Archive for wrzesień, 2017

Jan Karski „Jedno życie” tom II

„Inferno. Piekło wojennej zbrodni. Piekło polityki i ludzkich wyborów”.

To jedna z tych lektur dla których zdecydowałem się założyć tego błoga. Szalenie interesująca, mądra, dotykająca rzeczy ważnych i posiadająca ponadczasowe przesłanie. Oparta na prawdziwych wydarzeniach, wpisanych w dzieło życia człowieka ze wszech miar wyjątkowego.

To druga  część opowieść  o Janie Karskim (właściwie Janie Kozielewskim) spisana przez jego przyjaciela, powiernika i wieloletniego współpracownika Waldemara Piaseckiego, który posiadł wiedze dotyczącą wielu aspektów życia naszego bohatera (ze szczególnym uwzględnieniem tych  osobistych i  rodzinnych)  zupełnie niedostępną, nawet dla najdociekliwszego badacza. Doskonała znajomość charakteru, osobowości, sposobu postrzegania świata i towarzyszących mu zjawisk czy bardzo indywidualnych odczuć, pozwoliło autorowi właściwie  ocenić i zinterpretować przedstawione wydarzenia.

Po niesłychanie   fascynującym i miejscami zupełnie nieznanym opisie dwudziestolecia międzywojennego w II Rzeczypospolitej, zawartym w tomie I, przyszedł czas na najbardziej dramatyczny i brzemienny w skutki okres w życiu naszego narodu: II wojnę światowa i hitlerowską okupacje.

To też najbardziej burzliwy okres w życiu Jana Karskiego, czas działalności konspiracyjnej i kurierskiej, wliczając w to, oczywiście,  ową najważniejszą życiową misję, której celem było poinformowało całego, cywilizowanego, świata o zbrodniach popełnionych przez nazistowskie Niemcy i straszliwym obliczu Holocaustu. Misji,  która na zawsze zapewniła temu skromnemu człowiekowi, właściwe miejsce  w naszej historii  i panteonie narodowych bohaterów, choć  dopiero po latach (w czasach PRL-u było to, naturalnie, nie do pomyślenia, gdyż komunistyczne władze, wszelkimi sposobami,  próbowały pomniejszyć, zbagatelizować i zafałszować jego dokonania) nadano temu odpowiednią formą i rangę.

W książce znajdziemy licznie fakty pozwalające nam w sposób obiektywny, nie obciążony, naturalną, powojenną,  historyczną spuścizną,  poszerzyć naszą wiedzę  dotyczącą codzienności okupowanego kraju i jego walczącej stolicy. Pozwala nam, niejako od środka, (co szczególnie istotne, gdyż dotyczy człowieka doskonale zorientowanego w opisywanej tematyce), spojrzeć na struktury i  funkcjonowanie Polskiego Państwa Podziemnego  oraz ludzi, którzy je tworzyli.

Mnie, osobiście, szczególnie zainteresowały zagadnienia dotyczące tajemnicy powrotu do Polski marszałka Edwarda  Rydza Śmigłego w  październiku 1941 oraz dwa wątki, ściśle związane z działalnością kurierską Jana Karskiego.

Pierwszy, to wstrząsający w swej wymowie, obraz skomplikowanych stosunków w łonie Polskiego Rządu na Uchodźstwie, partykularnych interesów poszczególnych partii, rozgrywek personalnych i ambicjonalnych,   odmiennych polityczno-wojskowych koncepcji, oraz ostrych wewnętrznych tarć, pomiędzy Naczelnym Wodzem,  gen. Władysławem Sikorskim i jego środowiskiem, z jednej strony  a  obozem dawnych piłsudczyków oraz polskimi władzami w kraju. Drugi wątek, dotoczy masowej eksterminacji Żydów, dokonującej się na ziemiach polskich oraz szokującej bierności światowych elit i ich przywódców (Karski spotyka się i przekazuje swoją wiedzę najważniejszym czynnikom decyzyjnym w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych z prezydentem Franklinem Delano Rooseveltem na czele) w tym również, co z naszej perspektywy jest zupełnie niezrozumiałe, najbardziej wpływowym przedstawicielom narodu wybranego: Stephen Wise, Nahum Goldmann.

