Archive for marzec, 2014

Andrzej Kępiński „Ukraina. Po obu stronach Dniestru”

„Andrzej Kępiński zabiera nas do kraju pełnego kontrastów, którego wyjątkowość przyciąga jak magnes coraz więcej osób ciekawych świata. Trudno przejść obojętnie obok tej autorskiej wizji podróży!!!”.

Znakomicie wydana i zilustrowana książka Andrzej Kępiński zatytułowana „Ukraina. Po obu stronach Dniestru” to pozycja ukazująca nam w sposób bardzo przystępny, wielowymiarowy  i różnorodny tematycznie obraz naszych wschodnich sąsiadów. W oparciu o swoje wieloletnie, bezpośrednie doświadczenia i szereg osobistych kontaktów  przybliża nam autor Ukrainę i jej mieszkańców o której my Polacy, mimo wielowiekowej tradycji wzajemnych kontaktów tak naprawdę wciąż mało wiemy. W wielu odsłonach i z rożnych, bywa że odległych, perspektyw pokazuje nam ów kraj (wczorajszy i dzisiejszy) w kontekście historycznym, politycznym, etnicznym, społecznym, kulturowym, religijnym, obyczajowym i takim typowo ludzkim. To świetnie napisane połączenie przewodnika, książki historycznej, felietonu, pozycji popularnonaukowej, wspomnień i dziennika. To miejsce  w którym historia miesza się z rzeczywistością a echa przeszłości i  historycznych doświadczeń  minionych wieków wciąż obecne są w życiu współczesnym. Wielkiego, etnicznego, dziejowego i  wielokulturowego konglomeratu ludów, tradycji, lokalnych separatyzmów i wzajemnych (nie zawsze najszczęśliwszych) zależności. To wbrew pozorom książka bardzo osobista, nasycona emocjami, pełna indywidualnych myślowych wycieczek, ściśle skrystalizowanych poglądów, własnych opinii i osądów (z którymi nie zawsze musimy się oczywiście zgadzać) które same w sobie są szalenie interesujące gdyż wynikają z obserwacji o i odczuć człowieka który posiada w prezentowanym temacie bogatą  i dość gruntownie utrwalona  wiedzę.

„Fałszuje się przeszłość, by nastawić nasz Polaków i Ukraińców przeciw sobie, zatrzymać postępujący proces jednoczenia się naszych narodów. Podczas trwających od 2001 roku podróży nigdy nie spotkała mnie przykrość  z tego powodu że jestem Polakiem”.                            

Oprócz wiec spojrzenia na codzienność ukraińskiego życia i szeregu bardzo przydatnych wskazówek dotyczących np. przepisów ruchu drogowego, wymiany walut, opłat celnych, noclegów, cen podstawowych produktów, autor zabiera nas w pełną nostalgii i historycznych odniesień, lokalnego kolorytu, ludowej magii, pięknej przyrody, malowniczych ruin zamków i pałaców fascynująca podróż.. Sentymentalna podroż po miejscach ważnych dla nas Polaków,  zajmujących poczesne miejsce w naszych dziejach, naszej tradycji  i literaturze : wspaniały  Lwów, Zamek w Olecku (gdzie urodził się Jan III Sobieski), Żółkiew, Zadworze ( polskie Termopile), Halicz, twierdza Chocimska, Stanisławów, Jazłowiec, Zburcz, słynny sienkiewiczowski Kamieniec Podolski i wiele innych wspaniałych miejsc, które nawet dziś mimo upływu czasu nadal tkwią w naszej świadomości i narodowej duszy ( podobnie jak całe Kresy).

