Archive for kwiecień, 2013

Helga Weissova „Dziennik Helgi”

To jedna z tych niewielu lektur wobec których nikt z czytających nie pozostaje obojętny  i która   na długi czas (a może i na zawsze) pozostawi ślad w naszej świadomości. Okrucieństwo i bezwzględność wojny oraz wstrząsające obrazy obozowej gehenny (które stały się udziałem setek tysięcy ludzi) na zawsze stały się przekleństwem tych którzy przeżyli, zmieniając postrzeganie świata oraz  ludzkich etycznych i moralnych wartości. Jednakże ów tragiczny i traumatyczny obraz zbrodni i ludzkiego wynaturzenia  widziany i opisany oczami  dziecka ( zwłaszcza jeśli samemu ma się dzieci) jest po prostu tak porażający  że dosłownie szarpie emocjami i ściska za gardło.   Zderzenie dziecięcej ufności, naiwności, szczerości z potworną, niszcząca wszystko na swej drodze nazistowską machiną sprawia iż zburzy się w nas spokój, wyzwalając całą gamę uczuć i  refleksji.
Kiedy w 1938 roku (wtedy pojawiają się pierwsze zapiski pamiętnika)  hitlerowski reżim i  zbrodnicza ideologia wkraczają po raz pierwszy  w dziecięcy świat Helgi nie wie ona jeszcze jak bardzo zmieni to życie jej rodziny i jej samej.  Gdy jej dotychczasowy uporządkowany, przyjazny i stabilny świat zaczyna nagle walić się w gruzy, nie rozumie  i gubi się w plątaninie  pełnej nagle rozmaitych szykan, zakazów i nakazów  nowej rzeczywistości. „ Najgorzej jest nam, Żydom. Na nas wszystko można zwalić. To wszystko przez nas, wszystkiemu jesteśmy winni, chociaż nic złego nie zrobiliśmy”.
Wywieziona  wraz z rodziną, przejdzie  przez koszmar obozów w Terezinie,  Auschwitz, Freibergu i Mauthausen … Pozna smak uwięzienia, głód, strach, niepewność jutra, brud,  zniewolenie, fizyczne i psychiczne cierpienie,  zmuszającą  do szybko dojrzewającego brutalną i represyjną obozową rzeczywistość. Swoje uczucie i obserwacje przelewa na papier (również w formie rysunków) w sposób tak charakterystyczny dla swojego wieku:  szczery, bezpośredni, prawdziwy i bardzo realny,  pozbawiony upiększeń i naciągania faktów.

„Dzienniki Helgi” to literatura trudna, nacechowana poważnym ładunkiem emocjonalnym i osobistym. I pewnie dlatego też wydźwięk tych pamiętników jest tak bardzo  głęboki, poruszający i intymny. 
„Gdy pewnego dnia otworzą się bramy Terezina, gdy przetną drut kolczasty i zburzą mury,  czy będziemy mogli iść przez życie z tymi , którzy zostali na zewnątrz i żyli własnymi sprawami”.
Ta lektura ze względu na osobę samej Helgi Weiss ( i jej wieku) to kolejny ważny głos w dyskusji o Holocauście…totalitaryzmie oraz   trudnej i bolesnej historii najnowszej.  To przesłanie dla przyszłych pokoleń i niestety jak wskazuje powojenna historia Europy i świata wciąż jak najbardziej aktualne i potrzebne.  

Katarzyna Manikowska „Białe drzewo”

 O tym czy sięgniemy po jakąś książkę decyduje czasem przypadek, bądź też zgoła inne prozaiczne przyczyny. Jeśli chodzi o o lekturę Katarzyny Manikowskiej zatytułowanej „Białe drzewo” ( nie spotkałem się nigdy wcześniej z jej twórczością, więc nie miałem wyrobionego zdania ) to mój wzrok przykuła niezwykle ciekawa okładka.  Zestawienie czołgu z wizerunkiem starego średniowiecznego rycerza zaintrygowało  i pobudziło na tyle iż postanowiłem przyjrzeć się jej  dokładniej. Już jednak przeleciawszy wzrokiem pierwsza stronę rozpoczynającą się cytatem z kultowego już filmu „Nieśmiertelny” wiedziałem  iż czas spędzony z tą pozycją nie będzie zmarnowany. I tak tez było w istocie… Jeden człowiek, dwie postacie, dwa zupełnie odmienne światy i  historie.
Pomorze, początek lat dziewięćdziesiątych. Przemysławowi Pakoszowi genialnemu  matematykowi i opozycjoniście  udaje się urzeczywistnić marzenie całych pokoleń naukowców i stworzyć  maszynę umożliwiająca człowiekowi podróżne w czasie. W normalnych warunkach osiągnięcie tej miary przyniosło by mu światowa sławę, niezwykły szacunek środowiska i ogromne pieniądze. Niestety w rządzonej przez komunistów PLR-owskej Polsce w której trwa właśnie dziewiąty rok stanu wojennego najlepszym  i jedynym jej zastosowaniem będzie umożliwienie ocalałym jeszcze przy życiu dysydentom i więźniom  politycznym odzyskanie wolności, choć trzeba przyznać  w dość szczególnej i oryginalnej formie.
I tu zaczyna się właśnie fantastyczna i pełna  zaskakujących zwrotów akcji opowieść, głęboko osadzona w skomplikowanej  i  burzliwej  czternastowiecznej historii naszego kraju. Przemysław Pakosz (oczywiście po licznych perturbacjach) staje się Przymkiem z Wilczna, rycerzem Władysława Łokietka i wraz z nim bierze udział w znanych nam z  historii doniosłych i ważnych wydarzeniach tego okresu.  Szczegółów oczywiście nie zdradzę, nie chcąc nikomu odbierać przyjemności obcowanie z lekturą. Całość napisana jest  w naprawdę świetnym literackim stylu, który przemawia do czytelnika, znakomicie buduje klimat i pobudza wyobraźnie.  W połączeniu z naprawdę nieźle uchwyconą stylistyką oraz  realiami obu  epok uzyskujemy barwną i niesłychanie interesującą opowieść.

Mam tylko nadzieje iż autorka ma w planach jej kontynuacje…