Opowieść o losach naszego bohatera, podczas II wojny światowej,   jest  również poruszającą opowieścią o losach naszej Ojczyzny, wraz z całym ogromem i złożonością piętrzących się przed nią problemów,  zarówno w polityce wewnętrznej  jak i międzynarodowej. To znakomicie oddane świadectwo czasów, które dane mu było oglądać własnymi oczami i później aktywnie w nich uczestniczyć   oraz ludzi, których życie postawiło na jego drodze (ogromna rola brata , Mariana Kozielskiego, wielkiego patrioty i zagorzałego piłsudczyka).

Podobnie jak w pierwszej odsłonie, całość napisana jest charakterystycznym, barwnym, przejrzystym i zrozumiałym dla czytelnika językiem, wzbogaconym licznymi ciekawostkami, historyjkami, anegdotami, dygresjami i mało znanymi, przeciętnemu odbiorcy, wydarzeniami z tego dramatycznego dla Rzeczypospolitej okresu, co powoduje iż przekazaną w treści wiedzę łatwiej jest nam przyswoić i zapamiętać

Nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Naprawdę gorąco polecam.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jerzy Chociłowski „Podwieczorki u Lucyfera”.

„Masdames et Massieurs, drodzy przyjaciele, za chwile pojawią się przed wami niesłychanie honorowi goście. Niegdyś przyjaciele, później śmiertelni wrogowie, obaj stworzyli na swój własny sposób ziemskie inferno dla milionów. Ucząc się wzajemni od siebie, uśmiercili więcej ludzi, niż zginęło na frontach wszystkich wojen razem wziętych”.

Każdy, kto miał okazję zapoznać się z tą pozycją wie już (innych  gorąco zachęcam) iż jest  to lektura dość szczególna i intrygująca.

To co  zdecydowanie wyróżnia ją od setek innych pozycji, zajmujących się podobną tematyką,  to, ponad wszelką wątpliwość, forma. Użycie groteski w odniesieniu do jakże tragicznych, przecież, wydarzeń naszej XX-wiecznej historii  oraz złowrogich postaci zbrodniarzy, tego formatu co Adolf  Hitler i Józef Stalin, jest literackim zabiegiem z którym nie spotykamy się  zbyt często. Jego użycie, w  pewnym sensie, szokuje, powoduje niesmak, dezorientację, wprowadza  klimat  grozy choć, naturalnie, pobudza również naszą ciekawość i  wyobraźnie ( i taki, jak sadzę, był zapewne, zamysł twórczy autora).

Jest przy tym elementem, który pozwala na dużą swobodę w interpretacji historycznych faktów, zachowań i zjawisk (nie wskazaną w  typowej  literaturze przedmiotu)  dzięki czemu możliwe staje się wykorzystanie, nie zawsze sprawdzonych czy  w pełni udokumentowanych (a bywa że budzących, nasze, duże wątpliwości ), wydarzeń,  relacji świadków czy wspomnień, samych zainteresowanych.

Organizatorem tytułowych, piekielnych podwieczorków (to że trafili tu  liczni, nazistowscy czy komunistyczni, zbrodniarze nikogo, naturalnie,  nie dziwi)  jest sam Lucyfer, który w czeluściach swojego podziemnego królestwa, przy doborowym audytorium (doborowym, oczywiście, z tego konkretnego punktu widzenia: ludobójcy, oprawcy, psychopaci , zboczeńcy, sadyści itd.) prezentuje, zakrapiane alkoholem, tematyczne debaty, których głównymi bohaterami  będą dwaj polityczni  i  wojenni adwersarze: Adolf Hitler  i Józef Stalin. Będzie ich w sumie pięć a każda z nich stanie się  dla niemieckiego  i führera radzieckiego genaralisimusa okazją, wygłaszania własnych poglądów, opinii, przemyśleń, racji,  snucia wspomnień oraz… wbijania, przysłowiowej „szpili”,  swojemu konkurentowi.

 Dla nas przysłuchujących się owej wymianie tyrad i  złośliwości (nad wszystkim, niczym prawdziwy reżyser, czuwa Pan Światła, korygując wypowiedzi, zachęcając do głębszych wynurzeń a czasami i karcąc, któregoś z rozmówców) będzie to kolejna możliwość dowiedzenia  się czegoś  więcej o  życiu dwóch dyktatorów oraz ponurych i krwawych totalitarnych systemach na czele których stali  przez lata.