Nie sposób również (i autor naturalnie to czyni) nie odnieść się do skomplikowanych stosunków polsko –ukraińskich,  tego jak wyglądały, kształtowały się  na przestrzeni dekad, czym były nacechowane w tym również tych dramatycznych i tragicznych które tkwią w naszej pamięci niczym zadra ( Rzeź wołyńska, spory wokół Cmentarz Orląt we Lwowie, odradzający się post banderowski skrajny nacjonalizm, negacja historycznych prawd i faktów) które rzucają się cieniem na wszelkie próby ich normalizacji. „Ukraińcy lubią porównywać się do Polski. Mówią nawet że  tryzub ich godło narodowe, podobnie jak polski orzeł też będzie mieć koronę! Licytacja przebiega na wielu poziomach. wcześniej czy później, każda rozmowa z Ukraińcami zejdzie na temat spraw bezpieczeństwa i wzajemnych między- sąsiedzkich kontaktów. Z bliskiego sąsiedztwa niewiele jednak wynika. Polacy mają swoje racje, Ukraińcy swoje”.

Napisana z niezwykłą plastycznością, językiem zrozumiałym dla wszystkich czytelników, przeplatanym humorem i głębszą myślą, wyraźną nostalgią i kakofonia przeróżnych pozytywnych uczuć. Wszystko dodatkowo wzbogacone licznymi zdjęciami dokumentującymi ową ukraińska wędrówkę. Warto wspomnieć również o bardzo dobrym wydaniu tej publikacji: wysoka jakość papieru i druku, bardzo dobre zdjęcia i porządne gwarantujące trwałość zszycie.Książkę Andrzeja Kępińskiego zatytułowaną „Ukraina. Po obu stronach Dniestru”czyta się naprawdę z wielką przyjemnością. Oprócz walorów typowo literackich z całą pewnością zapewni nam ona wiele godzin ciekawej i naprawdę pouczającej rozrywki.

Matti Yrjänä Joensuu „Harjunpää i dręczyciel kobiet”

Już od początku zapowiadały się kłopoty: w biurze czekały na niego dwa popołudniowe zgony których nie mógł załatwić wcześniej. Zaraz potem doszła sprawa kobiety, która otruła się lekami. A do tego jeszcze te dwa trupy w różnych częściach miasta…”

To moje drugie spotkanie z detektywem helsińskiej policji  Timo Harjunpää  (poznałem go przy okazji pierwszej  wydanej  w Polsce książki tego cyklu, zatytułowanej „Harjunpää i kapłan zła) i kolejna odsłona świetnie napisanej kryminalny opowieści naszych północnych sąsiadów. Udane  połączenie bezpośredniej policyjnej wiedzy (również tej z zakresu psychologii)  z niezłym literackim warsztatem i pisarskim zacięciem musi skutkować stworzeniem  powieści  na naprawdę wysokim poziomie. Tak też jest w tym wypadku.

W jednej z dzielnic finlandzkiej stolicy  dochodzi do  serii napadów na kobiety, zaś wciąż nieuchwytny sprawca staje się stopniowo coraz bardziej pewny siebie, brutalny i bezwzględny. Mimo natłoku obowiązków służbowych i prowadzonych już spraw do jego schwytania przydzielony zostaje doświadczony i cieszące się autorytetem śledczy Wydziału Kryminalnego Harjunpää,  który  z  tymczasową partnerką i specjalistka od przestępstw na tle seksualnym spróbują za wszelką cenę powstrzymać zboczeńca.  Zaczyna się dramatyczny wyścig z czasem w którym  stawką jest czyjeś  życie. Jak przystało na skandynawską stylistykę, wszystko utrzymane jest w nieco mrocznym, ponurym,  niespokojnym i  niekiedy przerażającym klimacie, który w oczywisty sposób wpływa na jej taki a nie inny odbiór.  Mimo iż główną i przewodnią osią intrygi jest skomplikowane policyjne dochodzenie to niezwykle ważną role, dopełniającą całości, pełnią  postacie i wątki  poboczne, które wyznaczają i w dużym  stopniu wpływają na kształt fabuły. Są one niekiedy na tyle silnymi nośnikami  przeróżnych emocji i przemyśleń iż bywa że czasami dominują nad samą akcją. To odbicia problemów  dotykających nas niemal każdego dnia: natury społecznej i egzystencjalnej,  dotyczące wyalienowania jednostki, braku komunikacji,  różnych odsłon patologii,  braku perspektyw, problemów z wyrażaniem swoich emocji, alkoholizmu, przemocy w rodzinie (psychicznej i  fizycznej), nie radzenia sobie z otaczającą nas rzeczywistością, traumatycznymi   przeżyciami z  dzieciństwa, od których nie potrafimy się uwolnić i które wpływają na całe nasze późniejsze, dorosłe, życie. Podoba mi się sposób w jaki autor kreśli postacie  swoich bohaterów (zarówno głównych jak i pobocznych) naznaczonych  przez nos, doświadczonych przez życie, przepracowanych, mających problemy osobiste i  służbowe , pełnych typowo ludzkich przywar i  słabość, daleko odbiegających  od wizerunku którym karmią nas filmowi i telewizyjni (np: policyjni) bohaterowie.

