Archive for kwiecień, 2016

Justyna Krajewska „Warszawa w rozmowach”

„Każdy krok naznaczony bezpośrednim kontaktem z historią, każda kamienica skrywająca nieznane opowieści jej mieszkańców. Czy jest tu chociaż skrawek, na którym nie została wyryta przez losy przeszłość tego miejsca? Są tu miejsca, smaki, zapachy, doznania i odczucia, które nie znajdzie się w żadnym innym zakątku świata. Zapach kawiarni pomieszany z ludzkimi nadziejami i marzeniami. Wystarczy  zrobić kilka kroków by znaleźć się w innej epoce”.

Instytut Wydawniczy  Erica może poszczycić się wydaniem jednej  z najciekawszych, ostatnimi czasy, publikacji dotyczącej naszej stolicy. To przedstawiony w formie wywiadów, zbiorowy i wielobarwny, a miejscami bardzo sentymentalny, portret ciężko doświadczonego przez historie miasta, widziany oczami ludzi, których życie rodzinne oraz  osobiste wybory  na zawsze z nim związały: Jan Kobuszewski, Jan Englert,  Bohdan Tomaszewski,  Władysław Matkowski, Andrzej Blikle, Emilian Kamiński, Wiesław Ochman, Danuta Szaflarska, Stefan Bałuk i inni.  Ludzi różnych profesji i  pasji, których miłość i  przywiązanie do Warszawy ukierunkowało  na całe życie.

Książka jest bardzo pouczającą i emocjonalną podrożą poprzez dzieje stolicy, od czasów dwudziestolecia międzywojennego, poprzez  II wojnę światową, czas hitlerowskiej okupacji, Powstanie Warszawskie (zajmuje ono w lekturze miejsce, naprawdę, szczególne), lata ponurego PRL-u,  na czasach współczesnych kończąc. Nie znajdziemy tu jednak zbyt wielu akcentów odnoszących się bezpośrednio do świata ówczesnej elit władzy i wielkiej polityki. Jest to raczej obraz tego jak poszczególni bohaterowie wywiadów  postrzegali i postrzegają nadal (wliczając w to zachodzące zmiany) Warszawę przez  pryzmat swojego życia, własnych doświadczeń i przeżyć (niekiedy zupełnie traumatycznych ) związanych z tym miejscem.

Publikacja Justyny Krajewskiej zawiera wiele bardzo mało znanych a czasami wręcz unikalnych informacji,  dotyczących toczącego się na przestrzeni dekad codziennego życia stolicy, charakterystycznej atmosfery i klimatu poszczególnych regionów i dzielnic (zwłaszcza Pragi, Starego Miasta i Żoliborza), lokalnego, czasami niesłychanie bogatego miejskiego  kolorytu, mentalności mieszkańców, specyficznego sposobu mówienia oraz  barwnych postaci różnych okresów.

„Doskonale pamiętam tą  niesamowitą ulicę. Przestrzeń ta obfitowała w mieszankę budowlaną skłaniająca się z czynszowych kamienic, drewniaków parterowych, a pomiędzy nimi majestatycznie, od pokoleń, usytuowane były szlachecki dworki.  Była to cześć miasta zamieszkała głównie przez rybaków i piaskarzy. Gdyby Pani poszła tam siedemdziesiąt lat temu, to odniosłaby Pani wrażenie że jest na Helu lub w Jastarni. Na płotach suszono sieci rybackie, a na brzegu rzeki stały najbardziej prymitywne łodzie”.

„Praga miała swoista cechę, każdy przyjezdny czuł się tam jak obcy. Ja czułem się bardzo dobrze, chociaż objechałem świat dokoła i to nawet parę razy, to tak naprawę nigdy z tej Pragi nie wyjechałem. Tkwię tam w sposobie podejmowani decyzji, oceny świata, oceny postępowania ludzi”.

