Archive for lipiec, 2011

Andrzej Pilipiuk Homo bimbrownikus

                                                                                                           Wędrowycz poi, żywi, ubiera, Wedrowycz nigdy nie umiera. Że bimbrownik i psychol? 

Na książkę tę natknąłem się właściwie przypadkiem. Wiele dobrego słyszałem o pisarstwie Andrzeja Pilipiuka w odniesieniu do jego powieści Wampir z M3, zobaczywszy więc na półce u przyjaciół inną pozycje tego autora, postanowiłem zapoznać się z nią bliżej.

Zaintrygowała mnie zwłaszcza okładka( naprawdę niezła) przedstawiająca starca o bardzo niepokojącym wyrazie twarzy, w wytartej kufajce, walonkach, czapce uszatce, z trupią czaszką przy pasku, do tego z kosą, a nie wygląda na takiego który wybiera się na żniwa.

I do tego podpis umieszczony poniżej głoszący iż jest to polska odpowiedż na Conana Barbarzyńce.

Aż samo się ciśnie na usta: 

 JAKI KRAJ TAKI CONAN BARBARZYŃCA

Coś mi mówi jednak że z Jakubem Wędrowyczem, głównym bohaterem tej książki zaprzyjażnie się na dłużej  i z każdą stroną utwierdzam się w tym przekonaniu.

Gdy skończę czytać chętnie podzielę się opinią.

Jack Higgins Zabójcza ziemia

Pole walki jest miejscem umarłych. Ci, co pragną umrzeć, żyć będą. Ci, którzy mają nadzieje na przeżycie, zginą.

 

Z twórczością Jacka Higginsa spotkałem się po raz pierwszy wiele lat temu, oglądając film z Mickeyem Rourkiem zatytułowany Modlitwa do konających. Była to przejmująca historia zmęczonego nieustanną walką i zabijaniem bojownika IRA Martina Fallona, który w otaczajacym go brutalnym świecie próbuje ocalić iskierkę nadziei i człowieczeństwa.

Dowiedziałem się iż  film powstał na podstawie książki o tym samym tytule i tak Jack Higgins stał się jednym z moich ulubionych autorów. Przeczytałem chyba większość napisanych przez niego pozycji, w tym oczywiście te najbardziej znane i zekranizowane jak Orzeł wylądował, Noc Lisa czy Wybrzeże sztormowe.

Nowa książka nosi tytuł Zabójcza ziemia.

 Sprzed szkoły w centrum Londynu uprowadzona zostaje trzynastoletnia Sara Rashid. Za porwaniem stoi jej dziadek przywódca potężnego irackiego rodu, powiązany z nielegalnymi organizacjami , ona sama zaś ma zostać żoną jednego z najgrożniejszych terrorystów Bliskiego Wschodu Husajna Raszida zwanego Młotem Bożym.

Do akcji wkracza specjalna wydzielona jednostka wywiadu wraz z Seanem Dillonem byłym członkiem Irlandzkiej Armii Republikańskiej, jednym z najbardziej skutecznych bojownikó jakich posiadała ta organizacja.

Pierwsza próba odbicia kończy się niepowodzeniem, giną ludzie. Przy drugiej dopisuje im więcej szczęścia, udaje się uwolnić zakładniczką, jednak Husajn Raszid zbiega.

POPRZYSIĘGA KRWAWĄ ZEMSTĘ.

Wychodzi przy okazji na jaw, iż cała ta sprawa to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ujawnia się cała sieć powiązań z międzynarodowym terroryzmem i samym Osamą bin Ladenem, rosyjskim wywiadem, rosyjska mafią w Londynie, oraz radykałami z dawnej IRA którzy po zakończeniu konfliktu zbrojnego, nie potrafią się odnależć się w nowej rzeczywistości i stają się najemnikami pracując dla każdego kto dobrze zapłaci. Prawdziwa puszka Pandory.

