Archive for sierpień, 2014

Krytponim „Shadow Dancer”

Naprawdę znakomite kino z konfliktem irlandzkim w tle …

Wiktor Krawczenko „Wybrałem wolność”

 Niezmiernie cieszy mnie fakt iż  wydawnictwa (tym razem jest to wydawnictwo Magnum) coraz częściej decydują  się na wznowienie ważnych historycznych i literackich pozycji, które ze względu na podnoszoną  tematykę i szeroki  wydźwięk, stanowią ważny wkład w pojmowane różnorakich dziejowych  procesów które dzieją się i zachodzą wokół nas.

Tym razem sprawa dotyczy wydanej w 1946 roku w Stanach Zjednoczonych książki Wiktora  Krawczenko, radzieckiego uciekiniera, który korzystając ze służbowej obecności na amerykańskiej ziemi  postanowił nie wracać do „ojczyzny proletariatu”.

 Jest to bez wątpienia jedna z najlepszych, najciekawszych i jednocześnie najbardziej wstrząsających publikacji dotyczących komunizmu z jaką miałem okazje się spotkać. Ów totalitarny system nie jest tu ukazany w sposób globalny lecz stanowi niezwykle osobiste i bardzo emocjonalne (oparte na własnych przeżyciach) spojrzenie na to co działo się w  Związku Radzieckim po przejęciu władzy przez bolszewików. To właśnie jego oczami (członka partii a później  wysoko postawionego  przedstawiciela przemysłu) widzimy ponurą, brutalną, okrutną i pełną absurdów rzeczywistość policyjnego państwa i  tego jak wpływa ono na niego samego i  jegu najbliższych. Państwa w którym donosicielstwo i ślepe posłuszeństwo urosło do rangi obywatelskiego obowiązku, fałszywe oskarżenia i fabrykowanie dowodów jest na porządku dziennym, zaś uczciwość i  ciężka praca nie chronią przed  więzieniem, zsyłką na Sybir, czy wyrokiem śmierci. Stajemy się świadkami dramatu dziesiątków  ludzi (nie anonimowych lecz  wymienionych z imienia i nazwisko, choć być może w niektórych miejscach zmienionego) których autor znał i  z którymi  stykał się przez lata na płaszczyźnie prywatnej i zawodowej. To historia wrażliwego, porządnego i myślącego człowieka zaplątanego w sieci politycznej doktryny, która w sposób bezduszny miażdży i zmiata na swojej drodze wszystko i wszystkich.

W jego wspomnieniach,  wśród wielu innych niezmiernie ciekawych wątków, znalazły się dwa które w sposób szczególnie utkwiły mi w pamięci…

Pierwszy, to  porażająca historia   przymusowej kolektywizacji ukraińskich wsi ( metod i sposobów w jakich się ona odbywała) która doprowadziła do śmierci, często głodowej,  milionów mieszkańców tego regionu oraz  uwięzienia i skazanie tysięcy opornych chłopów. Zupełnie odczłowieczona, pozbawiona ekonomicznych podstaw  i elementarnej wiedzy (przysłani partyjni przedstawiciele częstokroć nie potrafili odróżnić rodzajów zbóż, o specyfice pracy na roli zupełnie nie wspominając) doprowadziła do całkowitego zubożenia ludności tego terenu i zrujnowania całego  sektora gospodarki.

Drugi,  to wydawało by się zupełnie irracjonalną i  groteskowa (gdyby nie to że była prawdziwa) relacja z publicznej czystki dokonywanej (przy pełnych trybunach naturalnie) w środowisku akademickim i naukowym, w skład którego wchodzi również nasz bohater. Uwłaczającą jakimkolwiek normom, żałosna, werbalna  chłosta dokonywała jawnie na członkach komunistycznej partii przez ich znajomych, kolegów i przyjaciół, bojących się o własną pozycje i osobiste bezpieczeństwo. Festiwal obłudy i grozy rozgrywający się przed rządnym krwi audytorium  i specjalną komisją  przywodzącą podświadomie  na myśl znane nam z historii średniowiecza procesy o czary.

 Książka „Wybrałem wolność” jest formą swoistego rozliczenia się autora z własną bolesną  przeszłością oraz  tym czego doświadczył i czego był świadkiem przez lata życia i  pracy w radzieckim, socjalistycznym raju. Rozwiewa funkcjonujące na Zachodzie ( i zręcznie podsycane przez propagandę ZSSR) mity o szczęśliwym i  demokratycznym kraju, ukazując demona komunizmu bez znieczulenia, owijania w bawełnę,  kładąc nacisk na cenę  jaka płacą miliony ludzi którzy mieli nieszczęście znaleźć  się w jego złowrogim cieniu.