 „Tak, jestem w wydziale sam. W związku z atakiem nożownika dwa dni temu aresztowano jedna osobę, nie przesłuchano ani jednego świadka… Topielec nie został jeszcze rozpoznany. Nie mamy też pojęcia jak znalazł się w morzu.  I dziś muszę sprowadzić z biura w Katajanokka tego faceta od miniaturowego karabinu, przygotować protokół tak by go przesłać dalej…”

 Harjunpää  oddychał cicho, czekał: zegarek na jego ręce tykał i sekundy jedna po drugiej gdzieś ginęły, a jemu wydawało się , że on sam także powoli  znika, maleje i że w końcu stanie się przedmiotem wykonującym czyjeś rozkazy”

 Stają się nam dzięki temu bliżsi, a ich poglądy, motywy i reakcje bardziej dla nas przejrzyste i zrozumiałe. Wszystko to połączone jest w sposób bardzo sugestywny i spójny (dodając jeszcze dwutorową narracje, umożliwiającą odbiorcy spojrzenie na ciąg toczących się wydarzeń z rożnej perspektywy) powoduje iż  Matti Yrjänä Joensuu  daje nam do ręki  naprawdę ciekawy, dobrze skonstruowany, intrygujący i nieźle napisany kryminał, który zapewni nam wiele godzin niebanalnej rozrywki.

Nie mogę doczekać się kolejnych części.

Szymon Nowak „Oddziały Wyklętych”

„W miarę umacniania sie władz komunistycznych, do wielu z nich docierała świadomość, że nie ma już żadnych szans na taką Polskę o jaka walczą. Jednak nie zrezygnowali . Bo ich wartościami były PATRIOTYZM, GODNOŚĆ i HONOR”

 To bez wątpienia jedna z najciekawszych publikacji dotycząca tematyki „Żołnierzy Wyklętych” jaka ukazała się ostatnimi czasy. Bardzo udana (również literacko) próba przedstawienia, podsumowania i w pewnym sensie usystematyzowania  wiedzy jaka posiadamy  o tych dramatycznych wydarzeniach z lat 1944-1963 (oczywiście, w celu lepszego zrozumienia zawartych tu wątków i treści cofamy się niekiedy daleko wcześniej). Szymon Nowak czyni to w oparciu o  historię dwudziestu dwóch partyzanckich oddziałów  polskiego podziemia niepodległościowego ( min: 6 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej i  Brygady Świętokrzyskiej NSZ), ich dowódców i poszczególnych żołnierzy, który wierni złożonej przysiędze nie złożyli broni przed nowa, tym razem sowiecką okupacją.  Pochodzili z rożnych formacji, zarówno wywodzących  się z szerokiego nurtu Armii Krajowej (ROAK, DSZ, WIN), organizacji narodowych (NSZ, NZW) czy też będących w pełni niezależnymi jak Konspiracyjne Wojsko Polskie czy słynny odział „ Błyskawica” Józefa Kurasia „Ognia”.