To obraz Warszawy ich dzieciństwa, ich młodości, niezapomnianych przeżyć, uniesień, wspomnień, trudnych prób, dramatycznej, bolesnej historii, skomplikowanych wyborów i decyzji. Miasta określonych wartości i postaw, patriotycznej symboliki, marzeń, nadziei, pragnień i spełnień. Wielu charakterystycznych miejsc (teatrów, restauracji, scen kabaretowych, hoteli, cukierni,  dzielnic biedoty, ciemnych zaułków i lokalnego półświatka), które wywierały i wywierają nadal określony wpływ na miasto i jego mieszkańców

To fascynująca wyprawa w znane i nieznane miejsca Warszawy na których odcisnęło się tragiczne piętno dziejów i gdzie tak dramatycznie splotły się tysiące ludzkich losów. „Paradoks warszawiaków powstańców polega na tym, że o ile kombatanci spod Monte Casino czy lotnicy broniący Anglii w czasie drugiej wojny światowej i  ich dramatyczne wydarzenia wyraźnie rozdzielone są od miejsc wspomnień, o tyle naszych powstańczych oddzielić się nie da. U nich zderzenie ze wspomnieniami są bezkolizyjne; kiedy przychodzi dzień obchodów rocznicy, odzywają się w nich sentymenty, ale to wszystko nie nakłada się na codzienność. Powstańcy warszawscy którzy nadal mieszkają w miejscu wszystkich wydarzeń, skazani są na swoiste rozdwojeni jaźni. Polega to na tym, że miejsca, w których przeżywaliśmy powstanie, nakładają się na zwykłą prozaiczną codzienność”.

 „Warszawa w rozmowach”  jest lekturą, która znakomicie ilustruje (również w postaci licznych zdjęć) to szczególne polskie miasto, w wymiarze i w opinii ludzi dla których jest ono zdecydowanie czymś więcej niż tylko stolicą naszego państwa. Gorąco polecam.

 

„71. W potrzasku”


Jacek Komuda „Hubal”

Henryk HUBAL Dobrzański – Ostatni Żołnierz Września ‘39 – oczami Jacka Komudy.
To pierwsza fabularna opowieść o Hubalu. Autor swą opowieść zbudował wyłącznie na faktach, pamiętnikach i najnowszych opracowaniach docierając do wielu nieznanych wcześniej dokumentów.
Major Henryk Dobrzański „Hubal” był ostatnim żołnierzem Rzeczypospolitej, który w mundurze chciał przetrwać do przyjścia odsieczy z Zachodu.
Książka jest próbą rekonstrukcji dziejów dowodzonego przez niego oddziału i losów jego żołnierzy.
Hubal to legenda, lecz w powieści Jacka Komudy to przede wszystkim człowiek z krwi i kości. Człowiek dzięki któremu, symbolicznie, Rzeczpospolita nie poddała się nigdy. Dla wrogów Ojczyzny miał tylko kule, a dla swoich żołnierzy słowa:
„Nie było rozkazu kapitulacji… przeszliście przez piekło…
za nami groby kolegów… czy po to ginęli, abyśmy teraz mieli złożyć broń?
Ja w żadnym razie broni nie złożę, munduru nie zdejmę… tak mi dopomóż Bóg!”

Marcin Ciszewski „Kapitan Jamróz”

„Porywająca opowieść  o bohaterstwie i zdradzie, patriotyzmie i żądzy władzy, miłości i nienawiści, ale też o zderzeniu cywilizacji, zderzeniu mentalności oraz zderzeniu technologii dwóch różnych epok. Dramaty ludzi zagubionych w nie swoim czasie i nie swoim miejscu”.

Marcin Ciszewski powraca nową, wpisująca się  kultowy  wojenny cykl, powieścią  zatytułowaną ” Kapitan Jamróz”  Należę do oddanych fanów twórczością tego autora, a sam zamysł twórczy uważam  za jeden z najciekawszych przykładów  alternatywnej historii Polski, z jakim zetknąłem się ostatnimi laty. Napisany ze szczególną inwencją,  rozmachem, pasją i doskonałą znajomością wojennych i politycznych  realiów epoki. Tym razem, żołnierze Pierwszego  Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego,  dowodzeni przez kapitana Leszka Jamroza  (dzięki supernowoczesnemu transmiterowi pola siłowego MDS) przenoszą się z roku 2007 w czasy II wojny światowej, biorąc aktywny udział (już w strukturach Armii Krajowej)  w zwycięskim Powstaniu Warszawskim,  które umożliwiło przejęcie władzy przez powracające z emigracji, legalne polskie władze.

