  okoliczności i przeciwności losu,  nigdy (na całe szczęście) nie wyzwolili się ze swoich „Kresów” i swojej „kresowości „. Myślę ze właśnie dzięki temu (ich dzieje są odbiciem losu wielu polskich rodzin pochodzących z dawnych wschodnich regionów Polski) mimo upływu dziesięcioleci i wielu burzliwych wydarzeń rozgrywających  na ich przestrzeni,  nasza pamięć o zabranych nam przy jałtańskim stole ziemiach jest wciąż tak żywa.

Książka Piotra i Aleksandra Jaźwińskich „Wołynianki” wzbogacona jest dodatkowo  licznymi (również rodzinnymi)  fotografiami, fragmentami gazet  i cytatami  odnoszącymi się  do omawianego okresu i towarzyszących mu zagadnień, które  również  stają się pewną formą udokumentowania zawartych w lekturze treści. Naprawdę polecam.

Gruzińskie smaki-Chaczapuri.

Rewelacja. Pod jajkiem jest ser, wszystko zaś podane  na gorąco. Jemy paluchami, odrywając kawałki ciasta  i maczając je w jajku i serze. Polecam.

Zapowiedź!!!

27 sierpnia do księgarń trafi druga polska powieść serii Uniwersum Metro 2033 Dmitrija Glukhovsky’ego – „Otchłań” Roberta J. Szmidta. Już dziś prezentujemy jej okładkę, przygotowaną przez ilustratora oryginalnego cyklu, Ilję Jackiewicza. Okładka powieści, której akcja rozgrywa się w zniszczonym w wyniku konfliktu atomowego Wrocławiu, przedstawia głównego bohatera, Nauczyciela – ostatniego z tzw. Pamiętających (ludzi, którzy żyli przed wojną). W tle zaś widnieje cel jego wędrówki – widoczny z każdego punktu miasta, owiany legendami budynek zwany Fallusem, zamieszkany ponoć przez jedną z najstabilniejszych, najsilniejszych enklaw. To tam Nauczyciel chce zabrać swojego głuchoniemego syna, by ocalić go przed śmiercią. Droga do odległego o kilkanaście kilometrów celu nie będzie jednak łatwa.

To już druga (po „Dzielnicy obiecanej”) okładka stworzona przez Ilję Jackiewicza specjalnie dla polskiej powieści Uniwersum Metro 2033. Ten utalentowany rosyjski ilustrator, grafik i artysta multimedialny, znany jest zresztą nie tylko z okładek Uniwersum Metro 2033. To on jest autorem ikonicznej już okładki powieści FUTU.RE Dmitrija Glukhovsky’ego. Na zamówienie wydawnictwa Insignis stworzył też okładki do „Łez Diabła” Magdy Kozak i „Szczurów Wrocławia” Roberta J. Szmidta. Ilja Jackiewicz odpowiada również za oprawę graficzną najnowszej powieści Glukhovsky’ego – „Metro 2035” (jesienią br. w Polsce).

Krystyna Łukasiewicz „Państwo książąt z rodu Piastów”

Dynastia Piastowska, jak chyba żadna inna w naszej historii nie budzi tak wiele rozmaitych sporów, spekulacji, domniemań i kontrowersji,  od wieków podnosząc ciśnienie i przyprawiając o ból głowy całe pokolenia historyków, archeologów i innych badaczy dziejów.  Tonący we wczesnośredniowiecznych  mrokach przedział czasowy oraz bardzo skromne, niekiedy tendencyjne lub trudno weryfikowalne źródle kronikarskie, sprzyjały temu, iż wokół przedstawicieli naszej pierwszej dynasty narosło tak wiele sekretowi, mitów i nierozwikłanych tajemnic.

 Prezentowana tu książka Pani  Krystyny Łukasiewicz zatytułowana „Państwo książąt z rodu Piastów. Kontrowersje-Mity-Zagadki (963-1102)”, wydana nakładem Novae Res, jest kolejną próbą   sięgnięcia ku naszej  odległej przeszłości i posiadanej przez nas  wiedzy. Próba, dodajmy, bardzo udaną i to zarówno w kontekście typowo literackim (naprawdę bardzo dobrze się ją czyta) jak i faktograficznym. Autorka  w oparciu o najnowsze ustalenia i osiągnięcie badawcze na sześciuset  stronach swojej publikacji  wiedzie nas poprzez chronologiczne przedstawione, wsparte szerokim kontekstem historycznym i realiami epoki, wydarzenia związane z życiem i działalnością naszych pierwszych władców. To prawdziwa kopalnia wiedzy dotyczącą tych najdawniejszych i wciąż najmniej znanych nam czasów. Oprócz typowo militarnych, politycznych i geopolitycznych zagadnień dotyczących tematu, opisuje szereg kwestii odnoszących się do spraw  związanych ze zróżnicowaniem etnicznym oraz całym aspektem spraw dotyczących kultury, religii, gospodarki itd…

 Autorka komentuje dotychczasowe ustalenia, stawia  hipotezy,  zręcznie operuje argumentacją, starając się przekonać nas do swoich własnych tez i wywodów. Oczywiście, w publikacji znajdą się zarówno te najbardziej znane mity i kontrowersje dotyczące tego okresu (słynny Dagome iudex, skreślony z kart historii Bolesław Zapomniany, rządy Bezpryma, reakcja pogańska, podłoże konfliktu Bolesław Śmiałego z biskupem krakowskim Stanisławem, okoliczności śmierci tego monarchy) oraz te znacznie mniej znane ogółowi czytelników (kulisy zamachu na Bolesław Chrobrego w Magneburgu 1002 roku, kastracja Mieszka II,  tajemnicza śmierć powracającego z wygnania syna Bolesława Śmiałego i wiele, wiele innych)

 Wspaniale odkurzona i opowiedziana, fascynująca historia o ludziach i czasach w których w walce o władzę, bogactwo, ziemie, zaszczyty, nie przebierano w środkach a bitewne pola, ukryte leśne rozstaje, przydrożne trakty, sale biesiadne i miłosne alkowy często wypełniały się krzykami mordowanych. Znakomita pozycja dla wszystkich pasjonatów historii dawnej i archeologii, oraz tych którzy pragną poznać tajemnice naszych przodków i naszych korzeni. W ich świetle, pewne wydarzenia i życiorysy ludzi zaczynają wyglądać zupełnie inaczej. Mimo sporego ciężaru gatunkowego, lektura jest naprawdę świetnie napisana, zaskakująca i zmuszająca niekiedy do przewartościowania dotychczas posiadanej wiedzy. Oparta na antropologii, historii, archeologii, językoznawstwie i wszelkich dostępnych nam obecnie formach badawczych zawiera dużą ilość  faktów o których z pewnością nie usłyszymy na lekcjach historii. Duży ukłon w stronę Pani Krystyny Łukasiewicz.

„Książka bez sensu” Alfiego z PointlessBlog już za dwa tygodnie w księgarniach.

Filmik z Alfiem opowiadającym o Książce bez sensu: https://youtu.be/NUNA0m8uCtY

15 lipca do  księgarń w całej Polsce trafia kreatywna książka vlogera Alfiego Deyesa (prywatnie chłopka Zoelli) z niezwykle popularnego kanału PointlessBlog subskrybowanego przez cztery miliony czytelników. „Książka bez sensu” to blisko dwieście stron kreatywnych rozrywek dla każdego. Jak zapowiada na okładce sam autor – to książka rozpoczęta przez niego, ale dokończona przez czytelników.

Filmik z Alfiem opowiadającym o Książce bez sensu: https://youtu.be/NUNA0m8uCtY