Niezależnie od poglądów i sympatii politycznych połączyła ich całkowita niezgoda na instalacje przyniesionej na bagnetach Armii Czerwonej powojennej władzy polskich komunistów z tym wszystkim co za sobą niosła. Na dziejową i społeczną  niesprawiedliwość, zabór polskich ziem, podeptanie narodowych i historycznych tradycji, masowe prześladowanie i polityczne mordy. Autor daje nam unikalną i bardzo dobrze podpartą materiałem dowodowym  możliwość prześledzenia losów tych oddziałów, ich bojowego szlaku, wzięcia  udziału w leśnych  potyczkach i zaplanowanych akcjach zbrojnych oraz trudnych partyzanckich warunkach w jakich zmuszeni byli egzystować.

 „Wegetacja w leśnych kwaterach, głód, choroby, niepewność jutra i stały lęk. Jeden krok i już można było przejść na TAMTĄ STRONĘ. Za cenę zdrady . Oni jednak trwali”.

 To nie suche chronologiczne i historiograficzne przedstawienia faktów. To napisana z pasją  i skrząca się od emocji i ludzkich dramatów  opowieść o ostatnich niezłomnych żołnierzach Rzeczypospolitej  i walce którą toczyli do tragicznego, najczęściej, końca. O motywach  i celach które im przyświecały,  dramatycznych życiowych wyborach które stały się ich udziałem  i okrutnej  traumie bratobójczej wojny. Po raz kolejny wracają na karty historii  i narodowej pamięci: mjr. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, ppłk. Antoni Szacki „Bohun”, mjr. Marian Bernaciak „Orlik”, mjr. Hieronim Dekutowski „Zapora”, st.sierż. Mieczysław Dziemieszkiewicz „Roj” (widoczny na okładce)  i wielu wielu innych.

 I właśnie to, oprócz walorów typowo poznawczych (znajdziemy to wiele nieznanych lub mało znanych nam faktów) jest jej największą zaletą. Publikacja wzbogacona jest dodatkowa licznymi unikalnymi zdjęciami, będącymi znakomitym dopełnieniem tekstu  i zaopatrzona w mapę obrazująca zasięg działań i trasy przemarszów poszczególnych oddziałów.

Naprawdę gorąco polecam!!!

Donna Woolfolk Cross. „Papieżyca Joanna”

 ”Opowieść o kobiecie, której  imię wymazano z kart historii”.