Dotyczy to zarówno życia osobistego obu dygnitarzy ( w tym licznych tajemnic alkowy), skrzętnie skrywanych spraw rodzinnych, wielkiej i  małej polityki, partyjnych czy  państwowych karier,  różnych, zmieniających się etapów  sprawowania władzy, stosunku do Żydów, wojnie światowej, ideologii oraz wątpliwości i kontrowersji dotyczących okoliczności w których zaszli z tego świata. We wszystkich opowieściach, dzielnie sekundują im (od czasu do czasu dorzucając coś od siebie) zaproszeni na widownie goście, wśród których znajdziemy wiele znanych nam z historii nazwisk: Hermann  Göring, Heinrich Himmler, Wiaczesław Mołotow, Ławrientij Beria itd.

„Bezprecedensowe wydarzenie, którego przebieg został zanotowany na kartach tej ksiąski, miało z założenia charakter ekskluzywny i kameralny. Do udziału w nim dopuszczono jedynie gromadkę wybrańców, mieszczących się bez trudu w niewielkim quasi-teatralnym pomieszczeniu, zwanym Auditorium Minimum. Wielki Impresario, Gospodarz inscenizujący imprezę, pragnął mieć publiczność z tej samej czasowej półki co Wielcy Artyści na scenie.[…] W dodatku złożoną nie z szarych tuzinkowych postaci, ale figur niemałego kalibru”.

Konkluzja wynikające z treści książki  Jerzego Chociłowskiego  jest niestety zatrważająca, gdyż uzmysławia nam jak wiele oba systemy, mimo głośno szafowanych  narodowych i ideologicznych różnic, miały ze sobą cech wspólnych  i  jak bardzo odnosi się to, również,  do postaci  samych dyktatorów.

Ich wzajemna współpraca i koegzystencja (na szczęście, dla nas wszystkich,  nie udało się jej utrzymać zbyt długo) sprowadziły by na Europę i Świat, by trzymać się już biblijnego nazewnictwa, prawdziwą apokalipsę.

„Podwieczorki u Lucyfera” to zdecydowanie bardzo ciekawa, zaskakujące i warta przeczytania pozycja. Polecam.

Anna Kołodziejska „Gruzja welocypedem”

Ta niewielka objętościowo książeczka stanie się, z całą pewnością, czytelną wskazówką (a przy tym, myślę, niesłychanie ciekawa i inspirującą) dla wszystkich miłośników rowerowych podróży, zwłaszcza zaś tych, którzy swoje następne kroki planują skierować  w stronę urzekającej Gruzji;

Ów mocno nacechowany emocjami i prezentujący bardzo subiektywne spojrzenie autorki, reportaż z fascynującej podróży   jest dokładnie tym za co pragnie uchodzić i czego się spodziewamy,  biorąc lekturę  do ręki. Dobrym, interesującym i bardzo praktycznym, rowerowym przewodnikiem,  który pozwoli nam, z jednej strony,  przebrnąć przez gąszcz przygotowań  (zarówno od strony typowo sprzętowej jak i tej jak najbardziej formalnej) z drugiej zaś docenić w pełni uroki i bogactwo tego  wspaniałego, górskiego kraju.

Zaznajomić  czytelnika  z ciekawą i  zróżnicowana topografia  kraju, stanem dróg, klimatem, przyrodą i wieloma  innymi, bardzo przydatnymi dla turysty,  informacjami dotyczącymi miejsc,  które warto odwiedzić lub też, raczej, omijać szerokim łukiem (watahy głodnych, bezpańskich psów, pijani kierowcy, nachalni taksówkarze). Znajdziemy bardzo wiele użytecznych wskazówek dotyczących min: pozwoleń, wiz, walut,  noclegów, smacznych, niedrogich restauracji , barów, cen podstawowych produktów spożywczych, pamiątek, opłat oraz tego jak najłatwiej odnaleźć  się w tej, nowej dla nas,  rzeczywistości.

