Archive for wrzesień, 2013

Jacek Komuda „Galeony wojny”tom I

Jacek Komuda niezłomny znawca i piewca naszej burzliwej XVII wiecznej historii tym razem pokazuje nam swoje nieznane, marynistyczne oblicze. Z bezkresnych, nieprzewidywalnych  i wiecznej niespokojnych  ukraińskich stepów, szlacheckich dworów, zaściankowych zagród i zadymionych tłocznych karczm przenosi nas w świat mieszczan i kupców  dumnego i potężnego Gdańska oraz mrocznych i niebezpiecznych toni zimnego Bałtyku.

Arendt Dickman zrujnowany i dotknięty osobistym dramatem słynny niegdyś holenderski kapitan na  okręcie Jej Królewskiej Mości spróbuje wyjaśnić przerażająca tajemnice dotyczącą zniknięcia statków i okrutnej śmierci ich załóg,  przypisywanej legendarnej morskiej bestii  Lewiatanowi. Uwolnić od bladego strachu armatorów,  kupców, zawsze skłonnych od zabobonów marynarzy a miastu i  inwestorom przywrócić ogromne profity płynące z handlu i obrotu towarowego. Wszystko wpisane w burzliwą historię polsko- szwedzkiego konfliktu i skomplikowaną polityczno-ekonomiczną sytuację samego Gdańska. Jacek Komuda przyzwyczaił nas już do tego iż powieści wychodzące z pod jego pióra są przemyślane, podparte gruntowną wiedzą i dokładnie wpisujące się w  realia epoki. Emanują emocjami, dynamizmem sytuacyjnym, intrygującą fabułą, świetnymi i pełnokrwistymi kreacjami bohaterów (głównych i  pobocznych) dynamiczną nie stroniącą od krwawych aspektów akcją, niezłymi  dialogami i bardzo dobrze oddanymi  scenami walk (zarówno tych wielkich batalistycznych jak i zwykłych starć i pojedynków).  W tym kontekście jego powieść   „Galeony wojny”  w  żadnym razie nie odstaje od swoich poprzedników . Okraszona słoną bryzą, wyciem wiatru, zapachem prochu, hukiem armat, odgłosami abordażu i walki wręcz, przekleństwami marynarzy i jękiem konających, czyli tymi wszystkimi elementami  które w powieściach tego gatunku tak bardzo cenimy i lubimy. Autor bardzo dobrze, odnajduje się w marynistycznym klimacie, przy czym (co bardzo mi się podoba) nie przytłacza zbytnio czytelnika fachową i niekiedy skomplikowaną żeglarską terminologią. To co jednak mnie osobiście najbardziej podobało się w tej lekturze, to niezwykle sugestywny obraz  XVII wiecznego Gdańska (wyrastającego na jednego z bohaterów opowieści), bogatego, wpływowego,  wielokulturowego, wielonarodowego, rządzącego się własnymi prawami i zasadami, mającego własną wizje rozwoju i  przyszłości  a przy tym pełnego skrajności. Miasto wielkich, kipiących złotem pięknych kamienic i ciemnych zapchlonych zakątków biedoty, wystawnego życia i przerażającej nędzy. Miejsce w którym momentalnie można osiągnąć ogromne bogactwo i szczyty władzy by zaraz później w atmosferze hańby, ścigany przez tłumy wierzycieli, skończyć w lochach  wieży. Owe niezwykle plastyczne i drobiazgowe opisy funkcjonowania tego wielkiego portowego ośrodka  przekłada się też bezpośrednio na fabułę i losy bohaterów.  To opowieść o zmaganiu się człowieka z własnymi słabościami, trudnym losem, morzem którego nikt nie jest w stanie okiełznać  i tajemnicą która przeraża  i kusi jednocześnie. Połączenie realizmu, morskiej mistyki i ówczesnych drobnomieszczańskich zabobonów w najlepszym wydaniu.Znakomity kawałek dobrej polskiej literatury.