Niestety, walec historii jest nieubłagany a rządzony twardą, dyktatorską ręką  Józefa Stalina, Związek Radziecki nie ma bynajmniej zamiaru zrezygnować ze swoich imperialistyczno- zaborczych planów. Stojąca na naszym terytorium Armii Czerwona,  wspierana dodatkowo przez oddziały specjalne NKWD, wywiad wojskowy i rodzimych, polskich komunistów dostała już konkretne wytyczne…

Powoli opada kurtyna złudzeń…

Przed kapitanem Jamrozem i jego żołnierzami  pojawi się więc kolejne wyzwanie  (jako nieliczni wiedzą przecież jak w praktyce  wygląda   przyjaźń Wielkiego Brata) z którym będą musieli się zmierzyć. Tym bardziej iż rosyjskie służby już wiedzą kim naprawdę są nasi żołnierze  i jak łakomym kąskiem mogą stać się dla  sowieckiej władzy 

Rozpoczyna się niebezpieczna i bezpardonowa gra w której stawką jest niepodległość Rzeczypospolitej.

Lubię literacki styl  Marcina Ciszewskiego, sposób prowadzenia narracji, nieprzewidywalność,  oraz to iż, jak nikt inny,  potrafi przekuć pokłady swojej ogromnej wyobraźni w naprawdę interesujący produkt. Oprócz ciekawie zarysowanej intrygi i sprawnie rozgrywającej się  akacji, podobnie jak we wcześniejszych  tomach, największym atutem pozostają  nadal bohaterowie. To właśnie oni dźwigają cały ciężar toczących się zdarzeń i są główna osią napędzającą i spajającą powieściowe wątki. Podoba mi w nich zwłaszcza to iż nie są przedstawieni w sposób wyidealizowany i powierzchowny, nie na w nich przesadnego patosu, są za  to zdrowo przybrudzeni, twardym, żołnierskim realizmem, wykutym w ponurym i rządzącym się swoimi prawami  wojennym świecie.

 Tym wszystkich, którzy znają i cenią sobie twórczość Marcina Ciszewskiego  książki tej, oczywiście, polecać nie muszę. Wszystkim  innym,  który sięgają po lekturę po raz pierwszy, zapewniam że warto choć na chwilę zagłębić się w historyczno-wojennej opowieści, gdzieś z pogranicza fikcji i rzeczywistości, w której w różnych konfiguracjach i różnej czasoprzestrzeni  przeplatają się losy prawdziwych i wymyślonych postaci. Gdzie, choć przez chwile, historii miała zupełni inny przebieg…  Polecam.

Jörg Armbruster „Arabska wiosna. Rewolucja w świecie islamskim”

„Tunezja, Egipt, Libia, Jemen, Syria, Bahrajn-problemy w tych krajach są podobne: analfabetyzm, bezrobocie, przepaść między bogactwem ludzi władzy a nędzą obywateli, korupcja, ucisk, prześladowanie opozycji, stosowanie tortur. Czarę goryczy przepełnił całkowity brak perspektyw dla młodego pokolenia. To właśni młodzi wiosną 2011 wzniecili arabską rewolucję”.

Dramatyczne wydarzenia  rozgrywające  się  na naszych oczach w Europie,  na  Bliskim Wschodzie  czy Afryce Północnej,  wliczając w to  kryzys imigracyjny oraz ostatnie  zamachy terrorystyczne we Francji, Belgii i innych miejscach, są, w pewnej mierze, pokłosiem tzw. arabskiej wiosny,  która kilka lat temu (2010-2013) przelała się falą  przez kraje arabskie,  obalając wieloletnie dyktatury (Zin Al.-Abidin Ben Ali, Husni Mubarak, Mauammar al.-Kaddafii, Baszszar al.-Asad…)  i dotychczasowe systemy rządów. Warto więc pochylić się nad tym zjawiskiem i dowiedzieć się więcej o  tym co legło u jego podstaw ( straszliwa bieda, analfabetyzm, wszechobecna korupcja,  bezrobocie, totalitarny system sprawowania władzy, polityczne mordy i  wszechwładza tajnych służb, duszących w bezwzględny sposób wszelkie przejawy niezadowolenia), jak dramatyczny miało  przebieg oraz jakie były jego  konsekwencje, które Europa i Świat odczuwa po dzień dzisiejszy (np: powstanie tzw. Państwa Islamskiego).

