Archive for marzec, 2023

Piotr Zychowicz „Ukraińcy”.

,,Nie ma złych i dobrych narodów. Są tylko źli i dobrzy ludzie”.

„Ukraińcy” Piotra Zychowicza są kolejną odsłoną  popularnego cyklu „Opowieści niepoprawne politycznie”,  w którym autor mierzy się trudną a miejscami bardzo bolesną i naznaczoną krwią XX wieczną (a bywa że i wcześniejszą) historią,  zarówno Rzeczypospolitej jak i szerzej  Europy i Świata  ( „Alianci). 

Jak możemy jasno wywnioskować z tytułu lektury tym razem centrum jego zainteresowań ogniskować się będzie wokół skomplikowanych i niejednoznacznych  stosunków polsko -ukraińskich ubiegłego wieku, choć nie zabraknie ( dla lepszego zrozumienia tematyki),  barwnych wycieczek w czasy Rzeczypospolitej Obojga  Narodów.

Są one jednak jedynie punktem wyjścia do dyskusji o trudnym i bolesnym sąsiedztwie, którego na przestrzeni lat  doświadczyła i obficie okupiła krwią, zarówno polska jak i ukraińska ludność Kresów.

To  wstrząsający, miejscami  wręcz porażający, choć mocno podparty materiałem dowodowym, zdjęciami, relacjami świadków i  uczestników wydarzeń,  obraz wypaczonej polityki narodowościowej, braku tolerancji, akceptacji, niechęci do jakiegokolwiek porozumienia,  ideologicznych błędów, nacjonalizmów i potwornych zbrodni, które przez dziesięciolecia  tak bardzo  cechowały owe sąsiedztwo.

To lekcja historii z którą oba nasze narody muszą się zmierzyć i którą muszą przepracować,  gdyż bez tego  tkwić będzie ona  niczym zadra w świadomości kolejnych pokoleń, zatruwając obecną, pro europejską, wspólnotę interesów.
Dziś, na szczęście, dzięki żmudnej pracy historyków i popularyzatorów  dziejów najnowszych min. takich jak Piotr Zychowicz, nasza wiedza dotycząca wydarzeń wspomnianego okresu jest już znacznie pełniejsza  a dostępne dokumenty rzucają nowe światło na zdarzenia rozgrywające się na dawnych polskich terenach.

Książka, podobnie jak wcześniejsze tomy cyklu nie ma spójnej, zwartej i  jednorodnej formy a jest, połączonym wspólną tematyką, zbiorem kilkunastu reportaży, felietonów i artykułów (niektóre ukazały się już drukiem), poprzedzonych wywiadami z uznanymi badaczami dziejów i publicystami,  specjalizującymi się w, szeroko rozumianej, polityce  Wschodniej. Ze względu na różnorodność są one doskonałym wprowadzeniem do zawartych w lekturze   treści, co jest bardzo ważne, gdyż  autor w publikacji nie stroni od tematów trudnych czy budzących kontrowersje. Niczego  nie próbuje tuszować, przemilczać czy owijać w przysłowiową bawełnę,  wykraczając, czasami dość znacznie, poza utarte schematy oraz bezpieczną granice historycznej i politycznej poprawności

Autor kreśli tragiczną historię polsko- ukraińskich stosunków, począwszy od Rzeczypospolitej Obojga Narodów aż po okres XX wieku, który zajmuje najwięcej miejsca w publikacji i który jest mu wyraźnie, tematycznie, bliższy. Powracają więc  straszliwe echa walk o niepodległość naszego kraju,  wojny domowej i prób odrodzenia przez atamana Stefana Petlurę ukraińskiej państwowości, bohaterskiej bitwy o Lwów,  wywołanego przez Stalina straszliwego  ” Hołodomoru”  czyli Wielkiego Głodu”, rzezi żydowskich mieszkańców Lwowa,  ludobójstwa ludności polskiej  na Wołyniu i Galicji Wschodniej, dokonanych przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i lokalną ludność,  operacji odwetowych dokonanych przez oddziały Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych czy wreszcie Akcji „Wisła”  i  przymusowej deportacji lokalnej ludności  na tzw. Ziemie Odzyskane.