Zygmunt Boradyn „Niemen rzeka niezgody”

 

 Z serii „Żołnierze wyklęci” nakładem wydawnictwa Rytm ukazała się kolejna znakomita książkowa publikacja dotyczącą polskiego czynu zbrojnego lat sowiecko- niemieckiej okupacji  zatytułowana „Niemen rzeka niezgody”. Bardzo solidnie przygotowany, analityczny i  wnikliwy owoc kilkuletniej pracy badawczej sięgający również poza ramy czasowe sugerowane przez tytuł (do lat pierwszej  sowieckiej okupacji lat 1939-1943 i rodzącej się w tym czasie polskiej konspiracji niepodległościowej).  Autor opierając się na nieznanych i niepublikowanych dotychczas archiwalnych dokumentach radzieckich (depesze i rozkazy miedzy sztabem a sowieckimi oddziałami partyzanckimi, dotyczące stosunku do Armii Krajowej i innych polskich organizacji)  burzy utrwalony przez lata PRL-owskiej  propagandy mit wspaniałego i  bohaterskiego radzieckiego partyzanta, „wyzwoliciela”. Kreśli za to i obnaża całą perfidie i świadomą ( sterowane oczywiście politycznie i decyzyjnie) obłudę sowieckich władz dążących wszelkimi możliwymi sposobami do zniszczenia i fizycznej eliminacji swoich oponentów politycznych.

Opisując narastający i trwający później na Nowogródczyźnie konflikt Armii Krajowej i radzieckiej partyzantki z lat 1943-1944 autor szczegółowo relacjonuje jego genezę, przebieg i cały ogrom towarzyszących temu tragicznych  i dramatycznych  wydarzeń. Czyni to w bardzo szerokim kontekście polityczno-społecznym, bez zrozumienia którego  całość przedstawionych zdarzeń byłaby zdecydowanie niepełna. Chodzi min: o szczególne umiejscowienie tego rejonu, jego geografie, historię, ukształtowanie terenu, strukturę społeczną, podział narodowościowy, wpływy polityczne, względy ekonomiczne i propagandowe. Wszystko to wpływało na funkcjonowanie Nowogródzkiego Okręgu AK i podległe mu  polskie oddziały partyzanckie zarówno jeśli chodzi o różne formy działalności,  ich strukturę organizacyjną, ochronę ludności cywilnej oraz sama walkę z okupantem w latach 1943-1944. Dokumentuje ją umieszczone na końcu publikacji  szczegółowe kalendarium walk i potyczek z sowiecka partyzantką obejmujące datę, miejsce, nazwę lub numer oddziału, liczbę walczących, rannych i poległych.

Książka Zygmunta Boradyna „Niemen rzeka niezgody. Polsko –sowiecka wojna partyzancka na Nowogródczyźnie 1943-1944”  to kolejny milowy krok na drodze wypełnienia białych plam  z dziejów naszej historii najnowszej  i ocalenia dla potomnych świadectwa bohaterskich obrońców Polski i polskości na kresach wschodnich. Pozycja bez wątpienia godna polecenia.

Żelechów „Ocalić od zapomnienia”

Trafił ostatnio w moje ręce niezwykle pięknie wydany album miasta i gminy Żelechów  (województwo mazowieckie) zatytułowany „Ocalić od zapomnienia”. Na starych i unikatowych już fotografiach uchwycona została bogata przeszłość tego miejsca i związanych z nim mieszkańców. Historia,  położenie geograficzne i szereg procesów (politycznych, społecznych, obyczajowych i innych ) zachodzących tu na przestrzeni  lat. Znajdziemy na jego kartach  wiele znanych postaci których zakręty losu  i dziejów w taki czy inny sposób zetknęły z Żelechowem: książę Jerzy Ignacy Lubomirski, hetman wielki koronny Wacław Rzewuski, Joachim Lelewel, Władysław Polesiński, marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Żukow, Jan Andrzejewski i inni.

Album obejmuje okres od zaborów, poprzez pierwszą i druga wojnę światową, dwudziestolecie  międzywojenne  po  lata PRL-u, dokumentując i obrazując ważne fragmenty dziejów miasta i gminy . Znakomicie i profesjonalnie wydany (bardzo dobra jakość papieru i druku), spójny, świetnie zilustrowany  a do tego zaopatrzony w ciekawy, wyczerpujący  i dopełniający całość tekst. Duży ukłon w stronę pomysłodawców i wykonawców tego projektu, wiele miast ma czego zazdrościć.

