Archive for kwiecień, 2021

Dmitry Glukhovsky’ „Outpost”.

„I właśnie dziś przychodzi. Wyłania się z mgły. Przyniesie zbawienie czy zagładę? Odkupienie czy potępienie?” 

Bardzo lubię w swoich literackich podróżach,  co jakiś czas, powracać do twórczości  Dmitryja Glukhovsky’ego oraz samego  projektu Uniwersum METRO w jego różnych (również polskich)  odsłonach. Zagłębić się w wizje postapokaliptycznego  świata, który zaczął żyć już ( i chyba dobrze) własnym  życiem, powielanym w wielu różnych  miejscach, formach i konfiguracjach, trzymających się, oczywiście, mniej lub bardziej, głównego kanonu cyklu.

Z czasem  odniosłem wrażenie iż dla części twórców  zamknięta w tunelach metra przestrzeń wydaje się już zbyt mała i  ograniczona, więc, stopniowo, zaczęli przenosić fabułę i akcję swoich  powieści  ku powierzchni z zachowaniem, naturalnie, określonych schematów i ram. Wyszli poza przytłaczające, ciemne, duszne i mroczne tunele  ku  skażonej radioaktywnie  powierzchni, co spowodowało niemal nieograniczone (chyba że jedynie przez wyobraźnie i talenty autorów) możliwości budowania i kształtowania świata przedstawionego .

W  końcu odpowiedzi doczekaliśmy się również od samego  pomysłodawcy  i twórcy projektu Metro  Dmitryja Glukhovsky’ego i ową odpowiedź trzymamy właśnie w swoich rękach w postaci powieści „Outpost”.

To historia,  która z całą pewnością zadowoli czytelników  lubiących futurystyczne  klimaty i wyniszczoną powojenną scenerię  i choć całość rozgrywa się  już na powierzchni to posiada bardzo podobny,   przesycony niepokojem, grozą i strachem  klimat,  znany nam z wcześniejszych powieści tego autora. Jest to już jednak zupełnie inna opowieść z własną charakterystyką, motoryką zdarzeń i własnym przesłaniem, niezbyt pozytywnym , niestety.

Placówka  w Jarosławiu,  oddalony o 250 km od Moskwy ostatni przyczółek starej, przedapokaliptycznej  Rosji, strzegący  przeprawy przez  otuloną, teraz,  trującymi wyziewami  Wołgę,  za którą niczego i nikogo żywego już nie ma. Tak  przynajmniej wszyscy (przez lata) sądzili, aż do momentu gdy na moście  pojawił się ktoś z tamtego brzegu…Stanie się  to, jak możemy się domyśleć,  punktem zwrotnym oraz kołem napędowym wydarzeń, które rozegrają się na tym zapomnianym przez Boga rosyjskim krańcu ziemi i  będzie miało  brzemienne skutki dla jego mieszkańców. A to właśnie oni, ich postawy, wzajemne relacje oraz  sposoby w jakich odnajdują się i radzą sobie w tej  strasznej rzeczywistości są najważniejszymi  i najciekawszymi ( przynajmniej moim zdaniem) elementami lektury. Staną się  naszymi przewodnikiem po tym przerażającym i wynaturzonym świecie i to ich emocje, tęsknoty, nadzieje czy złudzenia udzielą się nam wszystkim. Szczególnie wyraziste i przemawiające do czytelnika są  kreacje głównych  bohaterów lektury (doświadczonego dowódcy Pałkana,  jego przybranego syna Jegora i młodziutkiej, zagubionej, Michelle), których oczami  widzimy   rozgrywającą się na łamach powieści dramat. Owo zderzenie dwóch pokoleń, dwóch sposobów na życie,  dwóch spojrzeń na świat  oraz sposób na to  jak w nim przetrwać jest  z naszego  punktu widzenia bardzo interesujące. 

Fabuła i akcja  powieści toczyć się będzie wielotorowo i znajdziemy w niej wiele, rozmaitych, odniesień do innych, dawniejszych, wydarzeń   dotyczących zarówno  poszczególnych postaci jak i   szerszego spojrzenie na kataklizm i próby odrodzenia moskiewskiego państwa.

„Outpost” Dmitryja Glukhovsky’ego będzie  lekturaą, która zapewni nam wiele niezapomnianych wrażeń oraz literackiej rozrywki na naprawdę wysokim poziomie. Polecam. 

Jacek Komuda „Zawisza. Czarne krzyże”

Największe legendy spisane są krwią.

Najsłynniejszy polski rycerz, którego imię żyje do dziś: Zawisza Czarny.

Człowiek, którego słowo znaczyło więcej niż prawo”.


Postać Zawiszy Czarnego z Grabowa, herbu Sulima jest, bez wątpienia, jedną z najbardziej znanych  i rozpoznawalnych postaci w polskiej historii a wykreowany przez niego etos polskiego rycerza na zawsze stał się symbolem odwagi, honoru i wszelkich rycerskich cnót. Na trwale też zagościł (i bardzo słusznie)  w naszej kulturze,  literaturze  i kinematografii,   przyciągając swoją piękną legendą kolejne rzesze badaczy, popularyzatorów historii, pisarzy czy  filmowców,  co jakiś czas, w takiej czy innej formie (ciekawa kreacja w „Trylogii Husyckiej”, Andrzeja Sapkowskiego”), goszcząc w naszych domach.

Tym razem dzieje sia tak za sprawą Jacka Komudy i jego książki, zatytułowanej „Zawisza Czarny. Czarne Krzyże ” i,  mówiąc szczerze, bardzo się cieszę iż to właśnie ten autor  postanowił zmierzyć się z tak spiżowa postacią naszych dziejów. Niezłomny i niestrudzony piewca naszej historii narodowej, jak nikt inny potrafi połączyć literacką  fikcję z prawdziwymi wydarzeniami opisywanej epoki i tak też jest tym razem.