Bardzo ciekawymi wątkami  książki są te dotyczące zawartego z bolszewikami traktatu Ryskiego i jego konsekwencji, polityki II Rzeczypospolitej względem  wschodnich rubieży naszego państwa, pro ukraińskiej działalności  Tadeusz Hołówki i prób ponad politycznego porozumienia, kulis powstania Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej zbrojnego ramienia UPA,   zamachów na Józefa Piłsudskiego i ministra Bolesława Pierackiego (zastrzelonego w Warszawie 15 czerwca 1934 roku) czy śmierci komunistycznego generała Karola Świerczewskiego w Bieszczadach 1947 roku .

Lektura zawiera, i w tym  upatruje jej największą zaletę, naprawdę  wiele mało znanych, ogółowi społeczeństwa, wydarzeń i faktów, które sporo powiedzą nam  o atmosferze tamtych dramatycznych lat,  dynamice następujących po sobie zdarzeń  oraz   postaciach, które miały wpływ na historię, zarówno, naszego jak i ukraińskiego  państwa i narodu.

Kierując się żelazną zasadą „iż tylko ofiary się nie mylą”, polski pisarz stara się pokazać nam iż zbrodnie wojenne i eksterminacja ludności cywilnej nigdy nie były jedynie domeną  jednej ze stron konfliktu.

Oczywiście, każdy kto interesuje się historią i posiada jakąś wiedzę dotyczących wydarzeń XX wieku (szczególnie w tym konkretnym kontekście) zapewne podejdzie do przedstawionych przez autora tez  i opinii z głębokim zainteresowaniem ale być może, również, z pewnym, indywidualnym , sceptycyzmem,  nie zawsze zgadzając się z przedstawioną argumentacją i wnioskami.

I bardzo dobrze, gdyż tak właśnie powinna się  toczyć, moim zdaniem, dyskusja o naszej  historii najnowszej.

Niezależnie jednak od naszych prywatnych  poglądów zdecydowanie polecam książkę Piotra Zychowicza, gdyż jest barwną, arcyciekawą, choć bolesną i trudną,  lekcją zapomnianej historii, która przyda się nam wszystkim.

Szczególnie w obliczu tego co dzieje się obecnie za naszą wschodnią granicą.

Elżbieta Cherezińskia”Sydonia. Słowo się rzekło”.

„Pa­mięci wszyst­kich spa­lo­nych, ścię­tych,
po­wie­szo­nych, uto­pio­nych i wy­gna­nych.
Ska­la­nych mia­nem słu­żeb­nicy dia­bła.
Cza­row­nic. Osą­dzo­nych i ska­za­nych.
Ko­biet my­ślą­cych sa­mo­dziel­nie.”

Elżbieta Cherezińskia   to zdecydowanie jedna z najciekawszych polskich autorek  powieści historycznych z której twórczością miałem okazję i przyjemność obcować ostatnimi laty.  Świetnie pisząca, posiadająca znakomity literacki warsztat, wyczucie, cechująca się  dużym rozmachem (podpartym solidną,  merytoryczną, wiedzą) tworzy dzieła, które (przykładem cykl „Odrodzone Królestwo” czy nieśmiertelny „Legion”) na stałe wejdą do kanonów literatury gatunku.

Wraz z licznymi bohaterami swoich powieści pozwala nam  na nowo odkrywać dawno zapomniane  historyczne wydarzenia, niewyjaśnione tajemnice i skrzętnie skrywane sekrety dawnych czasów.

Nie inaczej jest w w przypadku jej najnowszej książki, zatytułowanej „Sydonia. Słowo się rzekło”, opartej na burzliwych  i  tragicznych losach  Sydonii von Bork, pomorskiej szlachcianki, wysokiego rodu, oskarżonej o czary  i (po poprzedzonym okrutnymi torturami procesie), ściętej i spalonej na stosie 19 sierpnia 1620 roku w Szczecinie.

