Archive for maj, 2015

Brian McClellan „Obietnica krwi”

”To koniec epoki królów… Zginęli z mojej ręki…”

 Wśród ogromnego natłoku literatury  fantasy,  która coraz licznej szturmuje nasze księgarskie półki, co jakiś czas  trafiają się pozycje, które zdecydowanie zasługują na nasze uznanie. Jedną z nich jest, bez wątpienia, prezentowana tu debiutancka powieść  Briana McClellan’a  zatytułowana  „Obietnica krwi”

 W  królestwie dochodzi do wojskowego zamachu stanu. Władze przejmuje armia pod dowództwem marszałka polnego Tomasa, zaś  obalony monarcha, wraz ze swoją najbliższą świtą, zostaje publicznie stracony.  Dokonanie jednak przewrotu a utrzymanie się przy władzy  to dwie zupełnie inne sprawy  i nasi bohaterowie już wkrótce przekonają się o tym na własnej skórze. Wybuchają groźne zamieszki, wierne królowi oddziały podejmują  kontrakcje a bogata  szlachta  nie zamierza  łatwo   pogodzić się z utratą władzy  i  wpływów. Szerzą się spiski,zdrady, intrygi, skrytobójstwa i  polityczne mordy a na domiar złego wojska agresywnego sąsiada, próbując wykorzystać zaistniałą sytuacje,  dokonują zbrojnej inwazji .

”Królowie … Wyciskają z ludzi ostatnia kroplę krwi  dla kolejnego klejnotu w koronie. Kto powie im Dość! Ja. Dość marnotrawstwa, chciwości i korupcji. Dość szlachty pijących krew ludu. Ich magia zostanie potępiona. Ja im pokaże nowy rodzaj czarów…proch i kule. Jutro odszukam  i oddam ludziom ich kraj. Epoka królów dobiegła końca…”

Stopniowo poznajemy spiskowców (oraz osoby w różny sposób z nimi związane),  racje, które im przyświecają,  którymi  kierowali się  podejmując tak radykalne kroki  oraz skomplikowane okoliczności, które pchnęły ich do tego czynu. Zaczynamy też powoli darzyć ich pewną sympatią, podziwem  a niekiedy nawet  szacunkiem.

Ciekawie pomyślana i spójna kreacja świata przedstawionego, świeży, nie przerysowany pomysł,  porywająca fabuła oraz różnorodni, nietuzinkowi (naznaczeni przez los i życiowe burze) bohaterowie,  nadają tej pełnej magii i wojny opowieści ponadczasowy ludzki wymiar.  Koloryt zaskakujących zdarzeń, spora doza nieprzewidywalności, która raz po raz wiedzie nas ku nowych literackim horyzontom i  nie pozwala na schematyczność oraz nudę. Ogromna dynamika, wielotorowa narracja  i szeroka zmieniająca się perspektywa, daje nam możliwość oglądania wydarzeń z rożnych miejsc i pozycji, tworząc prawdziwie epicką opowieść, która wciąga nas bez reszty.

Oczywiście, jest to pozycja skierowana w przeważającej mierze do  fanów i miłośników  gatunku, ale, moim zdaniem, również ci którzy nią są tak gorącymi orędownikami tego rodzaju literatury (może nie wiedza co tracą) znajdą tu wiele interesujących treści. Bo jeśli odrzucimy wszechobecną magię  w  jej różnorodnej  postaci: (Prochowi Magowie, Uprzywilejowani , Zdolni itd… ) odnajdziemy barwną historie o ludzkich namiętnościach,  tęsknotach, dylematach, głodzie władzy i trudnych decyzjach, które, niezależnie od konsekwencji, po prostu trzeba podjąć. Polecam

Henryk Nicpoń „Duchy Arłamowa”