Postać Zawiszy Czarnego jest, oczywiście,  wątkiem wiodącym (obserwujemy jego burzliwe losy na płaszczyźnie rycerskiej, dyplomatycznej jak i bardzo osobistej), który, jest jednak,  bardzo  umiejętnie i z dużym znawstwem wpleciony  w realia i klimat, ówczesnej,  średniowiecznej, Europy.

Wspaniale odmalowany przez  Jacka Komudę fascynujący kawałek naszej dawnej  historii, doskonale trafia do czytelnika dzięki literackiemu kunsztowi, przystępności języka  i świetnej narracji, która powoduje iż lektura  nas  nie nuży. Autor, z jednej strony,  czarując słowem, z drugiej umiejętnie podsycając napięcie  wiedzie nas wśród meandrów wielkiej i małej polityki, wybujałych ambicji władców, wodzów i zasnutych pożogą, naznaczonych wojną ziem. Wśród rycerskiego przeznaczenia,  które dla niektórych z opisywanych postaci  dopełni się na polach Grunwaldu w 1410 roku. Duży ukłon za  niesłychanie sugestywne oddanie  tej wielkiej średniowiecznej batalii.

Ciekawe są również wspomnienia jego młodszego brata Zawiszy Czarnego, Piotra, który rzuca trochę nowego światła na życie  i młodzieńcze  losy  naszego bohatera, dzięki czemu znacznie zyskuje on na wielowymiarowości,  choć szczegółów, z oczywistych powodów, nie chce zdradzać 
Reasumując. Kolejna bardzo dobrze napisana, historyczno- przygodowa, powieść w dorobku tego pisarza. Duży plus za okładkę. Gorąco polecam lekturę.

Marka A. Koprowski „Rzeźnicy z OUN-UPA” 

„Bandera, Szeptycki i ludobójstwo Polaków”.

Znakomity polski pisarz i popularyzator historii  Marek A. Koprowski po raz kolejny mierzy się z jednym z najtragiczniejszych  fragmentów  historii najnowszej,  związanym z dramatem naszych rodaków rozgrywającym  się  na Ukrainie w okresie II wojny światowej, ze szczególnym uwzględnieniem  rzezi  wołyńskiej  1943 roku. To również bezpośrednia kontynuacja poprzedniej publikacji autora, zatytułowanej „Narodziny ukraińskiego nacjonalizmu” ogniskująca się  na dwóch najważniejszych postaciach tego politycznego nurtu: przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów  (OUN) Stefanie  Banderze  oraz   zwierzchniku cerkwi prawosławnej,  metropolicie   Andreju Szeptyckim.

To w ich działaniach (rozgrywających na kilku płaszczyznach) i w ich  życiorysach odbita jest, niczym w popękanym  lustrze,  problematyka ukraińskiego nacjonalizmu na różnych  etapach  jego  istnienia i funkcjonowania w okresie  wojny oraz sowiecko- -niemieckiej okupacji.  I to też na nich (mimo dzielących ich różnic, metod i  sposobie myślenia o niepodległości państwowej)  spada odpowiedzialność, zarówno  bezpośrednia jak i pośrednia, za straszliwe zbrodnie dokonane  na  ludności dawnych Kresów.

Marek A. Koprowski przyzwyczaił nas już do tego (i tak jest również, naturalnie, w tym przypadku) iż omawianą tematykę prezentuje w sposób bardzo merytoryczny, wpisany w  lokalne uwarunkowania oraz szersze historyczne tło epoki.

W tej odsłonie w oparciu o liczny materiał dokumentalny,  wsparty wspomnieniami i świadectwami osób, skupia się na działalności  Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz jej zbrojnego ramienia  Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA)  prezentując  idee, które sobie stawiała ta  organizacja  i sposoby, którymi próbowała wdrażać je w życie, skutkujące później,  masowym, usankcjonowanym przez partyjnych liderów, w tym Stepana Banderę, ludobójstwem ludności polskiej (i nie tylko polskiej-okrutne pogromy żydowskie)  na  Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Powrócą więc ponure echa krwawych mordów dokonanych na naszych rodakach na Wschodzie,  które na zawsze położą się cieniem na stosunkach polsko- ukraińskich, rezonując, w mniejszym lub większym stopniu, do dnia dzisiejszego.

W podobnym duchu odnosi się pisarz do postaw  hierarchów i duchowieństwa  prawosławnego,  będących, niekiedy, elementem  odpowiedzialnym za zaognienie stosunków narodowo- społecznych na podległych im terenach oraz  eskalację działań zbrojnych wymierzonych  w mieszkańców tych ziem.

 Całość zagadnienia  ukazane jest, naturalnie, w  szerokim kontekście  skomplikowanych stosunków tego czasu: politycznych, etnicznych, narodowych, społecznych, wojskowych, ekonomicznych i innych.

Bogaty materiał źródłowy (wzbogacony unikalnymi zdjęciami)  oraz dostęp do nowych dokumentów i akt, powoduje iż  na wiele wydawałoby się znanych faktów rzuca  autor zupełnie nowe światło. Dodatkowym atutem  tej publikacji (ukłon w stronę Wydawnictwa) jest jej naprawdę bardzo dobre wydanie książki:  porządna twarda oprawa, bardzo dobra jakość papieru i druku. 

Reasumując: Bardzo solidnie przygotowany, analityczny  owoc  pracy badawczej oraz  kolejny milowy krok na drodze wypełnienia białych plam z dziejów naszej historii najnowszej i ocalenia dla potomnych świadectwa  polskości na dawnych Kresach Wschodnich. Gorąco polecam.