Archive for sierpień, 2020

Edward Radziński „Apokalipsa Koby”

„Być może też mnie kochał? A może jednak chce na silę zrobić z mojego przyjaciela Koby zwykłego człowieka, starając się zapomnieć o najważniejszym? O tym, o czym wszyscy jego bliscy przyjaciele świetnie wiedzieliśmy: Wszystko, co ludzkie, było mu obce”.

Jest to bez wątpienia jedna z najciekawszych pozycji książkowych jaką miałem okazje  przeczytać w ostatnim czasie.  Muszę się przyznać jednak szczerze iż mam z nią pewien problem. Nie wynika on bynajmniej z jakiś wad czy niedociągnięć warstwy tekstowej czy ogólnoliterackiej (wręcz przeciwnie), lecz spowodowane jest  tym, iż jest ona nośnikiem pewnych kontrowersyjnych treści i prawd, zawierających się w przedstawionych faktach z którymi na pewnej płaszczyźnie trudno mi polemizować.

 „Apokalipsa Koby” Edwarda Radzińskiego  jest zapisem  wspomnień, które w pewnym momencie przybierają formę spowiedzi życia (miejscami mrocznej spowiedzi) jednego z najbliższych przyjaciół (z naprawdę nielicznych, których pozostali przy życiu) Józefa Stalina „Koby”, które jak możemy się domyślać ogniskują się wokół osoby dyktatora i który staje się postacią spinająca wszystkie (w mniejszym lub większym stopniu) przedstawione w lekturze wątki. To ponura historia  długiej (sięgającej od  lat najmłodszych) trudnej i  naznaczonej krwią  przyjaźni (okupionej przez samego autora strachem, cierpieniem i  pięcioma latami łagru) z człowiekiem który w oczach świata na zawsze pozostanie symbolem  zła i wszystkich najgorszych cech rodzaju ludzkiego. Twórcy zbrodniczego i zupełnie odczłowieczonego totalitarnego systemu  mającego na swych rękach krew milionów pomordowanych i zagłodzonych na śmierć mieszkańców  ZSRR  i pozostających poza jego granicami państw i narodów.

 Obserwujemy ich splecione wspólną dola i niedolą losy (wpisane naturalnie w gwałtownie zmieniająca się geopolitykę tego okresu i następujący po sobie ciąg dramatycznych i tragicznych wydarzeń) od czasów najmłodszych spędzonych w odległej Gruzji  w seminarium duchowym ( niewiele osób wie iż przyszły generalissimus był przeznaczony przez rodziców do służby kapłańskiej), pierwsze zachłyśnięcie się Leninem, bolszewicką ideologią i światopoglądem aż po wejście  na wyboista drogę która na zawsze zmieni  losy ich samych oraz  historię Europy i Świata. Oglądamy ich oczami rewolucyjne wrzenie w Rosji, wzrost zupełnie marginalnej początkowo leninowskiej partii, na  działalność której  zdobywają obaj fundusze  kradnąc, handlując na czarnym rynku, dokonując włamań, rozbojów z bronią w ręku, napadając na urzędy, banki i furgony z pieniędzmi. Mając relacje z pierwszej ręki możemy dowiedzieć się  jak naprawdę wyglądał i przebiegał bolszewicki przewrót w 1917 roku i  jakie odliczę przybrała następująca po nim okrutna wojna domowa. Jak kształtowało się i krzepło pierwsze komunistyczne państwo,  z jakimi trudnościami się borykało, jak wyglądał ówczesny układ sił i jakie kierunki obierała jego polityka wewnętrzna i zewnętrzna.

„Carycyn okazał się ośrodkiem wszystkich prądów które zrodziła rewolucja-eserowców, anarchistów, monarchistów…. Było więc kogo rostrzeliwać. Koba nie próżnował, rozstrzeliwał całymi grupami. Trupy pąkowaliśmy w worki i przysypywaliśmy ziemią…”.