Bieszczady, bez wątpienia jeden z najciekawszych i najpiękniejszych zakątków naszego kraju, który niezmiennie urzeka nas pięknem krajobrazu, paletą barw, unikalną przyrodą oraz burzliwą i wciąż przepełnioną mgłą tajemnic, wielowiekową historią. I to właśnie tu, wkomponowany w zieleń okolicznych lasów stoi Arłamów -tajny rządowy ośrodek wypoczynkowy doby PRL-u, w którego zaciszu, przy dostatnio zastawionych  i suto zakrapianych stołach, najwyżsi dostojnicy komunistycznej nomenklatury oraz  przywódcy bratnich, socjalistycznych państw, spędzają czas na polowaniach, spotkaniach i tajnych naradach. Z perspektywy zbudowanego  na góralską modłę kompleksu, Bieszczady jawią się w powieści Henryka Nicponia zatytułowanej „Duchy Arłamowa” jako miejsce zupełnie niesamowite, niezwykle, nieodgadnione, pełne, niekiedy mrocznych i budzących zgrozę sekretów. Miejscem, w którym teraźniejszość przeplata się z przeszłością, świat realny z całkowicie nierealnym, ezoterycznym i  duchowym. Dużo tu mistycyzmu, symboliki i licznych odniesień do czasów dawnych. Autor zabiera nas w dość niezwykłą,  klimatyczną  podroż  przez czas i przestrzeń, (Bizancjum,  rewolucja francuska, dyktatura Stalina w Związku Radziecki czy ponure czasy polskiego komunizmu)  przywołując na powieści  doniosłe historyczne wydarzenia oraz postacie które odegrały w nich ważną role: Konstantyna Wielkiego, Justyniana, Eutropisza, Władysława Warneńczyka,  Tamerlana, Józefa Stalina, Edwarda Gierka, gen. Zygmunta Berlinga czy pułk. Kazimierza Doskoczyńskiego.

Owe niezbyt długie i z pozoru oderwane od siebie opowieści (szczególnie ciekawy wątek dotyczący przeszłości Bieszczad – dzieje dwójki braci będących przywódcami zbójeckich band) tak naprawdę zazębiają się, przeplatają  ze sobą i łączą,   tworząc niesłychanie zaskakującą , barwna opowieść o krętych  ścieżkach historii.  O żądzy władzy, politycznych ambicjach, rozgrywkach i intrygach, wspinaniu się na kolejne szczeble kariery, metodach i mechanizmach sprawowania władzy oraz samej jej istocie, która nie zmienia  się od starożytności  po czasy współczesne. Również  o jej  przedstawicielach którzy bez względu na epoki i czasy na są odbiciem i powieleniem tych samych.

Tak naprawdę, jest to na naszym  rodzimym gruncie publikacja  trochę nietypowa, choć przez to bardzo interesująca. Czuć w treści ogromną i nieskrywana fascynację autora  historią i kulturą cesarstwa bizantyjskiego,  choć zastawienie jej niewątpliwego  bogactwa i dziejowego dorobku,  z bądź co bądź siermiężnym przecież socjalizmem jest raczej dość nieoczekiwane…

Patrząc jednak na ogół i charakterystykę  globalnych historycznych procesów, które od wieków wpływają na kształt dawnego i obecnego nam świata, owo (dość rzadko pojawiające się w naszej literaturze)  już nie wydaje aż tak bardzo dziwne…

Książka Henryka Nicponia  „Duchy Arłamowa” to ciekawie skonstruowana  opowieść o ludziach wpisanych w swój czas, niezależnie od  epok, doktryn  politycznych, systemów czy wyborów, które stają się ich udziałem. Również o tym, że w myśl starego przysłowia „historia zawsze kołem się toczy…”

D.Gucewicz „Próba sił? Rok 1966 w Gdańsku”.

Częstokroć tak to bywa w naszej,  i nie tylko, naturalnie, naszej historii, iż wydarzenia zdecydowanie ważne  i doniosłe dla czasu w którym się rozgrywają,  wypierane są  stopniowo  z pamięć społeczeństw i narodów przez inne przychodzące po nich. Odnosi się to również do meandrów polskiej  historii najnowszej. Zadaniem historyków i badaczy naszych  dziejów jest jednak przybliżać, przypominać, utrwalać  oraz  próbować ocalić je od zapomnienia i w tej materii Pamięci Narodowej (wliczając w to pracowników rożnych pionów) znakomicie odnajduje się i sprawdza.

Prezentowana tu znakomita, wielowymiarowa  Daniela Gucewicza zatytułowana „Próba sił? Rok 1966 w Gdańsku. kontra Tysiąclecie” dotyczy właśnie  jednego z takich niesłychanie istotnych, zwłaszcza dla mieszkańców naszego regionu,  wydarzeń doby PRL-u  (wpisujących się w polityczne, religijne i  i społeczne owych czasów), którego wydźwięk i wymowa zastąpione zostały z czasem przez tragizm i dramaturgie Marca 68, Grudnia 70 czy Sierpnia 80.