Mamy niepowtarzalną okazje dowiedzieć się o tym  dzięki książce Jörga Armbrustera ( korespondenta niemieckiej telewizji ARD) zatytułowanej „Arabska wiosna. Rewolucja w świecie islamskim”  Ta niewielka rozmiarowo i objętościowo lektura   dla zwykłego laika, słabo zorientowanego  w polityczno- religijno-społecznych meandrach  tej części  świata, stanie się ona  prawdziwą kopalnią wiedzy  o  państwach oraz ważnych (również dla nas)  wydarzeniach,  które przez wiele miesięcy nie schodziły z medialnych czołówek.

Autor charakteryzuje nam poszczególne kraje (Tunezja, Egipt, Libia, Jemen, Syria, Bahrajn, w mniejszym stopniu również inne) które objęte zostały  rewolucyjnym wrzeniem, przybliżając niektóre aspekty  ich złożonej  historii i  obecnej, skomplikowanej  sytuacji wewnętrznej. Opisuje głównych aktorów  dramatu, zarówno za strony  dyktatur jak i opozycji,  oraz szereg bezpośrednich i pośrednich przyczyn  które doprowadziły  do takiej eskalacji zdarzeń.  Dużo miejsca poświęca zwłaszcza tym  państwom w których  procesy te miały  najbardziej dynamiczny i krwawy przebieg  (Egipt, Libia oraz  Syria w której ów społeczny wybuch przerodził się w wyniszczającą i destabilizującą wszystko wokół,  wojnę domową)

Jörg Armbruster szczególną  uwagę (i słusznie) zwraca na ogromną rolę jak odegrały współczesne środki  komunikacji, zwłaszcza internet i  media społecznościowe, dzięki którym  przebieg oraz  prawda ( naoczna i  nie zmanipulowana)   trafiała  bezpośrednio do mediów i rządzących elit. Stały się one dla walczących o swoje prawa demonstrantów i działaczy, swoistym oknem na świat,  które pokazywało i uzmysławiało im jak wygląda  życie i  swobody demokratyczne w innych krajach.

 „Arabska wiosna rozpoczęła się dzięki internetowi. To w zasadzie nie miało prawo się zdarzyć w kraju z 40 procentowym analfabetyzmem [Egipt-JN]. A jednak Facebook, Twitter i SMS-y w krótkim czasie doprowadziły do obalenia tyrana”.

Żeby nie było jednak tak różowo,  znajdziemy tu również, poparte licznymi  przykładami, oskarżenia zachodnich rządów  o to, iż w imię swoich partykularnych interesów,  przez lata , przymykały oko na korupcję i łamanie w tych krajach praw człowieka,   czerpiąc z tego bardzo wymierne, polityczno-ekonomiczne,  korzyści. 

W każdej  książce zajmującej problematyką Bliskiego Wschodu i Maghrebu nie sposób uciec od pytań,  i tu pojawiają się one również,  o gotowość krajów i społeczeństw arabskich  na wdrożenie i akceptacje  procesów  demokratycznych. Niestety i  trzeba to otwarcie przyznać,  konkluzje i wnioski które wynikają z treści tej lektury   nie są w tym względzie optymistyczne….