To opowiedziany przez autora wspomnień obraz zręcznej,  bezkompromisowej, bezpardonowej  i wyjątkowo krwawej  kariery Józefa Stalina, który w drodze na dyktatorski szczyt nie cofnie się przed  rządna zbrodnią,  eliminując po drodze wszystkich swoich rzeczywistych czy też wyimaginowanych wrogów i konkurentów (Trocki, Bucharin, Kamieniew, Zinowiew, Radek, Tuchaczewski), ludzi którzy przestali być mu potrzebni ( Jagoda, Jeżow), lub po prostu narazili mu się w jakiś sposób (czasem zupełnie nieświadomie) wliczając w to swoich najwierniejszych i najstarszych  przyjaciół (Sergo Ordżonikidze). To opis okrutnych, wypracowanych przez lata, metod którymi to osiągał przy wydatnej pomocy rozbudowanego do niespotykanych rozmiarów aparatu przymusu, który z jego inspiracji i nakazu dopuścił się  bezmiaru zbrodni na własnych i nie tylko własnych obywatelach: mordowanych na masowa, zupełnie niespotykaną w swym rozmiarze  skalę, uwięzionych, skazanych na śmierć lub wywiezionych do obozów pracy, wysiedlonych ( narody Kaukazu) zmarłych z głodu, zimna i  wycieńczenia ( kolektywizacja Ukrainy) czy zaginionych bez wieści ( patrz skrytobójczo zamordowanych).

I tu właśnie pojawia się problem. Relacje naszego bohatera (piastującego różne wysokie stanowiska w aparacie władzy  i ze względu na zażyłość z radzieckim przywódcą, posiadającego   uprzywilejowaną pozycje w państwie) w sposób bezpośredni czy pośredni skupiające się na osobie  Stalina, uderzają realizmem, znajomością przedmiotu i  drobiazgowością  przekazu co w sposób naturalny i bardzo wiarygodny przemawia do czytelnika. Niestety, nie posiadam na tyle szczegółowiej wiedzy dotyczącej poszczególnych zagadnień tego okresu i przedstawionych przez niego wydarzeń by poddać je rzetelnej i wnikliwej weryfikacji. Mam nadziej, iż znajdzie się ktoś wśród badaczy dziejów XX wieku, z odpowiednimi kompetencjami, który zechce tego dokonać.

A chciało by się autorowi wierzyć, gdyż na kartach swoich wspomnień odkrywa kilka  z największych tajemnic owego czasu, które od lat spędzają sen z powiek setkom  historyków na całym świecie, dotyczących min: kulisów śmierci (czy morderstwa) Józefa Stalina, tajemnicy zaginięcia Roula  Wallenberga, zdobycia sekretów broni atomowej, zwłok Adolfa Hitlera, tajemniczego samobójstwa radzieckiego dysydenta Wiktora Krzywickiego, tzw. laboratorium X, licznych (krajowych i zagranicznych ) politycznych mordów, budzącego wątpliwości zgonu Jakowa Swierdłowa, najbliższego współpracownika Lenina,  później Sergo Ordżonikidze i wiele innych. To również wyłaniający się z tego  przekazu psychologiczno-emocjonalny portret (jeśli jest to w ogóle możliwe) radzieckiego dyktatora i ich wzajemnych skomplikowanych wieloletnich relacji.

„Apokalipsa Koby  to znakomita pozycja którą polecam wszystkim zainteresowanym historią Europy i Świata ze szczególnym uwzględnieniem mrocznych czasów komunizmu  oraz  sylwetek  twórców i propagatorów tego zbrodniczego systemu. Naprawdę warto!

Ewelina Borowiec „Gwiazda szeryfa”.

1945 był w historii Europy i Świata, bez wątpienia, rokiem bardzo szczególnym. Kończyła się II wojna światowa, powoli odchodził straszliwy koszmar sześciu ostatnich lat, dając milionowym rzeszom ludzi, straszliwie pokiereszowanym (fizycznie i psychicznie) przez okrutny konflikt,  szansę na powrót do normalności i  stopniową odbudowę swojego życia. Ale czy na pewno…?