„Rok 1966 w Polsce przeszedł do historii pod znakiem rywalizacji władz PRL z Kościołem  w związku z obchodami  milenijnej rocznicy  roku  966. Konfrontacyjny charakter  tych obchodów  przejawiał się nawet w sferze języka. Z jednej strony świętowano  tysiąclecie państwa polskiego, a z drugiej chrztu. Był to czas przesilenia w stosunkach państwa z Kościołem. Rozpoczął się on pod koniec  1965 r. propagandową akcją skierowaną przeciwko polskim biskupom  za wystosowanie „Orędzia” do biskupów niemieckich i słynne słowa „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Akcja ta przerodziła się w jedną z największych kampanii propagandowych okresu powojennego. Wraz z nią władze podjęły też szereg antykościelnych działań niespotykanych od czasów stalinowskich. Częściej niż dotychczas szykanowano księży za tzw. wrogie kazania, wychwytywano każde, nawet najdrobniejsze, kolizje duchowieństwa czy wiernych z ówcześnie panującym prawem”.

Autor, w oparciu o wnikliwa analizę i bardzo rozbudowany materiał dowodowy (w skład którego wchodziły min. z  Archiwum Państwowego w Gdańsku, Instytutu Pamięci Narodowej, Archiwum Akt Nowych, Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, Komendy Wojewódzkiej Milicki Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa oraz liczne relacje uczestników i świadków)  w szerokim, wielopłaszczyznowym,  historycznym kontekście, który dotyka i   uwzględnia całość skomplikowanych stosunków Państwo -Kościół doby komunistycznego dyktatu, zarówno w wymiarze ogólnym jak i zupełnie regionalnym. W sposób szczególny, oczywiście, odnosi się do zorganizowanych ze szczególną oprawą przez kościół katolicki obchodów 1000-leci Chrztu oraz szeregu działań  podjętych przez PRL-owski -aparat władzy (na różnych polach  i w różnych odsłonach) a zwłaszcza  podległych mu służb specjalnych, mających na celu ich maksymalne utrudnienie, bojkot poszczególnych uroczystości, zmarginalizowanie  i  wachlarz rozmaitych rządowych i partyjnych inicjatyw,   mających na celu odciągniecie mieszkańców od uczestnictwa w tym wielkim religijnym święcie.

 „Władzy zależało przede wszystkim na ograniczeniu liczby uczestników  kościelnych uroczystości milenijnych i zmniejszaniu zakresu ich oddziaływania poprzez organizacje własnych świeckich uroczystości. Posunięto się nawet do „zaaresztowania” peregrynującej po kraju kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej”

 „Zgodnie z centralnymi wytycznymi przygotowano także inne „kontrprzedsięwzięcia”, mające służyć neutralizacji oddziaływania głównych uroczystości milenijnych. Najważniejsze, z punktu widzenia, władz  było powstrzymanie od udziału i młodzieży”.

 Działań, które z biegiem czasu  przybierały  coraz ostrzejsze formy, dynamizowały się, by  doprowadzić  w końcu do eskalacji przemocy  i zaplanowanej zbrojnej  interwencje Milicji (wspomaganej oddziałami ZOMO i agentami   Służby Bezpieczeństwa) które siłą stłumiły spontaniczny protest Gdańszczan (dotkniętych komunistycznymi prowokacjami) oraz dokonały licznych aresztowań wśród autentycznych czy też domniemanych uczestników zajść.

 „Kulminacja obchodów w Gdańsku przypadła na końcówkę  maja 1966 r.  kiedy to odbyły  się główne uroczystości z udziałem prymasa Wyszyńskiego, ponad czterdziestu biskupów z całej  oraz kilkudziesięciu tysięcy wiernych. Wtedy tez lokalne władzy zmobilizowały  największe siły i środki, by zniwelować  oddziaływanie kościelnych obchodów.  Wtedy doszło wreszcie do spontanicznej  manifestacji  wracających z uroczystości  ludzi, którzy zaprotestowali przeciwko antykościelnej propagandzie”.

 Daniel Gucewicz „Próba sił? Rok 1966 w Gdańsku” staje się kolejną cegiełką i użytecznym ogniwem spajającym historyczny pamięć i pobudzającym  narodowa świadomość. Pozycją, która w sposób niezwykle analityczny przybliża nam tą  tematykę, stając się ważnym elementem na drodze odkłamywania i uczenia się na nowo naszej polskiej, niekiedy lekko zapomnianej, historii, również w tym bliższym nam, regionalnym ujęciu. Gorąco polecam.

