Łukasz Malinowski „Skald. Kowal słów” tom II

„Przygotuj się na krwawą, mityczną podróż w głąb wikińskiej duszy, gdzie walka jest jak poezja, miłość jak klątwa, pieśń jak złoto, magia jak religia, a śmierć to zbawienie…”

 Bezpośrednia kontynuacja losów skandynawskiego awanturnika, lekkoducha i pieśniarza Ainara Skalda (zapoczątkowane w tomie pierwszym, pod tym samym tytułem),  który w wyniku niespokojnej natury i  swoich, nie zawsze najszczęśliwszych życiowych decyzji i wyborów  po raz kolejny uwikłany zostaje w skrajnie niebezpieczną misję. Misję, z której, o dziwo (choć naturalnie nie bez problemów) udało mu się ujść z życiem. Niestety, stare mądre przysłowie o wpadaniu z deszczu pod rynnę, w tym konkretnym przypadku, sprawdza się niemal co do joty.  Kagan Tytus Wielki, mimo zakończonej powodzeniem wyprawy,  polegającej na uprowadzeniu i dostarczeniu  mu  złotowłosej księżniczki (córki politycznego konkurenta) łamie daną obietnicę i zamiast sutej nagrody skazuje naszego bohatera na uwięzienia i śmierć. Również powracający współtowarzysze Ainara, ogromny, ledwo panujący nad swym gniewem Ali Czarny Berserk i szalony wojownik Haukrhedin (w umyśle którego nieustanny bój toczą człowiek i jastrząb) mają w stosunku do niego własne, niezbyt przyjazne plany. Jak więc  możemy się domyślać, bez względu na to jak potoczą się losy  naszego  pieśniarza, z pewnością będzie dramatycznie, spektakularnie i … krwawo.

Powieść trzyma solidny poziom i klimat przedniej części cyklu (wcześniej pojawiła się niezwiązana z prezentowanymi tu wydarzeniami, oczywiście poza samą osobą Ainara, pozycja „Skald. Karmiciel Kruków”) choć w  tej powieści sam świat przedstawiony  i związana z nim  fabuła  są znacznie bardziej rozbudowane  i pełniejsze . Również sam  główny bohater,  mimo iż nadal jest postacią wokół której  ogniskuje się większość prezentowanych  wątków, ustępuje trochę  pola pozostałej dwójce,  o życiu których, jego krętych  i dramatycznych  ścieżkach dowiadujemy się znacznie więcej. Ów dokonany przez autora zabieg  pozwala czytelnikowi spojrzeć na toczące się wydarzenia ze znacznie bardziej poszerzonej (choć miejscami dość osobliwej) i przez to o wiele ciekawszej dla nas  perspektywy. Kilka  naprawdę ciekawych informacji zasięgniemy również o czasach i realiach (społecznych, kulturowych, etnicznych) epoki w  której toczy się akcja powieści, zwłaszcza w jej kontekście militarnym dotyczących różnorodnych (w zależności od pochodzenia) metod i  strategii prowadzenia  wojen.

„Skald wrócił do przeglądu wojsk. Lewe skrzydło szyku zajęli Baganakijczycy, a prawe Oguzowie. Ci ostatni po serklandzku zwani Al.-Guezzija, bardziej niż uzbrojeniem różnili się od innych ludów ubiorem i sposobem strojenia swoich koni. Baganakijczycy, nazywani też przez osiadłe ludy Pieczyngami, słynęli z kunsztu rymarskiego, więc siodła swoich koni zdobili piękniej niż suknie własnych kobiet. Większość z nich, zamiast kolczug nosiła baranie kubraki  lub proste kaftany, a na głowie proste hełmy. Połowa z nich, czyli niemal dwa tysiące ludzi, była konnymi włócznikami, a druga połowa-konnymi łucznikami. Właśnie ci drudzy rozpoczęli bitwę”.

Ciekawy pomysł, sprawna realizacja, nieźle scharakteryzowane postacie bohaterów głównych i pobocznych, oraz  spora doza  nieprzewidywalności zdarzeń, powoduje iż powieść naprawdę bardzo dobrze się czyta. Lubię wczesnośredniowieczne, skandynawskie klimaty więc z niecierpliwością oczekiwał będę dalszych, z pewnością burzliwych, losów Ainara Skalda.

Ogromny plus również za  naprawdę świetną, wyrazistą i  przyciągającą wzrok  okładkę,  wyróżniającą  książkę  z  całej  masy  innych tytułów.

Leave a Reply

XHTML: You can use these tags: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>