 Inteligentne połączenie literacki fikcji z prawdziwymi historycznym wydarzeniami, dodatkowo osadzonej w barwnej  i wciąż pełnej  tajemnic epoce średniowiecza, zawsze elektryzuje i przyciąga rzesze odbiorców.  Nie inaczej jest w przypadku głośnej  już książki Donny Woolfolk Cross zatytułowanej „Papieżyca Joanna”, opartej na  jednej z największych, najbardziej kontrowersyjnych i obrazoburczych tajemnic Kościoła katolickiego, czyli ponad dwuletniego (domniemanego) pontyfikatu Jana VII wyniesionego na Stolicę Piotrową w  855 roku.  W oparciu o nią powstał nawet film, pod tym samem tytułem, w reżyserii  Sonke Wortmanna ze znakomitą rolą  Johanny Wokalek. Po dziś dzień nie milkną spory i polemiki historyków oraz badaczy dotyczące  tego wydarzenia i tej wciąż fascynującej społeczność miedzynarodową  zagadki przeszłości. Obie strony przetaczają  rozmaite argumenty, snując  mniej lub bardziej prawdopodobne  i znajdujące odbicie w  znanych nam faktach hipotezy i teorie. Chodź na próżno by szukać jej do imienia w oficjalnym spisie papieży Liber Pontificalis (ale  to podobno żaden argument, gdyż  brakuje tam kilku dostojników o których wiadomo z  innych źródeł że ten urząd  pełnili) autorka oddaje nam dojrzałą literacko, napisaną z rozmachem,  fascynującą opowieść o niezwykłej, wyprzedzającą swoje czasy kobiecie, która w  pogoni za marzeniami, pragnieniem wiedzy, chęcią nauki, sprawiedliwością społeczną i miłością  w męskim przebraniu osiąga najwyższe szczyty watykańskiej hierarchii aż po urząd samego papieża. Osobowości,  która wykraczała poza przyjęte i uświęcone tradycją normy ówczesnego świata,  obowiązujące surowe i często niesprawiedliwych reguły i normy, wyłamującą się z ogólnie przyjętych konwenansów i  obyczajów.  Donna Woolfolk Cross  w sposób  bardzo umiejętny i  charakteryzujący się dużym  wyczuciem  wkomponowała opowieść w klimat i specyfikę  średniowiecznej ( niekiedy bardzo brutalnej i gwałtownie zmieniającej się) rzeczywistość,  skomplikowaną historię Kościoła tego okresu, pełną walk o władzę, układów,  intryg, korupcji, moralnego zepsucia, politycznych  knowań,  skrytobójczych mordów, dbałości o  własne interesy i skrajnej  nietolerancji. Sprawnie i z dużym znawstwem ówczesnych realiów  prowadzi nas ku własnej wizji  tego wciąż niewyjaśnionego wycinku dziejów. Znakomicie zawiązana intryga, podparta stylizowanym językiem, dużą plastycznością opisu i ciekawymi  dialogami na wiele godzin przeniesie nas w  świat dawno minionych wieków, zapewniając godziwą i wciągająca rozrywkę na kilka  długich wieczorów.

Kto wie, może doczekamy kiedyś momentu iż przespane watykańskie archiwa będą na tyle dostępne że prawda o tych wydarzeniach ujrzy światło dzienne i rozwieje wszelkie wątpliwości i przekłamania…

 

Władysław Wilk „Dziennik Snajpera”

 „My zawsze byliśmy wolni. Można nic nie mieć, żyć w kraju podbitym przez wrogów i zachować wolność. Czeczeniec rodzi się i umiera jako wolny człowiek. Nie można w nas tego złamać”.

Kiedy w 1994 roku wybuchła pierwsza wojna czeczeńsko –rosyjska,  oczy całego świata  zwróciły się na tą  małą  kaukaska republikę. Starcie przysłowiowego Dawida z  Goliatem spowodowało, oczywiście, fale sympatii oraz rożnego rodzaju manifestowanego poparcia dla walczących o wolności czeczeńskich bojowników. Nikomu chyba jednak, tak naprawdę, nie przyszło wtedy do głowy że przeogromna rosyjska machina wojenna połamie sobie zęby  w starciu z tak wielką desperacja i wolą walki o niepodległość i suwerenność swojego państwa.

Dziś dzięki Wydawnictwu  War Book  mamy unikalną możliwość spojrzeć na te wojnę zupełnie inaczej,  od środka, trzymając w ręku wspomnienia Władysława Wilka, polskiego korespondenta wojennego który widząc dramat i tragedią tego narodu zamienił aparat fotograficzny na karabin i  przyłączył  się do jego walki. Konsekwencja tej niełatwej decyzji  jest wstrząsającą relacja  z  wciąż mało nam znanego  teatru wojny którą nasz bohater w pocie, krwi  i znoju  u boku Czeczenów toczy z radzieckim najeźdźcom. Znajdziemy tu wszystko: codzienność partyzanckiego życia, wszechobecność śmierci, nieustające zagrożenie, strach, ból, zmęczenie, dramatyczne moralne i życiowe wybory.„Byłem już tutaj prawie tydzień. Tutaj – to znaczy w okopach na górze Rozenkort, z bronią w ręku, bo w ogniu tej wojny kąpałem się od dwóch lat. Wierzyłem, że jest to wojna szlachetna i sprawiedliwa. Pewnie byłoby mi trudno strzelać, gdybym w to nie uwierzył. Zapewne nie mógłbym wtedy tego robić. Wolałem tak o sobie myśleć, chociaż całkiem możliwe, że prawda była inna. Może jej jeszcze nie znałem”.  