 Wiemy o tym zwłaszcza my, Polacy, których w sposób szczególny dotknęły, podjęte nad naszymi głowami, decyzje wielkich  mocarstw, wpychając nas  z jednej okupacji w drugą,   pozwalając na zabór ogromnej połaci Kresów i przesuwając granice Rzeczypospolitej na Zachód,  co skutkowało masową migracją i przymusowymi przesiedleniami tysięcy naszych rodaków.

I to właśnie owe Ziemie Odzyskane uczyniła Pani Ewelina Borowiec miejscem w którym rozgrywać się będzie  fabuła jej powieści, zatytułowanej „Gwiazda szeryfa”. Konkretnie, będzie to niewielkie miasteczko Olsztynek do którego przybywa oddelegowany ze stolicy młody milicjant Stefan Malewski. Miasteczko, którego okolicami wstrząsa seria makabrycznych zbrodni, po raz kolejny wzbudzając przerażenie i strach wśród ludzi dopiero tak ciężko doświadczonych  przez okrucieństwo wojny i hitlerowskiej okupacji. Rozpoczyna się żmudne i niebezpieczne śledztwo,  którego finał z całą pewnością zaskoczy czytelnika, choć  szczegółów, naturalnie,  nie zdradzę.

Autorce bardzo zręcznie udało się połączenie horroru, sensacji  i  powieści obyczajowej z silnym historycznym akcentem, dające  gwarancję iż  na jej karty nie wkradnie się tzw.dłuuuzyzna i nie  powieje przysłowiową  nudą. Intryga zaś  i łącząca się z nią integralnie akcja znakomicie wpisuje się klimat i skomplikowane  realia tamtej epoki. I jest to, moim zdaniem, największy  i najciekawszy atut tej lektury.

To rozpisany na wiele głosów  obraz  wstrząsających  i niespokojnych powojennych  dni,  widziany w szerokim społecznym przekroju,  przez ludzi o  różnym statucie społecznym, politycznych poglądach, wykształceniu, regionie pochodzenia, środowisku, okupacyjnej przyszłości  i doświadczeniach wojennych. Znajdziemy wśród nich zarówno mieszkańców wielkich miast i  niewielkich prowincjonalnych miasteczek, dużych wiejskich czy gminnych ośrodków lecz i zagubionych wśród pół i lasów  wioseczek czy leśniczówek.

To wszystko składa się na  opowieść o tych wszystkich, wliczając w to bohaterów lektury (głównych i pobocznych), którzy zmierzyć się musieli  z nową, narzuconą nam rzeczywistością, ze wszystkimi konsekwencjami tego co ona (dla nich samych oraz  ich rodzin) ze sobą  niosła. Rzeczywistością w której na gruzach potwornych zniszczeń i   niewyobrażalnej hekatomby ludności, wśród ogromnej biedy, braku żywności i środków pierwszej potrzeby, strachu, polityczno-społecznej niepewności,  rodziło się nowe, obce im państwowo-ideologiczne  życie

Również sam tytuł „Gwiazda szeryfa” wydaje się nieprzypadkowy gdyż uzyskana po wojnie zachodnia granica naszego kraju do złudzenia przypominała znany nam z literackich i filmowych przekazów amerykański „Dziki Zachód”:  istny konglomerat ludzi, narodów i nacji (Niemcy, Polacy, Ukraińcy, Żydzi) słaba władza państwowa,   niewiele różniące się  od hitlerowskich oprawców, stacjonujące tu, oddziały Armii Czerwonej i NKWD, poniemieckie zbrojne podziemie (osławiony „Werwolf), prześladowanie politycznej opozycji, pospolity bandytyzm, wszechobecna korupcja  i brak zaufania do komunistycznych przedstawicieli władzy , zadawnione konflikty narodowościowe, religijne, społeczne i  osobiste. 

Książka Pani  Eweliny Borowiec „Gwiazda szeryfa” (duży plus za okładkę) to świetnie się czytająca pozycja dla wszystkich miłośników dobrej,  polskiej literatury oraz  zmagań z tajemnicami i dramatami naszej, i nie tylko naszej, przeszłości.

Polecam.

Moje podróże-Włochy Florencja