Szkocja…

Siergiej Antonow „Ciemne tunele”

Wydaje się że po nowatorskich, ewolucyjnych,  miej lub bardziej udanych, literackich odsłonach znakomitego i  kultowego już  projektu Dmitryja Glukhovsky’ego „Uniwersum Metro 2033, dotyczących różnych autorskich wizji tego jak wyglądać będzie post- apokaliptyczny świat  po nuklearnej zagładzie, przyszedł czas na powrót do korzeni. I tak jest właśnie w odniesieniu do prezentowanej to powieści  Siergieja Antonowa zatytułowanej  „Ciemne tunele”.  Zdecydowana większość  powieściowych wątków,  opisów świata przedstawionego oraz  wydarzeń bezpośrednio czy pośrednio związanych z samą akcją, rozgrywa się z podziemnym świecie  metra.  Całość jest byś może mniej rozbudowana (zwłaszcza w  konfrontacji z takimi tytułami cyklu jak „Korzenie niebios” Tullio Avoledo czy trylogia Andrieja  Diakowa)  za to większy nacisk położony został przez autora na przedstawienie podziemnego świata  metra, jego charakterystyki, zróżnicowania ( faszyści, anarchiści, komuniści, przedstawicieli tzw. Hanzy-kupcy, sataniści, mutanci, złodzieje i cała masa mniej lub bardziej zidentyfikowanych, przerażających  i śmiertelnie groźnych  nowych form życia) skomplikowanych układów i zależności pomiędzy stacjami  i dramatu cudem ocalałych mieszkańców. Również na  obrazie  toczonych, ze zmiennym szczęściem,  konfliktów zbrojnych i krwawych utarczek (wpisanych w krótsze lub dłuższe polityczno – wojskowe sojusze)  do których siłą rzeczy musiało dojść  w tak zamkniętej  i dotkliwie doświadczonej ludzkiej społeczności, próbującej, na gruzach znanego im świata, przeżyć w tych ekstremalnie trudnych warunkach a  czasem próbować się z niego wyrwać…

„Stwórzmy nowa rasę, która będzie odporna na promieniowanie. Jej bez drżenia w kolanach  wyjdą na powierzchnię  i zdołają zbudować nowy świat. Zbudować przyszłość nie dla tunelowych szczurów, lecz dla odrodzonej ludzkości. Ludzie znów zobaczą gwiazdy o których z taką przejmująca nostalgią opowiadają starzy mieszkańcy metra”.

Powieść Siergieja Antonowa   bardzo sugestywnie wpisuje się w znaną nam stylistykę i podtrzymuje charakterystyczny,  mroczny klimat opowieści. Niezmiennie kreśli brutalny, wynaturzony, wypełniony grozą, obraz ludzkości która musi przystosować się do nowej rzeczywistości ze wszystkimi tego dramatycznymi konsekwencjami (nie braknie wśród niech naturalnie przejawów  niczym nieuzasadnionej przemocy, brutalności i  okrucieństwem). Ciekawa, tajemnicza i pobudzająca wyobraźnie  intryga,  wciągająca od pierwszych stron dynamiczna akcja oraz nieźle zarysowane kreacje bohaterów (oraz całych społeczności) powoduje iż podczas czytania nuda nam z pewnością nie grozi.

To kolejna, oddziałująca na czytelnika i jego wyobraźnie wizja okrutnego, zrodzonego z apokalipsy świata, w którym prawie nic nie jest takie jak z pozoru wygląda a ludzie są niekiedy gorsi niż zrodzone z popromiennych mutacji monstra. Brutalnego, okrutnego, pełnej pułapek, zdrad, nieustannej walki o przeżycie, ponurych tajemnic i nieoczekiwanych zdarzeń, zmagania z przeciwnościami losu, skażeniem,  zabójczym promieniowaniem, własnymi słabościami i własnym strachem.

Bardzo mi się podobała. Oczywiście fanów  i sympatyków Uniwersum Metro 2033 nie trzeba będzie do niej zachęcać…

Takiej publikacji o legendarnym emisariuszu Janie Karskim jeszcze nie było i już nie będzie. Książka Waldemara Piaseckiego „Jan Karski. Jedno życie” już od 20 maja w księgarniach! Spotkania z autorem już 16 i 20 maja.

