Archive for wrzesień, 2019

Ayelet Gundar-Goshen „Budząc lwy”.

To zdecydowanie jedna z najciekawszych, współczesnych, powieści  jaką  miałem okazję przeczytać ostatnimi czasy. Spod pióra Ayelet Gundar-Goshen wyszła opowieść trudna, złożona, smutna  i nieprzewidywalna, obciążona ogromnym ładunkiem emocjonalnym a przy tym niesłychanie wciągającą, mądra, szokująca i potrafiąca zagrać na skrywanych gdzieś w nas głęboko strunach. 

To przeplatające się, na rożnych płaszczyznach, połączenie thrillera i rozbudowanej  powieści psychologicznej, mocno osadzonej w skomplikowanym społecznym i etnicznym obrazie współczesnego Izraela. Państwa, które w takiej odsłonie (nie chce, naturalnie, zdradzać tu zbyt dużo)  większości z nas się raczej nie kojarzy.

Tak naprawdę jest to jednak opowieść o człowieku, winie, karze, odkupieniu i konsekwencjach podejmowanych wyborów, które dotykają zarówno nas samych jak i ( chcemy tego czy nie) naszych najbliższych. O przekraczaniu pewnych granic, zapętleniu się i skomplikowanych, międzyludzkich relacjach.

Tragiczny wypadek samochodowy w wyniku którego śmieć ponosi emigrant a sprawca, znany i szanowany  izraelski neurochirurg, Ejtan Grin,  ucieka z miejsca wypadku, rozpoczyna lawinę zdarzeń, które odcisną  piętno na wszystkich bohaterach powieści, na zawsze  zmieniając ich życie. Dramatyczne wydarzenie oraz związane z tym policyjne śledztwo staje się pretekstem  i punktem wyjścia o znacznie głębszych rozważań o nas samych i naszym miejscu w otaczającym nas świecie, społeczeństwie i rodzinie.

Również nad kondycja współczesnego  Izraela, zmagającego się z problemem uchodźców,  brakiem właściwej opieki medycznej, wzrostem przestępczości zorganizowanej, handlem narkotykami, biedą, wykluczeniem, nietolerancją i zwykłą ludzką znieczulicą.

Autorce znakomicie udało się stworzyć unikalny klimat, którego ciężka, przytłaczającą, gęsta i niemal namacalna atmosfera (tu nic nie jest czarno – białe) dodatkowo buduje napięcie,  wytrącając  nas z poczucia bezpieczeństwa,  samozadowolenia i spokoju.  To naprawdę duża umiejętność świadcząca o bardzo dobrym literackim warsztacie pisarki

Książka „Budząc lwy”  Ayelet Gundar-Goshen zdecydowanie przekonuje i przemawia  do mnie. Zmusza do refleksji (a o to przecież w ambitnej literaturze chodzi) i być może do znalezienie odpowiedzi na  nurtujące wszystkich pytanie. Czy, tak naprawdę, warto budzić lwy ?

Gorąco polecam lekturę.

Marcin A. Guzek „Szare Płaszcze. Rubież”.

Miło jest od czasu do czasu  oderwać się od poważnej i absorbującej nasze zmysły literatury i zagłębić się choć na chwile  we wspaniały świat mrocznej przygody: rycerzy, barbarzyńców, skrytobójców, czarnoksiężników, wiedźm i potworów, czasami, niestety, w ludzkiej skórze.  Wielkich epickich bitew i cichych mordów, spektakularnych zwycięstw i  okupionych daniną krwi klęsk. Gwałtownych starć, nagłych ataków, odwrotów, zasadzek, pościgów i budzących grozę pradawnych tajemnic.

To wszystko znajdziemy w znakomicie napisanej powieści  polskiego autora (co tym bardziej cieszy)  Marcina A. Guzka zatytułowanej „Szare Płaszcze. Rubież”. To kontynuacyjna losów bohaterów z którymi mieliśmy okazje zapoznać  się w pierwszej odsłonie lektury („Komandoria 54″)  gdzie jako nieopierzeni rekruci przechodzili  wyczerpujące szkolenie, mające doprowadzić ich do przyjęcia w szeregi legendarnego Zakonu Szarych Płaszczy.

Szkolenia, które na zawsze zmieniło ich życie (naturalnie, tych, którym udało się przeżyć) oraz postrzeganie otaczającego ich świata.