No cóż, w życie Seana Dillona nigdy nie było nudne!!!

Co gorsza Husajn Raszid słynny Młot Boży właśnie potajemnie przybywa do Anglii. Zaczyna się pasjonujący pojedynek, pojedynek o WSZYSTKO.

Tu nie będzie reguł i zasad:

 PRZY ŻYCIU MOŻE POZOSTAĆ TYLKO JEDEN.

 

Znakomita, dynamiczna i wciągająca powieść, gorąco polecam.

 

Zwala mnie z nóg!!!!!

 

Słuchając kolejnych rezolucji ONZ dotyczących globalnego rozbrojenia, czy też wypowiedzi europosłów( również naszych) podejmujących ten temat, nachodzi mnie zawsze pewne pytanie. Co sobie myśli, słuchając tego samego co ja czternastoletni Somalijczyk ( na przykład), trzymając w rękach radzieckiego kałasznikowa, wyprodukowanego z norweskiej stali, polskiego drewna, za niemieckie pieniądze, przez rumuńskiego robotnika w fabryce w Czechach, kupionego od tureckiego marynarza ze szwedzkiego statku, pod panamską banderą za dolary.?

Cholera!!! Może lepiej nie wiedzieć…..

Szkocja

Droga na wyspę Skye

Bogusław Wołoszański Wojna, miłość, zdrada

Decydowały się na najbardziej niebezpieczne zadania, w których granica między życiem a śmiercią  była tak niewidoczna jak pole minowe. Jedne szukały przygody lub łatwej drogi do fortuny. Inne uważały że spełniają obowiązek wobec ojczyzny i gotowe były poświęcić życie albo… dokonać najohydniejszych zbrodni.

 

Ta książka to opowieść o kobietach których losy i życiowe wybory rzuciły w wir historii, który wciągnął je bez pamięci, nierzadko aż do tragicznego końca. To opowieść o tym jak okrutne mechanizmy XX wieku wpłynęły na to kim były, kim się stały i jak potoczyła się ich przyszłość.

Różniły się od siebie niemal wszystkim: pochodzeniem społecznym, statusem majątkowym, sławą, wykształceniem, urodą i inteligencją. Były kochankami, informatorkami, szpiegami, żołnierkami podziemia niepodległościowego, agentkami tajnych służb, podwójnymi agentkami, prowokatorkami, zdrajczyniami, morderczyniami.

Było jednak coś co kobiety te łączyło. Wszystkie one działały niejako za kulisami wielkiej polityki,  wielkich historycznych wydarzeń tamtego czasu i na pewnym etapie swojego życia decydowały o życiu wielu ludzi, w niektórych przypadkach o setkach a nawet tysiącach istnień.

NA WOJNIE INFORMACJA OZNACZA  ZWYCIĘSTWO

Odcisnęły swe piętno na niemal każdym aspekcie wojny, płacąc za to najwyższą cenę. Ginęły w czasie walk, od strzałów plutonów egzekucyjnych, w katowniach Gestapo i NKWD, w obozach koncentracyjnych, lub w tak zwanych niewyjaśnionych okolicznościach.

Po dziś dzień niewiele wiadomo o ich działalności i dokonaniach z tamtych czasów, wszystko nadal osnute jest mgłą tajemnicy a służby wywiadowcze niechętnie odsłaniają swoje tajemnice i archiwa. Niektóre z nich nawet po tylu latach objęte są klauzulą tajności, a pewnych spraw nie poznamy już pewnie nigdy.

Chwała więc panu Bogusławowi Wołoszańskiemu że poruszył ten temat,  przybliżył nam fascynujące historie tych dzielnych kobiet i choć trochę ocalił od zapomnienia te nieznane aspekty naszej historii

Co robie gdy nie czytam- muzyka

Jeden z moich ulubionych utworów Loreeny McKennitt, pochodzi z płyty The Book of Secrets