Autorka mierzy się z legendą o kobiecie odważnej, nietuzinkowej i wyprzedzająca swoje, zdominowane przez mężczyzn, czasy oraz z żyjąca w wyobraźni jej współczesnych  oraz potomnych  klątwa, którą rzuciła (jakoby) w godzinę śmierci na panujący na Pomorzu ród książęcy.

„Legenda o klątwie rzuconej przez Sydonię na ród Gryfitów na trwałe zagościła w umysłach mieszkańców. Mówiono, że to zemsta za niedotrzymaną obietnicę. Na oczach przerażonych Pomorzan wymarła ich rodzima dynastia, a księstwo zniknęło z map, rozszarpane pomiędzy Szwecję i Brandenburgię”.

W oparciu o cudem zachowane, w dziejowych zawierusze, akta procesowe, autorka próbuje odpowiedzieć na pytanie kim tak naprawdę była najsłynniejsza polska czarownica i dlaczego jej losy, mimo wysokiej pozycji społecznej,  potoczyły się  właśnie w taki a nie inny sposób? Czy stała się ofiarą swoich czasów  (pamiętajmy iż jest to w Europie szczytowy okres polowanie na czarownice) a proces o czary był od początku do końca zmanipulowany a wyrok mógł zapaść tylko jeden (typowy, jak dziś byśmy powiedzieli, mord sądowy)? Czy za własną niezależność  i wolnomyślicielstwo  musiała zapłaciła najwyższą cena? A może prawdą jest zupełnie inna a oskarżenie o uprawianie magii nie były aż tak bardzo bezpodstawne jak sądzimy a  w tym co mówiono o jej rodzie „To jest stare jak Bork i Diabeł” było ziarno prawdy?

Dramat postaci pisarka osadziła głęboko w skomplikowanych XVI i XVII wiecznych realiach Księstwa Pomorskiego, ukazanego w szerokim  politycznym, religijnym,  obyczajowym i społecznym  kontekście. A   jest czas konfliktów zewnętrznych i wewnętrznych, zakusów państw ościennych,  religijnego fanatyzmu,   krętych ścieżek dyplomacji, kojarzonych politycznie małżeństw,  intryg, kłamstw, łamanych paktów i obietnic, trucicielstwa i skrytobójczych zabójstw, niekończącej się waśni o wpływy  politycznych stronnictw i wielkich rodów.

Elżbieta Cherezińskia udowodniła nam  już wcześniej iż jak nikt inny potrafi umiejętnie łączyć literacką fikcję z prawdziwymi, historycznym,i wydarzeniami i w tej lekturze potwierdza to po raz kolejny.
Dotyczy to w sposób szczególny zwłaszcza  opisywanych postaci, zarówno tych   głównych jak  i pobocznych, co pozwala nam lepiej  wniknąć w ich sferę psychologiczno-emocjonalną, objąć  spojrzeniem całość toczącej się fabuły oraz  przyłożyć, właściwą jej, średniowieczną, perspektywę.  Udzielają nam się ich emocje, uczucia, poglądy  oraz  sposób w jaki postrzegają otaczający ich, ściśle zhierarchizowany w tej epoce,   świat oraz rządzące nim reguły. A jest to z jednej strony świat  wielkich namiętności, wielkich uczuć i wielkiego poświęcenia z drugiej zaś pełen ludzkiej zawiści, małostkowości, wybujałych i niepohamowanych ambicji, chciwości, dbania jedynie o własne, partykularne interesy oraz  dążenie do władzy i zaszczytów za wszelką cenę.

W jego centrum znajduje się zaś ona, piękna,  Sydonia von Bork i  jej tajemnica.
Książkę Elżbiety Cherezińskiej  „Sydonia. Słowo się rzekło” polecam wszystkim miłośnikom naszej historii, zwłaszcza doby średniowiecza, którzy chcą spojrzeć na ten niezwykle ważny okres naszych dziejów nie tylko przez pryzmat znanych nam z historii wielkich bitew i orężnych zmagań. To naprawdę bardzo dobry kawałek polskiej literatury. Duży plus za znakomity prolog i sugestywną okładkę. Gorąco polecam.