„Największą przeszkoda jest sam islam, ta totalitarna religia, która nigdy nie doświadczyła oświecenia, ale definiuje politykę, życie codzienne i każdą sferę życia wiernych. Tak więc pluralistyczna demokracja u tak motywowanych religią ludzi nie ma żadnych szans. Islam i demokracja się wykluczają”

 „Arabska wiosna” Jörga Armbrustera nie jest książką historyczną, w dosłownym rozumieniu tego słowa, lecz raczej reporterskim  zapisem   wydarzeń,  wspartych mocno ugruntowaną wiedzą (nierzadko uzyskaną z tzw. pierwszej ręki) i charakterystycznym,  dziennikarskim stylem. W sposób bardzo ciekawy,  zrozumiały i łatwo przyswajalny dla wszystkich, przybliża nam obraz  i problematykę  „arabskiej wiosny”, która chcemy tego czy nie,  miała  i ma nadal znaczący wpływ na to jak Europa i Świat wyglądają obecnie.

W publikacji   zabrakło mi trochę zdjęć oraz mapek,  które   byłyby uzupełnianiem zawartych w niej faktów ale  to tylko szczegół, który nie obniża, bynajmniej, jej walorów poznawczych. Zdecydowanie polecam.

 

 

 

 

 

„Forsaken”-dobre męskie kino

Adam Przechrzta „Adept”

Adam Przechrzta zwrócił moją uwagę znakomicie napisanym cyklem o losach pułkownika GRU Aleksandra Rozumowskiego ( „Demony Leningradu”, „Demony wojny”), którym udowodnił że jest pisarzem, który jak nikt inny, potrafi łączyć prawdziwe, historyczne wydarzenia i zjawiska,  ze światem literackiej fikcji i fantazji. Zastawiać  twarde, surowe, brutalne realia epoki  z zupełnie irracjonalnym światem magii i wiedzy tajemnej. Tak też sprawa ma się w odniesieniu do jego najnowszej powieści, zatytułowanej „Adept”,  której fabuła i akcja przenosi nas do dwudziestowiecznej Warszawy (i nie tylko) okresu zaborów,  gdzieś w przededniu zbliżającej się, wielkimi krokami, I wojny światowej. Miasta wciąż niepokornego, niespokojnego, z trudem i niechęcią znoszącego rosyjską okupacje. W którym kultywuje się pamięć narodowych powstań,  bohaterów,  gdzie nadal nieprzerwanie  tli się iskierka buntu, a zamachy i zbrojne akcje, dokonywane przez bojowców Polski Partii Socjalistycznej, powodują iż carscy urzędnicy nie mogą spać spokojnie.

 Ale jest w naszej stolicy coś jeszcze, co powoduje iż napięcie i wszechogarniający niepokój i  groza  nie opuszcza jej mieszkańców, bez względu na narodowość, status społeczny i polityczne zapatrywania.

To tzw. Enklawa, powstała w niezrozumiały sposób (podobnie jak w Moskwie i Petersburgu)   mroczna i szalenie niebezpieczna dzielnica, która stała się siedliskiem wszelkiej maści przerażających istot i bytów. Zabezpieczona wprawdzie,  wykonanymi ze srebra ochronnymi  barierami,  które jednak, jak się okazuje,  nie zawsze spełniają swoją role, doprowadzając do tego iż niebezpieczeństwo staje się coraz bardziej realne …

„-Enklawa żyje-odparł alchemik cicho-istnieje mnóstwo mniej i bardziej prawdopodobnych teorii na temat jej powstania i właściwości, ale to domena naukowców oraz   filozofów. Może teologów…W praktyce należy ją traktować jak teren łowiecki, obszar, na którym przebywają naprawdę groźne zwierzęta”.

„Wyglądała jak kobieta, choć błękitnawy odcień jej skóry świadczył wyraźnie, że nie należy do żadnej znanej rasy. Była naga, lecz jej widok nie wzbudzał erotycznych skojarzeń, jedynie uczucie obcości i strach. Paraliżujący strach. Wyśpiewała coś wysokim, podobnym do dźwięku fletu, głosem i Matuszkin runął na podłogę, bluzgając krwią z ust i nosa.”

 To właśni owa enklawa,  spowoduje iż niespodziewanie skrzyżują się losy polskiego alchemika  Olafa Rudnickiego oraz  Aleksandra Samarina, wysoko postawionego rosyjskiego oficera ( i specjalnego wysłannika imperium), których  wspólne zagrożenie   zmusi do ścisłej  współpracy.