Podana bez znieczulenia i taniej medialnej bohaterszczyzny, ukazuje nam  porażający sumienie obraz wojny nie tylko w  jej polityczno- militarnym wymiarze (znajdzie się tu również miejsce na prawdziwą przyjaźń i miłość). Jest to dla czytelnika na tyle ciekawe iż mamy możliwość spojrzeć na ściąg toczących się tu wydarzeń z naszej polskiej (słowiańskiej),  nacechowanej  historycznie, społecznie i obyczajowo, perspektywy. Cenne, zwłaszcza w zestawieniu z zupełnie nam obcą kaukaską kulturą, przepełniona rozmaitym i często dla nas niezrozumiałymi,  nakazami, zakazani, tradycyjnymi i  religijnymi normami, (nie mówiąc już zupełnie o tych dotyczących obecnych w oddziałach egipskich, afgańskich, tureckich i innych  mudżahedinów).„Zauważyłem już wcześniej że wśród Czeczeńców rozpowszechniona jest wiara w sny i przesłania, jakie mogę przez sen przekazywać zmarli. Świat wyobraźni często wypełniały istoty spoza naszej rzeczywistości pojawiające się równo często co duchy zmarłych przodków”

„Rozwody zdarzają się rzadko i przyczyny takiego kroku musiały być zupełnie wyjątkowe. Czeczeńskie dziewczęta wychodziły za mąż zgodnie z życzeniem ojca lub starszego brata. Widocznie dla Fatimy przeznaczono takiego człowieka  że wolała dramatyczne rozstanie, które spychało ją na samo dno hierarchii  społecznej”.

Ahmed, podobnie jak Maharbek, był wahhabitą. Nie bardzo orientowałem się, na czym polega odrębność ich wierzeń w świcie islamu. Zdaje się że nie uznawali żadnych proroków, oprócz Mahometa. W porównaniu z muzułmanami sunnickimi,  a Czeczeńcy byli sunnitami poglądy wahhabitów brzmiały bardzo ortodoksyjnie”

 Książka Władysława  Wilka „Dziennik Snajpera” to naprawdę znakomita, pełna nowych, częstokroć zupełnie  nieznanych nam faktów, pozycja dla wszystkich tych, którzy w o historii najnowszej chcą wiedzieć zdecydowanie więcej niż przeciętni odbiorcy. To również, z czego się bardzo cieszę, pierwsza cześć szerszego cyklu zatytułowanego „ Kondotierzy” będącego opowieścią o Polakach walczących na różnych frontach współczesnej Europy i Świata.

„Cmentarz w Milanówku. Przewodnik biograficzny”.

Cmentarze to nie tylko groby,  to symbole pamięci żywych, za którymi skrywa się bogactwo i wartość istnienia człowieka, to fundament na którym teraźniejszość buduje swój czas”.