 25 lutego 1966 roku Wiktor Krawczenko znaleziony został z postrzałem głowy w swoim mieszkaniu w Nowym Jorku. Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo, ale do dziś nikt w to oczywiście  nie wierzy. I niech to posłuży za puentę. Zdecydowanie polecam.

Zapowiedź!!!!

Dwie dekady po Pożodze, globalnej zagładzie atomowej. Gatunek homo sapiens na powrót został sprowadzony do roli jednego z konkurentów w grze o przetrwanie. Zmieniło się wszystko. Tylko ludzie pozostali tacy jak dawniej.

Nowa Huta. Zaprojektowane i zbudowane od podstaw robotnicze miasto. XVIII dzielnica Krakowa. To tu, w podziemnych schronach, mieszkają ci, którzy przetrwali nuklearną apokalipsę. Każdy dzień oznacza dla nich walkę, każdy miesiąc przynosi nowe zagrożenia. Wśród strzępów cywilizacji przeżycie kolejnego roku zakrawa na cud.

Zdradzeni i zmuszeni do ucieczki mieszkańcy Nowej Huty wyruszają na poszukiwanie mitycznego raju – Kombinatu. Nie wiedzą jeszcze, że z niedostępnego dla nich centrum Krakowa nadciąga przerażająca horda, która odmieni znany im świat.

Jednak to śmiertelne niebezpieczeństwo okaże się tylko tłem dla piekła, które ludzie niezmiennie gotują sobie sami nawzajem.

Wacław Zagórski „Wicher wolności”

 Siedemdziesiąta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego staje się kolejną okazją do dyskusji o  jednym z najważniejszych wydarzeń naszej historii najnowszej. Mimo upływu wielu lat wśród historyków i badaczy (ale nie tylko) wciąż nie milkną wątpliwości i spory co do politycznych, militarnych i społecznych  skutków powstania, celowości jego wybuchu, ofiary krwi złożonej przez żołnierzy podziemia i mieszkańców Warszawy, hekatomby ludności cywilnej i zagłady miasta oraz ponadczasowego wymiaru tego narodowowyzwoleńczego zrywu. Z tej też okazji Wydawnictwo Finna oddaje w nasze ręce wznowienie wydanych w Londynie w 1957 wspomnień Wacława Zagórskiego ps. Lech zatytułowanych „Wicher wolności”(ze wstępem Gustawa Herlinga- Grudzińskiego), książki uznawanej  przez wielu za jedną z najlepszych i najważniejszych publikacji dotyczącej tego tematu.

To niezwykle poruszający i szarpiący emocjami (mimo upływu wielu dekad) bardzo osobisty zapis sześćdziesięciu trzech dni Powstania Warszawskiego (dzień po dniu, poczynając od 30 sierpnia czyli dwa dni wcześniej) widziany oczami jego aktywnego uczestnika, żołnierza i dowódcy Bataliony Armii Krajowej wchodzącego w skład zgrupowania „Chrobry II’.

To uderzający realizmem, w sposób niemal namacalny i pozbawionym patosu, wielopoziomowy obraz miasta, które przez ponad dwa miesiące stawiało czoło hitlerowskiej nawałnicy, stając się po wsze czasy  symbolem odwagi, niezłomności i patriotyzmu. To opis wydarzeń towarzyszących bohaterowi od pierwszych dni walk (w uliczkach, na barykadach , wśród ruin domów, rumowisk itd.) oraz codziennych trudów  życia i służby w  pełnym tragizmu i   dramaturgii wojennym tle.

„ Każdy ma coś, co go gryzie. Jeden stracił matkę, innemu dzieciak choruje gdzieś w piwnicy, inny nie ma wiadomości o żonie. Nikomu nie jest wesoło”.

Ale nade wszystko jest to opowieść o ludziach, ludziach którzy po pięciu latach okrutnej okupacji  z  wszystkim co ona za sobą niosła, wreszcie z odsłoniętą przyłbica mogli chwycić za broń i odpłacić wrogowi za całe zło którego doświadczyli.