 Autor po raz kolejny zaskakuje  świeżością pomysłu, nieszablonowością  i łamaniem stereotypów,  dzięki czemu lektura  zdecydowanie wyróżnia  się  wśród licznych pozycji tego gatunku. Przemyślana,  spójna i ciekawie skonstruowana intryga, wyraziści, choć niejednoznaczni bohaterowie (niemal każdy z nich ma swoje sekrety) oraz trudny jest do przewidzenia finał,  spowoduje iż czeka nas kilka wieczorów naradę godziwej  rozrywki .  

Na szczególne podkreślenie zasługuje, wielobarwny a przy tym bardzo   sugestywnie i plastycznie oddany  obraz Warszawy czasów zaborów w której przeplatają się losy rosyjskiej arystokracji, polskiej inteligencji i mieszczaństwa,  biedoty, kryminalnego półświatka, polskich organizacji niepodległościowych oraz  rożnych rosyjskich  formacji wojska,  policji i tajnych służb (niesławna Ochrana).

„Adept” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników twórczości Adama Przechrzty oraz tych wszystkich,   którzy chcą, po prostu, poznać świetnie napisaną historię, osadzoną w sensacyjno –wojennej  scenerii z początków poprzedniego wieku. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

 

Stefan Korboński „Miedzy młotem a kowadłem”

„Czas wojny odcisnął  się głęboko w świadomości i choćby domknięto dokładnie jego bieg, to od konsekwencji, przenoszonych w powojenne lata i sferę okupacji sowieckiej, nie sposób uciec. Urazy, blizny, syndromy wojenne, fizyczne i psychiczne, obciążają tak samo osobowość autora   jak i postaci jego świata imaginacji.[…] Nie ma uwolnienia od tragedii „czasu kurz” i w każdym, kto doświadczył tego ukąszenia, tkwi on niczym zadra”.

Cieszę się niezmiennie iż wydawnictwo Prohibita podjęło się trudu wydania i przybliżenia współczesnemu czytelnikowi  (zwłaszcza najmłodszemu pokoleniu, często pozbawionemu odpowiednich wartości i wzorców)  literacko-historycznej spuścizny  Stefana Karbońskiego. Bezapelacyjnie  jednej z najważniejszych  postaci  minionego wieku-choć przez dziesięciolecia PRL-u  świadomie marginalizowanej i skazywanej na niepamięć. Jest  to również, bez wątpienia, próba podkreślenia artystycznego dorobku  polskiej emigracji,  która ze względu na istniejący  w tym okresie  geopolityczny układ sił na świecie, nie miała okazji włączyć się  w nurt odbudowy,  zrujnowanego  przez wojnę i okupację kraju.

Prezentowana tu książka Stefana Korbońskiego, w przeciwieństwie od jego innych (bardziej historycznych czy popularnonaukowych) publikacji   jest  zbiorem kilkunastu, luźno powiązanych ze sobą, opowiadań (napisanych w trzydziestą rocznicę wkroczenia na nasze ziemie wojsk niemieckich i sowieckich) osadzonych w realiach II wojny światowej oraz latach po jej zakończeniu.

 Osią tych opowieści jest ukazanie całej złożoności i  dramaturgii losów, które  stały się udziałem  naszych rodaków,  wrzuconych w wir dziejowych wydarzeń oraz zderzenie się  z mechanizmem totalitaryzmu  i  rzeczywistością z której nie zawsze udaje  się  wyzwolić czy wyjść zwycięsko. Szczególny nacisk położony został na wewnętrzne,  psychologiczne aspekty  życia poszczególnych   bohaterów i ich reakcje  w skrajnych,  ekstremalnych warunkach. To jak dramatyczne wybory oraz sytuacje w których się znaleźli wpływają na ich życie i  jak zmienia się ich osobowość i osądy dotyczące rzeczywistości i przyszłości. Nie obyło się, bo i obyć się naturalnie nie mogło, bez ukazania całego okrucieństwa i wynaturzenia hitlerowskich czy stalinowskich oprawców, dążących za wszelką cenę do eksterminacji najbardziej wartościowej tkanki narodu polskiego, wszelkimi dostępnymi metodami  i środkami.