 To jedna z tych ponadczasowych pozycji których na próżno by szukać na  szerokich księgarskich półkach (a szkoda), występująca raczej w obiegu lokalnym i bibliotekarskim. Ważna i z całą pewnością potrzebna publikacja dla samego miasta Milanówek i jego okolic, oraz  widziana i rozpatrywana w znacznie szerszym,  ogólnopolskim kontekście, gdyż jest opisem rozmaitych, częstokroć barwnych i pogmatwanych dziejowo losów Polaków, którzy swój wieczny spoczynek znaleźli w milanowskiej ziemi. To zaopatrzone zdjęciami (naturalnie, tam gdzie jest możliwe) usystematyzowane i podzielone tematycznie biogramy  ludzi związanych z tym miejscem, jego historią,  kulturą, dorobkiem intelektualnym, gospodarczym i społecznym. Znajdziemy tu pochówki z lat 1918 –1939, ofiary Kampanii Wrześniowej, Powstania Warszawskiego, zbiorowe mogiły z hitlerowskich obozów koncentracyjnych oraz sowieckich łagrów, żołnierzy Armii Krajowej (obwód „Bażant” ośrodek „Mielizna”), Ludowego Wojska Polskiego i  całego przekroju polskiego społeczeństwa: artyści, nauczyciele, lekarze, architekci działacze społeczni, polityczni, ludzie Kościoła, wychowawcy… oraz szereg symbolicznych grobów przedstawicieli lokalnej społeczności, którzy w ten czy inny sposób zapisali się w dziejach tego miasta i regionu. Znakomity zamysł, iście tytaniczna praca archiwalna i badawcza  oraz naprawdę profesjonalne wykonanie publikacji (bez zarzutu zarówno pod względem wizualnym jak  i edytorskim). Wspaniała próba uchwycenia i zachowania w pamięci minionego czasu…

 „Niejednokrotnie w czasie pracy doświadczaliśmy głębokiego wzruszenia, mieliśmy poczucie, że spełniamy ważną powinność każdego archiwisty-ocalić od zapomnienia i być łącznikiem „między dawnymi a młodszymi czasy”.

Rafał Gan-Ganowicz „Kondotierzy”

„Nieszczęściem Afryki jest to, że dekolonizacja jaka nastąpiła po drugiej wojnie światowej nie pozwoliła na odrodzenie się starych przed kolonialnych struktur geopolitycznych. Wszystkie bez mała państwa dzisiejszej Afryki to sztuczne twory pod względem geograficznym. Nic dziwnego, że po uzyskaniu niepodległości państwa afrykańskie były i są rozdzielane walkami bratobójczymi […]gdyż  granice tych państw  przebiegają  niezgodnie z  zasięgiem plemiennym, językowym i kulturowym tej ludności”.

Rafał Gan-Ganowicz: oficer RP na uchodźstwie, współpracownik Radia Wolna Europa, działacz polityczny i społeczny, komentator wojenny, dziennikarz, opozycjonista, najemnik i zagorzały antykomunista. Kiedy po raz pierwszy, wiele lat temu,  usłyszałem o nim  w kontekście jednego z wywiadów którego udzielił zaprzyjaźnionemu dziennikarzowi ( Jak to jest zabić człowieka? – Nie wiem, zabijałem tylko komunistów!!!) wiedziałem  że muszę poznać burzliwą i barwną  historię tego człowieka.  Przypomina mi on trochę  pełnych fantazji i odwagi naszych kresowych  zagończyków, cenionych  w Europie swoich czasów słynnych Lisowczyków, malowniczych hiszpańskich i włoskich  kondotierów, irlandzkich żołnierzy fortuny tzw. „dzikie gęsi” czy  forsaydowskie „psy wojny”. Z całą pewnością to postać nietuzinkowa, naznaczoną przez trudny ciąg  historycznych zdarzeń, wojenną i rodzinną traumę która doprowadziła go do takich a nie innych życiowych decyzji i wyborów. Polakiem, który  ( podobnie jak Władysław Wilk i Lech Zondek, wiele lat później)  toczy z komunistami swoją prywatną wojnę na różnych, niekiedy  egzotycznych dla nas frontach i wojnach. Dziś, dzięki Wydawnictwu Prohibita trafiają w nasze ręce jego wspomnienia (przez wiele lat funkcjonujące w drugim obiegu) z  lat walk  które jako najemny żołnierz  toczył z komunistycznymi  rebeliantami,  inspirowanymi i wspieranymi czynnie przez ZSRR i  inne państwa Bloku Wschodniego, na terenie Konga i Jemenu. Dziś o konfliktach tych mało kto pamięta, jednak w czasach dekolonizacji  (i procesach  będącymi różnymi pochodnymi tego zjawiska) i  postępującej Zimnej Wojny były  one ważną częścią globalny polityki i ekonomi oraz potencjalnym miejscem na eksport komunistycznej ideologii. Autor bez ogródek  i przesadnego patosu,  w charakterystyczny dla siebie sposób opisuje swój udział w tych  krwawych, okrutnych  bratobójczych  konfliktach które na zawsze odcisnęły swoje piętro na nim i jemu podobnych (o dziwo spotykamy to również innych przedstawicieli naszego kraju : Józef Swara, Kazimierz Topór- Staszak, Stanisław Krasicki) To również ciekawe i wolne od  tzw. „poprawności politycznej” spojrzenie oraz  ocena afrykańskich i  muzułmańskich państw i społeczeństw (kultury, religii, tradycji, obyczajowości, odrębności plemiennej i etnicznej).