Polscy czytelnicy będą mieli niepowtarzalną okazję spotkać się z autorem tej niezwykłej książki, polskim dziennikarzem i pisarzem mieszkającym w Nowym Jorku, od 30 lat aktywnie uczestniczącym w polsko-żydowskich i żydowsko-chrześcijańskich wzajemnych relacjach i dialogu. W ostatnich latach życia Jana Karskiego był jego sekretarzem, koordynatorem działalności publicznej, a przede wszystkim przyjacielem. Jest współautorem dokumentu TVP „Moja misja” o Janie Karskim i autorem przekładu na „Story of a Secret State” („Tajne Państwo”) – wojennego bestsellera Jana Karskiego.

Z Waldemarem Piaseckim będzie można się spotkać:

• 16 maja o godz. 10.30, w ramach 6. Warszawskich Targów Książki na Stadionie Narodowym, sala PARYŻ C

https://www.facebook.com/events/794498447325096/

• 20 maja o godz. 18.00, w warszawskim salonie Empik Megastore Junior, ul. Marszałkowska 104,

https://www.facebook.com/events/1652918811603495/

Na oba spotkania serdecznie zapraszamy!

Vladimir Wolff „Bractwo nieśmiertelnych”

„Królewskie skarby.Tajemnice i trupy. Dużo trupów”.

Po ogromnym sukcesie „Tropiciela”, naturalnie, tylko kwestią czasu było  kiedy bohaterowie tamtej powieści powrócą w kolejnej odsłonie. I tak też się stało. Właśnie trafiła na nasz księgarski rynek  powieść Vladimira Wolffa „Bractwo nieśmiertelnych” w której spotkamy  znane nam już postacie (Matt Pulawski, Oliwia) oraz poznamy nowe, również szalenie interesujące i wyraziste jak chociażby nadkomisarz Norbert Saja.

Tym razem amerykańskiego  eks-komandosa,  polskiego pochodzenia oraz członka amerykańskich tajnych służb, przyciąga międzynarodowa afera z południowo- amerykańskim narkotykowym kartelem w tle, oraz  sięgającą średniowieczna  inkaska tajemnicą, której ślady prowadza do polskiego zamku w Nidzicy. Okrutny, niemal rytualny, mord na znanym profesorze, bezwzględne zabójstwo dwójki policjantów oraz krwawa jatka urządzona przez mafijnych egzekutorów wśród małopolskich  bezdroży, stają się jedynie niewielkimi fragmentami układanki  i skrzętnie przez wieki skrywanej tajemnicy, które finał trudny jest do przewidzenia.

 Podobnie jak w części pierwszej będzie, intrygująco, dynamicznie, zaskakująco i  brutalnie… Zamierzchłe historyczne wydarzenia przeplatać się będą z  teraźniejszością a trup ścielić się będzie gęsto…

Nie zabraknie kłamstw, manipulacji, zdrad, chciwości, namiętności, dramatycznych decyzji  i trudnych życiowych wyborów, które staną się udziałem naszych głównych bohaterów, czyli tych wszystkich elementów które tak bardzo lubimy i cenimy sobie w dobrej literaturze sensacyjnej. Po raz kolejny, udaje się pisarzowi stworzyć niepowtarzalny, przesycony grozą, nieustającym stanem zagrożenia, mroczny  klimat, który działa na wyobraźnie i dodatkowo  potęguje nasze odczucia. Podparty licznymi, urealniającymi przedstawione w powieści wydarzenia,  odniesieniami  do aktualnej sytuacji polskiej i międzynarodowej oraz dobrą znajomością funkcjonowania służb specjalnych (rożnych opcji i nacji), policyjnych jednostek  oraz świata międzynarodowej  przestępczości zorganizowanej.

 „Bractwo nieśmiertelnych” Vladimira Wolffa to bez wątpienia świetnie napisana, sugestywna, niebanalna historia, gdzieś z pogranicza fikcji i rzeczywistości, która  dostarczy nam sporą dawkę naprawdę interesującej literacko -sensacyjnej rozrywki.

Pojawiają się również pewne nuty niedopowiedzenia, które sugerują wyraźnie iż Matt Pulawski zagości jeszcze pod nasza szerokością geograficzną. Nie mogę się już doczekać.