Nie można przez pięć lat przygotowywać żołnierzy do rozprawy z wrogiem, aby na pięść minut przed dwunastą powiedzieć im, że wszystko odwołane. […] Nie można zachęcać i nawoływać do oporu , aby na metr od mety-choćby nawet problematycznej-dać sygnał do rozejścia się. Nie można wreszcie przez pięć lat żyć w jednej  niewoli, aby w obliczu nadciągającego cienia drugiej niewoli nie zapragnąć oczyszczenia w „wichrze wolności”

To opowieść o  ludzkich postawach (nie zawsze bohaterskich i godnych naśladowania, bo i takie się zdarzały), wzajemnych relacjach, uczuciach i nadziejach które im towarzyszyły, wierze w słuszność podejmowanych decyzji, ciężarze dowodzenia i związaną z tym  odpowiedzialnością, poczuciu niesprawiedliwości  w obliczu klęski.

I to właśnie, moim zdaniem, jest największą i najbardziej wyeksponowana  wartościowa tej książki, choć pojawiają się tam naturalnie również (trudno by ich nie było) echa wielkiej polityki, odniesienia do decyzji emigracyjnego rządu, aliantów , Armii Czerwonej czy innych nie wchodzących w skład Armii Krajowej ugrupowań zbrojnych  jak Armia Ludowa czy Narodowe Siły Zbrojne. Nie są one jednak dominujące i nie przesłaniają tego co we  wspomnieniach autora dzieje się tu i teraz.

 Książka Wacława Zagórskiego „Wicher wolności” to wspaniała i bardzo pouczająca lekcja historii i patriotyzmu, która warto zapamiętać i promować.

Nadajemy komunikat z Warszawy

-Ostatni komunikat z Warszawy

Stacja Armii Krajowej podaje;

Bój skończony. I nic…prócz sławy.

Wieść niesie do wszystkich narodów,

Konferencji przyjaciół i braci:

                                                                   Lud Stolicy za wolność zapłacił Swoim życiem”.

 

 

Tadeusz Święchowicz „Imperium zła. Reaktywacja”

W opisie książki Tadeusza Święchowicza „Imperium zła. Reaktywacja”  znajdziemy bardzo znamienne i zarzucajce się w oczy zdanie.” Przeczytaj tę książkę i pomyśl zanim będzie za PÓŹNO”

Nie popadam w aż tak skrajny i radykalny pesymizm (choć rozumiem marketingowy zamysł) ale ponad wszelką wątpliwość trzymamy w swoich rękach lekturę, którą w obliczu rozgrywających się za naszą wschodnią granicą tragicznych wydarzeń (choć naturalnie nie tyko dlatego), warto przeczytać. Przeczytać i chyba w kilku miejscach  przewartościować posiadaną przez nas (najczęściej dość fragmentaryczną, obiegową i często  błędną ) opinię dotyczącą dzisiejszej Rosji i stojącego u jej steru Władymira Władymirowicza Putina. Trochę wstyd się przyznać, ale nasza wiedza dotycząca tego jak dziś wygląda państwo rosyjskie jest z jedne strony bardzo iluzoryczna (oparta w większości o bardzo szczątkowe i często wybiórcze medialno –informacyjne przekazy) z drugiej strony obłożona  sporym bagażem historycznych doświadczeń, naleciałości, schematów i stereotypów  z których (co w pewnym sensie zarozumiałe) wciąż trudno nam się wyzwolić. Ta książka pozwoli nam w znacznym stopniu wzbogacić, poszerzyć i uaktualnić nasza wiedzę i spojrzenie na szereg aspektów dotyczących  współczesnego obrazu dawnego „Wielkiego Brata”.

Autor w sposób niezwykle sugestywny  i zrozumiały nawet dla laika stara się przybliżyć i  unaocznić czytelnikowi polityczne cele oraz mechanizmy które odgrywają ogromną a niekiedy i dominująca  rolę w sposobie kształtowania i sprawowania władzy na Kremlu: wpływy wielkich oligarchów, sieć polityczno –biznesowych powiązać (oczywiście ze służbami specjalnymi w tle), kierunki bieżącej i długofalowej polityki i geopolityki, próby mniej lub bardziej jawnego mieszania się w integralne interesy byłych republik radzieckich ( bałtyckich i kaukaskich), chęć odbudowy mocarstwowej dominacji z czasów ZSRR, środki nacisku militarnego i ekonomicznego, skomplikowane stosunki z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi, podłoże i pokłosie obecnie trwającego konfliktu z Ukrainą (wydarzenia na Majdanie, aneksja Krymu i prorosyjski separatyzm we wschodnich regionach tego państwa) oraz szereg zagadnień dotyczących spraw gospodarczych, ekonomicznych, wojskowych i społecznych .