W tej książce fabuła  toczą się pięć lat po znanych nam wydarzeniach a owe lata trudnej służby na pogranicznych rubieżach uczyniło z nich cieszących się szacunkiem, zaprawionych w bojach, weteranów, którzy nie cofną się przed udziałem w najbardziej niebezpiecznych misjach. A nad królestwem zbierają się naprawdę czarne chmury: z jednej strony, zjednoczone siły barbarzyńskich plemion szykują się do ostatecznego szturmu, z drugiej, pradawna, przywołana przez kapłanów  bogini pragnie powrócić na ziemie. Jeśli dodamy do tego pajęczą sieć dworskich intryg oraz skrywane interesy wielkich rodów i politycznych koterii,  obraz chaosu i zagrożeń przed jakimi znajdzie się Zakon Szarych Płaszczy będzie prawie pełen.

Akcja powieści jest dość wyważona pod względem dynamiki  (potrafi nas zaskoczyć) za to ciekawie prowadzona narracja powoduje iż mamy możliwość szerszego spojrzenia na sploty opisywanych wydarzeń i losy poszczególnych bohaterów. Bardzo dobry i wyrazisty ( szczególnie widoczne jest to w dialogach) pisarski styl  Marcina A.Guzka, łatwość przekazu i łączenia wątków, oraz duża sugestywność i plastyczności opisów sprawia iż książkę naprawdę świetnie się czyta.

No i znajdziemy tu wszystko to, co w tego rodzaju literaturze lubimy najbardziej: tajemnice, zbrodnie, zdrady, spiski, intrygi, zakulisowe gry, balansowanie na cienkiej linii życia i śmierci, zbrojne starcia a nade wszystko człowieka oplecionego (nie zawsze świadomie) wirem toczących się zdarzeń.

Zdecydowanie przemawia do mnie wizja wykreowanego przez autora świata przedstawionego z wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwencjami.

Szukałem, dobrej, inteligentnie napisanej, interesującej i wciągającej opowieści, która zapewni mi godziwą rozrywkę na kilka kolejnych wieczorów. I to też otrzymałem, za co pisarzowi chwała.

Gorąco polecam.

Peaky Blinders-serial

Andrzej Pilipiuk „Karpie bijem”.

„Terminator napędzany samogonem powraca! I to w wielkim stylu, bo dzieją się rzeczy nieprawdopodobne”.

Bez wątpienia postać Jakuba Wędrowycza to jedna z najoryginalniejszych kreacji polskiego bohatera literackiego, z jaką  spotkałem się ostatnimi czasy. Daleko odbiega od wizerunku heroicznego wojownika, czy wszechpotężnego maga, powszechnie prezentowanego nam przez powieści i opowiadania fantasy.

To posunięty znacznie w latach wiejski egzorcysta-amator, o tajemniczej i niejasnej przeszłości, parający się magią i zielarstwem. Do tego bimbrownik, kłusownik i człek wielu innych zadziwiających talentów…

Tzw. element nieprzystosowany społecznie, z upodobaniem kultywujący w tym względzie rodzinną tradycje, przeciwnik ludowej władzy, a zwłaszcza ludowego prawa. Zachwyca kolorytem, cynizmem, wisielczym humorem, bogato i barwnie okraszonym typową wiejską prostotą i mądrością.

Ukazał się właśnie  najnowszy zbiór opowiadań, dotyczący naszego bohatera,  utrzymany  w charakterystycznym stylu i konwencji, znanej nam już z  poprzednich tomów.

Autor po raz kolejny zafundował nam olbrzymią dawkę niebanalnej rozrywki, w bardzo swojskim i suto zakrapianym samogonem klimacie, najwyższej próby . Nie ograniczonej przez miejsce i czas (od sławetnej bitwy pod Grunwaldem –historia dwóch nagich mieczy, wygląda w tym światłe  zupełnie inaczej, po kosmitów i podróże w czasie). Humor, ironia, szyderstwo  wymieszane z  pokładami  czarnego, wisielczego humoru  oraz kolejną porcją niełatwych zadań i  wyzwań nie pozwalają czytelnikowi się nudzić.

Jak zwykle w twórczości tego autora oprócz zaskakujących zwrotów akcji  i ciekawej fabuły w którą zręcznie wplata elementy lokalnego folkloru i realiów poprzedniego i obecnego systemu, znajdziemy mnóstwo odniesień do szeroko pojmowanej popkultury, literatury, filmu  i zjawisk historycznych.

Książka „Karpie bijem” jest, bodajże, dziewiątą odsłoną cyklu i z  przykrością odnoszę wrażenie  (ale jest to, naturalnie, jedynie moją bardzo subiektywną oceną) iż występuje tu  już pewne literackie zmęczenie postacią Jakuba Wędrowycza  (co czasami się zdarza,  gdy opowieść ciągnie się naprawdę, tak jak w tym przypadku, długo),  choć autorowi nadal nie brakuje wyobraźni, gdyż ta wydaje się niewyczerpana, i pomysłowości.