„Od nagłego uderzenia z tyłu w  głowę sto świateł błysnęło mu w oczach i stracił przytomność. Gdy ją odzyskał w celi, po paru godzinach, mógł liczyć siniaki i rany na skatowanym ciele. I tak trwało to na zmianę przez kilka miesięcy”

„Badano go w więzieniu przez czternaście dni bez przerwy, przy zmieniających się oficerach NKWD, nie pozwalając w dzień położyć się na pryczy w separatce, by zasnąć chociaż na chwile. Gdy siedząc samotnie w celi zapadał w sen, otwierały się drzwi i brutalna ręka  zrzucała  go ze stołka”.

Jest to również barwna i trochę sentymentalna opowieści o tym jak czasami przedziwnie  krzyżują i układają  się ludzkie losy,  oraz jak zupełnie  nieprzewidywalne czy wręcz nieprawdopodobne jest to co przynosi nam przeszłość. I jak wiele jest prawdy w tym, iż historia, zwłaszcza polska,  kołem się toczy...

„-A był  krzyż żelazny- podchwycił spokojnie chłop- i tablica na nim z napisem, że tu leży czterdziestu powstańców poległych w 1863 roku w bitwie w tych lasach[…] Okrzyk „Niech żyje Polska” zlał się z salwa plutonu egzekucyjnego i głośnym krakaniem spłoszonych kruków, które zerwały się z drzew całą chmarą i jakimś krzykiem w kolumnie samochodów. Major odwrócił wzrok od skłębionych ciał, z których krew wsiąkała w ziemię, łącząc się z krwią  wylana w tym samym miejscu, z takich samych skłębionych ciał, przed blisko stu laty”.

Książka Stefana Korbońskiego „Miedzy młotem a kowadłem” to bez wątpienia znakomita lektura i unikalne, wielopoziomowe,  historyczne świadectwo, które stać się powinno pokazową lekcja patriotyzmu i zaangażowania w sprawę niepodległości naszej ojczyzny.

Gorąco polecam.

Edward Herzbaum „Między światami”.

„Jeśli się czegoś boję, to nie śmierci a życia. Boje się pierwszego dnia po wojnie”. 

 Na nasz księgarski rynek trafiła ostatnio najnowsza publikacja „Ośrodka Karta” wchodząca w skład bardzo ważnego, z historycznego i poznawczego punktu widzenia,  cyklu „Świadectwa XX wieku”, zatytułowana „Miedzy światami. Dziennik Andersowca 1939-1945”, autorstwa  Edwarda  Herzbauma.

 Jest to lektura szczególna, z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego iż zapiski naszego bohatera  nie powstały z myślą o druku (odnalezione zostały przypadkowo, po czterdziestu latach od ich powstania, przez jego córkę Katarzynę)  przez co ich autentyczności, wiarygodność jest zupełnie bezdyskusyjna i nieukierunkowana w żadnym razie przez wydawniczy rynek i czasowe, polityczno – społeczne,  naleciałości (co często, w tego rodzaju literaturze, ma miejsce).  Po drugie, są one bardzo osobistym, indywidualnym zapisem przeżyć autora, pozbawionym szerokiego historycznego kontekstu (pojawia się on naprawdę bardzo sporadycznie) dzięki czemu łatwiej jest nam wczuć się  w jego życiową sytuację  i zrozumieć targające nim wątpliwości i emocje.

To unikalne historyczne świadectwo, obrazujące nam dramat jednostki w starcu z totalitaryzmem  (zarówno niemieckim jak i sowieckim) oraz ogromne spustoszenie  jakie powoduje w ludzkiej świadomości, sposobie postrzegania  i systemie wartości,  wojna i wszystkie jej konsekwencje.