To również bardzo interesujące spojrzenie na mentalność, tradycję,  kulturę  i obyczaje  mieszkańców Gruzji,  których  Pani Anna Kołodziejska (wraz ze swym towarzyszem) dość licznie napotyka, podczas rożnych etapów swojej podróży. Ogromna serdeczność, gościnność, ścisłe rodzinne i sąsiedzkie więzy, brak pośpiechu, ale i aspekty  (dotyczące np. roli kobiet w społeczeństwie), które znacznie odstają, zwłaszcza dla Polki, od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni  w naszej, zachodnioeuropejskiej, części Europy.

Oprócz barwnych  opisów dotyczących przyrody i odwiedzanych miejsc najbardziej zainteresowały mnie wątki dotyczące wspaniałej gruzińskiej kuchni (uwielbiam khaczapuri)  i   słynnych alkoholi, zarówno tych dostępnych na sklepowych półkach (znane  na całym świecie  gruzińskie wina) jak i będących wytworem „prywatnej”, miejscowej produkcji (Czacza).

„Podczas spotkania nie może też  zabraknąć posiłku  na który najczęściej składa się tradycyjne i wszechobecne khaczapuri, warzywa w postaci ogórków i pomidorów, najczęściej podawanych razem  z dodatkiem pietruszki, a także mięso-tutaj jest pewna dowolność, jednak najczęściej podawana jest wieprzowina w postaci szaszłyków (kawałki świniny nabijanej na metalowe pręty i pieczonej nad ogniem) lub baranina, podawana w sosie paprykowym na ostro”.

„Najważniejsze w biesiadach zdaje się jednak nie sam alkohol, pity tutaj w oceanicznych ilościach […] ale sam fakt przebywania w towarzystwie bliskich sobie osób, zacieśniania więzów, celebrowania pracy, dnia i w końcu życia. W formie toastu, każdy może dostać swoja kolejkę, aby wygłosić słowa podzięki dla bliskich, dla towarzyszy, wreszcie dla Boga”.

To wyłaniający się z treści, niestety,  trochę słodko–gorzki  obraz gruzińskiego państwa w którym  wspaniałe, urzekające malowniczością  krajobrazy i turystyczne enklawy, przeplatane są walącymi się ruderami domów, fatalną infrastrukturą, biedą  i brakiem pieniędzy na inwestycję.

Każda z opowiedzianych tu historii wnosi coś nowego do naszej obiegowej, choć, najczęściej, bardzo powierzchownej, wiedzy dotyczącej tego kraju i jego mieszkańców. Historii, obyczajowości, nawyków, tradycji i narodowych przywar oraz tego jak reagują na różne życiowe sytuacje. Jest to dla nas tym bardziej ciekawe (zwłaszcza z poznawczego punktu widzenia) iż  opisane zdarzenia widzimy  z  perspektywy  naszej rodaczki oraz jej  „nadwiślańskiego” podejścia do otaczającej ją  rzeczywistości.

„Gruzja welocypedem” Anny Kołodziejskiej  to bardzo pożądana pozycja dla wszystkich, którzy w niedługim czasie planują udać się tam w celach turystycznych.  Bez wątpienia przybliży nam ten kraj i jego obywateli (rozwiewając przy okazji kilka mitów) i  zrobi to w sposób,  którego próżno by szukać w typowych przewodnikach turystycznych.

 

Dobre kino!!!

Joe J. Heydecker i Johannes Leeb „Proces Norymberski”.

„Prawo musi dosięgać również tych, którzy zagarnęli wielką władze i z rozmysłem, po wspólnym uzgodnieniu, posłużyli się nią, by wywołać nieszczęście, które nie ominie żadnego zakątku Ziemi”.

O procesie norymberskim (20 listopad 1945 – 1 październik 1946) powiedziano i napisano wiele.  Powstały dziesiątki filmów (dokumentalnych, popularnonaukowych, fabularnych), setki historycznych publikacji, artykułów, wykładów czy  opracowań, w tym również ogromna ilość prac zajmujących się poszczególnymi elementami czy zagadnieniami, związanymi z tym wydarzeniem: proces lekarzy,  IG Farben, RuSHA, Einsatzgruppen itd. Polecam przy tej okazji znakomitą książkę Joela E. Dimsdale’a „Psychologia zła”  związaną również  z tą problematyką.

