„Mówi się o nich rzadko. Próżno szukać ich biogramów w encyklopediach. Ich nazwiska, choć świetnie znane w pewnych środowiskach, nie są wymieniane w gronie znanych i podziwianych”.
Nikt nie ma, naturalnie, wątpliwości iż kraj nasz na przestrzeni dziejów wydał rzeszę wspaniałych uczonych, polityków, działaczy społecznych, pisarzy, kompozytorów, budowniczych czy podróżników, którzy dzięki swojej pracy, zaangażowaniu i licznym talentom zdołali odnieść międzynarodowy sukces (niekiedy naprawdę spektakularny), zyskując rozgłos, pozycję oraz szacunek i uznanie, zarówno dla samych siebie jak i naszej ojczyzny.
Niestety, wśród grona naszych rodaków znajdziemy również (co zrozumiałe) i takich, którzy w historii Europy i Świata zapisali się w sposób wymagający naszego najgłębszego potępienia: psychopatów, maniakalnych morderców, zabójców na zlecenie, gangsterów, terrorystów, gwałcicieli, złodziei, oszustów i wszelkiej innej maści przestępców, różnego formatu i kondycji. A musimy przy tym pamiętać iż wielu z nich zapisało się naprawdę krwawymi zgłoskami w wydarzeniach rozgrywających się na przestrzeni ostatnich wieków na zawsze stając się symbolami najgorszych cech ludzkiego gatunku.
Niektórych znajdziemy na kartach prezentowanej tu książki, zatytułowanej „ Bestie z polskim rodowodem”, która wyszła spod znakomitego pióra Jarosława Molendy. Będą wśród nich postacie o których zapewne słyszeliśmy już wcześniej jak terroryzujący przez dekady Amerykę zamachami bombowymi Theodore Kaczynski zwany „Unabomberem”, pracujący dla nowojorskiej rodziny Gambino a później samego siebie bezwzględny mafijny egzekutor Richard Kukliński, okrzyknięty przez prasę „Człowiekiem z lodu, Earl „Hymie” Weiss czyli Henryk Wojciechowski, chicagowski gangster, jedyny, jak głosi plotka, człowiek którego bał się sam Al Capone czy Marian Kozina, znany bardziej jako Ricardo Fanchini, niesłychanie bogaty i bardzo wpływowy międzynarodowy przestępca z czasów nam już współczesnych.
O innych zapewne nie dowiedzielibyśmy sie nigdy a ich historie pozostałyby znane jedynie przedstawicielom organów ścigania i ludziom zawodowo zajmujących się kryminologią i tematyką przestępczości, leżąc zapewne wśród innych, opasłych tomów policyjnych akt: siejący postrach rewolwerowiec ze Śląska Martin M’Rose, zabójca amerykańskiego prezydenta Leon Czołgosz, genialny fałszerz Czesław Bojarski czy seryjny morderca w stroju klauna John Wayn Gacy.
Chyba najciekawszymi wątkami lektury (przynajmniej dla mnie) były te dotyczące najgłośniejszego mordercy epoki wiktoriańskiej, słynnego Kuby Rozpruwacza (którego utożsamiano z kilkoma naszymi rodakami min.Sewerynem Kłosowskim czy Aaronem Mordke Kozmińskim), oraz przestępców czasów amerykańskiej prohibicji. Wspomnianego już Henryka Wojciechowskiego oraz Meyera Lansky’ego – pochodzącego z Grodnie, polsko-żydowskiego przestępcy, naprawdę, wielkiego formatu. Wynika to być może z tego iz autor doskonale i z dużą merytoryczną wiedzą odmalował historyczne realia, tło oraz klimat opisywanych czasów.
Reasumując. Książka Jarosława Molendy „Bestie z polskim rodowodem” jest bez wątpienia pozycją wartą polecenia.