Jean Raspail „Obóz świętych”

Napisana niemal przed czterdziestoma laty futurystyczna i obrazoburcza wizja świata którą wykreował  Jean Raspail  w swojej powieści zatytułowanej  „Obóz świętych”, dziś, dobrych kilka dekad później nabiera zupełni innego, nowego  wymiaru. Gwałtownie zachodzące procesy globalizacyjne (ze wszystkimi konsekwencja, które nieodłącznie im towarzyszą) oraz coraz poważniejsze problemy związane z masową emigracją, zwłaszcza tą nielegalną, do której rządy poszczególnych państw nie są zupełnie przygotowane, zaś sama Europa (jako taka), jej rozmaite struktury i instytucje nie posiadają odpowiednich instrumentów i środków  by temu zaradzić. Wszystko to powoduje  iż poruszana w lekturze tematyka (mimo oczywistych kontrastów i różnic) jest jak najbardziej aktualna…

 XXI wiek. Nękane głodem, biedą, epidemiami, strachem  i barakiem perspektyw, zmanipulowane i podburzone przez szalonego wizjonera ( jak pokazuje historia w takich warunkach zawsze trafiają się takie jednostki) rzesze mieszkańców Indii,  decydują się na masową emigracje  ku europejskim brzegom. Na statkach, stateczkach, barkach, starych łodziach, łódeczkach i wszelkim pływającym  sprzęcie, w skandalicznie ciężkich i uwłaczających człowieczeństwu warunkach, zmęczeni, sfrustrowani ale bardzo zdeterminowani ludzie za wszelka cena próbują dostać się do wybrzeży Francji. Ów, niemal mityczny,  ludzki potop, powoduje jednak tragedię rodzimych mieszkańców, zupełni nieprzygotowanych (polityczne, państwowo czy społecznie) na taką zupełnie niespodziewaną  ewentualność.

 „Rozległ się wielki huk na wybrzeżu, gdzieś miedzy Niceą a Saint-Tropez. Dziewięćdziesiąt dziewięć statków  wbiło się dziobami w przybrzeżne skały, a przebudzone dziecko-potwór wydało z siebie zwycięski krzyk.  Przez cały pierwszy dzień i i pierwszą część następnej nocy  na pokładach statków nic się nie działo, tylko las ludzkich rąk  kołysał się miarowo , jak na jednostajnie wiejącym wietrze , wypychając do wody  zmarłych , których fale wyrzucały na brzeg”.

 Mimo, iż sytuacja wymyślona przez francuskiego pisarza  jest naturalnie literacką fikcją, to już same opisy  pełnych dramatyzmu, masowych morskich eskapad, które stają się udziałem np. uchodźców z Afryki Północnej, próbujących przedostać się przez Morze Śródziemna do Włoch czy Hiszpanii. Sama powieściowa historia i określający ją ciąg rozgrywających się na jej kartach  zdarzeń  są jedynie punktem wyjścia  do rozważań nad kondycją współczesnej Europy, jej chrześcijańskiego odbicia i charakteru, skuteczności prowadzonej polityki ( również emigracyjnej) i pewnej wizji tego w jakim kierunku powinna ona kierować się w bliższej i dalszej przyszłości.  To niezbyt budujący obraz państw i społeczeństw  wpisanych w kształtowane przez media kanony  poprawności politycznej i  wielokulturowości,  które osiadły  pułapie względniej stabilizacji, złudnego bezpieczeństwa, stagnacji, wygodnictwa,  asekuranctwa, bierności i nie zdolnych do zmian w sferze myśli i.  W owym kontekście pada tu szereg pytań i opinii natury moralnej, etycznej, światopoglądowej, etnicznej,  kulturowej, religijnej, politycznej  i ogólnoludzkiej do których każdy z nas  ustosunkować się musi już osobiście. Wydaje się jednak, że są to kwestie na które nie ma  prostych czy uniwersalnych odpowiedzi.

 Pomijając całą podnoszoną głośno  polityczną nieprawność, frazeologię  i wszelkie  skrajności w  ludzkich poglądach i  postawach (z którymi, oczywiście, możemy  zgadzać się, identyfikować  lub nie) musimy uświadomić sobie iż problem masowej emigracji zalewającej kraje europejskie, trudna asymilacja tych społeczności  i ogrom pomocy jaka jest im potrzebna z naszej strony, na rożnych, nie tylko ekonomicznych polach  sam nie zniknie i wcześniej czy później wszyscy  staniemy przed tym realnym problemem. Warto więc przy okazji lektury „Obozu świętych”, jakkolwiek byśmy jej nie oceniali  pochylić się nad tym ważnym i jakże  aktualnym tematem naszych czasów.

