Archive for wrzesień, 2013

Maria Weber. Emilia Malessa „Marcysia”

Wydawnictwo Rytm w swoim znakomitym historycznym cyklu ( moim zdaniem najlepszym na rynku) dotyczącym działalności powojennego podziemia niepodległościowego tzw. „Żołnierzach Wyklętych” przybliża nam kolejna sylwetkę z panteonu tragicznych narodowych bohaterów tego okresu, Emilię Malessę ps. Marcysia. Postaci ze wszech miar niezwykłej, barwnej, pięknej, odważnej, bardzo inteligentnej lecz niestety strasznie doświadczonej przez okrutny los i to  zarówno w wymiarze żołnierskim, ideologicznym jak i tym bardzo osobistym i rodzinnym.  Jest jaskrawym odbiciem dramatu  pokolenia które nie zgodziło się na obcą dominację, wdeptanie w ziemie wartości o które z takim poświęceniem walczyło przez ostatnie lata i odczłowieczenia które już wkrótce z całą mocą ujawni społeczeństwu nowa komunistyczna władza.
W konspiracji od 1939 roku, najpierw jako członek Służby Zwycięstwu Polski, Związku Walki Zbrojnej, a później szefowa działu łączności zagranicznej „Zagroda”Wydziału V Komendy Głównej Armii Krajowej  i powstaniec warszawski. Po rozwiązaniu organizacji nie zaprzestała działalności konspiracyjnej, najpierw w organizacji  „NIE”, Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj a później zrzeszeniu Wolność i Niezawisłość. Autor doskonale charakteryzuje powojenne realia naszego kraju, całość niezwykle skomplikowanej sytuacji politycznej, gospodarczej, społecznej, moralnej i światopoglądowej. Również  tego jak przekładało się to na działalność organizacji które nadal tkwiły w konspiracji.
Aresztowana 31 października 1945 roku  i osadzona w więzieniu, w trosce o ukrywających się nadal swoich podkomendnych ( na polecenie swojego przełożonego płk. Rzepeckiego z  WiN) i wierząc w obietnice i oficerskie słowo honoru ówczesnego szefa departamentu śledczego MBP płk. Jacka Różańskiego ( dotyczące tego że żadna ze wskazanych przez nią osób nie będzie aresztowana i represjonowana)  podjęła decyzje o ujawnieniu swojej siatki.  Jak wielu innych nie zdawała sobie sprawy iż komunistyczny aparat przymusu  ( kierowany i wspierany przez NKWD) nigdy nie był zainteresowany współpraca z opozycją  w jakiejkolwiek formie, interesowało go jedynie jego fizyczna i ideologiczna eliminacja. W tym kontekście składanie obietnic bez pokrycia było  normalną mistyfikacja i oszustwem, wielokrotnie stosowana przez owe służby. Jeszcze podczas procesu pierwszego Zarządu WiN i później w więzieniu podjęła szereg prób uwolnienia swoich żołnierzy i wymuszenie dotrzymania obietnic, organizując strajki, głodówki, składając petycje, pisząc i odwołując się do najwyższych komunistycznych władz ( Bierut, Romkowski), oczywiście jak łatwo przewidzieć bezskutecznie. Obserwujemy osobisty dramat człowieka, jej bliskich, podwładnych oraz ich rodzin, dla których władze nie miały zrozumienia ani litości, oraz czarną  legendę przez dziesięciolecia głoszoną przez historyków i publicystów doby PRL-u. Oszukana, bezsilna, złamana, targana wyrzutami sumienia, z trudem znosząca brzemię odpowiedzialności i bojkotowana przez część akowskiego  środowiska zdecydowała się na czyn desperacki i 5 czerwca 1949 roku popełniła samobójstwo, podcinając sobie żyły.
W sposób dramatyczny odeszła wielka Polka, wielka patriotka i wspaniała kobieta, której życiorys (można by nim obdarzyć kilka osób), dokonania i zasługi dla  naszego kraju nigdy nie powinny byś zapomniane. Ciesze się więc niezmiernie iż Maria Weber zdecydowała się napisać biografię Emili Malessy odkłamując wielokrotnie fałszowaną historie jej życie i działalności, a tym samym  przywracając należne jej miejsce w dziejach naszego państwa i  narodu. Lektura  jest bardzo dobrze przygotowana merytorycznie, wzbogacona  unikalnymi zdjęciami,  relacjami świadków i uczestników interesujących nas wydarzeń  a przy tym odznacza się prostym zrozumiałym dla wszystkich językiem. Naprawdę polecam, gdyż jest to fragment historii najnowszej wobec której nikt nie powinny być obojętny.