Roman Kaleta „Sensacje z dawnych lat”

 To już czwarte wznowienie nieśmiertelnego dzieła, nieżyjącego już niestety, Andrzeja Kalety zatytułowanego „Sensacje z dawnych lat”, wzbogaconego dodatkowo o niepublikowane dotychczas materiały odnalezione i udostępnione przez jego żonę. Autor zabiera nas w niezwykle fascynującą podróż do  dawno minionej  burzliwej i dramatycznej przeszłości naszego kraju. Niesłychane bogactwo formy i treści (czegoż tu nie ma: opowiadania, anegdoty, historyjki, dowcipy, zasłyszane plotki, fragmenty rękopisów, artykuły prasowe, wycinki z kalendarza, erotyki, wspomnienia, kodeksy, dykteryjki itd.) powoduje iż  ten wielobarwny i pełen coraz to innego klimatu i kolorytu,  przedstawiony przez pisarza świat staje się niemal namacalny, oddziaływając na czytelnika całą swoją  mocą. To sposób dotknięcia  historii który ze względu na różnorodność środków przekazu  (w przeciwieństwie  do typowo encyklopedycznej wiedzy  którą karmieni jesteśmy od lat)  na trwałe trafi do odbiorcy, jego pamięci i świadomości. Na kartach tej książki zetkniemy się z ludźmi  którzy niejednokrotnie zaważyli na  obliczu naszego narodu, byli jego ikonami, symbolami, wpływali  na politykę, rozwój kultury, literaturę i kształtowanie się poczucia patriotyzmu: Mickiewicz, Czartoryski,  Kościuszko, Potocki, Krasicki, Naruszewicz i inni. Na nowo odkryjemy ich często pogmatwane  życiorysy, poznamy ciekawostki, niewygodne a nierzadko i pikantne fakty z ich interesujących żywotów. Spojrzymy  przez pryzmat głośnych i doniosłych w skutkach zjawisk i wydarzeń które miały miejsce na przestrzeni wieków, dekad i lat w wymiarze  politycznym , społecznym, moralnym obyczajowym, kulturowym i technologicznym. Przekłada się to również na obraz ówczesnej  codzienności, problemów z jakimi borykali się nasi przodkowie, tego jakimi kryteriami wyboru się kierowali, w jaki sposób radzili sobie z problemami natury etycznej, moralnej , egzystencjalnej,  wyznaniowej i narodowej.

Szerokie historyczne tło, podparte iście tytaniczną archiwalną pracą, ogromna wiedzą, duża perspektywa, różnorodność i wnikliwa podejście do tematu powoduje iż otrzymamy dzieło  bez wątpienia ważne z historycznego i poznawczego punkty widzenia. Mądre i ciekawie napisane, nacechowane  wyłaniającą się z treści nostalgią i refleksją. Nie sposób pominąć znakomitej oprawy edytorskiej (duży ukłon w stronę wydawnictwa Iskry): : po żądna twarda oprawa, obwoluta, dobra jakość papieru i druku, czytelna czcionka, co tym bardziej ważnej iż lektura jest naprawdę sporych rozmiarów. Naprawdę polecam.

Martin van Creveld „Era lotnictwa wojskowego”

Mamy przed sobą kolejną  wydaną nakładem Instytutu Wydawniczego ERICA znakomitą publikacje Martina van Crevelda (znanego nam już wcześniej min z  pozycji „Wehrmacht contra US Army) dotycząca lotnictwa wojskowego na przestrzeni XX i XXI wieku. To niezwykle wnikliwa,  przemyślana, dobrze udokumentowana i wieloaspektowa synteza  tego jak siły  powietrzne  (różnych krajów) kształtowały się na przestrzeni lat i dekad, od skromnych początków swojego istnienia  (balony, sterowce) aż po naszpikowane najnowszymi technologiami czasy współczesne (drony, rakiety samosterujące, broń nuklearna). Miejscu  tych formacji w strukturach militarnych,  rodzących się w tym zakresie wzajemnych wojskowych i kompetencyjnych  relacjach i zależnościach. To opis szeregu  czynników ( politycznych, militarnych, ekonomicznych itd. ) i tego  w jaki sposób wpływały na ich rozwój,  na przestrzeni różnych okresów historycznych. Jak kształtowały się dotyczące lotnictwa doktryny wojenne,  założenia dotyczące strategii i taktyki i jak to wszystko  przekładało się na realizm ówczesnego pola walki. Nie ma oczywiście wątpliwości co do tego iż użycie lotnictwa zupełnie zmieniło oblicze wojny konwencjonalnej, o czym my Polacy przekonaliśmy się jak nikt inny,  i  tego  że wraz z rozwojem nowych technologii  poszerzała się ich  dotychczasowa funkcja i na to tez w tej lekturze autor kładzie duży nacisk: rozpoznanie, współdziałanie z marynarką wojenną, wsparcie dla wojsk lądowych , izolacja pola walki, bombardowanie strategiczne, zaopatrzenie , transport. Wszystko oparte na przykładach mniejszych i większych konfliktów zbrojnych (ze szczególnym uwzględnieniem II wojny światowej) ostatnich stu lat, w którym ten rodzaj sił zbrojnych odegrał znacząca czy tez decydująca role. Autor jest zwolennikiem  i propagatorem tezy o powolnym i nieuchronnym schyłku ery lotnictwa wojskowego w jej tradycyjnej i znanej nam powszechnie  formie i trzeba przyznać iż  robi to w sposób  który trafia do czytelnika. 