Wojna, która brutalnie wyrywa młodego człowieka ze znanej mu, bezpiecznej rzeczywistości, niszczy marzenia, plany na przyszłość, kaleczy psychicznie i emocjonalnie, oferując mu w zamian obcy, obdarty ze złudzeń świat,  którego nie chce, którego nie rozumie, do którego potrafi się wprawdzie przystosować lecz w którym nie potrafi się odnaleźć. Owo uczucie zagubienia będzie nam towarzyszyć  w całej tułaczce Edwarda  Herzbauma po wojennych drogach i bezdrożach,   poczynając od wojny obronnej 1939 roku, próbę przedarcia się na Zachód do powstającej we Francji Armii Polskiej, aresztowanie przez NKWD w 1940 roku, katorgę w sowieckim łagrze na  zaciągnięciu się do armii Andersa (na mocy układu Sikorski – Majski) w ZSRR   i  całym bojowym szlaku II Korpusu  kończąc.

Ma więc autor o czym opowiadać na kartach dzienników (nie zawsze, z rozmaitych przyczyn, pisanych regularnie)  i czyni to,  utrwalając na  papierze  obrazy odwiedzanych miejsc, napotkanych na życiowej drodze ludzi  oraz wydarzenia czy zjawiska, których jest uczestnikiem albo świadkiem. Często też wkradają się  głębokie  przemyślenia i refleksje (dotyczące teraźniejszości  i przyszłości) oraz pewna wyraźna filozoficzna nuta.

„Za co oni tu leżą? Żaden z nich nie lubił szumnego gestu, wzniosłych słów, po prostu szli swoja drogą… Więc dlaczego? Łatwo powiedzieć: „Płacili za sławę!” albo „Polegli, by stworzyć legendę!” Ale oni nie chcieli legendy i stworzyli ją dla nas nie dla siebie. Ponurą legendę o Cassino. Nie znam się na polityce, nie rozumiem się na patriotyzmie, ale widzę jedno – straszną, niepowetowaną i niemożliwą do naprawienia krzywdę ludzką”. ( cmentarz wojenny w Acquafondata, 3 czerwca 1944)

 Największe ważenie (przynajmniej na mnie) robi przerażający okres  pobytu w radzieckim  łagrze i owej cienkiej linii, jaka w tym piekle na ziemi ,  oddzielała  człowieczeństwo  od zezwierzęcenia.

 „Można oczywiście nie wierzyć, że w baraku gdzie śpimy jest poniżej 15 stopni Celsjusza albo że chodzę ciągle w swoich podartych spodniach, dziurawej na plecach kufajce – i niczym więcej. Myślicie, że w listopadzie w Rosji nie można chodzić w dziurawych półbucikach bez skarpet i onucy? Zapewniam że można. A ciągle skacząc da się nawet uniknąć poważniejszych odmrożeń. Ale czy możecie sobie wyobrazić, jak się człowiek czuje? Jak zimno jest zawsze i w dzień i w nocy, w robocie i w kolejce po jedzenie, w baraku, gdy skuleni i drżący leżymy na pryczach. Nie wiem ile z nas już zginęło. Wiem że z moich znajomych nie widuje już nikogo”.

 „Czasem jeszcze dziś wydaje mi się to wszystko niemożliwym, niepokojącym absurdem. Skąd ja się tu wziąłem, w zaśnieżonym  lesie, z bosymi nogami w śniegu, obszarpany, brudny, zawszony, od tygodni nieumyty? Jak to możliwe, by zginać tu, o tysiące kilometrów od świata? Nie mogę zdobyć się na wysiłek woli, który jest potrzebny, żeby zrozumieć zimną,  naga prawdę – że tu właśnie jest kres wędrówki”.Tragiczne losy Edwarda  Herzbauma są odbiciem, wypaczonych przez  dziejowa zawieruchę,  losów   tysięcy podobnych mu młodych Polaków,  którym wydarzenia II wojny światowej  i tzw. pojałtański ład wywróciły  świat i życie do góry nogami,  na zawsze odciskając na nich swe  piętno. Dzienniki te są ważnym, szczerym, pisanym na gorąco, bez zbędnego  patosu i   bohaterszczyzny, świadectwem tego jak potworna jest wojna  i jak wielu musimy dokonać starań,  aby jej groza nigdy już nie powróciła. Myślę że jest to jedno z ważniejszych przesłań, które możemy odnaleźć w tej książce. Zdecydowani polecam.