 „Murzyni wandalami nie są! Murzyn czy ten dziki czy ten cywilizowany z miasta, niczego świadomie nie zniszczy. Murzyńska rodzina zająwszy po Belgach willę nie umiała po prostu korzystać z urządzeń, rozpalała ognisko po środku salonu, robiła dziurę w suficie i dachu a później deszcze robimy swoje… Sam widziałem okopcone ściany, spaloną podłogę, zacieki  ale ku mojemu zdumieniu nieprzydatny do niczego, z braku prądu, sprzęt radiowy stał na swoim miejscu. Nawet płyty nie były połamane, a wspaniała zastawa z  cienkiej porcelany cała.  Opuszczając to miejsce  niczego nie zniszczyli świadomie, niczego nie rozwalili”. 

Jest to tym  cenniejsze iż słyszymy to z ust człowieka znajdującego  się w centrum opisywanych wydarzeń przez co relacje pełne  są realizmu, wolne od przerysowań i tendencyjnego traktowania faktów, przepełnione ciekawością świata i wnikliwą obserwacją.  To co już od pierwszej strony uderza czytelnika tej lektury (naturalnie oprócz samych wojennych zmagań) to niezaprzeczalny fakt iż  autor ma naprawdę dar opowiadania a jego wspomnienia potrafią pochłonąć odbiorcę  bez reszty.  Pokazują nam zupełnie inny, nieznany,  ale przecież istniejący i funkcjonujący świat. Emanują emocjami, czasem humorem i autoironią, niekiedy  głębszą refleksję nad kondycja otaczającego nas świata i kierunków zachodzących  w nim  zmian (nie zawsze naturalnie właściwych). To wspaniała  i wiele wnosząca opowieść o człowieku z krwi i kości, jego życiowych wyborach, walce, Polsce,  patriotyzmie i dramatycznych decyzjach które zmieniają w życiu wszystko. Warto poznać historię tego jednych z „ostatnich błędnych rycerzy” ubiegłego wieku i spojrzeć na świat jego oczami.

„Dziewczyna w Mechanicznym Kołnierzu”-zapowiedź

„Mei przebrała się w prostą koszulę i spódnicę, ale wciąż miała na szyi ten dziwny kołnierz. Po dokładniejszym przyjrzeniu, wyglądało na to, że są w nim tryby i zębatki – jakby był maszyną, a nie biżuterią. Może rzeczywiście  tak było?”

Jest rok 1897 – życie w Nowym Jorku nigdy nie wcześniej nie było tak bardzo ekscytujące i niebezpieczne.

Cały Manhattan zalewa fala gotowych na wszystko gangów. Do jednego z nich wnika szesnastoletnia Finley Jayne.

Zadziwiająca i pełna zwrotów akcji kronika epoki wiktoriańskiej okraszona tajemnicą mechanicznego kołnierza.