Książka Martina van Crevelda w przeciwieństwie od innych publikacji tego typu, nacechowanych i naszpikowanych iście encyklopedyczna wiedzą, ciągami liczb i masą niezwykle szczegółowych danych ( nużących, jeśli nie jest się ekspertem lub wielkim miłośnikiem tej dziedziny) jest zaadresowana do szerszego kręgu odbiorców. Niezły styl, przejrzystość i przystępność języka, kompleksowe i niezwykle interesujące podejścia do tematu i ogromna (widoczna na każdym kroku) merytoryczna wiedza powoduje iż otrzymujemy bardzo ciekawą pozycje na naprawdę wysokim poziomie. To znakomita lektura dla wszystkich, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę dotyczącą konfliktów militarnych naszego globu ze szczególnym uwzględnieniem lotnictwa wojskowego i zakresu jego działań.

Jedna Chwila – Kasia Malejonek & Maleo Reggae Rockers

Jacek Komuda „Samozwaniec” tom IV

Dymitriada- jedna z najbardziej zadziwiających, szalonych, śmiałych i awanturniczych przedsięwzięć XVII- wiecznej Rzeczypospolitej. Od początku oparta na kłamstwie, mistyfikacji, niechęci polskiego dworu i jawnej wrogości hetmanów, osiągnęła spektakularny sukces, który swym rozmachem przerósł w którymś momencie nawet jej twórców. W czwartej części powieści Jacka Komudy „Samozwaniec”docieramy właśnie do finału tej zbrojnej eskapady ( 31 lipca 1605 roku Dymitr Samozwaniec a właściwie Grzegorz Otriepiew  koronowany zostaje na cara)  z wszystkimi konsekwencjami jaki za sobą niosła dla samego Dymitra jak i posiłkujących go polskich wojsk. Oczywiście, w tego rodzaju wyprawie nie mogło zabraknąć jednej  z barwniejszych  i autentycznych postaci tego okresu, stolikowca sanockiego Jacka Dydyńskiego „Jacka nad Jackami” (znanego nam już z wcześniejszych powieści autora) głównego  bohaterem  cyklu, choć jego udział podyktowany jest bardziej osobistymi i rodzimymi pobudkami. Były żołnierz, lisowczyk, zaściankowy szlachcic żyjący z biegłego władania szablą, gotowy za odpowiednią zapłatą wraz ze swymi braćmi i liczną kompanią zajechać  dobra innych panów braci. W XVII wiecznych dokumentach sądowych wielokrotnie przewija się to nazwisko w odniesieniu do pojedynków, zajazdów, karczemnych awantur, procesów i zwad. Jest żywym i niezwykle malowniczym przykładem czasów w których przyszło mu żyć, a jego losy aż do śmierci ściśle splatają z losami Rzeczpospolitej i Ukrainy. Słynący z szaleńczej odwagi, pogardy dla śmierci, szlacheckiej fantazji, uczciwości lecz nade wszystko z honoru i patriotyzmu i taki też jego obraz  kreuje autor powieści. Tym razem odnajdujemy g w zdobytej przez Polaków Moskwie (po początkowej euforii,  kipiącej od knowań, intryg, zdrad i powoli kiełkującego buntu) i daleko w  pokrytych śniegiem stepach, gdzie  zmagając się z okrutnym losem, wciąż wszelkimi środkami próbuje odnaleźć ślad zaginionego przed laty krewnego. To opowieść o człowieku który w czasach okrutnej wojny, w świecie w którym rządzi przemoc, walka o władze, wpływy, bogactwo i prywata próbuje zachować resztki dumy, uczciwości, honoru i człowieczeństwa.