Jan N. Lorenzen „Erich Honecker –biografia polityczna“

 „Gdyby  osądzić Honecera wyłącznie po pozorach, to bardzo łatwo można by go nie docenić…”

Przeciętnemu Polakowi Erich Honecker kojarzy się z człowiekiem  poprzedniej epoki, poprzedniego systemu, twardogłowym i nieprzejednanym przywódcą Niemieckiej Republiki Demokratycznej, który przyczynił się do budowy Muru Berlińskiego  oraz  nie wahał się strzelać do swoich rodaków  próbujących przedostać się na Zachód. Z  komunistycznym politykiem, który w myśl „doktryny Breżniewa” domagał się zbrojnej interwencji w Polsce i do końca ( pomimo zmian zachodzących w Europie i Świecie) kurczowo trzymał się władzy a zagrożony aresztowaniem i  procesem uciekł i schronił się w Moskwie.

 Nakładem Wydawnictwa Publikat ukazała się właśnie  pierwsza w naszym kraju jego polityczna biografia (ogromny plus za okładkę), która w  bardzo skondensowany  sposób przybliża nam jego sylwetkę  na tle rożnych historyczno-politycznych związków oraz przeobrażeń , które stały się udziałem  Europy w  dwudziestym wieku. Szczególnie dotyczy to okresu II wojny światowej i wydarzeń które rozegrały się bezpośrednio po niej. Stał się bez wątpienia postacią,  która przez wiele lat  współdecydowała a później po przejęciu steru władzy decydowała o kursie jaki obierze państwo niemieckie i aktywnie uczestniczyła w ważnych  dziejowych wydarzeniach rozgrywających się na arenie międzynarodowej .

 Autor przybliża nam jego życie i polityczna działalność  od lat najmłodszych, rodzinnych, poprzez   pierwsze zachłyśnięcie się ideologia komunistyczną  i aktywne zaangażowanie się  w  działalność organizacjach młodzieżowych tego nurtu zakończone  pobytem w ZSRR w latach 1929-1931   Aresztowanie, proces i trudne lata spędzone w hitlerowskim więzieniu ( odsiedział prawie dziesięcioletni wyrok), wyzwolenie przez Armie Czerwoną  i mozolne wspinanie się po kolejnych szczeblach partyjnej kariery, aż po osiągnięte z trudem ( niezwykle interesujący i mało znany opis walki o władze w strukturach partyjnych elit  oraz konfrontację z  Walterem Ulbrichtem) stanowiska I sekretarza  Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności i lata niepodzielnej władzy 1971-1989. 

„Przez osiemnaście lat rządził drugim niemieckim państwie  i odcisną na nim swoje piętno. […] A przy tym rządził coraz bardziej autokratycznie i nawet pozbawił realnej władzy  Biuro Polityczne. Przez dziesięciolecia niemal nikt z rządu NRD i z biura politycznego SED nie odważył się mu sprzeciwić”

Ciekawie zobrazowany jest jego stosunek do komunistycznej ideologii (kreował się na wielkiego teoretyka i znawcę marksizmu -leninizmu)  i obowiązujących jej dogmatów oraz to jak na różnych etapach jego działalność układały się  stosunki z Wielkim Bratam, oraz przedstawicielami krajów tzw. demokracji ludowej.

„Erich mówię ci to otwarcie [L.Breżniew-JN]: nie zapomnij nigdy, że NRD bez nas – bez związku radzieckiego, jego siły i władzy-nie ma prawa istnieć. Bez nas nie ma NRD”

 Mimo iż jest to biografia zdecydowanie polityczna, nie zabraknie w niej również aspektów  bardzo osobistych i zupełnie prywatnych, skrzętnie skrywanych przez ogółem społeczeństwa, które miejscami zupełnie nie licują  z medialnym i propagandowym wizerunkiem skromnego i ciężko zapracowanego socjalistycznego działacza i przywódcy.

 Książka Jana N. Lorenzena z  całą pewnością zainteresuje tych wszystkich którym nie obce są polityczne  meandry XX wiecznej europejskiej historii. Historii,  której  Erich  Honecker, chcemy tego czy nie, przez długie lata był integralną częścią.