Wiele miejsca poświęca autor samej osobie prezydenta   Władymira Putina, jego pełnej tajemnic i białych plam biografii oraz etapom błyskawicznej polityczno-wojskowej kariery, która wyniosła go sam szczyt rosyjskiej hierarchii oraz sylwetkom jego najwierniejszych stronników, stojących (nie bez osobistych korzyści) na staży obecnego układu sił: Juruj Kowalczuk ( główny akcjonariusz Banku Rossija), Giennadyj Timczenko (pośrednik w handlu ropą i prezes grupy inwestycyjnej Volga), miliarder Arkadij Rotenberg, Siergiej Iwanow, Władymir Jakunin, Igor Siergun, Andrei Fursenko i wielu, wielu innych…Książka Tadeusza Święchowicza stawia również kilka jakże aktualnych pytań co do dalszego przebiegu konfliktu rosyjsko –ukraińskiego, przyszłości podbitych (Krym) i okupowanych (Donbas) ziem, skuteczności sankcji nałożonych przez społeczność międzynarodową oraz niewątpliwych zagrożeń jakie wydarzenia te niosą dla integralności terytorialnej i bezpieczeństwa Europy, w tym naturalnie i  Polski.  Pytań które jak na razie pozostają bez odpowiedzi…

„Imperium zła. Reaktywacja”  to z całą pewnością  lektura ważna, potrzebna i bardzo interesująca.  Polecam.

Michał Cholewa „Forta”

  „Trwa wyścig o światy stracone lata temu, gdy nastał Dzień a technologia zwróciła się przeciwko ludziom”

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Michała Cholewy ( choć wiem że napisał dwie bardzo dobrze przyjęte powieści, będące wcześniejszymi odsłonami tego cyklu) ale wiem już  z całą pewnością  że nie będzie to spotkanie ostanie …

Prezentowana tutaj pozycja, jak każda dobrze napisana powieść ( a ta bez wątpienia taka właśnie jest), znakomicie  broni się i funkcjonuje sama a nieznajomość dwóch poprzednich tomów w niczym specjalnie czytelnikowi nie przeszkadza. Owszem, pojawiają się krótkie nawiązania czy retrospekcje  ale są one na tyle umiejętnie wkomponowane w  całość lektury iż nie pozostawiają w czytelniku uczucia że wyraźnie brak mu wcześniejszej wiedzy o fabule i bohaterach.

To kolejna, tym razem bardzo futurystyczna  opowieść o  wojnie (tutaj  kosmicznej)  w której nie ma nic bohaterskiego, patetycznego, wzniosłego, która jest i zawsze będzie złem ( niezależnie od szczytnych haseł,  motywów czy szumnych ideologii) i na każdym z uczestników w takiej czy innej formie odciśnie swoje piętno.  I w tej wojnie najważniejsi są właśnie oni,  bohaterowie główni i poboczni, postacie wokół których zawiązują się liczne watki i którzy są głównym motorem i napędowa osią toczących się w powieści  wydarzeń. Są pełnokrwiści, zapamiętywani, o nierzadko skomplikowanej przeszłości i emocjonalno -psychologicznych cechach.  To nie szara, bezwładna, podobna do siebie żołnierska masa, lecz ludzie o bardzo wyrazistych osobowościach, ściśle indywidualnych cechach i  kształtujących się w niełatwej prozie życie  postawach i światopoglądach. Mają swoje wady, dziwactwa,  skrzętnie skrywane tajemnice i sekrety oraz charakterystyczny bardzo typowy dla weteranów pewien żołnierski rys, pełen swoistego cwaniactwa i sprytu,  co skutkuje naturalnie tym, że jawią nam się w sposób bardziej realny a ich zachowania i motywacje wydają  się bardziej zrozumiałe.  Warto podkreślić również rozbudowaną akcje oraz stworzony z rozmachem wielowymiarowy świat przedstawiony, który bezwiednie przywodzi mi na myśl klasykę gatunku i obrazy z takich kinowych hitów i jak „Obcy„ czy „Żołnierze kosmosu”

To sceneria i klimat które w oczywisty sposób  pobudzają  sensory naszej wyobraźni,  przekładając się tym samym na konkretny odbiór toczących  się w powieści wydarzeń. Bogactwo technologiczne i supernowoczesne wytwory  inżynieryjnej i naukowej myśli technicznej ( wraz z właściwą im terminologią i nazewnictwem) przedstawione są w sposób który nie komplikuje, nie gmatwa, nie wybija z rytmu i nie przesłania  całości fabuły,  za co  chwała autorowi.