Autor jak nikt inny potrafi połączyć wspaniały literacki świat   z ciągiem prawdziwych historycznych wydarzeń i postaci tego burzliwego czasu. W sposób niesłychanie bogaty, ciekawy, wciągający  i podparty ogromną i niepodważalną merytoryczną wiedzą prowadzi nas przez meandry politycznych, religijnych, obyczajowych, kulturowych i etycznych uwarunkowań i cech tego okresu. Owe narodowe (polsko –rosyjskie) zestawienie jest tym elementem które buduje genialny klimat i koloryt opowieści, bezpośrednio wpływając na  fabułę i  losy znanych nam postaci. Wszystko dzieje się tu zresztą w zawrotnym tępię. Szable nie mają szans pokryć się rdzą, lufy samopałów drżą i czerwienią się od gorąca, krew leje się szerokim strumieniem, zaś lęki bitych, rannych i konających głośno niosą się po brukowanych moskiewskich ulicach. Wszystko to przy akompaniamencie wznoszonych toastów, pijackich wrzasków, sprośnych piosenek, rozlanego miodu, poplamionych winem obrusów i pisku dziewek służebnych. Znakomita fabuła, dynamiczna, wsparta umiejętnie stopniowanym napięciem akcja oraz nieźle skreślone  postacie bohaterów, czynią z tej pozycji naprawdę niezwykle ciekawą (nie tylko literacko), intrygującą i świetnie czytająca się  historyczną powieść. Polecam!!!

Simon Scarrow „Pościg”

 Powoli i nieubłaganie zbliżamy się do końca fascynującej przygody, wśród owianych mgłą wzgórz Brytanii, którą zafundował nam Simon Scarrow w swoim znakomitym historycznym cyklu „Orły Imperium”. Podkuty but rzymskich legionów po raz ostatni powiedzie nas w okrutną i krwawą  erę podboju niepokornej wyspy w czwartym, kończącym już serie,  tomie zatytułowanym „Pościg”. Przyjaźń Katona i Marco, zahartowana w boju i trudzie żołnierskiego  życia,  czasami szorstka i niełatwa nadal jest główna osią powieści, wyznacznikiem toczących się wydarzeń i punktem wokół którego skupiają się wszystkie ważniejsze powieściowe wątki: osobiste, historyczne, obyczajowe, etyczne  i inne. Tym razem została jednak  wystawiona na największa próbę. Główne siły wciąż niepokonanego Karatacusa  zapędzone zostają w pułapkę, w której kluczowym elementem jest obrona brodu i zatrzymanie wrogów po drugiej stronie rzeki. Niestety, mimo bohaterstwa w boju, ogromnej determinacji i poświęcenia, źle dowodzeni i kierowani sprzecznymi rozkazami legioniści ponoszę porażkę, a oddziałom Brytów udaje wyrwać się z okrążenia, grzebiąc tym samym plany szybkiego i definitywnego końca kampanii. Co gorsza, rozkazem głównodowodzącego pechowa kohorta ma zostać zdziesiątkowana, stając się okrutnym przykładem i przestrogą dla całych legionów.

Wśród skazanych na śmierć jest również Katon, lecz wobec tak rażącej i hańbiącej niesprawiedliwości  nie zamierza on poddać się bez walki…