Nic dziwnego. Ów bezprecedensowy  akt dziejowej sprawiedliwość,  wymierzony  przez państwa sprzymierzone nazistowskim Niemcom,  odbił się szerokim i głośnym echem na całym świecie, kładąc podwaliny pod światowy ład i dając wszystkim czelny sygnał  iż sprawcy zbrodni przeciw  pokojowi i ludzkości nigdy nie powinni czuć się bezkarni (sprawa ich ścigania i pociągnięcia do odpowiedzialności,  po wojnie, to już zupełnie inna  kwestia, wymagająca osobnego omówienia).   Powstały,  w pewnym sensie,  na jego doświadczeniach Trybunał Sprawiedliwości w Hadze, gdzie sądzono  min. przywódców byłej Jugosławii,  jest tego wymownym przykładem. I może właśnie dlatego warto przypomnieć, owo ważne dla Europy i Świata wydarzenie.

Dziś, możemy to uczynić dzięki  książce Joe J. Heydeckera i Johannesa Leeba zatytułowanej „Proces Norymberski”, która ukazała się na naszych księgarskich półkach staraniem Wydawnictwa  RM.

Jest to pozycja  o tyle szczególna, gdyż Joe J. Heydecker był obecny podczas całego procesu (jako komentator  prasowy i radiowy)  dzięki czemu mamy całkowicie bezpośrednią relację z tego jak ów proces przebiegał,  bez późniejszych, pojawiających się wraz ze stopniowo nabywaną wiedzą, interpretacji. To bardzie rzeczowe, obiektywne  i prawdziwe spojrzenie na  proces norymberski, jego kulisy, przebieg, sekwencje wyroków oraz wszystkie inne okoliczności, które zdecydowały iż demokratyczny świat (pomijając w tym miejscu, oczywiście, ZSRR) postanowił osadzić i ukarać hitlerowskich zbrodniarzy  oraz  stworzony przez nich zbrodniczy,  narodowosocjalistyczny ustrój.

Ukazuje mechanizmy  i procesy historyczne,   które doprowadziły do tego iż w Niemczech ludziom  pokroju Hitlera, Hessa czy  Göringa  udało się osiągnąć pełnie władzy  i w myśl  chorej, politycznej doktryny  i ideologii  wywołać globalny  konflikt zbrojny. Dopuścić się straszliwych wojennych zbrodni oraz masowej, planowanej  eksterminacji ludności cywilnej, przeprowadzanej  na podbitych narodach. .

Dla mnie osobiście najciekawszym aspektem  tej książki  są wypowiedzi  samych oskarżonych (ich odpowiedzi na poszczególne pytania  zadawane przez  sędziów i oskarżycieli) z których wyłania się przerażający obraz funkcjonowania totalitarnego  państwa, III Rzeszy. Mimo iż na sali oskarżonych zabrakło największych nazistowskich decydentów  (Adolf Hitler, Heinrich Himmler, Joseph Goebbels, Martin Bormann) to pozostałych dwudziestu sześciu  dygnitarzy jest  wystarczająco reprezentatywna by obiąć swym zasięgiem różne aspekty funkcjonowania nazistowskiej tyrani  oraz  polityki, która  doprowadziła świat na sam skraj przepaści. W lekturze znajdziemy wiele unikalnych informacji, dotyczących funkcjonowania niemieckiego  państwa (co tym bardziej ciekawe że widzianych od środka, oczami  najwyższych prominentów i współpracowników Führera ) jego rozmaitych struktur i ośrodków władzy: wojskowej, państwowej, partyjnej itd.

Publikacja Joe J. Heydeckera i Johannesa Leeba poucza, szokuje, a w niektórych fragmentach (szczególnie dotyczących obozów koncentracyjnych i Holocaustu) dosłownie poraża i choć od opisywanych wydarzeń  minęły dekady,  przesłanie wynikające z tego procesu nadal jest jak najbardziej  aktualne i potrzebne. Szczególnie  w obliczy odradzających się gwałtownie  separatyzmów narodowych i nacjonalizmów. Pamiętajmy iż NSDAP też była kiedy partią marginalną, nieliczną i niewiele znaczącą….  Naprawdę, szczerze polecam lekturę.