Wszystkim fanom twórczości Andrzeja Pilipiuka rekomendować tej pozycji, naturalnie, nie muszę. Wszystkim innych polecam oderwać się na chwile od trudów codzienności i zagłębić się w barwny świat tego szczególnego polskiego superbohatera.

Witold Repetowicz “Allah akbar. Wojna i pokój w Iraku”.

„Od 2003 roku Irak kojarzy się z permanentną wojną. Gdy w 2014 roku przy niemal zerowym oporze armii irackiej dżihadyści zajęli Mosul i Tikrit, podniosły się liczne głosy, że Irak jako państwo jest już skończony, a rozpad na trzy regiony kontrolowane przez Kurdów, szyitów i sunnitów – pewny. W 2017 roku sytuacja wyglądała już jednak zupełnie inaczej…”

Mamy właśnie w swoich rękach niesłychanie interesującą publikacje znanego polskiego  dziennikarza i znawcy Bliskiego Wschodu, Witolda Repetowicza, zatytułowaną „Allah akbar. Wojna i pokój w Iraku”. Z jaj kart wyłania się wielowarstwowy, interesujący, podparty przy tym  bardzo rozbudowanym materiałem dowodowym i merytorycznym  przygotowaniem aurora, obraz  współczesnego Iraku. Postsadamowkiego państwa, wciąż znajdującego się,  niestety, na polityczno-militarnym-religijnym rozdrożu.

To burzliwa i pełna przemocy opowieść o różnych obliczach tego kraju zarówno czasu wojny jak i rodzącego się w bólu,  kruchego pokoju. Historia zmagań wszystkich ze wszystkimi (szunici, szyici, chrześcijanie, Kurdowie, armia iracka, tzw. Państwo Islamskie, paramilitarne milicje religijne, Al.- Kaida czy lokalne ugrupowania zbrojne) i kolejnych próbn zbudowania normalności na zgliszczach. Tak wstrząsająca opowieść o wojnie, wielkiej i małej polityce, o rozdzierającej ludzi nienawiści, religijnym fanatyzmie oraz nietolerancji, która niszczy i zatruwa  umysły i dusze.

To co jednak wyraźnie różni tą lekturę od dziesiątków jej podobnych to, to iż napisana jest ona  z   tzw. pierwszej ręki, przez samego dziennikarza i przez to  wolna od bardzo  tendencyjnych a nierzadko wyraźnie ukierunkowanych politycznie, medialnych przekazów, znacznie wypaczających prawdziwy obraz tego regionów i problemów z jakim wciąż mierżą się jego mieszkańcy.

Książka jest przy tym prawdziwą  skarbnicą wiedzy o Bliskim Wschodzie, zarówno w kontekście współczesnym jak i historycznym, bez którego, naturalnie,  zrozumienie  niektórych poruszanych tu zagadnień nie będzie możliwe. Pozawala nam lepiej zorientować się  pośród prawdziwej mozaiki narodów, społeczności, religii, politycznych partii i frakcji, miejscowych uwarunkowań. Również   niezwykle złożonych  i skomplikowanych stosunków z innymi państwami, zarówno tymi sąsiednimi (sojuszniczymi czy też mniej lub bardziej wrogimi)  jak i innymi, mających status  supermocarstw ( Stany Zjednoczone i Rosja) z których niemal każde próbuje ugrać na tej zniszczonej i  skrwawionej ziemi, własny interes.

Bardzo dla nas cenne jest to iż autor opiera się w dużej mierze na własnych doświadczeniach, obserwacjach i  rozmowach prowadzonych z  arabskim przywódcami, dowódcami polowymi, przywódcami partii, żołnierzami, uchodźcami  i zwykłymi, mieszkańcami obszarów przez które przeszła wojna.

Mimo wyraźnie reporterskiego charakteru lektura  podszyta  jest niekiedy  głębszą, refleksją nutą (miejscami zadumą) traktującą  o różnych odcieniach wojny oraz ludziach (czy całych społecznościach-patrz Kurdowie) wpisanych w dzieje tego regionu, widzianą nie z perspektywy krzykliwych, telewizyjnych przekazów czy fotograficznych fleszy, co pozwala nam w trochę inny niż dotychczas sposób spojrzeć na toczące się tu  wydarzenia. I to zarówno jeśli chodzi o ich ogólne polityczno-militarne konsekwencje jak i wpisany w konflikt dramat poszczególnych jednostek.

Książka  Witold Repetowicz “Allah akbar. Wojna i pokój w Iraku” to bez wątpienia jedna z najlepszych reporterskich publikacji z jaką miałem okazje zapoznać się w ostatnich latach. Gorąco polecam.