Piękno i siła rodem z tolkienowskiego świata

Spośród wszystkich istot zamieszkujących światy fantasy, elfy są najbardziej tajemnicze i niedostępne.

Bernhard Hennen kreśli barwną i fascynującą opowieść, w której każdy miłośnik dobrego fantasy pogrąży się z zapałem.

Tragiczny finał polowania. Tajemniczy potwór pozostawia przy życiu tylko jednego łowcę, który cudem trafia do świata elfów. Pomoc królowej daje nadzieję na zniszczenie bestii. Nadzieja jednak pryska. Bestia wdziera się do królestwa elfów, by zniszczyć je raz na zawsze.

Elfy, ludzie, demony przeszłości i brutalne walki o przetrwanie.

Władysław Łoziński „Prawem i lewem”

Mamy w swoich rękach kolejne wznowienie wydanej po raz pierwszy w 1903 roku kultowej już książki Władysława Łozińskiego  zatytułowanej „Prawem i lewem. Obyczaje na czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku”, zdecydowanie najbogatszej i najbarwniejszej opowieści  ze wschodnich rubieży XVII -wiecznej Rzeczypospolitej (ziemia lwowska, przemyska, sanocka i halicka). Krainy, pięknej, dzikiej, nieokiełznanej, wiecznie niepokornej i nieprzewidywalnej. Pełnej niebezpieczeństw,  naznaczonej bólem i  cierpieniem ludu, utaplanej we krwi rozlicznych wojen, rodzinnych zajazdów i ruchawek, przemarszami wojsk. Rzadko tu sięga królewska czy hetmańska władza, pozwami  i  wyrokami sądowymi podbija się płaszcze, kwitnie grabież, sąsiedzkie waśnie, rodowe zwady, zbrojne napaści, morderstwa, porwania, pojedynki, uwięzienia, gwałty, oblężenia zamków i dworów, palenie plonów, uprowadzanie poddanych, niszczenie kościołów oraz okrucieństwo przekraczające wszelkie możliwe normy .”Co za świat, co za świat! Groźny, dziki, zabójczy. Świat ucisku i przemocy. Świat bez władzy, bez rządu, bez ładu i bez miłosierdzia. Krew w nim tańsza od wina, człowiek tańszy od konia”. Tu szlacheckie domostwa przypominają małe twierdze, czeladź szkoli się do walki  a sprawiedliwość dochodzi szablą i samopałem.  Jeśli dodamy do tego  tzw. rycerzy-rabusiów, bez skrępowania uprawiających swój proceder, wałęsające się watahach zdemobilizowanego, nieopłaconego  i głodnego żołnierstwa, tatarskie zagony, „beskidników”,  najemników, zbiegłych skazańców, awanturników wszelkiej maści i różnych niebieskich ptaków, wałęsających się po wschodnich województwach w  poszukiwaniu łatwego zarobku,  to uzyskamy obraz jak z koszmarnego snu. Nie zrodził się on jednak w głowie obdarzonego niezwykłą wyobraźnią pisarza, lecz jest odbiciem autentycznych dokumentów, procesowych rejestrów, akt sądowych, listów, archiwalnych materiałów, kronikarskich zapisów i wspomnień z tego okresu. Tak sobie myślę, iż jeśli możliwę byłoby udostępnienia tych materiałów amerykańskim osadnikom  to ich osławiony „Dziki Zachód” nie jawiłby się im już taki dziki (ot taka dygresja).
To również opowieści o sławnych (nie zawsze zasłużenie) i głośnych postaciach owych burzliwych i malowniczych czasów, które stały się synonimem określonych zachowań i wydarzeń, o których głośno było w całej ówczesnej Polsce: Stanisławie Stadnickim zwanym „Diabłem”, Annie Łahodowskiej, Jasku Dydyńskim ” Jacku nad Jackami”, braciach Białoskórskich, Rosińskich, Andrzeju Ligenzie i wielu innych….
Wspaniale odmalowany przez Władysława Łozińskiego fascynujący kawałek naszej historii, doskonale trafia do czytelnika dzięki literackiemu kunsztowi, przystępności języka  i świetnej narracji, która powoduje iż lektura mimo sporych rozmiarów zupełnie nas  nie nuży. Co więcej,  na przestrzeni dziesięcioleci stała się inspiracją i prawdziwym kompendium wiedzy dla całej rzeszy ludzi pióra ( Józef Hen „Crimen”, Jacek Komuda „Diabeł Łańcucki”) i telewizji ( „Rycerze i rabusie”,  „Przypadki starosty Wolskiego”). Doskonała pozycja dla wszystkich miłośników i entuzjastów naszej historii dawnej. Szczerze polecam.