Moje podróże-Edynburg

„Jacek Piekara „Ja inkwizytor. Dziennik czasu zarazy”.

Ja inkwizytor. Dziennik czasu zarazy” jest już, bodajże, szesnastym tomem cyklu inkwizytorskiego, traktującego  o burzliwych  losach Wiernego Sługi Pana, Mordimera Madderdina.

Prezentowana tutaj odsłona historii skonstruowana jest jednak tak iż  nie wymaga  znajomości poprzednich części i doskonale funkcjonuje w oderwaniu od szerszego kontekstu  zdarzeń, tego  zbudowanego z  rozmachem i pietyzmem świata przedstawionego.

Tym razem inkwizytorska posługa zastaje naszego bohatera w mieście Weilburg, dotkniętego  potworna zarazą – kaszlica, zbierającą straszliwe i  śmiertelne  żniwo pośród  jego mieszkańców.

Wśród zamkniętych miejskich bram,  kwarantanny, wszechobecnego strachu i beznadziejności  w oszalałych z przerażenia   ludziach rodzą się ukryte demony… Demony z którymi poradzić sobie będzie musiało  Święte Officjum z naszym  Mordimerem Madderdinem na czele. Szczegółów, naturalnie, nie zdradzę.

„W obrębie pilnie strzeżonych murów zamknięto ludzi chorujących i umierających na zarazę. Ale nawet po tych, którzy wymknęli się epidemii, śmierć gotowa jest sięgnąć z innych powodów. Bo w mieście oczadziałym od wielotygodniowej suszy, spętanym strachem przed przyszłością, terroryzowanym przez zewnętrznych wrogów i rodzimych fanatyków, wystarczy iskra, by z domów pozostały zgliszcza, a ulice zaścieliły trupy”


Po znakomicie napisanej,  dynamicznej i pełnej zaskakujących zwrotów akcji „trylogii ruskiej ( „Przeklętej krainy”, „Przeklęte kobiety”, „Przeklęte Przeznaczenie”) ) fabuła kolejnej opowieść  trochę zwalnia oraz  nabiera znacznie spokojniejszego ( co nie oznacza, wcale, że  nudnego) rytmu. Tu  wspartego pełnymi pokładami czarnego, niemal wisielczego, humoru, który uwielbiam i który w takiej odsłonie jak najbardziej do mnie przemawia.

Książka, podobnie jak pozostałe, napisana jest lekkim, bardzo sugestywnym językiem a pierwszoosobowa  narracja zręcznie prowadzi nas wśród, rozmaitych,  rozgrywających się w powieści wydarzeń, nie przytłaczając nas jednak dłużyzną przemyśleń i refleksji  postaci. Nadal urzeka kreacja  głównego bohatera oraz interesująco zbudowany, „średniowieczno-mroczny” klimat i koloryt  zdarzeń ( to bardzo  ważny atut publikacji)  ale do tego autor zdołał  nas już przyzwyczaić.

Jeśli dodamy do tego charakterystyczny dla Jacka Piekary styl,  wnikliwy zmysł obserwacji, szczególnie  meandrów ludzkiej natury (również jej ciemniejszej strony), otrzymamy  powieść, która z pewnością  umili nam kilka chłodnych jeszcze  wieczorów. W tym przypadku, zdecydowanie tak będzie.

Książka „Ja inkwizytor. Dziennik czasu zarazy”    to kolejny przykład  dobrej, rodzimej literatury fantastycznej. Nie wiem czy spełni oczekiwania wszystkich fanów i entuzjastów wspomnianego cyklu, czytałem różne, nie zawsze pochlebne, opinie, ale moje spełnił.

Duży plus za okładkę. Polecam.