 „Pościg” Simona Scarrowa jest  moim zdaniem najlepsza częścią cyklu i właściwym  ukoronowaniem tej świetnie napisanej, wciągającej i znakomicie czytającej się  opowieści. Jak przestało na ostatni tom w sposób konsekwentny, przemyślany i spójny  zamyka on zarówno pewien etap rzymskiego podboju Brytanii jak  i wszelkie rozpoczęte wcześniej wątki główne i poboczne, wraz z wplecionymi w  nie losami swoich bohaterów. Zostawia  przy tym (co mnie bardzo cieszy) pewna nutkę niedopowiedzenia dającą mu  w przyszłości  możliwość powrotu na karty tej historii. Pozycja ta  jest też niejako kwintesencją tego czym ekscytowaliśmy się  czytając poprzednie tomy: wielobarwnością i niemal drobiazgowymi opisami miejsc i zdarzeń, kipiącymi od emocji kreacjami bohaterów, pełną niespodzianek i nagłych zwrotów  dynamiczną  akcją, niezwykłą łatwością łączenia literackiej fikcji z prawdziwymi wydarzeniami, wielotorową  narracją oraz  ukazaniem wojny we  wszelkich możliwych jej krwawych aspektach (wielkie sceny batalistyczne, zbrojne potyczki, zasadzki, oblężenia  pojedynki) wraz z całą gamą towarzyszach im uczuć. Simon Scarrow  po raz kolejny udowadnia iż jest prawdziwym mistrzem gatunku i jak nikt inny potrafi tchnąć życie w świat dawno minionych dziejów. Chwała mu za to.

Paweł Zuchniewicz „Prymas w Stoczku”

 Stoczek Klasztorny, niewielka wieś  na  północno wschodnich rubieżach Polski (trzydzieści kilometrów od granicy ZSRR) niedaleko Lidzbarka Warmińskiego, na karty historii niespodziewanie wkroczyła nocą 12 października 1953 roku  kiedy to silnie strzeżony przez służby specjalne PRL-u  konwój przywiózł ( do znajdującego się tu klasztoru), głowę polskiego kościoła katolickiego Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ów klasztor  stać się miał na ponad rok czasu  miejscem odosobnienia tego bez wątpienia  wspaniałego kapłana i nietuzinkowego człowieka. Cała  akcja była konsekwencją zaostrzenia polityki  okrzepłych już polskich komunistycznych władz,  nadzorowanych i inspirowanych oczywiście przez Wielkiego Brata, które po okresie względnej tolerancji ( nie wszyscy wiedzą iż Bolesław Bierut  w początkowym okresie sprawowania władzy uczestniczył w kościelnych uroczystościach) nie szczędziły teraz wysiłków, inicjatyw i działań mających na celu zdyskredytowanie, osłabienie i  rozbicie (PAX) Polskiego Kościoła.

Książka Pawła Zuchniewicza przedstawia i dokumentuje czytelnikowi historie uwięzienia polskiego pasterza, zarówno w wymiarze politycznych (od tego niestety nie da się uciec) jaki i tym osobistym, duchowym i duszpasterskim. To właśnie tu, w pilnie strzeżonym, zimnym , zwilgotniałym i  ukrytym przed społeczeństwem miejscu 8 grudnia w święto Niepokalanego Poczęcia Maryji doszło do aktu oddania się Matce Bożej, co w przyszłości zaowocowało i stało się podwalinami  Ślubów Jasnogórskich i Milenijnego Akty na Tysiąclecie Chrztu Polski, w 1966 roku.

Przedstawia  świadectwo człowieka, jego wielkości, niezłomności i wiary w słuszność swojej drogi i swojego kapłańskiego posłannictwa. Tego jak mierzy się on z trudami niełatwej codziennej egzystencji, niepewnością jutra, brakiem kontaktu ze światem zewnętrznym, jawną niesprawiedliwością społeczną, która w jego osobie  dotyka całego polskiego katolickiego kościoła. Jak uwięzienie wpływa na niego samego, jego  duchowość, przemyślenia, oddanie Bogu i religii.

Niezwykle ciekawe w tej publikacji  jest szerokie  spojrzenie na  okoliczności uwięzienia prymasa, samo więzienie i szereg okoliczności mu towarzyszących, ukazane z różnej perspektywy:  prymas, kapelan, zakonna siostra, strzegący go pracownicy PRL-owskich służb specjalnych, wysocy przedstawiciele Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (Julia Brystygierowa) i prominentni  przedstawiciele elity władz  (Stanisław Radkiewicz). Daje to nam kompleksowy obraz tego bezprecedensowego wydarzenia  i doniosłych skutków jaki ono za sobą niosło, na różnych zresztą płaszczyznach.

Książka odsłania interesujący  i bardzo słabo znany wycinek naszych dziejów najnowszych  i wpisaną w nią historię człowieka, którego już wkrótce miano określać mianem Prymasa Tysiąclecia. Tym bardziej jest więc lekturą  z którą warto się zapoznać.

LOREENA McKENNITT – Dante’s Prayer