„Forta” Michała Cholewy  to bez wątpienia ciekawa i pożądana pozycja dla wszystkich miłośników fantastyki z militarnym zacięciem ( nie będę się tu rozdrabniał na grupy i podgrupy tego gatunku) który chcą doświadczyć porywającej  przygody osadzonej  w wojennych klimatach przyszłości. Polecam!

T.C McCarthy „Podziemna wojna. Genoboty”

„Mógłbym dokładnie wskazać chwile kiedy Kaz mnie spętał i nie chciał uwolnić, kiedy zaczął ciągnąć mnie w głąb ziemi, żebym nigdy nie mógł naprawdę stąd odejść”.

Kazachstan, w skrócie Kaz – miejsce okrutnej, krwawej i bezpardonowej wojny amerykańsko –rosyjskiej toczonej w  futurystycznej wizji świata przyszłości. Wojny totalnej, toczonej zarówno na powierzchni jak i pod nią (w sieci wydrążonych tuneli i pokopalnianych sztolniach), wspomaganą najnowocześniejszą z możliwych militarną technologią (a trzeba przyznać iż arsenał pomysłowości dotyczącej tego jak wyprawić bliźniego na tamten świat jest doprawdy imponujący) i całymi oddziałami zmodyfikowanych genetycznie  żołnierzy. Jak przy niemal każdym konflikcie zbrojnym na taka skalę, znajdą się  tu również komentujący na gorąco sytuację  dziennikarze, a wśród nich  Oscar Wendell,  reporter i korespondent wojenny  gazety „Stars and Stripes, który jest jednocześnie narratorem i głównym bohaterem powieści. To właśnie jego oczami oglądamy wojenną pożogę i zupełnie oszalały brutalny wojenny i około wojenny świat (udzielają nam się  jego uczucia i sposób postrzegania świata)  który stopniowo wciąga go i fascynuje coraz bardziej, przesłaniając wszystko inne. Zamiana dziennikarskiego notesu na karabin i związana z tym wewnętrzna przemiana jest wiec już tylko kwestią czasu…

To jakby wziąć wszystko w domu, rodzinę, meble, dywany, nawet psa i kota – i wrzucić w ogień, podlawszy tysiącami litrów alkoholu na rozpałkę, To właśnie zapach podziemnej wojny”.

Nie wiem, ale z jakiegoś powodu (może to  klimat powieści) publikacja  T.C McCarthy’ego przypomina mi trochę znany z licznych literackich i medialnych przekazów konflikt amerykańsko –wietnamski z lat siedemdziesiątych a zwłaszcza  sposób w jaki wdarł on się w umysły ludzi którzy w nich uczestniczyli, oczywiście tu pomnożony przez  rozbudowany technologicznie współczesny bohaterowi świat przedstawiony. Ogromne uwikłanie jednostki, dramaturgia wojny, wszechobecność cierpienia i śmierci,  utrata przyjaciół, nie radzenie sobie z otaczającą rzeczywistością, strachem, niepewnością jutra, nadużywania środków odurzających i powolne staczanie się w niebyt…

   „Organizm próbował się pozbyć tytoniu i narkotyków, ale tak naprawdę pragnąłem wyrzygać wspomnienie. Nawet nie zauważyliśmy, że Burger dostał, dopóki Snyder nie klepnął go w ramie. Wtedy się osunął.  Podczas jazdy windą w dół z rany zaczęły wypływać flaki- a ja przypomniałem sobie po co tu jestem. Burger mógł być niezłym tematem na reportaż”.

To naprawdę porządnie napisana wierna gatunkowi powieść, spójna, charakteryzująca się  dużym ładunkiem emocjonalnym i  świeżością pomysłów. Wszystko jest tu gruntownie przemyślane, jedno, w sposób logiczny, wynika z drugiego, łączy się ze sobą wpływając bezpośrednio na fabułę i losy bohaterów. Oprócz bardzo sugestywnych, bezpośrednich relacji z pierwszej linii frontu oraz toczonych niemal każdego dnia  walk o przetrwanie, znajdzie się tu również miejsce na szaloną, mocno skomplikowaną, zakazaną miłość, która jak większość szalonych, mocno skomplikowanych, zakazanych miłości nie  może skończy się dobrze…( szczegółów naturalnie nie zdradzę).

Podsumowując. Książka T.C. McCarthy   „Podziemna Wojna: Genoboty” to naprawdę  dobry  i wciągający czytelnika w obręb swojego świata  kawałek fantastyki,   zdecydowanie  wyróżniający się na plus, wśród całej gamy podobnych jej pozycji.